- Malfoy mnie przed nim ostrzegał, a ja głupia nie słuchałam, Boże gdzie ja miałam oczy. No właśnie Malfoy gdzie on jest, przecież był tu wczoraj...spał ze mną. - powiedziała cicho Gryfonka i złapała poduszkę, na której wcześniej leżał. Bez zastanowienia objęła puszysty przedmiot i poczuła jak przepełnia ją zapach jego perfum, to dawało jej spokój. Kiedy pomyślała o tym, że wczoraj był tak blisko niej, dodawał jej otuchy i uspokoił, nie mogła uwierzyć, że to ten sam Malfoy, który jeszcze tak niedawno wyzywał ją od szlam, że to ten Malfoy, który miał zabić Dumbledora, ten który był śmierciożercą. Teraz z dnia na dzień coraz bardziej ją zaskakiwał, poznawała go od strony, o której istnieniu nie miała pojęcia, chociaż zawsze gdzieś tam wierzyła, że to co Draco Malfoy pokazuje na co dzień jest tylko maską, że w głębi duszy był po prostu skrzywdzony, skrzywdzony przez ojca, który od dziecka wpajał mu swoje przekonania. Hermiona zaczęła zastanawiać się nad tym co wczoraj powiedział jej blondyn.
-Powiedział, że mu na mnie zależy, ale dlaczego, jak to możliwe, że tak nagle, tak szybko można zmienić do kogoś stosunek, przecież on mnie nienawidził, a teraz ratuje mi życie, mówi że mu na mnie zależy, pociesza mnie, przybiega w środku nocy, żeby sprawdzi czy nic mi nie jest, nie rozumiem, o co do cholery w tym wszystkim chodzi!
Hermiona była osobą o ponadprzeciętnej inteligencji i to że coś jest dla niej niezrozumiałe uważała za porażkę, dlatego też teraz przepełniały ją smutek, złość, żal i poczucie, że jest za głupia by to wszystko poukładać w jedną całość. To wszystko stanowiło mieszankę wybuchową, Gryfonka była więc jak tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć.
Po chwili dziewczyna przytłoczona tym wszystkim rzuciła poduszką, którą wciąż trzymała w ręce, w stojącą na biurku lampkę, co poskutkowało tym, że z łoskotem spadła z biurka i roztrzaskała się w drobny mak, w tym samym momencie Hermiona usłyszała za plecami czyjś głos i momentalnie się odwróciła.
-Hej hej tygrysico spokojnie, co uczyniła ci ta biedna lampa?
- Na Merlina Malfoy ostrzegam cię, że jeśli jeszcze raz wejdziesz tak znienacka to skończysz tak jak ta lampa.
Malfoy zacmokał i odparł:
- Księżniczko nie tak ostro, a tak w ogóle to wczoraj nie przeszkadzało ci to, że wpadłem bez zapowiedzi.
- Słuchaj jeśli przyszedłeś tu tylko po to żeby się ze mną drażnić to daruj sobie, nie mam nastroju na głupie sprzeczki jasne?- powiedziała ze złością w głosie Gryfonka.
- Dobra już dobra, przyszedłem, żeby zapytać cię jak się czujesz ?
- Jak widzisz czuję się zajebiście, wszystko jest cudownie mój chłopak okazał się pieprzonym dupkiem, chciał mnie wykorzystać, szarpał się ze mną, najprawdopodobniej mnie zdradzał, musiałam uciekać z rozpiętą sukienką przez pół zakichanego, zaśnieżonego miasta, istna sielanka. - syknęła z sarkazmem brunetka.
- A teraz czekam no dalej śmiało powiedz to. - krzyknęła w stronę ślizgona
Draco wybałuszył oczy i niepewnie zapytał
- Ale co?
- A nie mówiłem, ostrzegałeś mnie przed tym dupkiem a ja cię nie słuchałam, byłam ślepa, no dalej powiedz to. - powiedziała i z rezygnacją usiadła na łóżko.
Ślizgon wywrócił oczami, usiadł obok niej, złapał ją za podbródek, spojrzał jej w oczy i powiedział.
- A nie mówiłem.
Hermiona zrobiła dziwną minę po czym pokiwała głową a Draco się zaśmiał, nie był to szyderczy śmiech, był to szczery śmiech osoby, którą coś rozbawiło. Dziewczyna nigdy nie słyszała, żeby ślizgon śmiał się w ten sposób, był to bardzo miły dźwięk.
- Z czego się śmiejesz? - zapytała udając oburzoną
- W sumie to nie wiem, mam po prostu dobry nastrój. - odparł ślizgon
Hermiona uśmiechnęła się po czym pisnęła z przerażenia i zakryła dłońmi usta i nos.
- Co się stało? - zapytał z przerażeniem ślizgon i odwrócił się, żeby zobaczyć czy nikt za nim nie stoi.
- Boże Malfoy, ty krwawisz co ci się stało? - zapytała z przejęciem
Draco dotknął dłonią tyłu swojej głowy i syknął z bólu. Przypomniał sobie, że Over rzucił w niego lampą, spojrzał na rękę, którą przed chwilą dotykał głowy.
- Cholerny sukinsyn. - powiedział pod nosem arystokrata
- Co, kto ci to zrobił. - zapytała z troską, po czym pociągnęła go za rękę w stronę łazienki i kazała usiąść na stołku a sama wyciągnęła z szafki nad zlewem małą apteczkę.
- Kto ci to zrobił Malfoy, pytam się jeszcze raz.- powiedziała Hermiona, przemywając mu ranę chłodną wodą.
- Czy to ważne? - powiedział przez zaciśnięte zęby, żeby nie syczeć z bólu.
- Tak, dla mnie jest to ważne. Chyba nie... - zawahała się po czym nie pewnie dokończyła.
chyba nie robiłeś nic związanego z... z sam wiesz czym.
- Z czym Granger ? - zapytał poirytowany ślizgon
- No wiesz, nic... co miałoby związek z twoją przeszłością.- powiedziała niepewnie.
Blondyn westchnął, spojrzał na Granger po czym złapał ją za rękę i przyciągnął blisko siebie.
- Posłuchaj Granger, to - pokazał na wyblakły znak na swoim przedramieniu, a Hermiona jęknęła cicho, wiedziała, że Malfoy ma mroczny znak, jednak nigdy go nie widziała
- To już przeszłość, po tym wszystkim została mi tylko ta brzydka ,,blizna'' myślisz, że byłbym taki głupi i mógł wrócić to tego wszystkiego, że teraz kiedy nareszcie jestem wolny, sam założyłbym sobie z powrotem te kajdanki, siedziałem po uszy w tym bagnie, przez mojego ojczulka, którego całe życie miałem za autorytet, a w rzeczywistości był zwykłą kanalią i tchórzem, cały czas wpajał mi te swoje durne manie na temat czystości krwi, ciągle opowiadał o tym, jacy jesteśmy wyjątkowi i wspaniali, lepsi od innych, wiesz kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą, wierzyłem w każde jego słowo, za wszelką cenę chciałem być taki jak on... i taki właśnie byłem, zimny, cyniczny, pieprzony czarny charakter - powiedział i zaśmiał się smutno na początku byłem zafascynowany Voldemortem, chciałem, żeby mnie wziął w swoje szeregi, bo myślałem, że będę wtedy, wszechmocny, że wszyscy będą się mnie bać, że będę rządził światem, jaki ja byłem głupi i naiwny, na szczęście dla mnie ktoś w samą porę otworzył mi oczy.
Hermiona poczuła gulę w gardle, wiedziała, że jeśli coś powie natychmiast się rozpłacze, więc spojrzała na niego tak, że swoim spojrzeniem przekazała mu wszystko co chciała powiedzieć. Ślizgon uśmiechnął się gorzko i ścisnął mocno jej dłoń. Ona otarła łzę, która spłynęła jej po policzku, uśmiechnęła się do niego i wróciła do przemywania jego rany. Gazikiem nasączonym eliksirem odkażającym lekko dotykała miejsce rozcięcia skóry, przy tej czynności mogła do woli dotykać jego miękkich włosów.
- No dobra to teraz czy możesz mi powiedzieć kto ci to zrobił ?
- Ale ty jesteś uparta dziewczyno. Nic takiego mi nie jest, ktoś inny wygląda teraz gorzej niż ja.- powiedział a na jego twarzy pojawił się triumfalny uśmieszek, jednak po chwili żałował tego co powiedział.
- Biłeś się z kimś, na rozum ci padło, wiesz że ministerstwo uwolniło cię od zarzutów o śmierciożerstwo, bo ostatecznie nie pomogłeś Voldemortowi, ale jesteś na cenzurowanym, jeśli ktoś na ciebie doniesie, możesz pójść siedzieć do AZKABANU! - wykrzyczała zła Hermiona
- Księżniczko, nie martw się doskonale wiem co robię, nikt na mnie nie doniesie, poza tym, ten ktoś zdecydowanie na to zasłużył.
Hermiona zamyśliła się, po chwili jednak powiedziała :
- O Boże, ty pobiłeś Gavina!
Ślizgon nic nie odpowiedział, zamiast tego wpatrywał się w odbicie Gryfonki w lustrze. Dziewczyna wywróciła oczami, nie chciała w to wnikać, wróciła więc do opatrywania głowy Dracona.
Kiedy skończyła powiedziała:
- No, już skończyłam.
- Dzięki- odparł ślizgon i udał się w kierunku wyjścia.
Brązowooka wybiegła za nim i powiedziała: -
- Malfoy poczekaj.
Arystokrata zatrzymał się i odwrócił w stronę Hermiony, ta zaś podeszła do niego i powiedziała:
- Dziękuję
- Za co ?
- Za to, że wczoraj tu przyszedłeś, że dzisiaj tu przyszedłeś.
- Drobiazg księżniczko- powiedział i puścił do niej oczko
- I jeszcze jedno. Pamiętasz jak wtedy, kiedy ja poszłam na randkę z Gavinem, powiedziałeś, że ci na mnie zależy?
- No pamiętam.
- Ja powiedziałam wtedy, że ci nie ufam,że za bardzo mnie skrzywdziłeś... ale udowodniłeś mi już kilka razy, że mogę ci zaufać, ja wcale nie powiedziałam wtedy, że.... mi na tobie nie zależy... ja chcę dać ci szansę.- powiedziała i przełknęła ślinę, a arystokracie zaświeciły się oczy. Podbiegł do Granger objął ją, podniósł do góry i obrócił się z nią w rękach.
- Boże Granger, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
- Dobrze już dobrze, ale pamiętaj jesteś na cenzurowanym, nie możesz stracić mojego zaufania, musisz mnie poznać, wszystko po kolei. Masz jedną jedyną szansę, nie zmarnuj jej.
- Granger jesteś niesamowita. - powiedział i musnął jej policzek.
- Wiem - powiedziała i zaśmiała się.
- Granger, więc skoro oficjalnie nie jesteśmy wrogami, to może uczcimy to dzisiaj na imprezie u puchonów?
Hermiona spojrzała na niego a po chwili namysłu uśmiechnęła się i odparła:
- Jasne czemu nie.
- To do zobaczenia Granger- powiedział, po czym puścił do niej oczko i wyszedł z dormitorium.
Kiedy zamknęły się za nim drzwi Hermiona uśmiechnęła się i przygryzła wargę.
- To co idziemy? - zapytała Gryfonka
- Tak, jasne- odpowiedział Malfoy
Po chwili znajdowali się już w pokoju wspólnym puchonów, gdzie z głośników grała głośna muzyka, a na parkiecie pełno było uczniów z różnych domów bawiących się w najlepsze.
- To co morze się czegoś napijesz? - przekrzykiwał muzykę Malfoy, tak aby Hermiona mogła go usłyszeć
- Chętnie.- odpowiedziała Granger
Malfoy, odwrócił się i poszedł w stronę baru, po chwili był już z powrotem przy brunetce i podał jej kieliszek z czerwonym półsłodkim winem.
- Skąd wiedziałeś, że na to właśnie mam ochotę?- zapytała zaskoczona Hermiona
- Intuicja.- odpowiedział jej z szelmowskim uśmiechem
- Twoje zdrowie- powiedział i podniósł kieliszek z ognistą whisky
- Twoje zdrowie- powiedziała Hermiona i upiła łyk wina.
Oboje udali się na kanapę, usiedli na niej i zaczęli rozmawiać.
- No więc opowiedz mi coś o sobie, jaki jest prawdziwy Draco Malfoy, co lubi robić co go bawi, co go denerwuje. - powiedziała Hermiona
Draco zastanowił się chwilę po czym odpowiedział:
- No więc uwielbiam grać w quidditch'a, co mnie bawi, hmm może cię to zdziwi, ale mugolskie komedie.
- Naprawdę?- zapytała i zaśmiała się Hermiona
- Serio, zawsze oglądałem je po kryjomu i sam przed sobą nie przyznawałem się, że je lubię. - zaśmiał się arystokrata.
- Co mnie denerwuje, wszelkie porażki.
- Ciekawe. - odparła brunetka
- A ty księżniczko?
- Kocham tańczyć, uwielbiam kiedy krew pulsuje w żyłach w takt muzyki.
- Tak, to pokaż co potrafisz. - podpuszczał ją Malfoy, doskonale wiedział jak tańczy, nie raz ani nie dwa obserwował ją podczas tańca, był to widok niesamowity, od którego trudno było oderwać wzrok, bardzo chciał to znów zobaczyć.
- Tak pogrywasz, okey, nie ma sprawy.- powiedziała, wypiła resztę wina z kieliszka i pewnym krokiem ruszyła na parkiet. Draco uśmiechnął się pod nosem, znowu postawił na swoim.
Kiedy brunetka była na parkiecie dała ponieść się muzyce, kiedy ta dziewczyna zaczynała tańczyć zmieniała się w zupełnie inną osobę, stawała się dzika, zmysłowa i nieposkromiona, spojrzenie każdego faceta było skierowane na nią, normalnie byłaby tym speszona, ale kiedy Hermiona Granger, słyszy muzykę, wczuwa się w rytm, jej puls przyspiesza, czuje jak w żyłach pulsuje jej krew, wtedy nie liczy się nic, prócz dobrej zabawy, dodatkowo odwagi dodawał jej kieliszek wina, który wypiła.
Jej biodra kołysały się w rytm muzyki schodziła tanecznym krokiem w dół i wstawała powoli pokazując swoje kształty. Wodziła rękami od bioder do głowy i z powrotem. Po chwili poczuła jak w tali obejmują ją silne ramiona, od razu wiedziała do kogo należą, ich właściciel roztaczał wokół siebie aurę swoich perfum, które tak mieszały jej w głowie. Ślizgon stał za jej plecami i cały czas ją obejmował, jego twarz znajdowała się przy jej włosach. Dziewczyna ruszała barkami, i ocierając się o ciało ślizgona zeszła w dół i w ten sam sposób wróciła w górę. Kiedy znajdowała się przy jego ustach, szepnął jej na ucho.
- Boże dziewczyno, błagam nie rób tego.
- Dlaczego? - zapytała Hermiona tańcząc przy nim w miejscu
- Bo puszczą mi wszelkie hamulce.- powiedział ciężko ślizgon
Gryfonka odwróciła się do niego, przysunęła twarz na milimetry od jego twarzy i zmysłowym głosem powiedziała:
- To niech puszczają.- powiedziała, przeciągnęła językiem po swojej górnej wardze i idąc tyłem kierowała się na sam środek parkietu, pokazując palcem blondynowi, aby do niej podszedł.
Ten wypuścił głośno powietrze i zbliżył się do dziewczyny, kiedy już to zrobił dziewczyna znów wodziła swoim ciałem po jego ciele, tak, że przechodziły go dreszcze. Nagle jednak arystokrata złapał ją za dłoń obrócił wokół jej osi i przyciągnął tak blisko siebie, że ich oddechy się mieszały. Zdążył szepnąć jej tylko na ucho:
- Sama tego chciałaś Granger.
Po czym złączył swojej wargi z jej wargami, i oboje bez opamiętania, nie zwracając uwagi na tłum ludzi wokół nich, całowali się, zachłannie i namiętnie, każe z nich walczyło o dominację.
Po chwili dziewczyna podskoczyła i oplotła go nogami w pasie, a on nie przestając jej całować udał się do najbliższej ściany, aby móc oprzeć o nią dziewczynę i mieć większą swobodę ruchu. Stali w zaciemnionym miejscu, tak że nikt ich nie widział byli w pewnym sensie sami, oni i ich zmysły, które szalały. Draco zaczął ustami zjeżdżać w stronę jej szyi i oddawać na każdym jej centymetrze pocałunki, Hermiona zamknęła oczy i oddawała się rozkoszy, jej dłonie wplecione były w jego miękkie włosy.
- Chodźmy stąd.- powiedziała Gryfonka, łapiąc oddech między kolejnym pocałunkami
- Ale gdzie? zapytał Ślizgon
- Gdziekolwiek, nie ważne, byle sami.
Chłopak, chwycił ją za dłoń i pociągnął w stronę wyjścia, kiedy wyszli na zimny korytarz rozejrzeli się czy nikogo nie ma w pobliżu i ruszyli przed siebie. W pewnym momencie Hermiona jednak przystanęła.
- Co jest? - zapytał Malfoy
- Co my wyprawiamy Draco?
- Nic takiego, dobrze się bawimy- odpowiedział z szelmowskim uśmiechem
- Ja wiem, ale ja wczoraj rozstałam się z chłopakiem a teraz ja się tu z tobą?
- Księżniczko nie miej żadnych skrupułów, ten facet zdradzał cię na prawo i lewo, kiedy dzisiaj rano przyszedłem skopać mu ryj, zabawiał się z jakąś dziunią. Pozbyłaś się szmaty, więc nie płacz jak za facetem. Ja jestem, tu z tobą i pragnę cię jak cholera błagam, cię nie wycofuj się, nie teraz cały czas robimy jeden krok do przodu i dziesięć kroków wstecz.
Hermiona spojrzała na niego i przygryzła wargę, prawda była taka, że wcale nie było jej przykro z powodu skończonego związku z Gavinem, było jej przykro dlatego, że mu zaufała, a on ją oszukiwał, dlatego, że nazwał ją szlamą. Cały czas będąc z Overem porównywała go do Malfoy'a jego pocałunki, jego perfumy, jego dotyk. Prawda była taka, że pragnęła Dracona Malfoy'a tak samo jak on jej. Tak więc podeszła do niego, zarzuciła mu ręce na szyję i wpiła się w jego wargi, po raz pierwszy w życiu zrobiła, coś na co miała ochotę, nie zważając na konsekwencje i czuła się z tym fantastycznie.
Weszli do jego dormitorium nie przerywając pocałunków. Chłopak wziął ją na ręce i położył na miękkim białym dywanie a sam położył łokcie po obu stronach jej głowy i oparł na nich cały ciężar swojego ciała. W pokoju było ciemno, padał na nich tylko blask księżyca. Przez chwilę nie robili nic, poza patrzeniem sobie w oczy, ciszę przerwała Hermiona, cichym śmiechem.
- Z czego się śmiejesz?- zapytał Draco
- Bo jeszcze kilka miesięcy temu, jeśli bylibyśmy w takiej pozycji, to pewnie dlatego, że bym cię dusiła. - powiedziała i zaczęła się śmiać, a ślizgon razem z nią
- Ale wszystko się zmieniło, ty się zmieniłeś. - powiedziała i pocałowała go delikatnie.
- Tak a na lepsze czy na gorsze?- podpuszczał ją Ślizgon
- Zdecydowanie na lepsze.- zaśmiała się Gryfonka i puściła do niego oczko. Chłopak położył się na podłodze obok niej i znów zaczął całować jej szyję.
- Niech to trwa wieczność.- wymruczała Gryfonka, a chłopak jak na zawołanie, zaczął całować ją jeszcze bardziej intensywnie, zaczął ustami schodzić coraz niżej, do obojczyka, następnie zsunął rękaw jej koszulki tak aby odsłoniła jej ramię, które też zaczął całować, od ramienia szedł w linii prostej do drugiego. Chwilę później dziewczyna, przewróciła chłopaka na plecy i usiadła na nim okrakiem, teraz ona przejęła inicjatywę, a chłopak z zaciekawieniem i z niecierpliwością czekał na rozwój zdarzeń.
Hermiona zaczęła guzik po guziku rozpinać jego koszulę, muskając przy tym swoimi smukłymi palcami jego klatkę piersiową, obserwowała jak przy każdym jej dotyku jego mięśnie się napinają. Draco nie mógł wytrzymać, więc podniósł się razem z Granger i przycisnął ją do ściany całując namiętnie, po chwili dziewczyna, nie odrywając się od cudownego zajęcia, ściągnęła jego koszulę, chłopak nie był jej dłużny, zrzucił ramiączko jej ogrodniczek i ściągnął jej bluzkę, odsłaniając jej piersi przykryte, koronkowym białym stanikiem, blondyn spojrzał na nie i przełknął ślinę. Hermiona była właśnie w trakcie rozpinania paska od jego spodni, kiedy zauważyła, że chłopak przestał ją całować, szturchnęła go nosem w policzek, dając o sobie znać, blondyn, natychmiast wrócił do swoich poprzednich czynności. Kiedy oboje byli już tylko i wyłącznie w bieliźnie, Draco chwycił Hermionę, położył ją na łóżku po czym zaczął przenosić swoje pocałunki w coraz bardziej śmielsze części ciała dziewczyny. W pewnym momencie Hermiona złapała jego dłonie, i położyła je na zapięciu swojego stanika. Chłopak spojrzał jej w oczy i zapytał:
- Jesteś tego pewna.
- Tak- odpowiedziała z uśmiechem.
Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać, jednym płynnym ruchem, rozpiął zapięcie jej biustonosza. Chwilę później widzieli się już w całej okazałości, każdy fragment ich ciała był gładzony i pieszczony przez drugą osobę. Stali się jednością, byli tak blisko siebie jak tylko się dało, właśnie spełniali swoje najśmielsze fantazje do, których nigdy nie chcieli się przyznać, ich ciała były dopasowane do siebie w każdym calu idealnie się dopełniali, tak jakby byli dwoma elementami puzzli, jakby byli stworzeni tylko i wyłącznie dla siebie, idealnie kompatybilni, w każdym geście, ruchu, oddawali się rozkoszy poznawania siebie nawzajem. Tej nocy długo nie zasnęli, cieszyli się sobą tak długo jak tylko mogli, chwytali każdy gest i widok łapczywie, bojąc się, że coś tak magicznego może się już więcej nie wydarzyć.
- Wcale nie było ich tak dużo.
- Akurat, widziałam jak podczas imprez robiłeś co chwila kursy sypialnia parkiet parkiet sypialnia, wszystkie dziewczyny lgnęły do ciebie jak ćmy do ognia. - zaśmiała się Hermiona
- No dobra trochę ich było ale zasadniczo wyglądało to tak, że rano grzecznie mówiłem im, że mają spadać,potem obiecywałem, że się odezwę i raczej tego nie robiłem, no chyba, że akurat nie miałem ochoty podrywać.
- Jesteś okropny wiesz.
- Wiem.- odpowiedział poważnie
- Ale to wszystko, dlatego, że cały ten czas czekałem na ciebie.
Hermiona parsknęła śmiechem
- No co nie wierzysz mi? - zapytał udając urażonego
- Ani trochę. - powiedział i pocałowała go
- Może cię to zaskoczy ale lecę na ciebie od czterech lat.
- Słucham?!
- Tak, ale przez większość czasu nie przyjmowałem tego do wiadomości, wypierałem to, ale z dnia na dzień z tygodnia na tydzień, z roku na rok zazdrościłem Potterowi kolejnej rzeczy, tego że tak często przebywał tak blisko ciebie. To wszystko zaczęło się wtedy, kiedy złamałaś mi nos, szczerze to mi to zaimponowało, i od tamtej pory zacząłem w tobie dostrzegać wiele różnych rzeczy, ale moje ówczesne poglądy kazały mi się trzymać z daleka od ciebie, i skoro nie mogłem być dla ciebie tym kim chciałem być, to o wiele prościej było mi być dla ciebie wciąż chamem i prostakiem w pewnym sensie mściłem się na tobie, za to że mnie nie zauważasz, za to, że niczego się nie domyślasz. Jednak ktoś mi coś wytłumaczył i wiele zrozumiałem, zmieniłem się, nie wiem czy zauważyłaś, ale przestałem ci dokuczać, niestety po dość krótkim czasie, sam na własne, życzenie się skrzywdziłem. Zmieniłem się, ale jeszcze gdzieś tam wciąż wierzyłem, w to co było mi wpajane od małego, tak więc wstąpiłem do grona śmierciożerców i tym sposobem doszczętnie spieprzyłem sobie życie. Niesamowicie cierpiałem, więc znów wróciłem do swojej nędznej, zimnej skorupy. Dopiero w czasie wojny zrozumiałem w co się wpakowałem, i jakie to będzie miało konsekwencję, przejrzałem na oczy. Szkoda, że tak późno zorientowałem się w jakie bagno się wpakowałem, moje życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, gdybym myślał i podejmował inne decyzje.
Kiedy skończył spojrzał na Hermionę, jej oczy były napuchnięte, po jej policzkach ciekły łzy jak grochy, łkała cicho.
-Ej księżniczko, no coś ty nie płacz.- powiedział i złapał ją za podbródek
- To wszystko to przeszłość, dałaś mi szansę i tym razem jej nie spieprzę, obiecuję.- powiedział, otarł kciukiem łzy z jej policzków i pocałował w czoło.
Hermiona uśmiechnęła się do niego ciepło, położyła głowę na jego klatce i palcem zaczęła rysować na niej różne wzorki.
- Wiesz Draco, nie wiem dlaczego, ale kiedy jestem z tobą czuję, że wszystko jest tak jak powinno być.
Draco zaczął głaskać ją po głowie, czuł bijące od niej ciepło, jej smukłe palce kreśliły wzorki na jego klacie.
- Ja też. - powiedział, uśmiechnął się i zamknął oczy.
Po chwili zasnął z uśmiechem na twarzy, miał przy sobie wszystko, co było mu potrzebne.


-Powiedział, że mu na mnie zależy, ale dlaczego, jak to możliwe, że tak nagle, tak szybko można zmienić do kogoś stosunek, przecież on mnie nienawidził, a teraz ratuje mi życie, mówi że mu na mnie zależy, pociesza mnie, przybiega w środku nocy, żeby sprawdzi czy nic mi nie jest, nie rozumiem, o co do cholery w tym wszystkim chodzi!
Hermiona była osobą o ponadprzeciętnej inteligencji i to że coś jest dla niej niezrozumiałe uważała za porażkę, dlatego też teraz przepełniały ją smutek, złość, żal i poczucie, że jest za głupia by to wszystko poukładać w jedną całość. To wszystko stanowiło mieszankę wybuchową, Gryfonka była więc jak tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć.
Po chwili dziewczyna przytłoczona tym wszystkim rzuciła poduszką, którą wciąż trzymała w ręce, w stojącą na biurku lampkę, co poskutkowało tym, że z łoskotem spadła z biurka i roztrzaskała się w drobny mak, w tym samym momencie Hermiona usłyszała za plecami czyjś głos i momentalnie się odwróciła.
-Hej hej tygrysico spokojnie, co uczyniła ci ta biedna lampa?
- Na Merlina Malfoy ostrzegam cię, że jeśli jeszcze raz wejdziesz tak znienacka to skończysz tak jak ta lampa.
Malfoy zacmokał i odparł:
- Księżniczko nie tak ostro, a tak w ogóle to wczoraj nie przeszkadzało ci to, że wpadłem bez zapowiedzi.
- Słuchaj jeśli przyszedłeś tu tylko po to żeby się ze mną drażnić to daruj sobie, nie mam nastroju na głupie sprzeczki jasne?- powiedziała ze złością w głosie Gryfonka.
- Dobra już dobra, przyszedłem, żeby zapytać cię jak się czujesz ?
- Jak widzisz czuję się zajebiście, wszystko jest cudownie mój chłopak okazał się pieprzonym dupkiem, chciał mnie wykorzystać, szarpał się ze mną, najprawdopodobniej mnie zdradzał, musiałam uciekać z rozpiętą sukienką przez pół zakichanego, zaśnieżonego miasta, istna sielanka. - syknęła z sarkazmem brunetka.
- A teraz czekam no dalej śmiało powiedz to. - krzyknęła w stronę ślizgona
Draco wybałuszył oczy i niepewnie zapytał
- Ale co?
- A nie mówiłem, ostrzegałeś mnie przed tym dupkiem a ja cię nie słuchałam, byłam ślepa, no dalej powiedz to. - powiedziała i z rezygnacją usiadła na łóżko.
Ślizgon wywrócił oczami, usiadł obok niej, złapał ją za podbródek, spojrzał jej w oczy i powiedział.
- A nie mówiłem.
Hermiona zrobiła dziwną minę po czym pokiwała głową a Draco się zaśmiał, nie był to szyderczy śmiech, był to szczery śmiech osoby, którą coś rozbawiło. Dziewczyna nigdy nie słyszała, żeby ślizgon śmiał się w ten sposób, był to bardzo miły dźwięk.
- Z czego się śmiejesz? - zapytała udając oburzoną
- W sumie to nie wiem, mam po prostu dobry nastrój. - odparł ślizgon
Hermiona uśmiechnęła się po czym pisnęła z przerażenia i zakryła dłońmi usta i nos.
- Co się stało? - zapytał z przerażeniem ślizgon i odwrócił się, żeby zobaczyć czy nikt za nim nie stoi.
- Boże Malfoy, ty krwawisz co ci się stało? - zapytała z przejęciem
Draco dotknął dłonią tyłu swojej głowy i syknął z bólu. Przypomniał sobie, że Over rzucił w niego lampą, spojrzał na rękę, którą przed chwilą dotykał głowy.
- Cholerny sukinsyn. - powiedział pod nosem arystokrata
- Co, kto ci to zrobił. - zapytała z troską, po czym pociągnęła go za rękę w stronę łazienki i kazała usiąść na stołku a sama wyciągnęła z szafki nad zlewem małą apteczkę.
- Kto ci to zrobił Malfoy, pytam się jeszcze raz.- powiedziała Hermiona, przemywając mu ranę chłodną wodą.
- Czy to ważne? - powiedział przez zaciśnięte zęby, żeby nie syczeć z bólu.
- Tak, dla mnie jest to ważne. Chyba nie... - zawahała się po czym nie pewnie dokończyła.
chyba nie robiłeś nic związanego z... z sam wiesz czym.
- Z czym Granger ? - zapytał poirytowany ślizgon
- No wiesz, nic... co miałoby związek z twoją przeszłością.- powiedziała niepewnie.
Blondyn westchnął, spojrzał na Granger po czym złapał ją za rękę i przyciągnął blisko siebie.
- Posłuchaj Granger, to - pokazał na wyblakły znak na swoim przedramieniu, a Hermiona jęknęła cicho, wiedziała, że Malfoy ma mroczny znak, jednak nigdy go nie widziała
- To już przeszłość, po tym wszystkim została mi tylko ta brzydka ,,blizna'' myślisz, że byłbym taki głupi i mógł wrócić to tego wszystkiego, że teraz kiedy nareszcie jestem wolny, sam założyłbym sobie z powrotem te kajdanki, siedziałem po uszy w tym bagnie, przez mojego ojczulka, którego całe życie miałem za autorytet, a w rzeczywistości był zwykłą kanalią i tchórzem, cały czas wpajał mi te swoje durne manie na temat czystości krwi, ciągle opowiadał o tym, jacy jesteśmy wyjątkowi i wspaniali, lepsi od innych, wiesz kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą, wierzyłem w każde jego słowo, za wszelką cenę chciałem być taki jak on... i taki właśnie byłem, zimny, cyniczny, pieprzony czarny charakter - powiedział i zaśmiał się smutno na początku byłem zafascynowany Voldemortem, chciałem, żeby mnie wziął w swoje szeregi, bo myślałem, że będę wtedy, wszechmocny, że wszyscy będą się mnie bać, że będę rządził światem, jaki ja byłem głupi i naiwny, na szczęście dla mnie ktoś w samą porę otworzył mi oczy.
Hermiona poczuła gulę w gardle, wiedziała, że jeśli coś powie natychmiast się rozpłacze, więc spojrzała na niego tak, że swoim spojrzeniem przekazała mu wszystko co chciała powiedzieć. Ślizgon uśmiechnął się gorzko i ścisnął mocno jej dłoń. Ona otarła łzę, która spłynęła jej po policzku, uśmiechnęła się do niego i wróciła do przemywania jego rany. Gazikiem nasączonym eliksirem odkażającym lekko dotykała miejsce rozcięcia skóry, przy tej czynności mogła do woli dotykać jego miękkich włosów.
- No dobra to teraz czy możesz mi powiedzieć kto ci to zrobił ?
- Ale ty jesteś uparta dziewczyno. Nic takiego mi nie jest, ktoś inny wygląda teraz gorzej niż ja.- powiedział a na jego twarzy pojawił się triumfalny uśmieszek, jednak po chwili żałował tego co powiedział.
- Biłeś się z kimś, na rozum ci padło, wiesz że ministerstwo uwolniło cię od zarzutów o śmierciożerstwo, bo ostatecznie nie pomogłeś Voldemortowi, ale jesteś na cenzurowanym, jeśli ktoś na ciebie doniesie, możesz pójść siedzieć do AZKABANU! - wykrzyczała zła Hermiona
- Księżniczko, nie martw się doskonale wiem co robię, nikt na mnie nie doniesie, poza tym, ten ktoś zdecydowanie na to zasłużył.
Hermiona zamyśliła się, po chwili jednak powiedziała :
- O Boże, ty pobiłeś Gavina!
Ślizgon nic nie odpowiedział, zamiast tego wpatrywał się w odbicie Gryfonki w lustrze. Dziewczyna wywróciła oczami, nie chciała w to wnikać, wróciła więc do opatrywania głowy Dracona.
Kiedy skończyła powiedziała:
- No, już skończyłam.
- Dzięki- odparł ślizgon i udał się w kierunku wyjścia.
Brązowooka wybiegła za nim i powiedziała: -
- Malfoy poczekaj.
Arystokrata zatrzymał się i odwrócił w stronę Hermiony, ta zaś podeszła do niego i powiedziała:
- Dziękuję
- Za co ?
- Za to, że wczoraj tu przyszedłeś, że dzisiaj tu przyszedłeś.
- Drobiazg księżniczko- powiedział i puścił do niej oczko
- I jeszcze jedno. Pamiętasz jak wtedy, kiedy ja poszłam na randkę z Gavinem, powiedziałeś, że ci na mnie zależy?
- No pamiętam.
- Ja powiedziałam wtedy, że ci nie ufam,że za bardzo mnie skrzywdziłeś... ale udowodniłeś mi już kilka razy, że mogę ci zaufać, ja wcale nie powiedziałam wtedy, że.... mi na tobie nie zależy... ja chcę dać ci szansę.- powiedziała i przełknęła ślinę, a arystokracie zaświeciły się oczy. Podbiegł do Granger objął ją, podniósł do góry i obrócił się z nią w rękach.
- Boże Granger, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
- Dobrze już dobrze, ale pamiętaj jesteś na cenzurowanym, nie możesz stracić mojego zaufania, musisz mnie poznać, wszystko po kolei. Masz jedną jedyną szansę, nie zmarnuj jej.
- Granger jesteś niesamowita. - powiedział i musnął jej policzek.
- Wiem - powiedziała i zaśmiała się.
- Granger, więc skoro oficjalnie nie jesteśmy wrogami, to może uczcimy to dzisiaj na imprezie u puchonów?
Hermiona spojrzała na niego a po chwili namysłu uśmiechnęła się i odparła:
- Jasne czemu nie.
- To do zobaczenia Granger- powiedział, po czym puścił do niej oczko i wyszedł z dormitorium.
Kiedy zamknęły się za nim drzwi Hermiona uśmiechnęła się i przygryzła wargę.
********
O godzinie 20 otworzyła drzwi za, którymi stał opierając się o futrynę Draco. Wyglądał bardzo dobrze, miał na sobie czarną koszulę i siwe jeansy, jego włosy były zmierzwione, a w powietrzu unosił się magnetyzujący zapach jego perfum. Nie mogła wyjść z podziwu, że w cokolwiek nie ubrał by się arystokrata i tak wyglądał dobrze, a nawet lepiej niż ktokolwiek inny kto stroiłby się godzinami i włożył najlepsze, markowe ciuchy. Mogła się założyć, że nawet jeśli przyszedł by w dresie wyglądałby w nim doskonale. Zaś Hermiona miała na sobie białą bawełnianą bluzeczkę z głębokim dekoltem, granatowe ogrodniczki, z jednym ramiączkiem spuszczonym w dół i białe trampki za kostkę, całość zwieńczała fioletowa szminka. Chodź elementy jej ubioru nie były wyszukane, razem tworzyły niesamowitą całość, takiego kunsztownego doboru ubrań nauczyła ją Ginny, która w dziedzinie mody nie miała sobie równych. Wygląd Gryfonki zrobił niesamowite wrażenie na Malfoy'u, który gdy tylko ją zobaczył, otworzył szeroko oczy i zaniemówił.
- Cześć. - powiedziała brunetka i uśmiechnęła się ciepło.
- Cześć. - odpowiedział Malfoy, kiedy już się otrząsnął.- Cześć. - powiedziała brunetka i uśmiechnęła się ciepło.
- To co idziemy? - zapytała Gryfonka
- Tak, jasne- odpowiedział Malfoy
Po chwili znajdowali się już w pokoju wspólnym puchonów, gdzie z głośników grała głośna muzyka, a na parkiecie pełno było uczniów z różnych domów bawiących się w najlepsze.
- To co morze się czegoś napijesz? - przekrzykiwał muzykę Malfoy, tak aby Hermiona mogła go usłyszeć
- Chętnie.- odpowiedziała Granger
Malfoy, odwrócił się i poszedł w stronę baru, po chwili był już z powrotem przy brunetce i podał jej kieliszek z czerwonym półsłodkim winem.
- Skąd wiedziałeś, że na to właśnie mam ochotę?- zapytała zaskoczona Hermiona
- Intuicja.- odpowiedział jej z szelmowskim uśmiechem
- Twoje zdrowie- powiedział i podniósł kieliszek z ognistą whisky
- Twoje zdrowie- powiedziała Hermiona i upiła łyk wina.
Oboje udali się na kanapę, usiedli na niej i zaczęli rozmawiać.
- No więc opowiedz mi coś o sobie, jaki jest prawdziwy Draco Malfoy, co lubi robić co go bawi, co go denerwuje. - powiedziała Hermiona
Draco zastanowił się chwilę po czym odpowiedział:
- No więc uwielbiam grać w quidditch'a, co mnie bawi, hmm może cię to zdziwi, ale mugolskie komedie.
- Naprawdę?- zapytała i zaśmiała się Hermiona
- Serio, zawsze oglądałem je po kryjomu i sam przed sobą nie przyznawałem się, że je lubię. - zaśmiał się arystokrata.
- Co mnie denerwuje, wszelkie porażki.
- Ciekawe. - odparła brunetka
- A ty księżniczko?
- Kocham tańczyć, uwielbiam kiedy krew pulsuje w żyłach w takt muzyki.
- Tak, to pokaż co potrafisz. - podpuszczał ją Malfoy, doskonale wiedział jak tańczy, nie raz ani nie dwa obserwował ją podczas tańca, był to widok niesamowity, od którego trudno było oderwać wzrok, bardzo chciał to znów zobaczyć.
- Tak pogrywasz, okey, nie ma sprawy.- powiedziała, wypiła resztę wina z kieliszka i pewnym krokiem ruszyła na parkiet. Draco uśmiechnął się pod nosem, znowu postawił na swoim.
Kiedy brunetka była na parkiecie dała ponieść się muzyce, kiedy ta dziewczyna zaczynała tańczyć zmieniała się w zupełnie inną osobę, stawała się dzika, zmysłowa i nieposkromiona, spojrzenie każdego faceta było skierowane na nią, normalnie byłaby tym speszona, ale kiedy Hermiona Granger, słyszy muzykę, wczuwa się w rytm, jej puls przyspiesza, czuje jak w żyłach pulsuje jej krew, wtedy nie liczy się nic, prócz dobrej zabawy, dodatkowo odwagi dodawał jej kieliszek wina, który wypiła.
Jej biodra kołysały się w rytm muzyki schodziła tanecznym krokiem w dół i wstawała powoli pokazując swoje kształty. Wodziła rękami od bioder do głowy i z powrotem. Po chwili poczuła jak w tali obejmują ją silne ramiona, od razu wiedziała do kogo należą, ich właściciel roztaczał wokół siebie aurę swoich perfum, które tak mieszały jej w głowie. Ślizgon stał za jej plecami i cały czas ją obejmował, jego twarz znajdowała się przy jej włosach. Dziewczyna ruszała barkami, i ocierając się o ciało ślizgona zeszła w dół i w ten sam sposób wróciła w górę. Kiedy znajdowała się przy jego ustach, szepnął jej na ucho.
- Boże dziewczyno, błagam nie rób tego.
- Dlaczego? - zapytała Hermiona tańcząc przy nim w miejscu
- Bo puszczą mi wszelkie hamulce.- powiedział ciężko ślizgon
Gryfonka odwróciła się do niego, przysunęła twarz na milimetry od jego twarzy i zmysłowym głosem powiedziała:
- To niech puszczają.- powiedziała, przeciągnęła językiem po swojej górnej wardze i idąc tyłem kierowała się na sam środek parkietu, pokazując palcem blondynowi, aby do niej podszedł.
Ten wypuścił głośno powietrze i zbliżył się do dziewczyny, kiedy już to zrobił dziewczyna znów wodziła swoim ciałem po jego ciele, tak, że przechodziły go dreszcze. Nagle jednak arystokrata złapał ją za dłoń obrócił wokół jej osi i przyciągnął tak blisko siebie, że ich oddechy się mieszały. Zdążył szepnąć jej tylko na ucho:
- Sama tego chciałaś Granger.
Po czym złączył swojej wargi z jej wargami, i oboje bez opamiętania, nie zwracając uwagi na tłum ludzi wokół nich, całowali się, zachłannie i namiętnie, każe z nich walczyło o dominację.
Po chwili dziewczyna podskoczyła i oplotła go nogami w pasie, a on nie przestając jej całować udał się do najbliższej ściany, aby móc oprzeć o nią dziewczynę i mieć większą swobodę ruchu. Stali w zaciemnionym miejscu, tak że nikt ich nie widział byli w pewnym sensie sami, oni i ich zmysły, które szalały. Draco zaczął ustami zjeżdżać w stronę jej szyi i oddawać na każdym jej centymetrze pocałunki, Hermiona zamknęła oczy i oddawała się rozkoszy, jej dłonie wplecione były w jego miękkie włosy.
- Chodźmy stąd.- powiedziała Gryfonka, łapiąc oddech między kolejnym pocałunkami
- Ale gdzie? zapytał Ślizgon
- Gdziekolwiek, nie ważne, byle sami.
Chłopak, chwycił ją za dłoń i pociągnął w stronę wyjścia, kiedy wyszli na zimny korytarz rozejrzeli się czy nikogo nie ma w pobliżu i ruszyli przed siebie. W pewnym momencie Hermiona jednak przystanęła.
- Co jest? - zapytał Malfoy
- Co my wyprawiamy Draco?
- Nic takiego, dobrze się bawimy- odpowiedział z szelmowskim uśmiechem
- Ja wiem, ale ja wczoraj rozstałam się z chłopakiem a teraz ja się tu z tobą?
- Księżniczko nie miej żadnych skrupułów, ten facet zdradzał cię na prawo i lewo, kiedy dzisiaj rano przyszedłem skopać mu ryj, zabawiał się z jakąś dziunią. Pozbyłaś się szmaty, więc nie płacz jak za facetem. Ja jestem, tu z tobą i pragnę cię jak cholera błagam, cię nie wycofuj się, nie teraz cały czas robimy jeden krok do przodu i dziesięć kroków wstecz.
Hermiona spojrzała na niego i przygryzła wargę, prawda była taka, że wcale nie było jej przykro z powodu skończonego związku z Gavinem, było jej przykro dlatego, że mu zaufała, a on ją oszukiwał, dlatego, że nazwał ją szlamą. Cały czas będąc z Overem porównywała go do Malfoy'a jego pocałunki, jego perfumy, jego dotyk. Prawda była taka, że pragnęła Dracona Malfoy'a tak samo jak on jej. Tak więc podeszła do niego, zarzuciła mu ręce na szyję i wpiła się w jego wargi, po raz pierwszy w życiu zrobiła, coś na co miała ochotę, nie zważając na konsekwencje i czuła się z tym fantastycznie.
*******
- Z czego się śmiejesz?- zapytał Draco
- Bo jeszcze kilka miesięcy temu, jeśli bylibyśmy w takiej pozycji, to pewnie dlatego, że bym cię dusiła. - powiedziała i zaczęła się śmiać, a ślizgon razem z nią
- Ale wszystko się zmieniło, ty się zmieniłeś. - powiedziała i pocałowała go delikatnie.
- Tak a na lepsze czy na gorsze?- podpuszczał ją Ślizgon
- Zdecydowanie na lepsze.- zaśmiała się Gryfonka i puściła do niego oczko. Chłopak położył się na podłodze obok niej i znów zaczął całować jej szyję.
- Niech to trwa wieczność.- wymruczała Gryfonka, a chłopak jak na zawołanie, zaczął całować ją jeszcze bardziej intensywnie, zaczął ustami schodzić coraz niżej, do obojczyka, następnie zsunął rękaw jej koszulki tak aby odsłoniła jej ramię, które też zaczął całować, od ramienia szedł w linii prostej do drugiego. Chwilę później dziewczyna, przewróciła chłopaka na plecy i usiadła na nim okrakiem, teraz ona przejęła inicjatywę, a chłopak z zaciekawieniem i z niecierpliwością czekał na rozwój zdarzeń.
Hermiona zaczęła guzik po guziku rozpinać jego koszulę, muskając przy tym swoimi smukłymi palcami jego klatkę piersiową, obserwowała jak przy każdym jej dotyku jego mięśnie się napinają. Draco nie mógł wytrzymać, więc podniósł się razem z Granger i przycisnął ją do ściany całując namiętnie, po chwili dziewczyna, nie odrywając się od cudownego zajęcia, ściągnęła jego koszulę, chłopak nie był jej dłużny, zrzucił ramiączko jej ogrodniczek i ściągnął jej bluzkę, odsłaniając jej piersi przykryte, koronkowym białym stanikiem, blondyn spojrzał na nie i przełknął ślinę. Hermiona była właśnie w trakcie rozpinania paska od jego spodni, kiedy zauważyła, że chłopak przestał ją całować, szturchnęła go nosem w policzek, dając o sobie znać, blondyn, natychmiast wrócił do swoich poprzednich czynności. Kiedy oboje byli już tylko i wyłącznie w bieliźnie, Draco chwycił Hermionę, położył ją na łóżku po czym zaczął przenosić swoje pocałunki w coraz bardziej śmielsze części ciała dziewczyny. W pewnym momencie Hermiona złapała jego dłonie, i położyła je na zapięciu swojego stanika. Chłopak spojrzał jej w oczy i zapytał:
- Jesteś tego pewna.
- Tak- odpowiedziała z uśmiechem.
Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać, jednym płynnym ruchem, rozpiął zapięcie jej biustonosza. Chwilę później widzieli się już w całej okazałości, każdy fragment ich ciała był gładzony i pieszczony przez drugą osobę. Stali się jednością, byli tak blisko siebie jak tylko się dało, właśnie spełniali swoje najśmielsze fantazje do, których nigdy nie chcieli się przyznać, ich ciała były dopasowane do siebie w każdym calu idealnie się dopełniali, tak jakby byli dwoma elementami puzzli, jakby byli stworzeni tylko i wyłącznie dla siebie, idealnie kompatybilni, w każdym geście, ruchu, oddawali się rozkoszy poznawania siebie nawzajem. Tej nocy długo nie zasnęli, cieszyli się sobą tak długo jak tylko mogli, chwytali każdy gest i widok łapczywie, bojąc się, że coś tak magicznego może się już więcej nie wydarzyć.
*****
Draco i Hermiona patrzyli sobie w oczy, ich ręce były splecione, leżeli przykryci cienkim kocem.
- Boże co myśmy zrobili.- zaśmiała się Hermiona
- Nic czego inni by nie robili.- odpowiedział Draco i musnął delikatnie jej usta
- Wiesz, może to nie dobrze, ale nie czuję się jakbym zrobiła coś złego.
- Ej księżniczko, bo nic złego nie zrobiłaś, poszłaś za głosem serca, zrobiłaś coś na co miałaś ochotę, to nie jest grzech.
- Wiesz, że jesteś niesamowita.- powiedział z szelmowskim uśmiechem
- Pewnie mówiłeś to każdej lasce, która znalazła się z tobą w takiej sytuacji. No dajesz ile ich było słucham?.- zapytała brunetka- Wcale nie było ich tak dużo.
- Akurat, widziałam jak podczas imprez robiłeś co chwila kursy sypialnia parkiet parkiet sypialnia, wszystkie dziewczyny lgnęły do ciebie jak ćmy do ognia. - zaśmiała się Hermiona
- No dobra trochę ich było ale zasadniczo wyglądało to tak, że rano grzecznie mówiłem im, że mają spadać,potem obiecywałem, że się odezwę i raczej tego nie robiłem, no chyba, że akurat nie miałem ochoty podrywać.
- Jesteś okropny wiesz.
- Wiem.- odpowiedział poważnie
- Ale to wszystko, dlatego, że cały ten czas czekałem na ciebie.
Hermiona parsknęła śmiechem
- No co nie wierzysz mi? - zapytał udając urażonego
- Ani trochę. - powiedział i pocałowała go
- Może cię to zaskoczy ale lecę na ciebie od czterech lat.
- Słucham?!
- Tak, ale przez większość czasu nie przyjmowałem tego do wiadomości, wypierałem to, ale z dnia na dzień z tygodnia na tydzień, z roku na rok zazdrościłem Potterowi kolejnej rzeczy, tego że tak często przebywał tak blisko ciebie. To wszystko zaczęło się wtedy, kiedy złamałaś mi nos, szczerze to mi to zaimponowało, i od tamtej pory zacząłem w tobie dostrzegać wiele różnych rzeczy, ale moje ówczesne poglądy kazały mi się trzymać z daleka od ciebie, i skoro nie mogłem być dla ciebie tym kim chciałem być, to o wiele prościej było mi być dla ciebie wciąż chamem i prostakiem w pewnym sensie mściłem się na tobie, za to że mnie nie zauważasz, za to, że niczego się nie domyślasz. Jednak ktoś mi coś wytłumaczył i wiele zrozumiałem, zmieniłem się, nie wiem czy zauważyłaś, ale przestałem ci dokuczać, niestety po dość krótkim czasie, sam na własne, życzenie się skrzywdziłem. Zmieniłem się, ale jeszcze gdzieś tam wciąż wierzyłem, w to co było mi wpajane od małego, tak więc wstąpiłem do grona śmierciożerców i tym sposobem doszczętnie spieprzyłem sobie życie. Niesamowicie cierpiałem, więc znów wróciłem do swojej nędznej, zimnej skorupy. Dopiero w czasie wojny zrozumiałem w co się wpakowałem, i jakie to będzie miało konsekwencję, przejrzałem na oczy. Szkoda, że tak późno zorientowałem się w jakie bagno się wpakowałem, moje życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, gdybym myślał i podejmował inne decyzje.
Kiedy skończył spojrzał na Hermionę, jej oczy były napuchnięte, po jej policzkach ciekły łzy jak grochy, łkała cicho.
-Ej księżniczko, no coś ty nie płacz.- powiedział i złapał ją za podbródek
- To wszystko to przeszłość, dałaś mi szansę i tym razem jej nie spieprzę, obiecuję.- powiedział, otarł kciukiem łzy z jej policzków i pocałował w czoło.
Hermiona uśmiechnęła się do niego ciepło, położyła głowę na jego klatce i palcem zaczęła rysować na niej różne wzorki.
- Wiesz Draco, nie wiem dlaczego, ale kiedy jestem z tobą czuję, że wszystko jest tak jak powinno być.
Draco zaczął głaskać ją po głowie, czuł bijące od niej ciepło, jej smukłe palce kreśliły wzorki na jego klacie.
- Ja też. - powiedział, uśmiechnął się i zamknął oczy.
Po chwili zasnął z uśmiechem na twarzy, miał przy sobie wszystko, co było mu potrzebne.






Super rozdział
OdpowiedzUsuń