Hermiona siedziała w swoim dormitorium prefekta naczelnego, odrabiając prace domowe, które zadano, kiedy ona była w skrzydle szpitalnym. Została tam na dwa dni, ale i tak miała sporo zaległości. Na szczęście odrabianie zadań było dla niej odpoczynkiem, skupiona na lekcjach nie myślała o zdarzeniach ostatnich dni. Do jej pokoju ktoś zapukał, wstała z łóżka i otworzyła drzwi. Za nimi ukazała się najmniej spodziewana osoba. Draco Malfoy patrzył na nią swoimi niebieskoszarymi oczami
- Co ty tutaj robisz Malfoy?!- wykrzyczała oburzona i zdziwiona Gryfonka
- Przyszedłem sobie z tobą porozmawiać.
- Od rozmów mam przyjaciół Malfoy.- powiedziała i popchnęła drzwi aby zamknąć je Ślizgonowi przed twarzą, jednak nie zdążyła bo arystokrata wysunął nogę i nie pozwolił drzwiom zatrzasnąć się, po czym nie proszony wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
- Co ty sobie do cholery wyobrażasz, czy ty naprawdę myślisz, że wszystko ci wolno?!- wykrzyczała prefekt naczelna
- Słuchaj Granger gdybym nie musiał, nigdy nie wszedłbym do twojego zakichanego Dormitorium, ale musiałem więc bądź tak łaskawa, zamknij się na chwilę i posłuchaj co mam ci do powiedzenia.- powiedział niezwykle stanowczym, ale opanowanym tonem.
Hermiona z niezadowoloną miną usiadła w fotelu.
- Słucham co tak ważnego masz mi do powiedzenia?
- Kiedy ty obijałaś się w skrzydle szpitalnym.
Brązowooka miała ochotę rzucić w niego czymś ciężkim, ale powstrzymała się, i słuchała dalej.
- Ja zostałem wezwany do McGonagall, która kazała mi oznajmić tobie, że jako Prefekt Naczelna masz dzisiaj o 20 pilnować szlabanu dzieciaków z 4, które zdewastowały klasę od eliksirów.
- To wszystko?
- Tak, dzisiaj o 20 przed klasą od eliksirów, do zobaczenia królewno.
- Jak to do zobaczenia?!
- Tak to królewno ja też jestem prefektem naczelnym i McGonagall też kazała mi ich pilnować.- powiedział i wyszedł z jej dormitorium zadowolony, że znów ją zdenerwował.
Super pomyślała Hermiona, będę musiała spędzić cały wieczór z tym bucem.
Postanowiła, że trochę się przewietrzy, założyła bluzę i wyszła na błonia. Kiedy wyszła była godzina 18 i mimo tego, że był wrzesień było dość ciepło. Szła w stronę jeziora zamyślona, kiedy poczuła, że na kogoś wpada i przewraca się.
- Super Hermiono- pomyślała, ogarnij się ciągle na kogoś wpadasz.
- Malfoy jeśli to znowu ty to przysięgam, że cię zabiję.- powiedziała i podniosła wzrok.
Ujrzała jednak nie blond arystokratę lecz przystojnego wysokiego bruneta, niestety miał na sobie szatę koloru zielonego, więc pomyślała, że jeśli wpadła na ślizgona ten na pewno nie jest zadowolony i zaraz zmiesza ją z błotem.
- Przepraszam bardzo trochę się zamyśliłam.
- Nic nie szkodzi - powiedział chłopak uprzejmym głosem i ku zdziwieniu Hermiony pomógł jej wstać.
- Jestem Gavin - przedstawił się
- A ja Hermiona
Chłopak chwycił jej dłoń i ucałował ją. Dziewczyna była zszokowana dobrymi manierami ślizgona.
- Powiedz gdzie się tak śpieszysz Hermiono. - powiedział i uśmiechnął się szelmowsko.
- Właściwie to nigdzie, przyszłam się tylko trochę przewietrzyć.
- To morze przespacerujemy się razem? - zapytał brunet.
- Czemu nie? bardzo chętnie.
- Może wybierzemy się na małe piwo kremowe do Hogsmeade?
- OK
Szli gawędząc o szkole i poznając się lepiej. Zajęli stolik w pubie pod trzema miotłami i zamówili dwa piwa kremowe. Rozmawiało się im bardzo dobrze.
- Opowiedz mi coś jeszcze o sobie - poprosił ślizgon
- Co byś chciał wiedzieć?- zapytała roześmiana Hermiona, nie pamiętała kiedy ostatnio bawiła się tak dobrze.
- Wszystko- odpowiedział chłopak i puścił do niej oczko.
- No cóż uwielbiam książki, lubię się uczyć, jestem prefektem naczelnym i ... - Hermiona spojrzała na zegarek było 15 po dwudziestej.
- O MERLINIE zapomniałam szlaban, przepraszam muszę lecieć McGonagall i Malfoy mnie zabiją.
Hermiona zapłaciła za piwo kremowe i jak błyskawica poleciała w stronę zamku.
Dziesięć minut później była w sali od eliksirów.
- Proszę proszę któż to raczył przybyć, wiesz co Granger taka przykładna uczennica i spóźnia się prawie pół godziny.- powiedział Draco
- Odpieprz się Malfoy, spóźniłam się i co ?
- Nie ładnie Granger, sądziłem, że ktoś kto jest święty nie powinien się spóźniać.
- Nic o mnie nie wiesz! - wykrzyczała wściekła Gryfonka i wyciągnęła różdżkę przykładając ją do szyi Malfoy'a.
Nie myślała wtedy, co robi, gniew przejął sterowanie nad nią.
- No dalej Granger, zrób mi coś.- powiedział wyzywająco ślizgon
Nie wiadomo co by się dalej stało, gdyby nie odchrząknięcie czwartoklasisty, który obserwował te scenę z przejęciem.
- Yghm ja ja chciałem zapytać co mamy robić teraz bo już zmyliśmy te podłogi.- powiedział zmieszany chłopak.
Hermiona opuściła różdżkę i odpowiedziała chłopakowi, żeby uporządkowali wszystkie rzeczy tak jak wyglądały za nim je zdewastowali.
Chłopak odszedł do swoich obowiązków, a Hermiona wyczarowała fotel i książkę, usiadła i zaczęła czytać, żeby się uspokoić.
- No ładny dajesz przykład pani prefekt naczelna.- powiedział kąśliwie arystokrata.
Gryfonka, już chciała mu coś odpowiedzieć, ale ugryzła się w język i czytała dalej.
- Powiedz Granger co cię zatrzymało, że aż tak się spóźniłaś?
- Nie twój interes Malfoy.- odburknęłą Gryfonka.
- A właśnie, że mój królewno.
- O co ci chodzi z tą królewną przestań.
- Denerwuję cie to ?
-Tak
- No to nie przestanę- powiedział i uśmiechnął się.
-Granger powiedz mi dlaczego się spóźniłaś- powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Powtarzam ci, że to nie twój interes.
- A ja powtarzam ci, że mój bo miałaś razem ze mną pilnować szlabanu, a tym czasem spóźniłaś się a ja musiałem odwalić połowę roboty.
- Jakiej roboty Malfoy? Musiałeś kazać im tylko posprzątać. Zmęczyłeś się biedaku? - zapytała ironicznie Hermiona
- Lepiej bądź miła Granger, bo powiem McGonagall jak się spóźniłaś i jak wymachiwałaś różdżką w moją stronę i to przy czwartoklasistach. Nie wiem czy Pani profesor będzie dumna z zachowania swojej ulubionej uczennicy.- powiedział i uśmiechnął się z satysfakcją
- Ty mała, wredna fretko.- Hermiona chciał wyciągnąć różdżkę jednak opamiętała się i usiadła na fotelu.
- No to teraz wreszcie powiesz mi czemu się spóźniłaś.
Hermiona westchnęła i powiedziała z gniewem w głosie.
- Byłam w Hogsmeade jasne?!
- Byłaś sama Granger ? - zapytał unosząc brwi ku górze
- Książkę piszesz?
- Nie, jestem tylko ciekawy co też sprawiło, że święta Granger zapomniała o swoich obowiązkach.
- Nie słyszałeś, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a no tak zapomniałam ty i tak masz już tam zagwarantowane miejsce.- powiedziała dumna z obelgi.
Draco posmutniał a potem w jego oczach było widać gniew.
- Nie masz o niczym pojęcia, nie wiesz jak to jest. Nie chciałem tego rozumiesz, NIE CHCIAŁEM, zostałem to tego zmuszony. Nie masz pojęcia jak cholernie trudno jest sprostać oczekiwaniom ojca, nie wiesz jak to jest, kiedy dom kojarzy ci się tylko i wyłącznie ze śmiercią i strachem.
Tobie dom kojarzy się z rodziną, za którą tęskniłaś w ciągu roku szkolnego, kojarzy ci się z ciepłem i miłością. Ja nie chciałem wracać do domu, bo wiedziałem co mnie tam czeka. W święta nie czekała na mnie rodzina przy stole, ale cała chmara śmierciożerców z Voldemortem na czele. Nie wiesz jak to jest bać się zrobić najmniejszy ruch, żeby przypadkiem go nie zdenerwować i nie skończyć jako obiad dla tego jego pieprzonego węża. Nic o mnie nie wiesz, nie znasz mnie.
- Hermiona poczuła się trochę głupio, faktycznie nigdy nie pomyślała o tym, jak to mogło wyglądać. Może i nie był zabójcą ale dalej nie potrafiła mu wybaczyć wszystkich jego zachowań. Znów przypomniała sobie wszystkie wyzwiska i obelgi i niestety tę sytuację kiedy Malfoy jej nie pomógł.
Bądź silna nie teraz, rozumiesz nie teraz powoli zaczęła się przenosić i czuła jak spada aby za chwilę zderzyć się z posadzką. Jednak nic takiego się nie stało, znów złapał ją Malfoy a ona pierwszy raz wróciła z wspomnień, nie zdążyła całkiem się do nich przenieść, kiedy tylko ślizgon złapał ją wróciła do rzeczywistości.
- Granger, Granger! - krzyczał Malfoy, który czały czas trzymał ją w rękach.
Cholera, co się dzieje, czemu ona nagle zemdlała- pomyślał Draco, kiedy nagle gdzieś w oddali znowu mignęły mu te tajemnicze oczy, nie przejął się , był skupiony na tym aby ocucić dziewczynę.
Położył ją na fotelu, kiedy otworzyła oczy.
- Na Merlina Granger, porąbało cię, już myślałem, że cię będę musiał taszczyć do skrzydła szpitalnego.
- Malfoy przynieś mi wody proszę.- powiedziała słaba Gryfonka
- Draco wyczarował szklankę i drugim machnięciem różdżki napełnił ją wodą.
- Gdzie są te dzieciaki ze szlabanu - zapytała Hermiona
- Kazałem im iść zaraz po tym jak zemdlałaś.
- Malfoy przepraszam- wyszeptała z trudnością.
- Za co Granger? - zapytał zszokowany blondyn, sądził, że skoro przeprasza, musi być w naprawdę kiepskim stanie.
- Za to, z tym piekłem, nie powinnam.
- Spoko, każdy myśli tak jak ty, nic nowego. Zaraz pójdę po Pomfrey a ona cię weźmie do skrzydła szpitalnego.- powiedział obojętnym tonem, jednak na jego twarzy było widać lekkie przejęcie.
- Nie trzeba, już czuję się lepiej, pójdę do siebie. Mówiąc to wstała i osunęła się na podłogę.
- Aha czujesz się lepiej, już nie udawaj takiej twardzielki Granger, wojna się skończyła.
Pomógł jej wstać a następnie złapał ją w pasie i holował w stronę jej dormitorium. Szło im to jednak tak wolno, że zrezygnowany ślizgon rozejrzał się, czy przypadkiem nikt nie idzie, wziął brunetkę na ręce i zaniósł do jej pokoju.
Położył ją na jej łóżku, odwrócił się i chiał jak najszybciej wyjść, aby nikt go nie zauważył. Jednak zatrzymał go głos Granger.
- Malfoy?
- Co Granger?
- Dziękuję - powiedziała zmęczona Gryfonka po czym zasnęła.
Ślizgon westchnął, wyszedł z jej pokoju. I udał się w stronę lochów, do swojego dormitorium .
Nalał sobie do szklanki ognistej whisky i usiadł na łóżku zastanawiając się, dlaczego Granger tak nagle zasłabła.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to rozdział czwarty, wyszedł mi chyba trochę dłuższy, mam nadzieję, że ciekawy.
Pozdrowionka Gigi

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz