niedziela, 19 lutego 2017

Rozdział 22

Hermiona siedziała na swoim łóżku i bawiła się złotym łańcuszkiem, który dostała od Draco. Była ogromną szczęściarą znów miała przy sobie swoich ukochanych rodziców. Miała również cudownych przyjaciół i chłopaka, o którym nigdy by nie pomyślała, że może żywić do niego jakiekolwiek inne uczucie niż nienawiść, a jednak w tak krótkim czasie wszystko obróciło się o 180 stopni. Bolało ją tylko to, że muszą się ukrywać, przynajmniej na razie, wiedziała że gdyby ich związek wyszedł na jaw wywołaliby wielką burzę, przede wszystkim bała się reakcji swoich przyjaciół Harry, Ron i Draco delikatnie mówiąc nie przepadali za sobą i wiadomość, że ich przyjaciółka chodzi z ich wrogiem z całą pewnością by ich nie ucieszyła. Dziewczyna westchnęła wstała i udała się do łazienki aby wziąć prysznic. Zdjęła ubranie, weszła do kabiny, odkręciła wodę i poczuła jak tysiące ciepłych kropelek wody otula jej skórę. Po 15 minutach wyszła z pod prysznica, jeden ręcznik owinęła wokół ciała, z drugiego zrobiła na głowie turban i wyszła z łazienki do pokoju. Weszła do swojej sypialni i skierowała się w stronę szafy aby wziąć z niej ubrania. Sięgała właśnie po jeansy, kiedy nagle ktoś złapał ją w talii, krzyknęła a mężczyzna zakrył jej usta dłonią, odwrócił w swoją stronę i przyłożył palec do ust na znak, że powinna być cicho.
~Hermiona skarbie coś się stało? - z dołu było słychać zaniepokojony głos mamy gryfonki
Mężczyzna zabrał dłoń z twarzy Hermiony a ona odpowiedziała swojej rodzicielce:
- Nie wszystko w porządku, po prostu zobaczyłam pająka.
 - Nie wiedziałem, że potrafisz kłamać.- odparł chłopak
- Na miłość Boską Draco czy cię pogięło, naprawdę chcesz, żebym dostała zawału???
- No coś ty, nie powiesz mi, że się na mnie złościsz.
- A właśnie, że tak, myślisz sobie, że możesz się pojawiać tak ni stąd ni zowąd kiedy ci się żywnie podoba? - powiedziała przekornie gryfonka i odsunęła się od Malfoy'a
- Księżniczko wiesz, że jak się złościsz to wyglądasz jeszcze bardziej seksownie niż zwykle.- powiedział i mrugnął do niej znacząco.
Hermiona z trudem powstrzymała się od śmiechu, zamiast tego wywróciła oczami i założyła ręce udając nadąsaną.
- Przepraszam, no może powinienem był cię uprzedzić, ale lubię robić niespodzianki.- powiedział i przysunął się bliżej niej, na co ona odsunęła się dalej.
Byli parą i zakopali topór wojenny ale nadal uwielbiała się z nim przekomarzać, tak samo jak on z nią, a więc im bliżej niej ślizgon się przysuwał tym dalej ona się odsuwała, w końcu natrafiła plecami na ścianę, a Draco oparł dłonie nad jej głową opierając się o ścianę. Chłopak dotknął czołem jej czoła i powiedział:
- Mam cię.- po czym pocałował ją namiętnie.
Gdy oderwali od siebie swoje usta, śłizgon odsunął się o pół kroku i zmierzył Hermionę wzrokiem.
- Co się tak gapisz? - zaśmiała się Hermiona
- Bo do twarzy ci w tym ręczniku.- powiedział i uśmiechnął się szelmowsko
Hermiona natychmiast spojrzała na siebie i przypomniała sobie, że nie zdążyła się ubrać, stała więc przed Malfoyem okryta wyłącznie ręcznikiem.
- To wszystko przez ciebie. - powiedziała z wyrzutem i podbiegła do szafy po ubranie.
- Jak chcesz to ja też mogę się rozebrać, żeby było ci raźniej.- powiedział i wyszczerzył przed nią równy rząd śnieżnobiałych zębów.
- Ej ej nie rozpędzaj się tak.
- Nic nie poradzę, że mnie pociągasz.- powiedział i rozsiadł się na jej łóżku.
Hermiona wywróciła tylko oczami i odparła:
- Siedź tu i bądź cicho, bo jak moi rodzice cię zobaczą to się zdziwią, ja idę się ubrać, zaraz wracam.- powiedziała i zniknęła za drzwiami łazienki.
- Ale wiesz, że nie musisz wychodzić do łazienki, możesz ubrać się tutaj, albo najlepiej w ogóle się nie ubierać. -  powiedział z uśmiechem na ustach arystokrata
- Bardzo śmieszne. - odpowiedziała mu z łazienki.
Kiedy się ubierała on spacerował po jej pokoju i właśnie chwycił stojące na jej biurku zdjęcie przedstawiające ją i resztę złotego trio podczas 3 roku nauki w Hogwarcie, stali w śniegu śmiejąc się z czegoś.
- Na co tak patrzysz? - zapytała Hermiona wchodząc do pomieszczenia.
- Nie, na nic.- odpowiedział i odstawił ramkę na miejsce.
- To teraz mi powiedz co cię  do mnie sprowadza?
- Jak to co, chciałem się z tobą zobaczyć księżniczko.
- Kochany jesteś, ale wolałabym, żebyś mnie wcześniej uprzedzał, mogłabym się uszykować.- powiedziała i spojrzała na niego wymownie.
- Oj nie złość się przecież widziałem cię już mniej ubraną.- powiedział i mrugnął do niej.
- Dobrze, ale wiesz są moi rodzice, następnym razem proszę cię zadzwoń albo wyślij sowę. - powiedziała i usiadła mu na kolanach.
- Niech ci będzie. - powiedział i włożył jej kosmyk włosów za ucho.
- Mam nadzieję, że nic nie robisz dziś wieczorem.- powiedział
- Czemu?
- Bo mam zamiar cię porwać. - powiedział i poruszył brwiami.
- Dokąd?
- Na imprezę znam tutaj niezły klub.
- Przecież wiesz, że nie mogą nas razem zobaczyć, wszyscy czarodzieje nas doskonale znają więc ten klub na pokątnej odpada.
- A kto mówi o klubie dla czarodziei?
- Od kiedy ty chodzisz do mugolskich klubów? - zapytała z niedowierzaniem Hermiona
- Od zeszłego lata, ta ich muzyka jest całkiem spoko. - odparł Malfoy i wzruszył ramionami
- No no no Panie Malfoy nie poznaje Pana.- uśmiechnęła się, złapała w dłonie jego twarz i pocałowała mocno.
- To bądź gotowa o 21 wpadnę po ciebie.
- Tylko nie wchodź do domu.
- Dlaczego?
- Moi rodzice raczej znają cię od tej nieciekawej strony.
Draco zmarkotniał
- Szkoda...
- Ale wiesz może z czasem wszystko się ułoży,  muszę wyrobić grunt porozmawiać z rodzicami, chłopakami i jakoś im delikatnie sugerować, że się zmieniłeś, że zrozumiałeś, przeprosiłeś, że zakopaliśmy topór wojenny, dopiero później powiemy im całą prawdę, potrzeba czasu.
- Przecież wiem, dobra nie ważne będę czekał za twoim ogrodzeniem.- odpowiedział wyraźnie zdenerwowany
Hermiona nie chciała doprowadzić do kłótni więc przytaknęła i zmieniła temat.
- Jak minęły ci święta?
- A jak myślisz?
- Aż tak źle?
- Tak jak zawsze, nie mogłem patrzeć na ojca. - odpowiedział krótko
- I tyle, nic więcej się nie wydarzyło?
- Boże Hermiona nie będę o tym rozmawiał. - krzyknął blondyn i podniósł się z łóżka
- Uspokój się bo moi rodzice zaraz tu przyjdą.
- Przepraszam- burknął
- Co mi po twoich przeprosinach Draco, chciałam po prostu, żebyś to z siebie wyrzucił naucz się wreszcie, że nie można tłamsić emocji.
- Chłopak wywrócił oczami i usiał z powrotem obok Granger
- Dobra już dobra, powiem ci.

**********

Draco Malfoy stał właśnie przed ogrodzeniem swojego domu, nie miał najmniejszej ochoty na spędzanie rodzinnych świąt, jego rodzina od dawna nie była już rodziną, szczerze nienawidził ojca i miał zamiar go uniknąć aby nie wszcząć kłótni przy matce, która bardzo to przeżywała.
Młody Malfoy wyciągnął z kieszeni płaszcza, jednego papierosa, włożył go do ust, zapalił, zaciągnął się i powoli wypuścił ustami dym. Nie palił często w zasadzie tylko wtedy gdy potrzebował się odstresować a właśnie teraz był zestresowany. Stał tak jeszcze 5 minut po czym rzucił papierosa na ziemię, przycisnął go butem i ruszył w stronę drzwi.
Kiedy tylko przekroczył próg swojego domu przywitała go jego matka.
- Cześć synku.- powiedziała z iskierkami w oczach i przytuliła swojego syna
- Cześć mamo- powiedział i uścisnął mocno rodzicielkę, kochał ją bardzo i to ona była zawsze dla niego wsparciem
- Wyglądasz jakoś mizernie, dobrze się czujesz?
- Tak mamo, wszystko gra.
W tej chwili do holu wszedł Lucjusz Malfoy.
- Witaj Draco. - powiedział głosem bez wyrazu
- Witaj Ojcze. - powiedział chłodno Malfoy junior, ale kiedy ojciec wyciągnął do niego rękę, chłopak udał że tego nie widzi, wziął  torbę i ruszył do swojego pokoju.
- Jestem zmęczony podróżą pójdę się zdrzemnąć.- powiedział
- Nie zjesz z nami kolacji?- zapytała zasmucona Narcyza
- Dziękuję mamo ale nie jestem głodny, obiecuję, że później coś zjem.
Do końca dnia nie wyszedł już ze swojej sypialni, dzień później była wigilia, więc Draco chcąc nie chcąc musiał wyjść z pokoju. Zszedł po schodach do kuchni nalał sobie do miski mleka, dosypał miodowych płatków, po czym usiadł przy stole i zaczął jeść.
- Dzień dobry kochanie. - powiedziała z ciepłem Narcyza i pocałowała w czoło swojego syna
- Cześć mamo.
-Jak ci się spało?- zapytała
- Dobrze, dziękuję.- odpowiedział Draco uśmiechając się szczerze do rodzicielki bo wiedział, że sprawi jej tym przyjemność.
Rozmawiali jeszcze chwilę po czym Draco wstał i wyszedł znów do swojego pokoju, wyszedł z niego koło godziny 19 ubrany w czarną koszulę i  bordową marynarkę zszedł na dół i udał się w stronę jadalni, gdzie mieli wspólnie zjeść kolacje.
Zajął miejsce przy stole, gdzie siedzieli już jego rodzice. Gdy ich syn się zjawił Narcyza wstała i powiedziała;
-Cieszę się, że możemy siedzieć tu wszyscy przy stole, zjeść razem kolację wigilijną i po prostu być rodziną, wesołych świąt moi kochani.
- Wesołych świąt.- odpowiedzieli jej niezbyt entuzjastycznie Lucjusz i Draco
 Wszyscy jedli w ciszy kolację odzywała się tylko Narcyza, która próbowała zainicjować jakąś miłą rozmowę.
- Jak w szkole synku?
- Dobrze mamo, jak zawsze.
- Znalazłeś sobie wreszcie jakąś dziewczynę?
- Nie.- skłamał Draco
- Powinieneś sobie wreszcie jakąś znaleźć, żeby później jakoś się ustatkować.- powiedział Lucjusz
- Nie sądzę, żebyś był odpowiednią osobą do dawania mi rad. -syknął ślizgon
- Trochę nas mało w tym roku.- powiedziała Cyzia chcąc zmienić temat
- Taaak jaka szkoda, że nie ma z nami voldemorta i jego przydupasów, twoich kolegów tatusiu, kurczę tak mi brakuje tych jęków mordu przy kolacji. - powiedział Draco patrząc na ojca z nożami w oczach
- Ja miałam na myśli Bellę.- powiedziała Narcyza tłumiąc łzy.
- Oj tak biedna ciocia Bella, jej będzie mi brakowało najbardziej i tych jej psychopatycznych zwyczajów.- warknął Draco
Po policzku Narcyzy spłynęła łza, jej siostra była jaka była, ale kochała ją.
- Może trochę szacunku, zobacz przez ciebie matka płaczę.- powiedział z wyższością Lucjusz
- A myślisz, że przez ciebie to nie płakała, kiedy dołączyłeś do śmierciożerców. kiedy przez ciebie JA MUSIAŁEM do nich dołączyć, kiedy po jej domu przechadzał się voldemort co chwila kogoś zabijając?
- Radzę ci żebyś się uspokoił.- powiedział Lucjusz
- Jesteś akurat ostatnią osobą, która powinna mi coś radzić.- wycedził  przez zęby Draco
- Uspokójcie się proszę.- powiedziała Narcyza szlochając
- Nie mamo, mam już tego dosyć, nie będę udawał, że nic się nie stało bo się stało, prawda jest taka, że nigdy nie byłeś dla mnie ojcem, od dziecka wpajałeś mi te swoje durne poglądy o czystości krwi, pieprzyłeś bzdety o tym jacy to będziemy sławni i ważni kiedy voldemort przejmie władzę, mówiłeś, że przyjaźń i miłość to strata czasu, powtarzałeś mi, że mam zawsze być najlepszy. Czy do cholery chodź raz mnie pochwaliłeś, byłem w ciebie wpatrzony jak w obrazek i jedyne czego oczekiwałem to odrobina uznania, poczucia, że jesteś ze mnie dumny, SPIEPRZYŁEŚ mi życie, mi i mamie więc teraz nawet nie próbuj mi doradzać.- wykrzyczał Draco po czym wstał od stołu i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.

********

- I tak po prostu wyszedłeś, podczas wigilii? - zapytała zmartwiona Hermiona
- Granger gdybym wtedy nie wyszedł, to nie wiem czy bym się opanował i nie strzelił mu w twarz.
- Ale co było dalej, wróciłeś później do domu?
- Tak, po rzeczy. Przeprosiłem matkę i powiedziałem, że będzie lepiej jeśli wyjadę.
- I co ona na to?
- Zaczęła płakać, prosiła mnie, żebym jeszcze spróbował pogodzić się z ojcem, ale ja wiem, że nie jestem w stanie mu wybaczyć, przynajmniej na razie, obiecałem jej, że będę pisał i, że wpadnę w trakcie ferii, kiedy ociec będzie w pracy.
-Tak właściwie to gdzie twój ojciec teraz pracuje?
- Zatrudnili go w ministerstwie do papierkowej roboty.
- Czekaj, czekaj to gdzie ty spędziłeś resztę świąt?
- U Blaise'a.
- Draco musisz za jakiś czas spróbować się z nim pogodzić, wyrzuciłeś w końcu co czujesz i to jest najważniejsze, może ojciec coś zrozumie.
- Może. - powiedział bez wyrazu Draco
~ Hermiona kochanie, chodź na obiad. - zawołał z dołu ojciec Gryfonki
- Już idę tato, chwilka. - odkrzyknęła
- Draco musisz już lecieć, wołają mnie.
- Dobra już spadam, ale pamiętaj widzimy się o 21 tak?
- Tak, tak spadaj już bo cię zobaczą. - powiedziała i pocałowała go na pożegnanie, po czym on teleportował się z cichym pyknięciem.


*********

Dochodziła godzina 21 więc Hermiona właśnie zakładała płaszcz i wychodziła z domu.
- Uważaj na siebie kochanie.- powiedzieli jej rodzice
- Dobrze będę uważać. - powiedziała po czym pocałowała oboje w policzek i wyszła.
Na zewnątrz czekał już na nią Malfoy.
- Pięknie wyglądasz.- szepnął jej na ucho 
Hermiona uśmiechnęła się ciepło i pocałowała ślizgona w policzek.
- To co idziemy?
- Jasne.- odpowiedział chłopak po czym złapał Hermionę za rękę i teleportowali się pod znany klub w centrum Londynu.
Weszli do środka a ich uszy uderzyła fala głośnej muzyki.
Draco złapał Hermionę za rękę i zaprowadził ją na środek parkietu gdzie tańczyli razem w rytm muzyki sączącej się z głośników.
Hermiona miała na sobie sięgającą kolan w połowie koronkową białą sukienkę z rękawami 3/4. a Draco biały t-shirt i jeansową kurtkę, oboje zachwycali swoim wyglądem i zwracali uwagę  płci przeciwnej.
- Przyniosę nam coś do picia.- powiedział przekrzykując muzykę
Hermiona mu przytaknęła i tańczyła dalej sama. Swobodnie poruszała się w rytm muzyki wodząc dłońmi po swoim ciele. Kiedy tańczyła nie miała żadnych ograniczeń, znikały wszelkie bariery, istniała tylko ona, muzyka i parkiet, poruszała się swobodnie, energetycznie, była pełna magnetyzmu. Nic dziwnego, że natychmiast wokół niej pojawiło się stado facetów, którzy pragnęli bliżej się zapoznać z seksowną dziewczyną. Właśnie podszedł do niej wysoki brunet, złapał ją za rękę i obrócił wokół jej własnej osi.
- Hej piękna, jesteś tutaj pierwszy raz?
- Uhm- odpowiedziała krótko brązowooka
- Mówił ci już ktoś, że wyglądasz mega seksownie.- powiedział i przyciągnął ją do siebie tak, że dzieliły ich milimetry, chłopak przysunął swoje wargi do jej chcąc je połączyć, ale Hermiona odepchnęła go delikatnie.
- Sorki, ale nie jestem tu sama.
-No coś ty nie widzę przy tobie innego faceta, gdybym to ja nim był nie odstępowałbym cię na krok.- powiedział i znowu przyciągnął ja do siebie.
Hermiona za wszelką cenę starała się go delikatnie odsunąć, jednak wszelkie jej starania przynosiły odwrotny efekt.
Chłopak był coraz bardziej natarczywy i coraz bardziej nachalnie próbował ją uwieść.
- No coś ty nie musisz się mnie bać, nie musisz ściemniać, że przyszłaś z chłopakiem.
- Ona nic nie ściemnia, więc lepiej odpieprz się od mojej dziewczyny, bo cię rodzona matka nie pozna.- powiedział wściekły Draco
Hermiona skorzystała z momentu nieuwagi chłopaka, wyrwała się z jego objęć  i stanęła za plecami blondyna.
Brunet zmierzył wzrokiem Dracona i chyba stwierdził, że nie warto z nim zadzierać, poszedł więc w stronę baru po drodze mrugnął do Hermiony i powiedział.
-Jak wam nie wyjdzie to zadzwoń- powiedział i wsunął jej do torebki kartkę ze swoim numerem telefonu.
- Nawet na chwilę nie można cię spuścić z oka.- powiedział, pokręcił głową, przyciągnął ją do siebie i pocałował namiętnie dając wszystkim do zrozumienia, że nie należy się do niej zbliżać.
Przez resztę imprezy ślizgon nie odstępował jej na krok, Stali na środku parkietu całując się namiętnie i zachłannie, istnieli tylko oni,w pewnym momencie Draco oderwał od siebie Hermione, złapał ją za rękę i wyprowadził z klubu.
- Dokąd idziemy? - zapytała roześmiana Hermiona
- Zobaczysz.- odpowiedział Draco, po czym pocałował ją w czoło.
Hermiona nagle odwróciła głowę w stronę ciemnej uliczki.
- Co się stało?- zapytał
-Nic, zdawało mi się, że kogoś widziałam, nie ważne chyba mi się tylko zdawało.
- Ok, no to idziemy.
Szli pięć minut kiedy nagle złapał ich deszcz,
Oboje zaczęli biec śmiejąc się przy tym jak małe dzieci.
- Daleko jeszcze?- zapytała Hermiona, która nie mogła złapać oddechu.
- Wskocz mi na plecy.
- Nie poradzisz mnie. - powiedziała
- A założymy się? - powiedział ślizgon, po czym podniósł ją i zaczął biec dalej
- Wariat- krzyknęła i zaśmiała się.
Doszli do małego domku przypominającego mini kamienicę, był z ślicznej czerwonej cegły i miał mały zadbany ogródek z dużymi tujami.
Draco otworzył furtkę, a następnie drzwi i weszli do środka. Oczom Hermiony okazał się przestronny dom w iście śłizgońskim stylu, było tu dużo zieleni i srebra, jednak w gruncie rzeczy wydawał się przytulny.
-Zrobię ci Herbatę, cała przemokłaś - powiedział blondyn
- Dziękuję.- powiedziała, uśmiechnęła się i usiadła na pikowanej zielonej kanapie naprzeciwko kominka.
Chłopak wstawił wodę w czajniku i wyszedł z kuchni, po chwili pojawił się z powrotem ze swoją dużą białą koszulą.
- Masz ubierz to, będzie ci cieplej. - powiedział i podał jej ubranie
- Tu na korytarzu zaraz po lewej jest łazienka, możesz się przebrać.
- Dziękuję- powiedziała i pocałowała go delikatnie, po czym zniknęła za korytarzem.
Arystokrata zrobił dwie Herbaty, postawił je na ławie i rozsiadł się na kanapie, w tym momencie do pokoju weszła Hermiona, która właśnie robiła sobie koka.
- No, no kochanie, chyba częściej musisz moknąć, bo obłędnie jest ci w tej mojej koszuli.- powiedział, podniósł się i jedną ręką łapiąc dziewczynę w talii przysunął ją do siebie.
-To co będziemy robić? - zapytał i poruszył znacząco brwiami
- Tak szczerze to miałabym ochotę po prostu poleżeć na kanapie przy kominku i po ogrzewać się w jego blasku.
- A gdzie ja jestem w tej wizji? - zapytał Draco udając nadąsanego
-Tuż obok mnie.- powiedziała i pocałowała go mocno
Chłopak wziął więc ją na ręce, posadził na kanapie, jednym ruchem różdżki zapalił kominek i usiadł obok brunetki obejmując ją ramieniem. Hermiona wzięła kubek z Herbatą upiła łyk i wtuliła się w klatkę piersiową blondyna, rozkoszując się słodkim zapachem jego perfum.
- Tak właściwie to gdzie my jesteśmy? - zapytała
- W moim domu.
- Przecież mieszkasz z rodzicami.
- Kiedy wyszedłem w wigilię z domu, na czas świąt zatrzymałem się u Blaise'a, ale nie długo kończymy szkołę, a ja nie zamierzam wracać do domu, tak więc udało mi się znaleźć i kupić ten dom.
- No dobrze, ale skąd miałeś pieniądze?
- Póki co rodzice mnie nie wydziedziczyli, więc mam sporo oszczędności w Gringocie.- odparł ślizgon
- Jest tu, całkiem przytulnie, jak na ślizgona.
- Ej a co to miało znaczyć, tak się składa, że mam świetne wyczucie stylu. - powiedział urażony, a Hermiona zaśmiała się.
- Ale wiesz brakuje tu trochej kobiecej ręki.- powiedział i spojrzał jej w oczy
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytała Hermiona z błyszczącymi oczami
- Wiesz, jeśli chcesz, to kiedy skończymy szkołę mogłabyś się do mnie wprowadzić.
Hermionie oczy rozbłysnęły jak stado świetlików, rzuciła się chłopakowi na szyję i pocałowała namiętnie.
- No pewnie, że chcę.
- Wyobrażasz to sobie, codziennie przy mnie, codziennie będziemy wygrzewać się przy kominku a później..
- A później co? - zapytała kusząco Hermiona
- A później, czeka na nas sypialnia z olbrzymim łóżkiem.- szepnął jej na ucho,
- Brzmi kusząco. - powiedziała brązowooka i ucałowała go namiętnie.
- Ale po co czekać do końca roku szkolnego, słyszę, że łóżko nas woła z sypialni.- powiedział podniósł ją przez ramię i udał się w kierunku sypialni.
- Aaaa- krzyknęła dziewczyna i zaczęła się śmiać
Weszli  do sypialni, gdzie Draco zasłonił okna, tej nocy byli tylko oni, w ich przyszłym domu testujący ich przyszłe wspólne życie.

*********

Rano Hermionę obudził delikatny pocałunek Malfoy'a.
- Dzień dobry księżniczko
- Umm, która godzina? - zapytała i przeciągnęła się leniwie.
- 11- odpowiedział ślizgon
- O mój boże przecież ja nie powiedziałam rodzicom, że nie wrócę na noc, oni dostaną zawału.- powiedziała i zerwała się z łóżka aby pozbierać z podłogi swoje ubrania.
- Spokojnie wczoraj wieczorem przewidziałem co nie co i wysłałem im z twojego telefonu SMS, że zostaniesz u przyjaciółki na noc, wrócisz dzisiaj wieczorem.
Hermiona właśnie zapinała spodnie, kiedy Draco podszedł do niej od tyłu i ucałował w szyję.
- Tak więc mamy dla siebie jeszcze cały dzień.
- Zaplanowałeś to wariacie. - powiedziała i uderzyła go w ramię
- Ała, co za cios.- powiedział sarkastycznie i udawał, że masuję mięsień.
- Mówił ci już ktoś, że jesteś przebiegłym śłizgonem?
- A tobie, że jesteś przemądrzałą gryfonką. - powiedział i wpił się w jej wargi.
- Masz ochotę na naleśniki?- zapytał gdy już się od niej oderwali
- Bardzo chętnie.
Udali się razem do kuchni gdzie Malfoy zaczął przyrządzać śniadanie, a Hermiona chwyciła przyniesiony przez sowę najnowszy numer proroka codziennego.
- O cholera!- zaklęła
- Co się stało?- zapytała blondyn
- My się staliśmy.- odpowiedziała przerażona Gryfonka
- Co?- zapytał śłizgon i podszedł do niej, żeby zobaczyć gazetę.
Jego oczom ukazała się olbrzymia okładka z ich zdjęciem, kiedy całują się przed wejściem do klubu i olbrzymi tytuł ,, Wybawczyni świata czarodziejskiego i śmierciożerca?! ''
- Cholera zaklął Malfoy i walnął pięścią w stół.




























1 komentarz:

  1. Genialny rozdział :)
    Czekam na kolejne z ogromną niecierpliwością
    I ogólnie mam nadzieję że rozdziały będę dodawane częściej:)

    OdpowiedzUsuń