- Hermiona, Hermiona czytałem proroka czy to prawda?
lub
- Na serio ty i ten ślizgon?
Dostała także wiele zawistnych spojrzeń od dziewczyn, które były po uszy zakochane w Draconie, z którymi jak mniemała kiedyś się umawiał a później po jednej lub góra dwóch nocach rzucał zostawiając je ze złamanym sercem i mętlikiem w głowie. Hermiona współczuła im wiedziała jak ślizgon potrafi namieszać w głowie. Dziewczyna cieszyła się jednak, że arystokrata zmienił się na lepsze i po części pieściło jej ego to, że ten obiekt pożądań prawie całej damskiej części Hogwartu wybrał właśnie ją, dziewczynę, do której kiedyś z wzajemnością pałał nienawiścią.
Gryfonka nie mogła znaleźć sobie miejsca co chwilę wstawała i siadała zerkając przy tym na zegarek, obawiała się rozmowy z przyjaciółmi, jednak chciała mieć to wszystko już z głowy. Tym razem znów wstała, przeszła dwa kroki w przedziale, po czym poprawiła krzywo stojącą na półce walizkę i znów spojrzała na zegarek. Była 7:55 pociąg miał odjechać za pięć minut. Dziewczyna westchnęła i znów usiadła na swoim miejscu zastanawiając się jak daje sobie radę Draco, kiedy wszystko wyszło na jaw widziała, że z jednej strony był wściekły, a z drugiej jednak mu ulżyło.
**********
Kiedy razem z Draco zobaczyli artykuł i zdjęcia w proroku codziennym zaczęli zastanawiać się co robić dalej.
- Wiedziałam, że tak będzie.- powiedziała Gryfonka
Draco stał z głową opuszczoną w dół opierając się rękoma o ścianę.
-I co my teraz zrobimy?- zapytała Hermiona
-Nie wiem.- odpowiedział ślizgon
- Cholera jasna wiedziałam, że kogoś wtedy widziałam.
- Kiedy, kogo? - zapytał blondyn
- Wczoraj, pamiętasz przystanęłam na chwilę bo wydawało mi się, że kogoś widziałam ale uznałam, że mi się przywidziało a jednak miałam rację.
-Pieprzeni paparazzi proroka, skąd on się w ogóle tam wziął?
- Nie mam pojęcia, łażą po Londynie szukając sensacji.
- No i ją znaleźli.- burknął Malfoy
- Może napiszę list to redakcji, żeby wstrzymali sprzedaż tego numeru?
- I co myślisz, że to coś pomoże, zrobisz jeszcze większą aferę.
- To w takim razie co mam robić, masz jakiś lepszy pomysł?- zapytała z irytacją krzyżując ręce na piersi.
- Nic Granger, mleko się rozlało, nic na to nie poradzimy.
- Tobie to jest jednak chyba na rękę co ?- zapytała wściekła
- O czym ty chrzanisz Granger?
- Chciałeś, żeby wszystko się wydało, może to ty wynająłeś tego dziennikarza!- wykrzyczała
Draco wytrzeszczył oczy, nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał.
- Dziewczyno cz ty siebie słyszysz, myślisz, że zrobiłbym ci coś takiego, poza tym tak nie chciałem się ukrywać, ale nie chciałem, żeby zrobili z nas plotkę roku, i żeby mówił o nas cały Londyn!!! - wykrzyczał wściekły ślizgon, po czym odwrócił się od brunetki, podszedł do okna, oparł się dłońmi o parapet i milczał.
Hermiona zmieszała się i zrobiło jej się głupio, rzeczywiście to była lekka paranoja z jej strony, wiedziała przecież, że Draco nie zrobiłby nic co mogłoby jej zaszkodzić, nie teraz, kiedy wszystko między nimi tak dobrze się układało. Podeszła więc do niego od tyłu, przytuliła, pocałowała w szyję i aksamitnym głosem wyszeptała do ucha:
- Przepraszam cię Draco, to przez nerwy i wiesz to jeszcze te stare nawyki z czasów kiedy za sobą nie przepadaliśmy, lekka paranoja.
Chłopak odwrócił się do niej objął jej twarz w dłonie i westchnął.
- Hermiona błagam cię dałem ci już chyba wystarczająco dużo dowodów na to, że możesz mi ufać. Proszę cię zaufaj mi wreszcie do końca i przestań żyć przeszłością bo jestem już zupełnie innym człowiekiem, zmieniłem się Hermiona, zmieniłem się dzięki tobie, naprawdę męczy mnie już to, że nie chcesz mi zaufać i być ze mną szczęśliwą - powiedział z rozgoryczeniem
Oczy brunetki napełniły się łzami, nie widziała jeszcze Malfoya tak zawiedzionego, w jego niebieskich oczach widziała smutek i zawód.
- Draco, ja... przepraszam nie chciałam, przecież wiesz, że ci ufam, obiecuję, że od dzisiaj zapominam o przeszłości, liczy się to co tu i teraz, przed nami czysta kartka, zaczynamy od nowa, obiecuję ci, nie chcę cię stracić.- powiedziała i zaczęła obcałowywać jego twarz centymetr po centymetrze, a łzy kapały z jej oczu wprost na szyję ślizgona.
Blondyn spojrzał na nią z miłością w oczach, przyciągnął do siebie, pocałował mocno i przytulił.
- Nie płacz już księżniczko, nie martw się nigdy mnie nie stracisz.- powiedział i i kciukiem wytarł łzę spływającą po jej policzku.
- Kocham cię Draco.- powiedziała brunetka i wtuliła twarz w jego tors.
- Ja ciebie też księżniczko.- powiedział i pocałował jej czoło
Stali tak przytuleni do siebie jeszcze chwilę po czym Hermiona odsunęła się lekko od Draco.
- To co, musimy wszystkim wszystko wyjaśnić co. - odparła cicho
- Chyba tak.
- Powiesz rodzicom?- zapytała nie pewnie
- Nie wiem, będę musiał, kiedy matka przeczyta gazetę to chyba dostanie zawału, będę musiał jej to jakoś wyjaśnić.
- A ojciec?
- Nie będę z nim rozmawiał na ten ani żaden inny temat.
Hermiona spojrzała na Draco i przygryzła wargę, wiedziała jaki stosunek miał do niej Malfoy senior i wiedziała, że będzie wściekły, o to że jego jedyny syn chodzi z szlamą.
- A twoi rodzice, przecież oni chyba nie czytają proroka.
- Ale ja czytam, mam prenumeratę, odbiorą gazetę i będą już wszystko wiedzieć, a najgorsze jest to, że ich okłamałam przecież miałam wyjść na imprezę a potem nocować u przyjaciółki, będą na mnie wściekli nie tyle za związek z tobą co za to, że ich wczoraj okłamałam.
- Nie martw się na pewno, nie będzie tak źle.
- Oby, muszę jak najszybciej wrócić do domu może jeszcze nie widzieli gazety, a wtedy o wszystkim powiem im sama.
- Dobrze, ja też pojadę od razu do domu, życz mi powodzenia. - powiedział i pocałował ją na pożegnanie.
- A ty mi.- odpowiedziała i wyszła z mieszkania.
*********
Gryfonka układała sobie w głowie to co zamierzała powiedzieć swoim przyjaciołom, przychodziło jej to jednak z ogromnym trudem, tak samo było w przypadku, kiedy całą prawdę musiała wyznać rodzicom.
*******
Hermiona przekroczyła próg swojego rodzinnego domu a serce podchodziło jej do gardła. Krew w jej żyłach buzowała, w głowie słyszała szum i miała wrażenie, że za chwilę zemdleje. Całą drogę układała sobie w myślach co powie rodzicom, jednak, nic jej nie wychodziło. Zdania nie miały sensu, liczyła na to, że rodzice nie widzieli gazety i że jej kłamstwo nie wyjdzie na jaw.
- Cześć wam, już jestem.- powiedziała Hermiona starając się udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Cześć kochanie, jak tam się wczoraj bawiłaś?- zapytała mama Gryfonki
- Dobrze.- powiedziała bez emocji, bojąc się że się zdradzi.
- Mamuś powiedz mi, czy przyszła dzisiaj do mnie jakaś poczta?
-Nie, skarbie nie było listonosza.
- Ale, czy nie było żadnej sowy?
- Ahh sowy.... nie nie było.
Hermiona odetchnęła z ulgą, kamień spadł jej z serca.
- A coś się stało, czekasz na jakiś ważny list?
- Nie, nie myślałam, że może przyjdzie jakaś kartka od Rona albo Harrego.- skłamała Hermiona, w rzeczywistości już dawno dostała od chłopaków i Ginny kartkę ze świątecznymi życzeniami.
- Masz ochotę na coś do jedzenia, właśnie wstawiłam pieczeń do piekarnika, powinna być dobra za jakąś godzinę, ale do tego czasu mogę zrobić ci jakąś kanapkę.
- Nie dziękuję mamo, przed chwilą jadłam, poczekam na pieczeń. - powiedziała i pocałowała mamę w policzek
- Cześć skarbie.- powiedział Pan Granger, który właśnie wszedł do kuchni.
- Cześć tato.- powiedziała uśmiechając się ciepło.
- Jak się wczoraj bawiłaś?- zapytał mężczyzna po czym usiadł przy stole i wziął łyk herbaty.
- Dobrze... Mamo, Tato chciałbym z wami o czymś porozmawiać.- powiedziała szybko Hermiona
- W takim razie mów słoneczko.- powiedziała Pani Granger, która oderwała się właśnie od kuchni.
- No więc... mam chłopaka.
- To cudownie córciu.- powiedziała rozradowana Pani Granger
- Kiedy przedstawisz nam swojego kawalera? - zapytał Pan Granger
- Niedługo, w najbliższy wolny weekend, obiecuję.
- To świetnie, a możemy wiedzieć kto to jest, znamy go,czy to jakiś kolega ze szkoły?
- Tak, tak znamy się ze szkoły.- odparła niechętnie Gryfonka
- A jak ma na imię?- zapytała mama Gryfonki
Hermiona westchnęła i odpowiedziała
- Draco, Draco Malfoy.
- Państwo Granger spojrzeli na siebie nie pewnie po czym Pan Granger odparł:
- Przegrałaś Jean, wisisz mi 50 dolarów.
Hermiona wytrzeszczyła oczy, patrzyła jak jej mama wyjmuję z portfele banknot i wręcz go jej ojcu.
- Ccco się dzieje?- zapytała Hermiona ze zdziwieniem w oczach.
- Wygrałem zakład.- odparł uradowany Paul
- Ale jaki zakład?- Hermiona nie miała pojęcia co się właśnie stało.
- Założyłem się z twoją matką, o to, że w ciągu tygodnia nam o tym powiesz.
- Ja mówiłam że za miesiąc.
- Ale, skąd, jak, kiedy ? - mówiła zdezorientowana Gryfonka
- Całe święta chodziłaś rozanielona, nagle dostałaś taki śliczny wisiorek a pewności dodała nam jego wizyta u ciebie.
- Zaraz, skąd wiecie, że tu był?
- Krzyknęłaś i powiedziałaś, że to dlatego, że zobaczyłaś pająka, przecież ty się nie boisz pająków, od dziecka to ty w domu zabijałaś wszystkie pająki kapciem.- Zaśmiała się Jean Granger
- A później widziałam jak kręcił się pod domem, kiedy wychodziłaś na imprezę.
- Poznałaś go?- zapytała wciąż zszokowana Hermiona
- No pewnie nie zapomina się wrogów swojego dziecka, zresztą jego blond włosy są dość charakterystyczne. - uśmiechnęła się mama Gryfonki
- Jak mniemam już raczej ci nie dokucza.- zaśmiał się Pan Granger
- Nie.- zaśmiała się Gryfonka
- Muszę wam jeszcze o czymś powiedzieć, no my staraliśmy się ukryć, że ze sobą jesteśmy, ale wczoraj ktoś zrobił nam zdjęcie i wszystko się wydało, teraz jesteśmy na pierwszej stronie proroka codziennego.
- Ależ co w tym niesłychanego, że z kimś się spotykasz? - zapytał mężczyzna
- To, że ja pomogłam uratować świat czarodziei a on... Draco był śmierciożercą.
rodzice Hermiony zachmurzyli się nieco.
- Skoro z nim jesteś to chyba się zmieni nie zrobił nikomu nic złego prawda? - zapytała zaniepokojona kobieta.
- Tak mamo, naprawdę się zmienił, on wcale nie chciał być śmierciożercą, to wszystko przez jego ojca, zresztą to długa Historia.- odparła Hermiona
- W takim razie wszystko się ułoży zobaczysz. - powiedział ojciec
- Kocham was.- powiedziała brunetka i przytuliła się do swoich rodziców.
Była wielką szczęściarą, że ich miała.
*********
Do przedziału Hermiony właśnie weszli Harry i Ron.
- Hej Miona.- powiedział Harry i przytulił Gryfonkę
- Cześć.- powiedział naburmuszony Ron po czym usiadł na swoim miejscu i wyglądał przez okno.
- Chcę z wami porozmawiać.- odparła ciężko
- Mów śmiało.- powiedział Harry
- Czytaliście proroka?
- Tak.- odpowiedział bez wyrazu Harry
- A więc wiecie, że ja i Dra... ja i Malfoy jesteśmy razem.- wyrzuciła z siebie z szybkością torpedy.
Ron wydał z siebie dźwięk jakby się dławił, jednak nie odezwał się ani słowem i wciąż patrzył przez okno.
- Ale jak to się stało Herm, przecież ty go nienawidzisz a raczej nienawidziłaś.- powiedział Harry
- No więc wszystko zaczęło się od.....
Hermiona opowiedziała przyjaciołom całą burzliwą Historię jaka przydarzyła się jej i Malfoy'owi
- Wow, nieźle.- powiedział Harry
- Czyli co, mogę liczyć na waszą pomoc, błagam nie odwracajcie się ode mnie, jesteście dla mnie jak bracia, nie przeżyłabym gdybym miała was stracić.
- No coś ty, Miona nie stracisz nas przecież my ciebie też kochamy i nie odwrócimy się od ciebie tylko dlatego, że nie lubimy Malfoy'a, zresztą ja właściwie nic już do niego nie mam, odkupił swoje winy.- Cześć wam, już jestem.- powiedziała Hermiona starając się udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Cześć kochanie, jak tam się wczoraj bawiłaś?- zapytała mama Gryfonki
- Dobrze.- powiedziała bez emocji, bojąc się że się zdradzi.
- Mamuś powiedz mi, czy przyszła dzisiaj do mnie jakaś poczta?
-Nie, skarbie nie było listonosza.
- Ale, czy nie było żadnej sowy?
- Ahh sowy.... nie nie było.
Hermiona odetchnęła z ulgą, kamień spadł jej z serca.
- A coś się stało, czekasz na jakiś ważny list?
- Nie, nie myślałam, że może przyjdzie jakaś kartka od Rona albo Harrego.- skłamała Hermiona, w rzeczywistości już dawno dostała od chłopaków i Ginny kartkę ze świątecznymi życzeniami.
- Masz ochotę na coś do jedzenia, właśnie wstawiłam pieczeń do piekarnika, powinna być dobra za jakąś godzinę, ale do tego czasu mogę zrobić ci jakąś kanapkę.
- Nie dziękuję mamo, przed chwilą jadłam, poczekam na pieczeń. - powiedziała i pocałowała mamę w policzek
- Cześć skarbie.- powiedział Pan Granger, który właśnie wszedł do kuchni.
- Cześć tato.- powiedziała uśmiechając się ciepło.
- Jak się wczoraj bawiłaś?- zapytał mężczyzna po czym usiadł przy stole i wziął łyk herbaty.
- Dobrze... Mamo, Tato chciałbym z wami o czymś porozmawiać.- powiedziała szybko Hermiona
- W takim razie mów słoneczko.- powiedziała Pani Granger, która oderwała się właśnie od kuchni.
- No więc... mam chłopaka.
- To cudownie córciu.- powiedziała rozradowana Pani Granger
- Kiedy przedstawisz nam swojego kawalera? - zapytał Pan Granger
- Niedługo, w najbliższy wolny weekend, obiecuję.
- To świetnie, a możemy wiedzieć kto to jest, znamy go,czy to jakiś kolega ze szkoły?
- Tak, tak znamy się ze szkoły.- odparła niechętnie Gryfonka
- A jak ma na imię?- zapytała mama Gryfonki
Hermiona westchnęła i odpowiedziała
- Draco, Draco Malfoy.
- Państwo Granger spojrzeli na siebie nie pewnie po czym Pan Granger odparł:
- Przegrałaś Jean, wisisz mi 50 dolarów.
Hermiona wytrzeszczyła oczy, patrzyła jak jej mama wyjmuję z portfele banknot i wręcz go jej ojcu.
- Ccco się dzieje?- zapytała Hermiona ze zdziwieniem w oczach.
- Wygrałem zakład.- odparł uradowany Paul
- Ale jaki zakład?- Hermiona nie miała pojęcia co się właśnie stało.
- Założyłem się z twoją matką, o to, że w ciągu tygodnia nam o tym powiesz.
- Ja mówiłam że za miesiąc.
- Ale, skąd, jak, kiedy ? - mówiła zdezorientowana Gryfonka
- Całe święta chodziłaś rozanielona, nagle dostałaś taki śliczny wisiorek a pewności dodała nam jego wizyta u ciebie.
- Zaraz, skąd wiecie, że tu był?
- Krzyknęłaś i powiedziałaś, że to dlatego, że zobaczyłaś pająka, przecież ty się nie boisz pająków, od dziecka to ty w domu zabijałaś wszystkie pająki kapciem.- Zaśmiała się Jean Granger
- A później widziałam jak kręcił się pod domem, kiedy wychodziłaś na imprezę.
- Poznałaś go?- zapytała wciąż zszokowana Hermiona
- No pewnie nie zapomina się wrogów swojego dziecka, zresztą jego blond włosy są dość charakterystyczne. - uśmiechnęła się mama Gryfonki
- Jak mniemam już raczej ci nie dokucza.- zaśmiał się Pan Granger
- Nie.- zaśmiała się Gryfonka
- Muszę wam jeszcze o czymś powiedzieć, no my staraliśmy się ukryć, że ze sobą jesteśmy, ale wczoraj ktoś zrobił nam zdjęcie i wszystko się wydało, teraz jesteśmy na pierwszej stronie proroka codziennego.
- Ależ co w tym niesłychanego, że z kimś się spotykasz? - zapytał mężczyzna
- To, że ja pomogłam uratować świat czarodziei a on... Draco był śmierciożercą.
rodzice Hermiony zachmurzyli się nieco.
- Skoro z nim jesteś to chyba się zmieni nie zrobił nikomu nic złego prawda? - zapytała zaniepokojona kobieta.
- Tak mamo, naprawdę się zmienił, on wcale nie chciał być śmierciożercą, to wszystko przez jego ojca, zresztą to długa Historia.- odparła Hermiona
- W takim razie wszystko się ułoży zobaczysz. - powiedział ojciec
- Kocham was.- powiedziała brunetka i przytuliła się do swoich rodziców.
Była wielką szczęściarą, że ich miała.
*********
Do przedziału Hermiony właśnie weszli Harry i Ron.
- Hej Miona.- powiedział Harry i przytulił Gryfonkę
- Cześć.- powiedział naburmuszony Ron po czym usiadł na swoim miejscu i wyglądał przez okno.
- Chcę z wami porozmawiać.- odparła ciężko
- Mów śmiało.- powiedział Harry
- Czytaliście proroka?
- Tak.- odpowiedział bez wyrazu Harry
- A więc wiecie, że ja i Dra... ja i Malfoy jesteśmy razem.- wyrzuciła z siebie z szybkością torpedy.
Ron wydał z siebie dźwięk jakby się dławił, jednak nie odezwał się ani słowem i wciąż patrzył przez okno.
- Ale jak to się stało Herm, przecież ty go nienawidzisz a raczej nienawidziłaś.- powiedział Harry
- No więc wszystko zaczęło się od.....
Hermiona opowiedziała przyjaciołom całą burzliwą Historię jaka przydarzyła się jej i Malfoy'owi
- Wow, nieźle.- powiedział Harry
- Czyli co, mogę liczyć na waszą pomoc, błagam nie odwracajcie się ode mnie, jesteście dla mnie jak bracia, nie przeżyłabym gdybym miała was stracić.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Ron a ty?- zapytała z nadzieją w głosie.
Ron odwrócił się w końcu od okno i odpowiedział z niezadowoloną miną.
- Nie myśl sobie, że go polubię, oboje postradaliście rozum, to jest przecież Malfoy do cholery, ale niech ci będzie masz moje błogosławieństwo, tylko ostrzegam cię Malfoy równa się kłopoty.
Hermiona wywróciła oczami, po czym podeszła do Rona i pocałowała go w policzek.
- Dziękuję, nie masz pojęcia jakie to dla mnie ważne, cieszę się, że was mam chłopaki.- powiedziała po czym objęła ich mocno.
Reszta podróży minęła im spokojnie, rozmawiali o tym co robili w święta i o zbliżających się Owutemach.
*********
Draco Malfoy wysiadł właśnie z pociągu z walizką w ręku, towarzyszył mu jego najlepszy przyjaciel Blaise Zabini.
- No stary jestem w szoku.
- Powtarzasz się Blaise.- powiedział znudzony arystokrata
- Jestem z ciebie dumny smoku wreszcie zrobiłeś coś co chciałeś zrobić.
- Ja też się cieszę.
- No to opowiadaj jak tam ci się żyje z Granger. - powiedział brunet i wymownie poruszył brwiami.
- Mówię ci Blaise, kiedy tylko się przymnie pojawi, muszę się powstrzymywać, żeby się na nią nie rzucić, to co ona zemną robi przechodzi ludzkie pojęcie, potrafię myśleć tylko o niej, wystarczy tylko, że spojrzy na mnie tymi swoimi dużymi, brązowymi oczami a ja wymiękam.
- No to wpadłeś po uszy stary.- powiedział Blaise i wyszczerzył rząd białych, równych zębów.
- I powiem ci, że wcale mi to nie przeszkadza, Granger to dziewczyna idealna, seksowna, mądra, zadziorna, uwielbiam się z nią sprzeczać, ma wtedy taki błysk w oku, cholernie mnie podnieca.
- No fakt urody to jej nie brakuje, powiem ci, że gdybym nie był twoim kumplem to bym do niej uderzał.
- Ej ej ej stary grabisz sobie.- powiedział i uderzył przyjaciela w ramie.
Przekroczyli właśnie próg Hogwartu mijając grupę rozmawiających ze sobą dziewczyn z 5 roku, które na nich widok ucichły. Draco zmierzwił włosy i puścił im oczko, a wszystkie zachichotały równo i odeszły każda w swoją stronę.
-Nie możesz się powstrzymać co? - zapytała przyjaciela Blaise
- O co ci chodzi?
- Masz teraz dziewczynę.
- A ty od kiedy, żeś się taki święty zrobił?
- Po prostu nie chcę, żebyś wszystko spieprzył przez swoją głupotę.
- Przestań, przecież ja tylko przechodziłem i poprawiłem włosy.- powiedział i zrobił niewinną minę.
Blaise spojrzał na niego karcąco.
- Oj no spokojnie, nie zamierzam nikogo podrywać, po prostu lubię czasami upewnić się, że jestem nieziemsko przystojny.
- Narcyz.- powiedział i pokręcił głową brunet.
- Zazdrosny jesteś?
- Ja? Proszę cię to ja jestem przystojniejszy w tym duecie.- parsknął Blaise
- Śnisz diabełku.
- Poderwę każdą dziewczynę, chcesz się założyć?
- A o co się zakładamy? - zapytał Draco z przebiegłym uśmieszkiem
- Przegrany robi rundkę po błoniach w samych gaciach.- powiedział Blaise
- Widzę, że jesteś pewny siebie, niech ci będzie, ale to ja wybiorę ci tę dziewczynę.- powiedział przekornie blondyn.
- No to dawaj.
Draco rozejrzał się po korytarzu i wśród setek dziewczyn po nim krążących wybrał średniego wzrostu brunetkę z Ravenclaw siedzącą na parapecie.
- Ona.- powiedział i wskazał ręką na dziewczynę, którą wybrał.
Brunet spojrzał w kierunku dziewczyny, poprawił włosy i ruszył w jej stronę.
- Patrz i ucz się.- rzucił na odchodne.
*********
Blaise pewnym krokiem zmierzał w stronę ślicznej młodej brunetki, która siedząc na parapecie czytała książkę, chłopak spojrzał na jej okładkę i śmiało zaczął rozmowę.
-Romeo i Julia, ktoś tu jest romantyczny.- powiedział i uśmiechnął się szelmowsko
Dziewczyna podniosła wzrok znad lektury i zlustrowała chłopaka od góry do dołu.
- A ktoś jest wścibski.- powiedziała i wróciła do czytania książki.
- Może, troszeczkę, ale to nie grzech. Mam na imię Blaise.- powiedział po czym pocałował jej dłoń.
- Wiem kim jesteś.- burknęła
- W takim razie, jak ty masz na imię?
- Carmen Quartz.
- Miło cię poznać.- powiedział i posłał jej swój firmowy uśmieszek.
- Nie mogę powiedzieć, że ze wzajemnością.
- Słucham?- zapytał zdezorientowany Blaise
- Słyszałam o tobie co nieco i nie sądzę, żebym miała ochotę z tobą rozmawiać.
- No coś ty, co takiego słyszałaś? To na pewno plotki.
- Tak, a więc nie jesteś kumplem Draco Malfoy'a, który tak samo jak swój przyjaciel, wykorzystuje dziewczyny, zmieniając je jak rękawiczki.
- Ja, nigdy w życiu! Przyjaźnie się z Draco to fakt, ale ja nie wykorzystuje dziewczyn. Ja po prostu nie mogę znaleźć tej właściwej i ciągle jej szukam, może mi w tym pomożesz? - powiedział i poprawił włosy
Dziewczyna wywróciła oczami.
- Słuchaj daj mi spokój co nie mam czasu na pogaduszki z płytkim ślizgonem.
- Hej, nie bądź nie miła, chciałem po prostu podejść, pogadać o literaturze.
Dziewczyna prychnęła śmiechem.
- Co cie tak bawi? - zapytał urażony
- Bo nie wyglądasz na takiego co lubi rozmawiać o literaturze.- mówiła dławiąc się śmiechem
- A na kogo w takim razie ci wyglądam?
- Na chłopaka, który zakłada się z kumplem o to, że poderwie przypadkową laskę, myślisz, że jestem głucha albo głupia. -powiedziała i korzystając z tego, że obok przechodziła jakaś drugoklasistka z shake'm czekoladowym w ręku, wyrwała jej go i wylała ślizgonowi na włosy.
Ludzie zebrani na korytarzu bili brawo a ślizgoni śmiali się w najlepsze ze swojego kolegi.
- To tak, żeby ostudzić twój zapał.- powiedziała, odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę dziewczyny, której zabrała napój, żeby ją przeprosić.
Do ociekającego czekoladą Blaise'a podszedł Draco, który pokładał się ze śmiechu.
- No, no Blaise, rzeczywiście żadna ci się nie oprze.
- Zamknij się.- powiedział wściekły diabeł.
- Oj nie dąsaj się tak, znaj moją dobroć odpuszczę ci te biegi w samych majtkach i tak zrobiłeś już z siebie debila.
Blaise burknął pod nosem coś odnośnie dobroci swojego przyjaciela i zachowaniu dziewczyny i odszedł w kierunku lochów.
***********
Późnym wieczorem do dormitorium Hermiony wszedł Draco.
- Hej księżniczko.- powiedział i pocałował ją w szyję.
- Hej.- szepnęła cicho.
- Jak minął ci pierwszy dzień?- zapytał blondyn, po czym rozsiadł się na kanapie obok niej.
- W miarę dobrze, oprócz setki komentarzy i zawistnych wspomnień twojego fanklubu.
- Mojego fanklubu?- zapytał roześmiany Draco
-Tak, już nie udawaj świętego, przecież wiem, że zanim byliśmy razem, korzystałeś ze swojego uroku osobistego. - powiedziała kąśliwie.
- Nie było tego wcale tak dużo tylko jakieś 5-10.
- 5-10?- zapytała
- No dobra może 200, ale to nie ma znaczenia, teraz liczysz się tylko ty.- powiedział i pocałował ją zachłannie.
- Ej Romeo ty mi tu oczu nie mydl pocałunkami, lepiej powiedz jak ci poszła rozmowa z rodzicami.
- Wiedziałem, że o to zapytasz.
- Nie marudź, opowiadaj.
************
Draco znowu przekroczył próg swego domu, zapalając wcześniej papierosa, nikomu się by do tego nie przyznał ale był cholernie przerażony.
- Dzień dobry Paniczu Draco.- przywitała go ich służąca
- Dzień dobry Sally, czy rodzice są w domu?
- Tak paniczu, Pańska matka czyta w ogrodzie, a Pan Malfoy jej towarzyszy.
Świetnie.- pomyślał Draco, na pewno oboje właśnie przeglądają proroka.
- Dziękuję Sally.
Blondyn szybkim krokiem udał się na taras, gdzie zastał swoich rodziców, nie mylił się oboje czytali proroka codziennego.
-Dzień dobry.- powiedział chłodno.
- Dzień dobry? Tylko tyle masz nam do powiedzenia? - zapytał z kpiną Malfoy senior.
- Mówiłem akurat do matki.- powiedział kąśliwie.
- Draco!- upomniała go Narcyza.
Chłopak przygryzł wewnętrzną stronę policzka i zacisnął pięść.
- Co to ma znaczyć? - zapytał Lucjusz tonem pełnym obrzydzenia i rzucił gazetę na stół.
- To co widzisz.
- Chcesz mi powiedzieć, że chodzisz z tą SZLAMĄ?- powiedział pełen pogardy i obrzydzenia
- Lucjusz!- tym razem upomniała męża
- Nie nazywaj jej tak!- warknął młody Malfoy
- Może mi powiesz, że ty nazywałeś ją inaczej. Mało razy mówiłeś ta szlama Granger, powinni ją zamknąć a najlepiej zabić.
Draco zamknął oczy i wziął głęboki oddech. Rzeczywiście nie mógł zaprzeczyć, wiele razy mówił tak o gryfonce.
-Tak, masz rację, ale tylko i wyłącznie dlatego, że o niespodzianka ty mnie tego nauczyłeś. - syknął Draco
- Bo taka jest prawda, ta dziewczyna jest brudna, niegodna bycia czarownicą.
- Jeszcze raz tak o niej powiesz to...
- To co mi zrobisz, uderzysz mnie, swojego ojca?- zakpił Lucjusz
- Już dawno nie jesteś moim ojcem.- syknął chłopak
Obserwująca to wszystko Narcyza zalała się łzami.
- Zabraniam ci spotykania się z nią.- wrzasnął
Draco prychnął.
- Myślisz, że cię posłucham.
- Będziesz musiał.
- Bo co?
- Bo inaczej twoja noga nigdy już nie postanie w tym domu.
- Nie ma sprawy, o niczym innym nie marzyłem.- wrzasnął Draco
- A więc nie zmienisz zdania ?
- Nie.
- A więc, wyjdź stąd i nie wracaj, nie próbuj się z nami kontaktować, wydziedziczam cię.- wrzasnął wściekły.
- Ależ Lucjuszu.- powiedziała Narcyza szlochając.
- Tak postanowiłem Narcyzo.
Draco uśmiechnął się gorzko i spojrzał na matkę.
- Nie wiem jak możesz kochać tego człowieka mamo, żegnaj. - powiedział i teleportował się z cichym pyknięciem zostawiając w tyle wściekłego ojca i zapłakaną matkę.
*************
Hermiona siedziała na kolanach Draco i wplątywała palce w jego włosy.
- Naprawdę to zrobił ? - zapytała Hermiona z poczuciem winy.
- Tak, wydziedziczył mnie.
- Ale co ty teraz zrobisz, przecież za chwilę kończysz szkołę?
- Mieszkanie już mam, no i co, znajdę sobie jakąś robotę. Ojciec mógł mnie wydziedziczyć, ale wiem, że dziadkowie od strony ojca przepisali cały majątek na mnie i według ich woli mam go otrzymać po skończeniu szkoły, więc ojciec nie ma nic do gadania.- wzruszył ramionami blondyn.
- To wszystko wyszło okropnie, czuję się winna.
- Ej, księżniczko gdyby mój ojczulek był normalny nie byłoby tego całego cyrku, to nie twoja wina, powiedziałbym, że to nawet twoja zasługa, nie będę musiał się z nim użerać. - powiedział i ucałował ją delikatnie.
- A tobie jak poszła rozmowa z rodzicami?- zapytał blondyn zmieniając temat.
- W zasadzie zabawnie.- zaśmiała się Hermiona.
- Zabawnie?- zapytał zdziwiony ślizgon
- Tak, okazało się, że wszystkiego się domyślali i nie mają nic przeciwko. I to wszystko przez te twoje niezapowiedziane odwiedziny a nie mówiłam. - powiedziała i walnęła go poduszką w ramię.
- Nie zaczynaj wojny Granger. - powiedział z udawanym gniewem
- Bo co mi zrobisz Malfoy? - zapytała butnie po czym wstała z kanapy, stanęła na przeciwko niego i ponownie walnęła go poduszką.
- Osz ty, dobra znaj moją dobroć masz jeszcze jedną szansę,jeszcze raz a zobaczysz.
Hermiona bez chwili namysłu uderzyła go tym razem w głowę.
- Sama tego chciałaś. - powiedział ślizgon po czym wstał, przerzucił przez gryfonkę przez ramię i wybiegł w kierunku wyjścia z jej pokoju do pokoju wspólnego Gryffindoru.
- Co ty robisz? - zapytała przerażona
- Mówiłem nie zaczynaj wojny.- powiedział i uśmiechnął się Szelmowsko.
Chłopak wbiegł do pokoju wspólnego Gryffindoru z brunetką przewieszoną przez ramię jak worek ziemniaków i wśród dziesiątek Gryfonów zaczął krzyczeć.
-Hermiona Granger to moja dziewczyna, jeśli ktoś się do niej zbliży zabiję!!! - krzyknął radośnie i wybiegł w stronę wyjścia.
- Boże Draco co ty robisz, puść mnie.- błagała Hermiona
- O nie nie nie, nie teraz nie odpuszczę.- powiedział po czym wybiegł z dormitorium.
Ślizgon biegał jak szalony po budynkach Hogwartu z Hermioną na rękach, krzycząc, że jest jego dziewczyną. Brunetka śmiała się z całej sytuacji, wiedziała, że wszystko jest już jasne, że nie muszą się kryć, było jej z tym dobrze.
Blondyn zatrzymał się dopiero gdy zrobili koło i z powrotem wbiegli do dormitorium Hermiony, wtedy chłopak rzucił ją na łóżko i przykucnął nad nią opierając dłonie po obu stronach jej głowy.
- Wariat.- powiedziała Hermiona
- Ale takiego mnie kochasz. - powiedział Blondyn i pocałował brązowooką namiętnie.







