sobota, 25 czerwca 2016

Rozdział 15

Hermiona siedziała na podłodze w swoim pokoju i płakała.
- Nie mogę uwierzyć, że on mi to zrobił a ja głupia myślałam, że może coś się zmieniło, że może on się zmienił. Pieprzony śmierciożerca.
Gryfonka była w rozpaczy, czuła się oszukana, zdradzona. Była na siebie zła za to że dała się ponieść emocjom a nie skupiła się na analizie wszystkiego. Nie użyła tego, co było dla niej od zawsze najważniejsze, zdrowej logiki, przez to czuła się jak ostatnia idiotka.
Wbiła palce we włosy i szarpnęła je z całej siły, krzycząc przy tym ze złości. Po chwili wstała chwyciła stojący na szafce nocnej wazon z różami, które były wciąż świeże dzięki zaklęciom, i cisnęła nim w z całej siły w okno. Szyba zbiła się w drobny mak a wazon z kwiatami spadł gdzieś na błonia. Gryfonka z powrotem usiadła na podłodze i zaczęła płakać. Po piętnastu minutach otarła łzy zewnętrzną częścią dłoni, wstała i podeszła do szafy. Przez kilka chwil zawzięcie czegoś w niej szukała, rozrzucając przy tym wszystkie ubrania na podłogę.
- Mam- powiedziała cicho i otworzyła pudełko po butach, w którym znajdowała się butelka ognistej whisky. Dziewczyna odkręciła butelkę i pociągnęła z niej sporego łyka, następnie wstała, podeszła do lustra, przejrzała się w nim i powiedziała do własnego odbicia:
- Nie odpuszczę ci tak tego Malfoy.
Postanowiła na przekór ślizgonowi pójść na randkę z Gavinem, świetnie się bawić i pójść na całość, nie da mu tej satysfakcji, nie pozwoli mu się cieszyć z tego, że po raz kolejny ją skrzywdził.
Znów podeszła do szafy i ze sterty ubrań, które porozrzucała wybrała śliczną granatową sukienkę, ubrała ją, po czym chwyciła różdżkę i wykonując kilka zwinnych ruchów nadgarstkiem pofalowała  swoje włosy. Następnie rzuciła na fryzurę kilka zaklęć aby długo się trzymała. Hermiona nie przebierała w środkach, zrobiła sobie tak seksowny jak tylko się da makijaż, założyła wysokie granatowe szpilki i spryskała się swoimi ulubionymi perfumami. Podeszła do lustra aby ocenić swoje dzieło, wyglądała jak milion dolarów. Spojrzała na zegarek, była za pięć dwunasta, wzięła więc jeszcze jeden łyk ognistej, chwyciła torebkę i wyszła z dormitorium, kierując się w stronę wejścia do szkoły. Miała nadzieje, że gdzieś w pobliżu będzie Malfoy, bardzo chciała, żeby ją spotkał i zobaczył, że zamierza się świetnie bawić, że jest seksowna, i że on, arystokrata przegrał, nie udało mu się jej skrzywdzić.
*********

Draco był w swoim dormitorium i rozwalał wszystko, co tylko nawinęło się pod rękę.
- Dlaczego, ona uważa, że ten kretyn jest dla niej, i skąd  przyszedł jej do głowy ten idiotyczny pomysł z jakimś chorym zakładem.
Blondyn spojrzał na zegarek była za pięć dwunasta.
- Myśl Draco, myśl nie możesz pozwolić aby ten dupek zbliżył się do Granger.
Chłopak wyszedł ze swojego dormitorium i poszedł w stronę głównego wejścia.

*********

Hermiona schodziła ze schodów, kiedy na dole w oddali zauważyła Gavina. Chłopak stał opierając się o ścianę, w jednej ręce trzymał różę a w drugiej czerwony sweter i właśnie wywijał sobie rękaw koszuli. Koszula była granatowa w białe paski, do tego taki sam krawat i białe spodnie. Gryfonka nie mogła oderwać od niego oczu, wyglądał wspaniale, i w tym momencie Hermionę zaczęły męczyć wątpliwości.
- A może Malfoy ma rację no bo, w końcu co taki facet jak Gavin mógłby we mnie widzieć. - powiedziała cicho
- Ja zawsze mam rację skarbie. - odpowiedział jej znajomy głos.
Hermiona odwróciła się za siebie i zobaczyła Malfoya. Arystokrata na jej widok zaniemówił, stał jak zaczarowany i przyglądał się jeszcze piękniejszej niż zwykle Gryfonce. Hermiona stwierdziła, że on również wyglądał nieziemsko, była na niego wściekła za to, że wygląda tak seksownie, miał na sobie  zwykłe jeansy, luźny biały tshirt i szarą bluzę, a jego włosy były lekko zmierzwione.. Bez żadnych przygotowań wyglądał tak samo dobrze jak Gavin, któremu przygotowanie zapewne zajęło trochę czasu.
Młody Malfoy ocknął się w końcu i szybko rzucił na nich zaklęcie wygłuszające, aby Gavin ich nie usłyszał.
- Czego tu chcesz Malfoy?
- Przyszedłem się przewietrzyć.
- Nie rób sobie jaj co.
- Mówię serio księżniczko.
- Nie nazywaj mnie tak, rozumiesz.- wykrzyczała wściekła Gryfonka
- Uspokój się dziewczyno, przyszedłem tu uratować cię od tego kretyna tam o - machnął głową w stronę bruneta.
- Nie nazywaj go tak.
- Bo co?
- Czego ty właściwie ode mnie chcesz?
- Czy ty mnie słuchasz Granger, nie chcę żebyś znowu wylądowała w skrzydle szpitalnym, tym razem przez tego dupka.
- To nie jest twój interes Malfoy.
- A właśnie, że jest.- wykrzyknął
- Nie będę stał i patrzył jak po prostu idziesz z tym kretynem, który i tak cię zostawi i wykorzysta, nie rozumiesz do cholery, że mi na tobie zależy, od dwóch tygodni staram się ci to powiedzieć, ale mnie nie słuchasz do tego uroiłaś sobie, jakiś cholerny zakład, który nigdy nie miał miejsca.
- Może zakład był, może go nie było nie wiem, ale wiem jedno, wiem że nie jesteś w stanie nikogo kochać, a już na pewno nie mnie, zwłaszcza, że całe życie mnie nienawidziłeś, mało tego ty się mną brzydziłeś, a teraz ja brzydzę się tobą.- wykrzyczała, po czym uderzyła go pięścią w klatkę piersiową.
Blondyn złapał jej pięść i przytrzymał ją w swojej dłoni.
- Nie rzucaj się, spójrz na mnie.
Hermiona wściekła spojrzała na czubek jego głowy.
- Nie tu mam oczy, spójrz na mnie proszę cię. - powiedział spokojnie po czym złapał ją za podbródek i delikatnie skierował jej głowę tak, żeby spojrzała mu w oczy. Gryfonka niechętnie spojrzała w jego niebieskie tęczówki.
- Posłuchaj czy gdybym chciał cię skrzywdzić to czy dwa razy ratowałbym ci życie, czy łaziłbym za tobą jak głupi, Granger powtórzę to jeszcze raz zależy mi na tobie. Wiem nie byłem święty, byłem dla ciebie okropny, ale to wszystko było nieświadomie, jak ja mogłem się zachowywać skoro nauczono mnie tylko takich reakcji od dziecka miałem wpajane, że tylko tacy jak my są coś warci, że tylko rodziny, które mają poglądy takie jak my zostaną wynagrodzone kiedy sama wiesz kto przejmie władzę. Trochę to trwało zanim zrozumiałem jak jest naprawdę, że nie ważne jacy jesteśmy, wszyscy jesteśmy ludźmi. Na szczęście w pore uświadomiła mi to pewna ważna dla mnie osoba. Granger powiedz  patrząc mi  w oczy, że nic dla ciebie nie znaczę, dobrze wiem że nie jestem ci obojętny. Powiedz mi, że wolisz dać szansę jemu nie mnie. Jeśli powiesz mi to prosto w oczy, obiecuję, że zniknę z twojego życia.
 Hermiona miała mętlik w głowie, nie wiedziała co ma robić, może faktycznie uroiła sobie ten zakład, wiedziała, że Malfoy nie jest jej obojętny, w tak krótkim czasie z jej wroga zmienił się w... w sumie sama nie wiedziała w  kogo. Stała teraz i patrzyła w jego tęczówki, które  chociaż błyszczały były pełne niepokoju.
- Draco ja...
Nie było dane jej dokończyć bo właśnie na schody wszedł Gavin zaniepokojony tym, że Hermiona nie pojawia się tak długo. Blondyn szybko zdjął zaklęcia wygłuszające, aby usunąć wszelkie podejrzenia.
- Hermiona, co ty tutaj robisz, czekam na ciebie już piętnaście minut. Zaraz a co on tutaj robi.
- Nie twój interes Over
- Chyba jednak tak, skoro dzisiaj Granger umówiła się ze mną.
- Dosyć- krzyknęła dziewczyna, zwracając tym samym uwagę dwóch ślizgonów.
- Koniec z tym. Gavin daj mi proszę jeszcze pięć minut, zaraz do ciebie przyjdę
Brunet zmierzył triumfalnie wzrokiem Malfoya i poszedł w stronę głównego wejścia.
- Widzę, że już wybrałaś.- powiedział ostro blondyn
- Malfoy ja nie potrafię ci zaufać, za bardzo mnie skrzywdziłeś, za dużo razy, nie mogę.
- Rozumiem...  a więc żegnaj Granger. - powiedział gorzko, zamknął oczy i słuchał jak stuka swoimi obcasami schodząc po schodach do osoby, która nijak ma się do tego, czego szukała.
********
Kiedy się od niego odwróciła łza spłynęła po jej policzku, wytarła ją i poszła w stronę, jak myślała rozsądnego wyjścia.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 15, życzę miłego czytania. PS: Na samym dole jest krótki filmik dotyczący rozdziału.

































czwartek, 23 czerwca 2016

Rozdział 14

Od imprezy u ślizgonów minęły cztery dni a Hermiona unikała Malfoy'a jak ognia. Była na niego wściekła i nie miała ochoty go oglądać.
- Kim on do cholery jest, żeby mówić mi co mam robić?! - krzyczała Gryfonka chodząc z kąta w kąt po pokoju Ginny.
Ginny, która słyszała to pytanie już setny raz w ciągu ostatnich czterech dni, odparła spokojnie.
- Daj sobie spokój Hermiona, to tylko Malfoy nie ma sobie co takim głowy zawracać.
Ruda jednak nie wiedziała o wszystkim, jej przyjaciółka nie powiedziała jej bowiem o tym, że się całowali i, że tak właściwie to ona się na niego rzuciła i o tym, że ten blond palant od pewnego czasu nie wychodzi jej z głowy, przez co jest jeszcze bardziej nieznośny.
- Od kilku dni go unikam, i jak na razie udaje mi się to, ale dzisiaj są eliksiry i będę musiała z nim usiąść, ja dostanę tam białej gorączki.- powiedziała załamana Gryfonka po czym usiadła na łóżku obok przyjaciółki.
Ginny westchnęła i powiedziała:
- Hermiona powiedz mi kto uratował świat czarodzieii przed Voldemortem?
- Harry - odpowiedziała zdezorientowana zmianą tematu
- A kto mu pomógł ?
- Ron.
- Yyyghhh i.... - wysapała Weasley'ówna zirytowana
- No i ja. - powiedziała skromnie brunetka.
- No właśnie.
- Co to ma do rzeczy Gin?
- A to, że pomogłaś uratować świat czarodziei, walczyłaś ze śmierciożercami, szukałaś horkruksów a boisz się jakiejś tlenionej blond fretki
- On nie jest tleniony, to  jego naturalny kolor, jego włosy są za delikatne i za miękkie w dotyku żeby były tlenione. . - odpowiedziała brązowooka bez zastanowienia
Przyjaciółka spojrzała na nią podejrzliwie po czym się uśmiechnęła.
- Ty na niego lecisz. - stwierdziła ruda z uśmiechem od ucha do ucha.
- Ginny czy ty czasem nie spadłaś ostatnio z miotły?- zapytała przerażona tym, że jej przyjaciółka wypowiedziała na głos to do czego ona sama przed sobą nie miała odwagi się przyznać.
- Nie ściemniaj mi tutaj, lecisz na niego.- powiedziała i mrugnęła do niej
- To jest przerażające, że znasz mnie tak dobrze.
- Od czego ma się przyjaciółki.
Obie wybuchły śmiechem po czym Hermiona odezwała się pierwsza.
- Może i zaczęłam dostrzegać to jak cholernie jest przystojny, ale to nadal ta sama szumowina co kiedyś, i w dodatku mówi mi jak mam żyć.
- Myślisz, że moglibyście być razem?
- Ginny! - krzyknęła Hermiona  i rzuciła poduszką w swoją przyjaciółkę.
- No co?
- W życiu z nim nie będę uważam tylko, że jest przystojny i że..
- Że świetnie całuje tak?
- Ginewra, jesteś okropna.... ale masz rację.
- Do usług.- zaśmiała się dziewczyna
- Ale to nie ma znaczenia, nie jestem tak zdesperowana, żeby umawiać się z Malfoy'em. Zresztą jest taki jeden chłopak, który mi się podoba i jest naprawdę miły i inteligentny.
- Kto to taki?
- Ma na imię Gavin.
- Skąd go znasz?
- Kiedyś byłam na spacerze i na niego wpadłam, on mnie przeprosił i zaprosił na piwo kremowe.
- No ładnie a ja nic o tym nie wiem, ale z ciebie przyjaciółka.- powiedziała udając nadąsaną
- Właściwie to sama o tym zapomniałam, wtedy kiedy się spotkaliśmy miałam pilnować szlabanu z Malfoy'em i tak się zagadałam, że zupełnie wyleciało mi to z głowy, no i wyleciałam z trzech mioteł jak oparzona gdy tylko mi się przypomniało. Później działo się tyle różnych rzeczy, że totalnie nie pamiętałam, ze poznałam Gavina. Dopiero na tej imprezie u ślizgonów, kiedy zaczęłam z nim tańczyć przypomniało mi się. Trochę sobie gadaliśmy i wydawał się bardzo fajny mam ochotę go bliżej poznać. - odparła Hermiona
- Mówisz, że jak on się nazywa?
- Gavin, Gavin Over.
- Czy on nie jest przypadkiem ze slytherinu?
- Jest, a co?
Ruda zmarszczyła brwi i zaczęła się nad czymś zastanawiać. Hermiona, która to zauważyła zapytała:
- Coś się stało Gin?
- Nie, nie tylko się nad czymś zastanawiam, ale to nie ważne. A teraz spadaj na eliksiry bo się spóźnisz.
- A ty nie idziesz?
- Idę idę, ale muszę jeszcze coś załatwić.
- Ok to ja lecę. - powiedziała Hermiona po czym zniknęła za drzwiami.
Kiedy tylko brunetka wyszła Ginny usiadła przy biurku i zaczęła się zastanawiać.
- Skąd ja znam tego Gavina, chyba już kiedyś o nim słyszałam.
**********

Hermiona stała pod klasą od eliksirów cała zestresowana. Stanęła przy parapecie i nerwowo tupała nogą. Do dzwonka było jeszcze pięć minut a ona była przerażona. Z pomocą przyszła jej Luna, która cała rozanielona podeszła do gryfonki.
- Hej Luna
- Witaj Hermiono.- odparła, swoim jak zwykle marzycielskim tonem
- Co u ciebie słychać? - zapytała jednak, nie słuchała odpowiedzi ponieważ w oddali zobaczyła blond ślizgona. 
Stał oparty o filar i z tą swoją nonszalancją poprawiał włosy. Hermiona nie mogła przestać podziwiać jego niebiesko szarych oczu, ale kiedy zorientowała się, że arystokrata ją zauważył natychmiast skierowała wzrok na stojącą przed nią Lunę.
- Nie słuchałaś mnie prawda?
- Co? Ja.. nie. Przepraszam cię Luna zamyśliłam się trochę.- odpowiedziała Gryfonka
- Nic nie szkodzi, to ja już  pójdę, żebyś mogła w spokoju porozmawiać z tym z kim chcesz naprawdę porozmawiać. - powiedziała po czym z promiennym uśmiechem poszła w stronę wielkiej sali
- No świetnie zostałam sama.- powiedziała  do siebie po czym zobaczyła jak w jej stronę idzie blondyn
Dziewczyna zaczęła panikować, czuła jak serce tłucze się w jej klatce piersiowej. Kiedy Malfoy był już dwa kroki od niej drogę zagrodził mu inny ślizgon. Hermiona była wdzięczna Gavinowi, że wybawił ją od blond fretki, jednak bała się, że kiedy obaj są w jej pobliżu może dojść do takiej sytuacji jak ostatnio.
- Cześć Hermiona. - przywitał ją brunet.
- Hej Gavin.
- Hermiona ja chciałbym cię przeprosić za tę sytuację na imprezie trochę mnie poniosło, bardzo cię przepraszam, wybaczysz mi. Powiedział po czym teatralnie uklęknął przed nią czekając na odpowiedź.
Gryfonka zaśmiała się i odparła:
- Gavin wstań nie wygłupiaj się, wybaczam ci.
Chłopak pocałował jej dłoń i wstał.
-... ale pod jednym warunkiem.- powiedziała z uśmiechem Hermiona
- Słucham, jaki to warunek, zrobię wszystko.- powiedział i uśmiechnął się zalotnie
- Zaprosisz mnie na kolację. - powiedziała gryfonka
Ślizgon znów się uśmiechnął i odparł
- Takie warunki to ja lubię. To co dzisiaj o północy spotkamy się przed wejściem do szkoły.
- Jasne.
Gryfonka zauważyła, że blond arystokrata gdzieś zniknął, a po chwili  gdzieś w oddali usłyszała głośne warknięcie i dźwięk tłuczonego szkła.

*********


Draco szedł na lekcje eliksirów myśląc o tym, że dawno nie widział Granger.
- Unika mnie, nieźle się wkurzyła.
Kiedy dotarł pod klasę oparł się o filar i zaczął się zastanawiać jakby  przekonać Granger, żeby przestała go unikać i żeby mógł wreszcie powiedzieć jej to co próbuje powiedzieć od dwóch tygodni.
Nagle poczuł, że ktoś mu się przygląda. Spojrzał przed siebie i zobaczył Granger rozmawiającą z Luną. Kiedy blondynka odeszła on natychmiast poszedł w  stronę Gryfonki, nie wiedział po co po prostu chciał z nią pogadać, być blisko niej. Był już dosłownie dwa kroki od Hermiony, kiedy zaszedł mu drogę Gavin.
- Co ten pieprzony kretyn znowu chce od Granger?- pomyślał i odsunął się aby z odległości móc słuchać o czym rozmawiają.
Przysłuchiwał się rozmowie chwilę, a kiedy jego,,kolega'' z domu węża uklęknął bllondyn głośno prychnął.
- Co za tandeciarz, czy on naprawdę myśli, że kupi tym Gran...
W tym momencie zdębiał,bo brunetka powiedziała coś w co nie byl w stanie uwierzyć.
- Czy ona właśnie zaproponowała mu randkę? - nie dowierzał Dracon
Poczuł, jak zalewa go krew. Żyły na jego rękach i szyi stały się widoczne a dłoń ułożyła się w pięść, był wściekły. Natychmiast stanowczym krokiem poszedł przed siebie, miał ochotę coś zniszczyć, z pomocą przyszedł mu regał z pucharami szkoły. Głośno warknął a  potem wziął zamach i nie zwracając na nic uwagi z całej siły uderzył w szklaną gablotkę. Szyba rozbryzgała się w drobny mak. Draco patrzył jak drobinki szkła lecą na podłogę kalecząc przy tym jeszcze bardziej jego dłoń. Spojrzał na swoją pięść z której ciekły stróżki krwi, nie przejął się tym, adrenalina tak w nim buzowała, że nie czuł bólu. Jeszcze raz spojrzał na rozbitą gablotę i udał się w tylko sobie znanym kierunku.

*********

Kiedy zabrzmiał dzwonek oznajmiający początek lekcji Hermiona weszła do sali i zajęła swoje miejsce. Spojrzała w stronę drzwi i zobaczyła, że są już zamknięte więc weszli wszyscy, poza jedną osobą. Odwróciła się w prawo i zobaczyła tylko puste miejsce.
- Co jest, gdzie go wcięło przecież stał pod salą, potem gdzieś zniknął, a teraz nie ma go na eliksirach.
Hermiona biła się z myślami, tak nie chciała spotkać się dziś z ślizgonem, ale kiedy go nie ma zaczęła się martwić.
- I jeszcze ta randka z Gavinem co mnie podkusiło, żeby go zapraszać.
Z zamyślenia wyrwał ją głos Pani profesor, która właśnie zadała jej po raz czwarty to samo pytanie.
- Hermiono, Hermiono.
- Tak Pani Profesor.
- Pytałam czy wszystko w porządku, dobrze się czujesz?
- Tak Pani Profesor.- odpowiedziała Hermiona, której właśnie coś się przypomniało
- Właściwie to nie Pani profesor, czy mogę wyjść?
Profesor Galactic przyjrzała się jej dokładnie i odpowiedziała:
- Dobrze Panno Granger, proszę cię tylko, żebyś później uzupełniła notatki.
- Dziękuję bardzo- powiedziała zadowolona Hermiona, po czym udała się w stronę wyjścia. Kiedy natrafiła na wzrok Ginny dała jej znać, że wszystko w porządku, i że ma się nie przejmować po czym wyszła z sali.
Oparła się o ścianę i złapała się za włosy, po czym szybko poszła w tylko sobie znanym kierunku.
- Jaką ja jestem kretynką.- szepnęła pod nosem
W klasie przypomniało jej się, że kiedy na przerwie zauważyła, że nie ma Malfoy'a chwilę później słyszała dźwięk tłuczonego szkła. Na początku myślała, że to Irytek znów coś przeskrobał, ale dopiero teraz połączyła fakty.
- To przecież był Malfoy, przed dźwiękiem tłuczonego szkła słyszałam jego krzyk, a później nie było go już na lekcji, co on najlepszego znów odwalił.
Hermiona zatrzymała się za zakrętem, gdzie kiedyś stała gablotka z trofeami szkoły. Aktualnie były tam tylko kawałki drewna, mnóstwo szkła i krew. Gryfonka przeraziła się, nie straciła jednak zimnej krwi, natychmiast chwyciła za różdżkę i kilkoma ruchami nadgarstka naprawiła gablotę. Rozejrzała się sprawdzając czy w pobliżu nikogo nie ma i zaczęła zastanawiać się gdzie może być Malfoy.
- Łazienka prefektów!- krzyknęła  i pobiegła w stronę swojego dormitorium.
Kiedy była w swoim pokoju natychmiast pobiegła w stronę wejścia do łazienki prefektów.
Niepewnie, bojąc się tego co zastanie, weszła do środka i znów ujrzała istne pobojowisko, a w jego centrum blond ślizgona ciskającego zaklęciami we wszystko co popadnie, tym razem był trzeźwy, nigdzie nie było śladu bo butelkach ognistej.
Stała  zamurowana do czasu, gdy kawałek sufitu nie śmignął jej nad głową. Krzyknęła a potem schyliła się, aby nie oberwać. Jej krzyk usłyszał ślizgon, który natychmiast do niej podbiegł.
- Granger nic ci nie jest? - zapytał przerażony
- Nie, nic mi nie jest- odpowiedziała spokojnie, po czym zaczęła się wydzierać.
- Coś ty tu najlepszego narobił, wszystko jest w ruinie. Lustra stłuczone, kafelki potłuczone, szafki porozrzucane po całej łazience, nie wspomnę już o gablotce, która...
Urwała bo zauważyła krew cieknącą z ręki arystokraty. Od razu wyczarowała apteczkę i zaczęła opatrywać dłoń i przedramię ślizgona.
- Czemu nic z tym nie zrobiłeś? zapytała pokazując na ranę.
Blondyn  wzruszył ramionami i spojrzał brunetce w oczy.
- Dlaczego to robisz?
- Co dlaczego robię ?
- Dlaczego się z nim umówiłaś?- zapytał ze złością
Hermiona wywróciła oczami i nie przerywając swojej pracy odpowiedziała mu.
- A ty znowu swoje.
- Odpowiedz mi.- zmusił ją do spojrzenie mu w oczy
Dziewczyna widziała w jego oczach gniew jego tęczówki nie były teraz niebieskie, były szare jak morze podczas sztormu. Nie chciała go bardziej denerwować więc odpowiedziała:
- Bo nie chcę dłużej czekać, aż pojawi się książę z bajki. Mam dość bycia samą, potrzebuje bliskości od pewnego czasu zmagam się z uczuciem pustki, którą stale próbuję czymś zasłonić, ale się nie da, próbuję znaleźć, to co mam wrażenie, że zgubiłam. To mnie wykańcza a Gavin jest pierwszym chłopakiem od dawna, z którym dobrze mi się rozmawia, który zwrócił na mnie uwagę.
Chłopaka zatkało, chyba po raz pierwszy w życiu nie wiedział co powiedzieć w tej chwili buzowały w nim wszystkie negatywne  emocje jakie tylko mogą istnieć gniew, żal, rozczarowanie, smutek. Wreszcie jednak wziął oddech i wydusił z siebie.
- Przecież ty go nawet nie znasz.
- I co z tego po to się z kimś umawiasz, żeby bliżej go poznać.
- Ty nic nie rozumiesz, mówiłem ci, że to nie jest facet dla ciebie.- powiedział przez zaciśnięte zęby.
Hermiona nie miała siły się z nim kłócić, więc kiedy opatrzyła mu rękę po prostu siedziała i tak spokojnie jak potrafiła odpowiadała mu na to co mówił, sama nie wiedziała czemu, mogła po prostu wyjść i dać sobie spokój z bezsensownymi rozmowami, ale czuła, że od dawna powinna była z nim porozmawiać.
- Niby dlaczego?
- W przeciwieństwie do ciebie ja znam go bardzo dobrze. To babiarz, co chwila ma inną laskę, najpierw o nią zabiega jest szarmancki, daje kwiatki, zaprasza na kolację, wali te swoje pseudo romantyczne teksty w stylu: ,, Jesteś wyjątkowa, ale tego nie zauważasz,ja to widzę'' to jest żałosne, ale większość na to leci a kiedy już mu się uda i dziewczyna się w nim zakocha to spotyka się z nią     tak długo aż mu się nie znudzi a to znaczy, że do czasu kiedy nie pójdzie z nim do łóżka, potem przestaję się nią nagle interesować. Nie łódź się księżniczko, że w twoim przypadku będzie inaczej.
Hermiona była w szoku.
- Co pewnie już cię poczęstował, którymś swoim tekścikiem.
Dziewczyna nie wiedziała co odpowiedzieć, faktycznie Gavin powiedział jej dokładnie to samo co przytoczył Malfoy, nie dała jednak za wygraną, wciąż wierzyła w dobre intencje Gavina.
- I kto to mówi Malfoy, może powiesz mi, że nie wiesz jak to jest spać codziennie z inną dziewczyną.
- Słuchaj Granger nie twierdzę, że byłem lub jestem święty, bo tak nie jest, ale dawno dałem sobie spokój z tymi szczeniackimi gierkami.
Nagle Hermionę olśniło.
- To ty się mną bawisz.- powiedziała z obrzydzeniem.
Ślizgon stał wmurowany w podłogę nie miał pojęcia co Granger wygaduje.
- Tak. Księżniczko, kotku, nagle przestałeś brzydzić się szlam. Twierdzisz, że chcesz spędzać ze mną więcej czasu kupujesz kwiaty, ciągle mnie zwodzisz, całujesz, zostawiasz. Gadaj z kim się założyłeś.
- Że co proszę?- zapytał zszokowany arystokrata, teraz był już przerażony.
- To co słyszałeś. Z kim się założyłeś?! - krzyczała wściekła.
- Ale o czym ty do mnie mówisz, jaki zakład, czy ci padło na mózg?
- Nie udawaj niewiniątka założyłeś się z kimś. ,,Jak szybko zaciągnę Granger do łóżka? ''
Draco nie miał pojęcia skąd to wszystko mogło przyjść jej to do głowy.
- O czym ty pieprzysz dziewczyno, nie było żadnego zakładu.
- Nie, na pewno, nie wierzę w żadne twoje słowo Malfoy.
- Słuchaj, gdybym chciał zaciągnąć cię do łóżka już dawno bym to zrobił, chociażby wtedy, kiedy ty sama tego chciałaś wtedy po imprezie.
Hermiona zastanawiała się przez chwilę po czym znowu wybuchła.
- Bo się brzydzisz założyłeś się, że mnie poderwiesz, ale cię to przerosło. Przyznaj się! Przyznaj się Malfoy nienawidzisz mnie tak samo bardzo jak przez te wszystkie lata szkoły. Nic się nie zmieniło, brzydzisz się szlam. Jak można być takim potworem. Przed Gavinem mnie ostrzegasz, bo jak się z nim umówię przegrasz zakład, nieźle to sobie zaplanowałeś, ale czego można się spodziewać po śmierciożercy- ostatnie słowo podkreśliła dobitnie.
 Draco podszedł do niej szybkim krokiem i przycisnął do ściany.
- Słuchaj, nie ma żadnego pieprzonego zakładu, po prostu na ciebie lecę rozumiesz to Granger, cholernie na ciebie lecę. - wycedził przez zęby
- Zostaw mnie, nie chcę cię znać, odpieprz się ode mnie raz na zawsze, nie wierze w żadne twoje słowo nienawidzę cię rozumiesz, zniknij w końcu z mojego życia. - mówiła płacząc
- Jak sobie życzysz Granger.- powiedział zrezygnowany i puścił brunetkę
Wyszła spod jego uścisku i pobiegła w stronę drzwi.
***********
Kiedy wyszła krzyczał i wył, tym razem stracił ją na zawsze i to na dodatek nie ze swojej winy.
************
Kiedy wyszła zaczęła płakać, jak jeszcze nigdy dotąd, ból rozrywał ją na tysiąc kawałeczków










---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 14 trochę mi zajęło jego pisanie, ale już jest. Miłego czytania
Gigi