Hermiona siedziała w swoim dormitorium prefekta naczelnego, odrabiając prace domowe, które zadano, kiedy ona była w skrzydle szpitalnym. Została tam na dwa dni, ale i tak miała sporo zaległości. Na szczęście odrabianie zadań było dla niej odpoczynkiem, skupiona na lekcjach nie myślała o zdarzeniach ostatnich dni. Do jej pokoju ktoś zapukał, wstała z łóżka i otworzyła drzwi. Za nimi ukazała się najmniej spodziewana osoba. Draco Malfoy patrzył na nią swoimi niebieskoszarymi oczami
- Co ty tutaj robisz Malfoy?!- wykrzyczała oburzona i zdziwiona Gryfonka
- Przyszedłem sobie z tobą porozmawiać.
- Od rozmów mam przyjaciół Malfoy.- powiedziała i popchnęła drzwi aby zamknąć je Ślizgonowi przed twarzą, jednak nie zdążyła bo arystokrata wysunął nogę i nie pozwolił drzwiom zatrzasnąć się, po czym nie proszony wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
- Co ty sobie do cholery wyobrażasz, czy ty naprawdę myślisz, że wszystko ci wolno?!- wykrzyczała prefekt naczelna
- Słuchaj Granger gdybym nie musiał, nigdy nie wszedłbym do twojego zakichanego Dormitorium, ale musiałem więc bądź tak łaskawa, zamknij się na chwilę i posłuchaj co mam ci do powiedzenia.- powiedział niezwykle stanowczym, ale opanowanym tonem.
Hermiona z niezadowoloną miną usiadła w fotelu.
- Słucham co tak ważnego masz mi do powiedzenia?
- Kiedy ty obijałaś się w skrzydle szpitalnym.
Brązowooka miała ochotę rzucić w niego czymś ciężkim, ale powstrzymała się, i słuchała dalej.
- Ja zostałem wezwany do McGonagall, która kazała mi oznajmić tobie, że jako Prefekt Naczelna masz dzisiaj o 20 pilnować szlabanu dzieciaków z 4, które zdewastowały klasę od eliksirów.
- To wszystko?
- Tak, dzisiaj o 20 przed klasą od eliksirów, do zobaczenia królewno.
- Jak to do zobaczenia?!
- Tak to królewno ja też jestem prefektem naczelnym i McGonagall też kazała mi ich pilnować.- powiedział i wyszedł z jej dormitorium zadowolony, że znów ją zdenerwował.
Super pomyślała Hermiona, będę musiała spędzić cały wieczór z tym bucem.
Postanowiła, że trochę się przewietrzy, założyła bluzę i wyszła na błonia. Kiedy wyszła była godzina 18 i mimo tego, że był wrzesień było dość ciepło. Szła w stronę jeziora zamyślona, kiedy poczuła, że na kogoś wpada i przewraca się.
- Super Hermiono- pomyślała, ogarnij się ciągle na kogoś wpadasz.
- Malfoy jeśli to znowu ty to przysięgam, że cię zabiję.- powiedziała i podniosła wzrok.
Ujrzała jednak nie blond arystokratę lecz przystojnego wysokiego bruneta, niestety miał na sobie szatę koloru zielonego, więc pomyślała, że jeśli wpadła na ślizgona ten na pewno nie jest zadowolony i zaraz zmiesza ją z błotem.
- Przepraszam bardzo trochę się zamyśliłam.
- Nic nie szkodzi - powiedział chłopak uprzejmym głosem i ku zdziwieniu Hermiony pomógł jej wstać.
- Jestem Gavin - przedstawił się
- A ja Hermiona
Chłopak chwycił jej dłoń i ucałował ją. Dziewczyna była zszokowana dobrymi manierami ślizgona.
- Powiedz gdzie się tak śpieszysz Hermiono. - powiedział i uśmiechnął się szelmowsko.
- Właściwie to nigdzie, przyszłam się tylko trochę przewietrzyć.
- To morze przespacerujemy się razem? - zapytał brunet.
- Czemu nie? bardzo chętnie.
- Może wybierzemy się na małe piwo kremowe do Hogsmeade?
- OK
Szli gawędząc o szkole i poznając się lepiej. Zajęli stolik w pubie pod trzema miotłami i zamówili dwa piwa kremowe. Rozmawiało się im bardzo dobrze.
- Opowiedz mi coś jeszcze o sobie - poprosił ślizgon
- Co byś chciał wiedzieć?- zapytała roześmiana Hermiona, nie pamiętała kiedy ostatnio bawiła się tak dobrze.
- Wszystko- odpowiedział chłopak i puścił do niej oczko.
- No cóż uwielbiam książki, lubię się uczyć, jestem prefektem naczelnym i ... - Hermiona spojrzała na zegarek było 15 po dwudziestej.
- O MERLINIE zapomniałam szlaban, przepraszam muszę lecieć McGonagall i Malfoy mnie zabiją.
Hermiona zapłaciła za piwo kremowe i jak błyskawica poleciała w stronę zamku.
Dziesięć minut później była w sali od eliksirów.
- Proszę proszę któż to raczył przybyć, wiesz co Granger taka przykładna uczennica i spóźnia się prawie pół godziny.- powiedział Draco
- Odpieprz się Malfoy, spóźniłam się i co ?
- Nie ładnie Granger, sądziłem, że ktoś kto jest święty nie powinien się spóźniać.
- Nic o mnie nie wiesz! - wykrzyczała wściekła Gryfonka i wyciągnęła różdżkę przykładając ją do szyi Malfoy'a.
Nie myślała wtedy, co robi, gniew przejął sterowanie nad nią.
- No dalej Granger, zrób mi coś.- powiedział wyzywająco ślizgon
Nie wiadomo co by się dalej stało, gdyby nie odchrząknięcie czwartoklasisty, który obserwował te scenę z przejęciem.
- Yghm ja ja chciałem zapytać co mamy robić teraz bo już zmyliśmy te podłogi.- powiedział zmieszany chłopak.
Hermiona opuściła różdżkę i odpowiedziała chłopakowi, żeby uporządkowali wszystkie rzeczy tak jak wyglądały za nim je zdewastowali.
Chłopak odszedł do swoich obowiązków, a Hermiona wyczarowała fotel i książkę, usiadła i zaczęła czytać, żeby się uspokoić.
- No ładny dajesz przykład pani prefekt naczelna.- powiedział kąśliwie arystokrata.
Gryfonka, już chciała mu coś odpowiedzieć, ale ugryzła się w język i czytała dalej.
- Powiedz Granger co cię zatrzymało, że aż tak się spóźniłaś?
- Nie twój interes Malfoy.- odburknęłą Gryfonka.
- A właśnie, że mój królewno.
- O co ci chodzi z tą królewną przestań.
- Denerwuję cie to ?
-Tak
- No to nie przestanę- powiedział i uśmiechnął się.
-Granger powiedz mi dlaczego się spóźniłaś- powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Powtarzam ci, że to nie twój interes.
- A ja powtarzam ci, że mój bo miałaś razem ze mną pilnować szlabanu, a tym czasem spóźniłaś się a ja musiałem odwalić połowę roboty.
- Jakiej roboty Malfoy? Musiałeś kazać im tylko posprzątać. Zmęczyłeś się biedaku? - zapytała ironicznie Hermiona
- Lepiej bądź miła Granger, bo powiem McGonagall jak się spóźniłaś i jak wymachiwałaś różdżką w moją stronę i to przy czwartoklasistach. Nie wiem czy Pani profesor będzie dumna z zachowania swojej ulubionej uczennicy.- powiedział i uśmiechnął się z satysfakcją
- Ty mała, wredna fretko.- Hermiona chciał wyciągnąć różdżkę jednak opamiętała się i usiadła na fotelu.
- No to teraz wreszcie powiesz mi czemu się spóźniłaś.
Hermiona westchnęła i powiedziała z gniewem w głosie.
- Byłam w Hogsmeade jasne?!
- Byłaś sama Granger ? - zapytał unosząc brwi ku górze
- Książkę piszesz?
- Nie, jestem tylko ciekawy co też sprawiło, że święta Granger zapomniała o swoich obowiązkach.
- Nie słyszałeś, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a no tak zapomniałam ty i tak masz już tam zagwarantowane miejsce.- powiedziała dumna z obelgi.
Draco posmutniał a potem w jego oczach było widać gniew.
- Nie masz o niczym pojęcia, nie wiesz jak to jest. Nie chciałem tego rozumiesz, NIE CHCIAŁEM, zostałem to tego zmuszony. Nie masz pojęcia jak cholernie trudno jest sprostać oczekiwaniom ojca, nie wiesz jak to jest, kiedy dom kojarzy ci się tylko i wyłącznie ze śmiercią i strachem.
Tobie dom kojarzy się z rodziną, za którą tęskniłaś w ciągu roku szkolnego, kojarzy ci się z ciepłem i miłością. Ja nie chciałem wracać do domu, bo wiedziałem co mnie tam czeka. W święta nie czekała na mnie rodzina przy stole, ale cała chmara śmierciożerców z Voldemortem na czele. Nie wiesz jak to jest bać się zrobić najmniejszy ruch, żeby przypadkiem go nie zdenerwować i nie skończyć jako obiad dla tego jego pieprzonego węża. Nic o mnie nie wiesz, nie znasz mnie.
- Hermiona poczuła się trochę głupio, faktycznie nigdy nie pomyślała o tym, jak to mogło wyglądać. Może i nie był zabójcą ale dalej nie potrafiła mu wybaczyć wszystkich jego zachowań. Znów przypomniała sobie wszystkie wyzwiska i obelgi i niestety tę sytuację kiedy Malfoy jej nie pomógł.
Bądź silna nie teraz, rozumiesz nie teraz powoli zaczęła się przenosić i czuła jak spada aby za chwilę zderzyć się z posadzką. Jednak nic takiego się nie stało, znów złapał ją Malfoy a ona pierwszy raz wróciła z wspomnień, nie zdążyła całkiem się do nich przenieść, kiedy tylko ślizgon złapał ją wróciła do rzeczywistości.
- Granger, Granger! - krzyczał Malfoy, który czały czas trzymał ją w rękach.
Cholera, co się dzieje, czemu ona nagle zemdlała- pomyślał Draco, kiedy nagle gdzieś w oddali znowu mignęły mu te tajemnicze oczy, nie przejął się , był skupiony na tym aby ocucić dziewczynę.
Położył ją na fotelu, kiedy otworzyła oczy.
- Na Merlina Granger, porąbało cię, już myślałem, że cię będę musiał taszczyć do skrzydła szpitalnego.
- Malfoy przynieś mi wody proszę.- powiedziała słaba Gryfonka
- Draco wyczarował szklankę i drugim machnięciem różdżki napełnił ją wodą.
- Gdzie są te dzieciaki ze szlabanu - zapytała Hermiona
- Kazałem im iść zaraz po tym jak zemdlałaś.
- Malfoy przepraszam- wyszeptała z trudnością.
- Za co Granger? - zapytał zszokowany blondyn, sądził, że skoro przeprasza, musi być w naprawdę kiepskim stanie.
- Za to, z tym piekłem, nie powinnam.
- Spoko, każdy myśli tak jak ty, nic nowego. Zaraz pójdę po Pomfrey a ona cię weźmie do skrzydła szpitalnego.- powiedział obojętnym tonem, jednak na jego twarzy było widać lekkie przejęcie.
- Nie trzeba, już czuję się lepiej, pójdę do siebie. Mówiąc to wstała i osunęła się na podłogę.
- Aha czujesz się lepiej, już nie udawaj takiej twardzielki Granger, wojna się skończyła.
Pomógł jej wstać a następnie złapał ją w pasie i holował w stronę jej dormitorium. Szło im to jednak tak wolno, że zrezygnowany ślizgon rozejrzał się, czy przypadkiem nikt nie idzie, wziął brunetkę na ręce i zaniósł do jej pokoju.
Położył ją na jej łóżku, odwrócił się i chiał jak najszybciej wyjść, aby nikt go nie zauważył. Jednak zatrzymał go głos Granger.
- Malfoy?
- Co Granger?
- Dziękuję - powiedziała zmęczona Gryfonka po czym zasnęła.
Ślizgon westchnął, wyszedł z jej pokoju. I udał się w stronę lochów, do swojego dormitorium .
Nalał sobie do szklanki ognistej whisky i usiadł na łóżku zastanawiając się, dlaczego Granger tak nagle zasłabła.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to rozdział czwarty, wyszedł mi chyba trochę dłuższy, mam nadzieję, że ciekawy.
Pozdrowionka Gigi
środa, 20 stycznia 2016
piątek, 8 stycznia 2016
Rozdział 3
Ku zdziwieniu Hermiony lekcja eliksirów minęła całkiem spokojnie. Malfoy zaskoczył ją bardzo pozytywnie. Nie zwalał na nią całej roboty, nie obijał się. Co więcej mieli za zadanie uwarzyć eliksir powodujący krótkotrwałe zaniki pamięci i dostali po 50 punktów dla swoich domów. Musiała przyznać, że ślizgon jest bardzo dobry z eliksirów. Kiedy zadzwonił dzwonek oznaczający koniec zajęć Hermiona wyszła z klasy wraz z Ginny i obie rozmawiały o pomyśle nowej nauczycielki o integrowaniu dwóch skłóconych ze sobą od wieków domów.
- Moim zdaniem to jest bez sensu jesteśmy jak psy i koty po prostu mamy w naturze to, że się kłócimy, a natury nie da się oszukać. - powiedziała Ginny
- Nie przesadzasz troszeczkę Gin wydaje mi się, że po wojnie powinniśmy wszyscy żyć w zgodzie i to wcale nie taki głupi pomysł, żeby pogodzić się ze ślizgonami. - odparła Hermiona
- Serio Hermiono? Chyba nie powiesz mi, że wizja współpracy z tą wredną fretką Malfoyem przez cały rok cieszy cię.
- Nie Ginny zdecydowanie wolałabym pracować z tobą Harrym albo Ronem, ale Malfoy czego by o nim nie powiedzieć jest na prawdę dobry z eliksirów.
- Niech ci będzie Miona może i masz rację i czas zakopać topór wojenny, przynajmniej spróbować.
- Wiesz ja się postaram ale niczego nikomu nie obiecuję mogę kumplować się z każdym ślizgonem tylko nie z Malfoyem i jego paczką. Malfoy działa na mnie jak płachta na byka, kiedy tylko staram się być miła to on natychmiast musi mi dogryźć i zepsuć humor z nim nie da się utrzymywać normalnych stosunków a z resztą nie potrafię mu wybaczyć wszystkich bolesnych wspomnień jakie przez niego posiadam. - Mówiąc to Hermionie przez głowę przeleciały wszystkie wyzwiska, obelgi i zachowania ślizgona ale przede wszystkim najbardziej bolesne dla niej było to kiedy ..
Nie Hermiono nie myśl o tym, nie teraz, bądź silna.
Hermionę przeszyły dreszcze, oblał ją zimny pot. Nie mogła teraz się poddać nie mogła dać wygrać własnej słabości, a jednak znów przegrała wpuściła złe wspomnienia, znów przeniosła się na dwór Malfoyów. Zimne oczy Bellatrix patrzyły na nią z góry, a ich właścicielka krzyczała w napadzie szału
- Byliście w mojej skrytce, mów co jeszcze ukradliście.
- My tam nie byliśmy, nic nie wzięliśmy- powiedziała Hermiona płaczliwym głosem.
- KŁAMIESZ - wykrzyczała z obłędem w oczach po czym wyciągnęła swój sztylet i po kolei zaczęła wycinać na jej skórze litery układające się w wyraz Szlama.
Hermiona krzyczała z bólu, a po jej policzkach ciekły łzy.
Zobaczyła Draco spojrzała na niego i bezdźwięcznie powiedziała proszę pomóż. Blondyn jednak stał w bezruchu i kiedy napotkał oczy Gryfonki błagającej o pomoc odwrócił swój wzrok. Hermiona krzyczała coraz bardziej z każdą kolejną krwawiącą raną na jej ręce.
- Błagam dość proszę!- krzyczała.
Nagle poczuła zimną wodę na swoim czole. To Ginny ocierała je mokrą ściereczką, kiedy zobaczyła, że przyjaciółka się ocknęła przytuliła ją.
Hermiona z przerażeniem spojrzała na swoją rękę i ujrzała, że nie ma już na niej krwi, że nie jest w dworze Malfoy'ów a w skrzydle szpitalnym i, że przy niej nie ma już Bellatrix a jej przyjaciółka Ginny.
- Ona mnie torturowała ja ja, to tak strasznie boli ja nie chcę Ginny.
- Miona to znowu była ta wizja wspomnień, znów wpuściłaś ja do swojego umysłu i zemdlałaś, to już było, już wszystko w porządku jestem tu z tobą. - Ginny była przerażona. Od zakończenia wojny Hermiona miała tego rodzaju ataki paniki i kiedy wracała do wspomnień momentalnie przenosiła się do tamtych wydarzeń z powrotem i przeżywała je na nowo w skutek czego traciła przytomność. Nie mogła się pozbyć tych wspomnień próbowała ale niestety trwale zostały wpisane w jej psychikę.
- Musisz z tym walczyć Miona, nie poddawaj się, bądź silna.
- Dobrze Ginny postaram się.- mówiąc to trzęsła się jak małe dziecko.
Po chwili przyszła pani Pomfrey i dała Hermionie lekarstwa uspokajające.
Draco był w swoim dormitorium, kiedy nagle zakręciło mu się w głowie, dla tego usiadł na chwilę w swoim zielonym, aksamitnym fotelu. Zamknął oczy i zobaczył parę czekoladowych oczu, które były przerażone i cierpiące. Nie miał pojęcia dlaczego, ale wydawało mu się, że proszą go one o pomoc. Otworzył oczy i zmierzwił włosy. Od jakiegoś czasu w snach a czasem i na jawie tak jak dziś nawiedzały go te tajemnicze tęczówki. Wydawały mu się znajome ale nie wiedział lub nie pamiętał do kogo należały. Wywnioskował jedynie, że muszą to być oczy dziewczyny ponieważ były drobne, a ich spojrzenie magnetyzowało. Nie miał pojęcia dlaczego ostatnio tak często mu się śnią lub pojawiają znienacka.
Do dormitorium Draco wszedł jego najlepszy przyjaciel Blaise.
-Cześć stary.
- Cześć - powiedział Draco nie pałając entuzjazmem
- Widzę, że nie jesteś dziś w sosie.
- Po prostu znowu te oczy Blaise. Ja nie mam pojęcia dlaczego mi się śnią i czyje na Merlina są. - powiedział ślizgon wymachując rękami w powietrzu.
- Znowu? To już jest jakieś dziwne, rozumiem raz dwa, ale tobie to śni się non stop.
- Nie tylko śni.- burknął zdenerwowany Draco.
- To znaczy?
- Przed chwilą zakręciło mi się w głowie więc usiadłem na chwilę zamknąłem oczy i znowu je zobaczyłem. Zresztą to już nie pierwszy raz,kiedy pojawiają się nagle.
- Dlaczego nic nie mówiłeś?
- A co by to zmieniło Blaise?! - wkurzony swąją bezradnością co to wizji czekoladowego spojrzenia wstał, podszedł do barku i nalał sobie ognistej, po czym wypił pół szklanki na raz.
Zmieńmy temat - dodał blondyn.
- Ok to jak tam ci się siedziało z Granger na eliksirach ? - powiedział Blaise i puścił oczko do przyjaciela.
- Całkiem spoko, wiesz jak strasznie uwielbiam ją wkurzać.- powiedział i rozpromienił się.
- Wiem Smoku.
- Teraz na eliksirach będzie na to idealna okazja.Wiesz Blaise- powiedział Draco ośmielony już sporą ilością ognistej whisky jaką zdążył wypić.
Ja bym chciał zacząć wszystko od początku, ja chciałbym, żeby ludzie zmienili o mnie zdanie, nie chce być tym śmierciożercą. Blaise ty wiesz, że ja nigdy tego nie chciałem podobnie jak ty. Fakt jestem upierdliwy i uwielbiam wkurzać od czasu do czasu ludzi, ale nigdy nie chciałem nikogo zabić.
- Wiem Draco, wiem. Wiem też, że zależy ci również na utrzymaniu dobrych stosunków z pewną brunetką. - powiedział Blaise i uśmiechnął się znacząco do Dracona.
- Że Hermiona ??? Stary dawno mi przeszło nie wiem co musiałem ćpać, żeby w taki sposób myśleć o Granger. - powiedział arystokrata. Do Granger czuł coś przez długi czas, jednak teraz nie czuł nic, wyleczył się z tego chorego uczucia.
Draco skarcił się w duszy za to, że kiedyś mu się podobała.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest trzeci rozdział, mam nadzieję, że fajny jeśli czytajcie to skomentujcie, zajmie to wam chwilkę a mi na prawdę pomoże i da pozytywnego kopa. Jeśli macie swoje blogi to też dajcie linka w komie, na pewno zajrzę.
Pozdrowionka Gigi :D
- Nie przesadzasz troszeczkę Gin wydaje mi się, że po wojnie powinniśmy wszyscy żyć w zgodzie i to wcale nie taki głupi pomysł, żeby pogodzić się ze ślizgonami. - odparła Hermiona
- Serio Hermiono? Chyba nie powiesz mi, że wizja współpracy z tą wredną fretką Malfoyem przez cały rok cieszy cię.
- Nie Ginny zdecydowanie wolałabym pracować z tobą Harrym albo Ronem, ale Malfoy czego by o nim nie powiedzieć jest na prawdę dobry z eliksirów.
- Niech ci będzie Miona może i masz rację i czas zakopać topór wojenny, przynajmniej spróbować.
- Wiesz ja się postaram ale niczego nikomu nie obiecuję mogę kumplować się z każdym ślizgonem tylko nie z Malfoyem i jego paczką. Malfoy działa na mnie jak płachta na byka, kiedy tylko staram się być miła to on natychmiast musi mi dogryźć i zepsuć humor z nim nie da się utrzymywać normalnych stosunków a z resztą nie potrafię mu wybaczyć wszystkich bolesnych wspomnień jakie przez niego posiadam. - Mówiąc to Hermionie przez głowę przeleciały wszystkie wyzwiska, obelgi i zachowania ślizgona ale przede wszystkim najbardziej bolesne dla niej było to kiedy ..
Nie Hermiono nie myśl o tym, nie teraz, bądź silna.
Hermionę przeszyły dreszcze, oblał ją zimny pot. Nie mogła teraz się poddać nie mogła dać wygrać własnej słabości, a jednak znów przegrała wpuściła złe wspomnienia, znów przeniosła się na dwór Malfoyów. Zimne oczy Bellatrix patrzyły na nią z góry, a ich właścicielka krzyczała w napadzie szału
- Byliście w mojej skrytce, mów co jeszcze ukradliście.
- My tam nie byliśmy, nic nie wzięliśmy- powiedziała Hermiona płaczliwym głosem.
- KŁAMIESZ - wykrzyczała z obłędem w oczach po czym wyciągnęła swój sztylet i po kolei zaczęła wycinać na jej skórze litery układające się w wyraz Szlama.
Hermiona krzyczała z bólu, a po jej policzkach ciekły łzy.
Zobaczyła Draco spojrzała na niego i bezdźwięcznie powiedziała proszę pomóż. Blondyn jednak stał w bezruchu i kiedy napotkał oczy Gryfonki błagającej o pomoc odwrócił swój wzrok. Hermiona krzyczała coraz bardziej z każdą kolejną krwawiącą raną na jej ręce.
- Błagam dość proszę!- krzyczała.
Nagle poczuła zimną wodę na swoim czole. To Ginny ocierała je mokrą ściereczką, kiedy zobaczyła, że przyjaciółka się ocknęła przytuliła ją.
Hermiona z przerażeniem spojrzała na swoją rękę i ujrzała, że nie ma już na niej krwi, że nie jest w dworze Malfoy'ów a w skrzydle szpitalnym i, że przy niej nie ma już Bellatrix a jej przyjaciółka Ginny.
- Ona mnie torturowała ja ja, to tak strasznie boli ja nie chcę Ginny.
- Miona to znowu była ta wizja wspomnień, znów wpuściłaś ja do swojego umysłu i zemdlałaś, to już było, już wszystko w porządku jestem tu z tobą. - Ginny była przerażona. Od zakończenia wojny Hermiona miała tego rodzaju ataki paniki i kiedy wracała do wspomnień momentalnie przenosiła się do tamtych wydarzeń z powrotem i przeżywała je na nowo w skutek czego traciła przytomność. Nie mogła się pozbyć tych wspomnień próbowała ale niestety trwale zostały wpisane w jej psychikę.
- Musisz z tym walczyć Miona, nie poddawaj się, bądź silna.
- Dobrze Ginny postaram się.- mówiąc to trzęsła się jak małe dziecko.
Po chwili przyszła pani Pomfrey i dała Hermionie lekarstwa uspokajające.
***********
Draco był w swoim dormitorium, kiedy nagle zakręciło mu się w głowie, dla tego usiadł na chwilę w swoim zielonym, aksamitnym fotelu. Zamknął oczy i zobaczył parę czekoladowych oczu, które były przerażone i cierpiące. Nie miał pojęcia dlaczego, ale wydawało mu się, że proszą go one o pomoc. Otworzył oczy i zmierzwił włosy. Od jakiegoś czasu w snach a czasem i na jawie tak jak dziś nawiedzały go te tajemnicze tęczówki. Wydawały mu się znajome ale nie wiedział lub nie pamiętał do kogo należały. Wywnioskował jedynie, że muszą to być oczy dziewczyny ponieważ były drobne, a ich spojrzenie magnetyzowało. Nie miał pojęcia dlaczego ostatnio tak często mu się śnią lub pojawiają znienacka.
Do dormitorium Draco wszedł jego najlepszy przyjaciel Blaise.
-Cześć stary.
- Cześć - powiedział Draco nie pałając entuzjazmem
- Widzę, że nie jesteś dziś w sosie.
- Po prostu znowu te oczy Blaise. Ja nie mam pojęcia dlaczego mi się śnią i czyje na Merlina są. - powiedział ślizgon wymachując rękami w powietrzu.
- Znowu? To już jest jakieś dziwne, rozumiem raz dwa, ale tobie to śni się non stop.
- Nie tylko śni.- burknął zdenerwowany Draco.
- To znaczy?
- Przed chwilą zakręciło mi się w głowie więc usiadłem na chwilę zamknąłem oczy i znowu je zobaczyłem. Zresztą to już nie pierwszy raz,kiedy pojawiają się nagle.
- Dlaczego nic nie mówiłeś?
- A co by to zmieniło Blaise?! - wkurzony swąją bezradnością co to wizji czekoladowego spojrzenia wstał, podszedł do barku i nalał sobie ognistej, po czym wypił pół szklanki na raz.
Zmieńmy temat - dodał blondyn.
- Ok to jak tam ci się siedziało z Granger na eliksirach ? - powiedział Blaise i puścił oczko do przyjaciela.
- Całkiem spoko, wiesz jak strasznie uwielbiam ją wkurzać.- powiedział i rozpromienił się.
- Wiem Smoku.
- Teraz na eliksirach będzie na to idealna okazja.Wiesz Blaise- powiedział Draco ośmielony już sporą ilością ognistej whisky jaką zdążył wypić.
Ja bym chciał zacząć wszystko od początku, ja chciałbym, żeby ludzie zmienili o mnie zdanie, nie chce być tym śmierciożercą. Blaise ty wiesz, że ja nigdy tego nie chciałem podobnie jak ty. Fakt jestem upierdliwy i uwielbiam wkurzać od czasu do czasu ludzi, ale nigdy nie chciałem nikogo zabić.
- Wiem Draco, wiem. Wiem też, że zależy ci również na utrzymaniu dobrych stosunków z pewną brunetką. - powiedział Blaise i uśmiechnął się znacząco do Dracona.
- Że Hermiona ??? Stary dawno mi przeszło nie wiem co musiałem ćpać, żeby w taki sposób myśleć o Granger. - powiedział arystokrata. Do Granger czuł coś przez długi czas, jednak teraz nie czuł nic, wyleczył się z tego chorego uczucia.
Draco skarcił się w duszy za to, że kiedyś mu się podobała.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to jest trzeci rozdział, mam nadzieję, że fajny jeśli czytajcie to skomentujcie, zajmie to wam chwilkę a mi na prawdę pomoże i da pozytywnego kopa. Jeśli macie swoje blogi to też dajcie linka w komie, na pewno zajrzę.
Pozdrowionka Gigi :D
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
