sobota, 2 kwietnia 2016

Rozdział 8

Draco Malfoy obudził się w swoim dormitorium  z potwornym bólem głowy. Nie miał pojęcia co się wczoraj wydarzyło, pamiętał tylko, pocałunek Hermiony i to, że poszedł do łazienki prefektów... aa no i tak upił się.
Ale skąd wziął się w swoim dormitorium, miał pustkę w głowie. Postanowił, że spróbuję swoje wczorajsze wspomnienie wlać do myślodsiewni. Poszedł wziąć kąpiel do łazienki prefktów i ze zdziwieniem stwierdził, że jest tam czysto, a pamiętał, że trochę tam nabałaganił. Wzruszył ramionami i wszedł do wielkiej wanny, która natychmiast napełniła się ciepłą wodą i pianą. Zamknął oczy i zanurzył się cały w wodzie. Czuł, że się rozluźnia i, że wszystkie jego problemy znikają pod taflą życiodajnego płynu. Niestety, chwila zapomnienia trwała krótko, bo  zabrakło mu tlenu i musiał się wynurzyć. Westchnął i przetarł oczy, do których dostała się woda. Został jeszcze trochę w wannie woda go uspakajała. Kiedy wyszedł i kierował się  do swojej sypialni nie miał pojęcia, ile czasu spędził w łazience. Wstał o 10, spojrzał na zegar była 12. Przypomniał sobie, że miał iść do myślodsiewni. Udał się po schodach w kierunku gabinetu dyrektor Mcgonagall. Musiał wymyślić coś aby profesor wyszła z komnaty. Jako prefekt naczelny znał hasło do drzwi gabinetu, stanął przed nimi i powiedział:
- Niebieskie mandragory
Stojący naprzeciw niego kamienny gargulec zakręcił się i odsłonił schody prowadzące do pomieszczenia. Draco wszedł na górę i zapukał do dużych drewnianych drzwi, zza nich odpowiedział mu głos starszej kobiety.
- Proszę wejść.
- Dzień dobry Pani dyrektor- zaczął ślizgon
- Dzień dobry Panie Malfoy. Co takiego  Pana do mnie sprowadza? - zapytała spoglądając na niego spod okularów
- Pani profesor ja i Grange.. to znaczy Hermiona, parę dni temu pilnowaliśmy tego szlabanu pamięta pani ? - powiedział Draco, chociaż sam nie wiedział do czego zmierza. Chciał aby Mcgonagall wyszła z gabinetu, żeby on mógł użyć myślodsiewni.
- Tak, pamiętam Panie Malfoy i co w związku z tym? - zapytała Dyrektor
-  My kazaliśmy im posprzątać, żeby wyglądało tam tak jak było wcześniej, i Pani profesor my nie pamiętamy czy tam było dokładnie tak, Pani profesor może by Pani, sprawdziła, czy wszystko jest na miejscu, bo mam jakieś dziwne wrażenie, że czegoś tam brakuje.- kłamał jak z nut Draco.
Nauczycielka spojrzała na niego podejrzliwie i odparła.
- Dobrze Panie Malfoy zaraz to sprawdzę.
- Pani Profesor, może niech Pani sprawdzi to teraz, bo jeśli coś jest nie tak to oni zdążą to jeszcze dziś poprawić.
Kobieta westchnęła i powiedziała z politowaniem :
- Nie wiem o co Panu chodzi Panie Malfoy, ale jeśli Panu tak na tym zależy to dobrze, pójdę to sprawdzić.
Dyrektorka wstała i udała się do wyjścia.
Arystokrata wziął głęboki oddech, udało mu się. Poczekał chwilę tak, by mieć pewność, że profesorka nie wróci się do gabinetu i rzucił się w stronę stojącej na biurku myślodsiewni. Chwycił w dłoń swoją różdżkę, przyłożył ją sobie do skroni i pomyślał zaklęcie dzięki, któremu mógł wydobyć swoje wczorajsze wspomnienia i przełożyć je do kamiennej misy.
Płyn w naczyniu kręcił się, a wtedy Draco zanurzył głowę w swoich wspomnieniach.
Minęło trochę czasu,  ślizgon wyjął głowę z naczynia i otrząsnął się. Wyciągnął wspomnienie z myślodsiewni i szybko usiadł na krześle przy biurku dyrektorki, żeby nie przyłapała go na używaniu tego magicznego narzędzia. Chwilę później do środka weszła Mcgonagall.
- Panie Malfoy, nie musi się Pan martwić, wszystko jest dokładnie tak jak było, bardzo dobrze wykonaliście swoje obowiązki z Panną Granger.
Powiedziała i uśmiechnęła się do ślizgona.
Ten jednak nie słuchał jej pokiwał tylko głową i zdezorientowany powiedział : Do widzenia,  po czym wyszedł z komnaty.
Szedł szybko w stronę swojego dormitorium, był przy tym tak zamyślony, że nawet nie zauważył kiedy wpadł i potrącił grupę młodszych uczniów Hogwartu.
Wszedł do swojego dormitorium i trzasnął drzwiami. Chodził po pomieszczeniu w kółko próbując się uspokoić i znaleźć sobie miejsce. Podszedł do szafki, złapał w dłoń butelkę ognistej whisky i już miał ją odkorkować, kiedy zdał sobie sprawę, że wszystko co się wczoraj zdarzyło było spowodowane alkoholem.
Odstawił butelkę i wściekły uderzył pięścią w ścianę, po czym usiadł na łóżku i zaczął myśleć.
- Draco ty kretynie, coś ty zrobił wszystko jej wypaplałeś. Co ona teraz o tym wszystkim myśli? Przecież ja jej wczoraj dałem całkiem sporo argumentów na potwierdzenie, tego że doskonale ją znam. Cholera półtora roku ukrywania, poszło się walić przez mój pusty łeb. Uspokój się, skup się, musisz pomyśleć czy ona czegoś się nie domyśliła. No jasne, że się domyśliła kretynie,  trzeba by było być idiotą, żeby nie wyciągnąć wniosków z mojej wczorajszej gadaniny. Dobrze, wie że doskonale ją znam i że za nią szaleję, ale jeśli będę miał szczęście pomyśli że z tym szaleństwem  i przystawianiem się do niej to przez whisky, ale jak wytłumaczyć to, że znam takie szczegóły z jej życia.
Był wściekły na siebie, postanowił, że przez najbliższy czas będzie musiał, choć to dla niego bardzo  trudne, unikać Granger. Na tę myśl wywrócił oczami,  położył się na łóżku i  zakrył  twarz poduszką.
- Dlaczego to wszystko musi być takie trudne?
Kilka minut później ze zmęczenia zasnął, obudził się dopiero następnego dnia rano.

                                                                                ****

Był poniedziałek, Hermiona wyszła właśnie z łazienki przebrana i gotowa do kolejnego dnia  nauki. Spakowała do torby wszystkie potrzebne na ten dzień podręczniki i udała się do pokoju wspólnego Gryfindoru, po swoich przyjaciół, których nie widziała od sobotniego poranka, kiedy to wybierała się do biblioteki. Wczoraj nie wychodziła z pokoju była przytłoczona tą całą sytuacją z Malfoy'em, cały dzień siedziała w swoim dormitorium, tylko na chwilę poszła zajrzeć do komnaty Malfoya, żeby sprawdzić czy wszystko z nim w porządku. Zapukała do drzwi, jednak nikt jej nie otworzył. Przypomniała sobie hasło, które Malfoy wczoraj wybełkotał, aby mogli wejść do jego dormitorium, i powiedziała:
- 18 Grudnia
Drzwi natychmiast się otworzyły, Hermiona zobaczyła, że Malfoy'a nie ma i wróciła do swojej sypialni. Później już z niej nie wychodziła. Zastanawiała się nad zachowaniem ślizgona, doszła do wniosku, że to wszystko musiała być wina ognistej whisky, ale skąd o mnie tyle wiedział i wtedy Hermiona wpadła na jej zdaniem genialny pomysł postanowiła zapytać o to arystokratę.
Zamyślona nie zauważyła, że doszła już do pokoju wspólnego, z zamyślenia wyrwał ją głos Harrego.
- Cześć Hermiona, martwiliśmy się o ciebie cały weekend nie wychodziłaś z pokoju, nawet na jedzenie, coś się stało?- Zapytał zatroskany przyjaciel
- Nie, nie, ja po prostu się uczyłam, przepraszam tak jakoś wyszło.- skłamała Hermiona, nie chciała, żeby wiedzieli, że nie wychodziła z pokoju bo myślała o pewnym ślizgońskim arystokracie, który wiedział o niej zbyt wiele niż powinien a no i tak jeszcze o tym, że go całowała.
- Cała Hermiona.- powiedział Harry po czym przytulił przyjaciółkę.
Uwierzyli, całe szczęście, tylko Ginny patrzyła na nią podejrzliwie, zignorowała to jednak i powiedziała:
- To co idziemy na śniadanie?
- Jasne- odparli jej przyjaciele, po czym udali się w stronę wielkiej sali. Harry i Ron szli  z przodu rozmawiają zawzięcie o Quiddichu, więc Ginny wykorzystała sytuację, aby porozmawiać z Hermioną.
- Miona co się stało? - zapytała zmartwiona
- Nic Ginny.- powiedziała i uśmiechnęła się nerwowo
- Hermiona znam cię jak nikt inny, tych tam- w tym momencie machnęła głową w stronę Harrego i Rona
możesz oszukiwać, ale ja wiem, że coś jest nie tak, nawet kiedy uczysz się cały weekend wychodzisz coś zjeść i chodź na chwilę idziesz przejść się  po błoniach, żeby lepiej ci się uczyło, nie widziałam żebyś wychodziła z pokoju. Więc coś musi być na rzeczy.
- Dobrze Ginny wszystko ci powiem, ale później.
- Ok

                                                                                   ****
Zbliżała się lekcja eliksirów, Hermiona stała przy sali profesor Galactic, myśląc o tym, że ma zapytać Malfoy'a o to co ostatnio jej powiedział, układała sobie w głowie scenariusz rozmowy.
- Malfoy, musimy porozmawiać!- Nie nie, tak nie
- Draco, porozmawiamy?- Nie, tak też nie
- Ej Malfoy pogadamy? - Niee yhggg, dlaczego to jest takie trudne?
Przerwał jej dzwonek weszła do klasy i usiadła w ławce czekając, aż niebieskooki się do niej przysiądzie.
Draco usiadł na miejscu jakie ustaliła mu profesor tydzień temu, jednak trzymał się swojego postanowienia i nie odzywał się do Granger.
Hermiona poczuła zapach perfum, który strasznie jej się podobał, spojrzała w lewo, obok niej siedział już Draco. Była zdziwiona.
Dlaczego się nie odzywa? Zwykle już dawno by mnie czymś wkurzył.
Z zamyślenia wyrwał ją głos wchodzącej do klasy nauczycielki.
- Dzień dobry. Otwórzcie proszę podręczniki na stronie 20, będziecie dziś warzyć Amortencję raz raz, kto pierwszy dostanie ode mnie nagrodę. - powiedziała i uśmiechnęła się opiekunka domu Salazara.
Hermiona posłusznie otworzyła podręcznik i zaczęła czytać przepis.

  • 5 płatków irysów
  • skórka pomarańczy
  •  korzenie mandragory
  • zarodnik paproci
  • wrząca woda


- Ok, to ja pójdę po składniki powiedziała do ślizgona, ale on tylko skinął głową.
Kiedy wróciła, ułożyła rzeczy na stole i jeszcze raz spojrzała na przepis.
- Malfoy ty pokroisz skórkę pomarańczy a ja zetrę korzenie Mandragory. Arystokrata znowu kiwnął głową i zabrał się do pracy.
Pracowali w ciszy aż Gryfonka nie wytrzymała i wykrzyczała szeptem :
- Odezwiesz się w końcu czy nie?!
Ślizgon uśmiechnął się lekko i odpowiedział
- A chcesz, żebym się odezwał?
- Hermiona spaliła buraka, faktycznie chciała, żeby się do niej odezwał.
 Draco znowu się uśmiechnął.
- Musimy porozmawiać- powiedziała poważnie brązowooka
 Chłopak przerażony przełknął ślinę
- O czym?- zapytał
- Nie teraz, przyjdź do mojego dormitorium o 16
Draco uśmiechnął się znacząco i puścił oczko do Gryfonki.
- Mmm tygrysico coś proponujesz
- Chciałbyś
- Bardzo- wyszeptał blondyn
- Co? - zapytała Hermiona
- Nic- odpowiedział ślizgon, był na siebie wściekły miał jej unikać a wyskakuje z takim tekstem to było silniejsze od niego.
- Co ty ze mną robisz, dziewczyno- pomyślał i wrócił do krojenia skórki pomarańczy
Pod koniec lekcji skończyli eliksir, Hermiona powąchała go, aby sprawdzić czy uzyskali odpowiedni efekt. Natychmiast poczuła pergamin, zaraz później skoszoną trawę a później.... perfumy i to nie byle jakie, bo perfumy siedzącego obok niej narcyza, natychmiast poczuła błogość i spokój, nie wiedziała dlaczego zapach tych perfum tak jej się podoba i uspokaja ją. Jeszcze rok temu czuła pastę do zębów, a teraz...
Ocknęła się, nabrała eliksiru do fiolki i razem z Malfoy'em poszła do Pani profesor, aby oceniła ich pracę.
- Wspaniale 50 punktów dla waszych domów, wspaniale. Tworzycie niezłą parę.
Hermiona zmieszała się a Draco uśmiechnął się szelmowsko.
Zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli z klasy.
Hermiona szła na zielarstwo kiedy, ktoś podszedł do niej od tyłu i szepnął na ucho, poczuła przy tym znajomy już jej zapach męskich perfum.
- Słyszałaś tworzymy niezłą parę.- powiedział,
  Zręcznie wyminął ją, odwrócił się, puścił jej oczko, znów się odwrócił i poszedł dalej.




_________________________________________________________________________________
Rozdział 8 starałam się, żeby był dłuższy.
Gigi








































3 komentarze:

  1. Rozdział bardzo fajny. Draco jak Draco. Hermiona jak Hermiona. Wszystko fajnie!
    Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń