niedziela, 25 czerwca 2017

Rozdział 25

Blondynowi zaschło w ustach, czuł jak traci grunt pod nogami i powoli zapada się w przepaść, resztkami sił usiadł na podłodze, aby nie zemdleć.
- Kto by pomyślał, że jesteś taki delikatny.- mruknęła Nicole
Draco nie zareagował, patrzył się tempo w ścianę, jakby liczył, że da mu ona  jakieś rozwiązanie, po chwili jednak potrząsnął głową i chwiejnie wstał.
- Jaką mam niby pewność, że to moje dziecko?- zapytał Ślizgon
- Za kogo ty mnie masz?!- wykrzyczała oburzona Gryfonka
- Sam nie wiem może...
- Nie kończ, radzę ci. Tak się składa, że byłam ci wierna jak pies.
Draco prychnął, jednak puściła to mimo uszu, i kontynuowała.
- Jestem w trzecim miesiącu, a trzy miesiące temu spałam tylko z tobą, tak więc sprawa jest jasna.
- Skąd wiesz, że jesteś w ciąży, byłaś w Św. Mungu?
- Tak, byłam o to USG.- powiedziała po czym wyciągnęła z kieszeni skórzanej kurtki zgiętą na cztery części kartkę i podała ją ślizgonowi.
Chłopak uważnie przyjrzał się wynikom badań, na których dole widniał podpis uzdrowiciela.
- I co teraz mi wierzysz?
Draco wsadził palce we włosy, wbił paznokcie w głowę i krzyknął.
- To co teraz zrobimy?- zapytała ruda
- Nie wiem, przecież jak wszystko się wyda to wyrzucą nas ze szkoły, a już na pewno mnie z funkcji prefekta.
- Chyba mamy teraz większe problemy, niż to czy będziesz prefektem czy nie.
- Będziemy musieli powiedzieć to dyrektorce. - stwierdził ciężko Draco
- Zwariowałeś, sam mówiłeś, że mogą nas wywalić, jakoś to ukryjemy, kilka zaklęć i brzucha nie będzie widać.
- Tak, a co będzie kiedy zaczniesz rodzić, i co po porodzie?
- Uspokój się, przecież to dziewięć miesięcy, do tego czasu skończymy naukę.
- Świetnie, a co potem?- zapytał wściekły Draco
- Potem zamieszkamy razem i jakoś damy radę nie. - powiedziała i przejechała palcem po jego klatce piersiowej.
Blondyn zrobił wielkie oczy i parsknął śmiechem.
- Ty chyba żartujesz, dziewczyno jakie my, jakie mieszkanie razem, co ty pieprzysz?
- A jak wyobrażasz to sobie inaczej?
- Ja mam dziewczynę!
- To ją rzuć, chyba masz już w tym wprawę.- powiedziała z ironią
- Nie zerwę z Hermioną dla twojego widzimisię.
- Dla mojego widzimisię, nie wymyśliłam sobie tej ciąży i też sama w nią nie zaszłam, bądź odpowiedzialny.
- Czego ty ode mnie oczekujesz dziewczyno? - powiedział i wyczerpany osunął się na kanapę.
- Draco dziecko musi mieć ojca, dam ci jeszcze jedną szansę wrócisz do mnie i wszystko będzie jak dawniej, znowu poczujesz jak to jest mieć przy sobie prawdziwą kobietę.- powiedziała, po czym usiadła na nim okrakiem i wpiła się w jego usta.
Draco natychmiast ją odepchnął.
- Co ty do cholery wyprawiasz?!
-Draco tęskniłam za tobą, tak bardzo mnie pociągasz, uwielbiam twoje ciało, to w jaki sposób mnie dotykasz.
- Dziewczyno co ty pieprzysz?- powiedział przerażony Draco.
- Nie powiesz mi, że za mną nie tęskniłeś, że ani razu nie pragnąłeś znów poczuć jak to jest być prawdziwym mężczyzną, spójrzmy prawdzie w oczy Draco, masz wysokie wymagania i tylko ja potrafię im sprostać.- powiedziała po czym jednym ruchem ściągnęła z siebie sukienkę i rzuciła ją w kąt.
Ślizgon nie mogąc tego dłużej wytrzymać zerwał się na równe nogi chwycił jej czerwoną sukienkę z podłogi i wcisnął jej do rąk,
- W tej chwili się ubierz i skończ odwalać cyrki, bo obiecuję, że za chwilę zrobię coś, czego zrobić nie powinienem i wyląduję w azkabanie za morderstwo w afekcie.
Dziewczyna zrobiła wściekłą minę, po czym ubrała się i usiadła na kanapie. Draco natomiast starając się opanować spokojnym krokiem podszedł do niej, złapał ją za ramiona i spokojnie powiedział:
- A teraz mnie posłuchaj, nie jesteśmy i nigdy nie będziemy razem, rozumiesz. Dam ci pieniądze na wszystko co będzie ci potrzebne w trakcie ciąży, a kiedy urodzisz będę regularnie płacił alimenty i odwiedzał dziecko w określone terminy, ale na Litość Boską, nie licz na nic więcej, nie kocham cię i nie będziemy razem.
- Mnie się tak łatwo nie pozbędziesz Draco. - powiedziała po czym wyszła trzaskając drzwiami.


*****
Natychmiast po jej wyjśćiu blondyn rzucił się w kierunku pokoju wspólnego Ślizgonów, aby porozmawiać z Blaisem. Szedł korytarzami Hogwartu a w jego głowie panował mętlik, był śmiertelnie przerażony, nie miał pojęcia co ma dalej robić. Nim się zorientował stał już w dormitorium Blaise'a.
- Co jest stary wyglądasz jak śmierć. - powiedział brunet, gdy tylko jego przyjaciel przekroczył próg pokoju.
- Bo tak się czuję.- powiedział po czym podszedł do barku, odkręcił butelkę ognistej whisky i nie trudząc się szukaniem szklanki, pociągnął solidnego łyka z gwinta.
- Łoo to chyba coś poważnego, skoro lecisz tak na ostro z ognistą.
- Blaise, to jest chyba największa głupota jaką kiedykolwiek zrobiłem.
- O nie, stary znowu coś z Hermioną, nie mów mi, że znowu się pokłóciliście.
- Nie, z nią wszystko w porządku, ale oczywiście, jak zwykle życie musiało kopnąć mnie w dupę.
 - Mów wreszcie co się stało.
- Zostanę ojcem.
- Hahaha, no niezłe Draco to ci się udał żart, a teraz serio co się stało?- śmiał się Blaise
- Ja nie żartuję Blaise.
- Granger jest w ciąży?
- Żeby to była Granger, to nie było by tak źle.
- Jaja sobie robisz stary? To z kim ty masz to dziecko?
- Pamiętasz tę rudą Gryfonkę?
- Ginny Weasley?- zapytał zdziwiony brunet
- Tak, Blaise zgadza się przespałem się z siostrą wieprzleja, zastanów się trochę co wygadujesz, chodzi mi o Nicole ty pacanie.
- Czyś ty zwariował uganiasz się za Hermioną, mówisz jak ci bardzo na niej zależy a zdradzasz ją z jakąś idiotką,
- Blaise ty idioto, czy nie pamiętasz, że byłem z Nicole wtedy, kiedy Granger dała mi kosza, kiedy zaczęła chodzić z Gavinem.
- Czyli, nie zdradziłeś Hermiony.
- No brawo, Sherlocku, należy ci się nagroda nobla, jak na to wpadłeś. - powiedział zirytowany Draco
- Ej smoku, uspokój się, ja ci nic nie zrobiłem.
- Sorry Blaise, jestem wściekły i przerażony, nie wiem co mam robić, jestem bezsilny.
- Powiesz Hermionie?
- Nie wiem Blaise, chyba tak byłoby fair, ale ona wtedy ze mną zerwie, ale jeśli jej nie powiem to prędzej czy później i tak się wyda, a wtedy będzie jeszcze gorzej.
- No to niezłe bagno.
- Wyobraź sobie, że Nicole wpadła na genialny pomysł abyśmy razem zamieszkali, a później rzuciła się na mnie i zaczęła rozbierać.
- Chyba wybiłeś jej to z głowy. -zapytał zaniepokojony Zabini
- To chyba jasne, odesłałem ją z kwitkiem, to znaczy no wiadomo nie jestem aż takim gnojem. Obiecałem, że będę płacił alimenty, ale powiedziałem, że na nic innego nie może liczyć, a ona zaczęła się odgrażać, że tak łatwo się jej nie pozbędę. To totalna głupota nie mógłbym z nią być, nigdy nic do niej nie czułem, zresztą Blaise przecież wiesz, że kocham Granger.
- Wiem stary, dlatego uważam, że powinieneś jej powiedzieć zanim zrobi to ktoś inny.
- Myślisz, że Nicole może to zrobić?
- Myślę, że to tylko kwestia czasu, lepiej żeby dowiedziała się od ciebie, nie wiadomo co Rovena może naopowiadać Hermionie.
- Masz rację Blaise, pójdę do niej od razu, życz mi powodzenia.- powiedział  i poszedł w kierunku sypialni Hermiony.


*******

Blondyn wszedł do Dormitorium Granger pełen obaw z sercem walącym jak młot pneumatyczny.
- Cześć księżniczko, wiem że jest późno ale musiałem cię zobaczyć. - powiedział do siedzącej na łóżku Granger.
Dziewczyna milczała, siedziała patrząc w jeden punkt. Draco usiadł obok niej i objął ją ramieniem, natychmiast spostrzegł jednak, że coś jest nie tak, gdy zobaczył Granger z rozmazanym makijażem, zalaną łzami.
- Kochanie co się stało?- zapytał przerażony
- Ty mi powiedz. - powiedziała przez łzy
Chłopak przerażony rozejrzał się po pokoju i dopiero teraz ujrzał stojącą przy drzwiach Nicole.
- Niespodzianka!!! - wykrzyczała z perfidnym uśmiechem Rovena.
































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz