poniedziałek, 4 lipca 2016

Rozdział 16/ Czas wielkich zmian


Od czasu ostatniej rozmowy Hermiony z Malfoyem minęły dwa miesiące. Ślizgon dotrzymał obietnicy, zniknął z jej życia. Nie widziała go ani razu, nie pojawiał się na zajęciach eliksirów, Gryfonka dowiedziała się, że poprosił o przeniesienie do grupy profesora Slughorna, nie widziała go w wielkiej sali podczas śniadania, obiadu ani kolacji, nie korzystał już z łazienki prefektów, po prostu zniknął. Ale czy na pewno? Zniknął z pola jej widzenia, ale nie z jej myśli i snów, które non stop ją nękały, bardzo tęskniła za jego obecnością, za ich ciągłymi sprzeczkami. Stopniowo jednak Draco Malfoy stawał się tylko wspomnieniem. Co do Gavina, to tej nocy, kiedy wszystko się skończyło zabrał ją do teatru, sztuka była dość ckliwa, więc brunetka doskonale mogła ukryć swoje łzy, które tak naprawdę nie miały nic wspólnego ze sztuką. Od tamtej pory Gavin i Hermiona zaczęli się spotykać, Chłopak był dla niej szarmancki, uprzejmy, za każdym razem, gdy się spotykali przynosił kwiaty, słuchali razem muzyki leżąc na dywanie w jej dormitorium, rozmawiali ze sobą cały czas i co tydzień wychodzili gdzieś na miasto. Ślizgon pomógł zapomnieć jej o Draconie.
********
Hermiona siedziała przy stole w wielkiej sali pałaszując  kornwalijski pasztecik, kiedy ktoś zasłonił jej oczy i powiedział:
- Zgadnij kto to.
- Hmm nie wiem, nie wiem może Terrence Higgs. - powiedziała i zaśmiała się
- Czy ty chcesz mnie obrazić kicia?
- Żartowałam to tylko mój upierdliwy chłopak Gavin Over.
- Ejj, nie jestem wcale upierdliwy. - powiedział, pocałował ją w policzek po czym usiadł obok niej przy stole dla Gryfonów i udawał nadąsanego.
- Przecież wiesz, że cię  kocham kotek. - powiedziała Hermiona po czym, jakby na dowód pocałowała swojego chłopaka.
- Ejże nie przy ludziach, tu się je. - powiedział Ron
- Nie słuchajcie go, nadąsany jest bo Trecy Hill dała mu kosza. - powiedziała Ginny
Trecy Hill była to śliczna czarnowłosa krukonka z szóstego roku, która wpadła Ronowi w oko. Hermiona bardzo cieszyła się z tego, że jej przyjaciel nareszcie odpuścił i postanowił znaleźć sobie kogoś nowego.
- Wcale nie dała mi kosza, tylko po prostu jest zajęta i nie ma czasu się ze mną spotkać.- powiedział Ron choć sam  nie wierzył w to co mówił.
- Jasne, jasne.- powiedziała Ginny i puściła oczko do swojej przyjaciółki.
- Jakieś plany na dzisiaj?- zapytał Harry
- Nie- odparła Hermiona
- To może wybierzemy się do Hogsmeade?
- Ja jestem za - powiedział Ron
- Ja też- powiedziała Hermiona,-... a ty Gavin?
- Spoko może być.
- No to ustalone, za godzinę przed głównym wejściem.
Chwilę jeszcze porozmawiali, po czym Gavin nagle spojrzał na zegarek i wstał jak oparzony.
 -Sorry, ale ja muszę lecieć, muszę yyy załatwić coś ważnego.
- Tylko pamiętaj o Hogsmeade- krzyknęła, bo pobiegł już w stronę wyjścia.

********
Godzinę później Harry, Ginny, Hermiona i Ron czekali na  zaśnieżonym dziedzińcu przed głównym wejściem,czekając już piętnaście minut na Gavina
- Gdzie on jest- zachodziła w głowę przemarznięta Hermiona
- Jeśli jeszcze trochę tu postoimy to kompletnie nas zasypie. - powiedział Ron
- Masz rację Ron, chodźmy już do trzech mioteł. Rozgrzejemy się i wypijemy  piwo kremowe, Gavin jak łaskawie przypomni sobie o nas to przyjdzie. - powiedziała Hermiona
Ruszyli więc w stronę Hogsmeade, Harry i Ron szli na przedzie a Hermiona z Ginny lekko z tyłu. Ruda korzystając z tego, że chłopcy ich nie słyszą zaczęła rozmowę.
- Miona nie sądzisz, że to dziwne, że Gavin wybiega nagle z wielkiej sali jak oparzony, tłumaczy się, że ma coś ważnego do zrobienia, a teraz nie przyszedł, chociaż się z nami umówił.
- Ginny, ty wszędzie widzisz spisek.- zaśmiała się Hermiona
- Ja mówię poważnie Hermiona.
- Spokojnie po prostu zapomniał, to się zdarza, albo zasnął, okropny z niego śpioch. - powiedziała i uśmiechnęła się Hermiona
- Tego się właśnie obawiam- powiedziała pod nosem ruda
- Co mówiłaś? - zapytała brunetka
- Nic,nic nieważne. - zbyła przyjaciółkę Ginny, która miała swoją własną teorię, co do powodu, dla którego Gavin się nie pojawił. To, że nie było go z nimi jednak jej nie przeszkadzało, nie przepadała za nim, starała się jednak tego nie okazywać, aby nie robić przyjaciółce przykrości.
- Idę nam coś zamówić, co chcecie? - zapytał Harry
- Piwo kremowe- powiedziała Hermiona
- Ja też.- odparł Ron
- Ja też, ale poproś o odrobinkę czekolady na wierzchu.- powiedziała Ginny
- Ok, czyli trzy razy piwo kremowe, jedno z czekoladą.
- Zgadza się. - odpowiedzieli chórem
- Nie wiem jak wy, ale  ja strasznie boję się owutemów im bliżej, tym bardziej mam wrażenie, że nic nie umiem.- powiedziała brunetka
- Miona nie wygłupiaj się, w ciągu tych ośmiu lat, kiedy się znamy, tyle razy uratowałaś mnie i Haremu tyłek, że  aż trudno zliczyć. Gdyby nie ty i to, że zawsze wiedziałaś wszystko, moglibyśmy zginąć, więc ty musisz obawiać się tych egzaminów najmniej.- powiedział Ron
- Dzięki Ron zawsze umiesz mnie pocieszyć.- powiedziała gryfonka i uśmiechnęła się ciepło do przyjaciela
- Od tego ma się przyjaciół.- odpowiedział Weasley
W tym momencie do ich stolika podszedł Harry z tacą na, której stały cztery piwa kremowe. Chłopak postawił po jednym przed każdym ze swoich przyjaciół oraz jedno, przy swoim miejscu. Kiedy zdjął wszystko z tacy, ta sama odleciała do baru.
- O czym rozmawialiście? - zapytał wybraniec
- O owutemach - odpowiedziała Ginny
- O nie, błagam was nic o tym, im bliżej tym bardziej mam pietra.
- Hermiona przed chwilą mówiła to samo. - powiedział Ron.
Siedzieli tak jeszcze długo rozmawiając o wszystkim i o niczym. Od czasu kiedy skończyła się wojna starali się nadrabiać stracony czas, starali się odzyskać to co najlepsze w byciu młodym, więc jak najwięcej śmiali się, rozmawiali o różnych głupotach, imprezowali, po prostu cieszyli się życiem, życiem w świecie wolnym już od Voldemorta.
 Śmiali się właśnie z żartu, który opowiedział  Ron, kiedy Hermiona spojrzała przez okno.
- Na Merlina zobaczcie jak ciemno, ile my tu już siedzimy.
Wszyscy spojrzeli za okno, a następnie na zegar wiszący nad drzwiami była 19:30.
-Rany siedzimy tu już ponad siedem godzin. - powiedziała Ginny
- Dziwne, że nas stąd nie wyrzucili.- zaśmiał się Harry
- Lepiej już wracajmy, bo chyba nie chcemy zarobić szlabanu.- powiedziała Hermiona
- I kto to mówi, czy to nie ty od dwóch miesięcy wymykasz się po nocy ze swoim chłopakiem na randki. - powiedziała Ginny i szturchnęła łokciem przyjaciółkę
- Hej, jestem prefektem, mi wolno.
- Dobra dobra winny się tłumaczy. - powiedziała Ginny i zaśmiała się
- Jesteś okropna Gin. - powiedziała Hermiona udając nadąsaną.
- Ale i tak mnie kochasz. - odparła ruda
Ubrali kurtki i w atmosferze śmiechu udali się w stronę  zamku. Kiedy znaleźli się na błoniach Hermiona przystanęła na chwilę, spojrzała na zaśnieżone jezioro i powiedziała:
- Wiecie co zostanę tu jeszcze chwilkę, jest takie gwieździste niebo.
- Jesteś pewna, jest zimno, zmarzniesz. - powiedział z troską Harry
- Jestem, posiedzę tylko chwilkę i zaraz wrócę.
- Jak chcesz, to my idziemy, ale masz zaraz wrócić - powiedziała Ginny i pogroziła jej palcem
- Dobrze mamo. - powiedziała Hermiona i zaśmiała się
Kiedy przyjaciele zniknęli z jej pola widzenia poszła w stronę pomostu odgarnęła trochę śniegu i usiadła na nim opierając się o barierkę. Spojrzała na gładką taflę jeziora, w której odbijały się gwiazdy. Uwielbiała patrzeć w gwiazdy, uważała za cudowne to, że chodź pochodzimy z różnych krajów, mówimy różnymi językami to wszyscy patrzymy na jedno to samo niebo, ten sam księżyc i te same gwiazdy. Pamiętała, że kiedy pierwszy raz jechała do Hogwartu, bała się tak długiej rozłąki z rodzicami, wtedy jej tata rozłożył koc w ogrodzie, położył się z nią na nim i pokazał niebo pewne gwiazd. Dziewczyna do dziś pamięta jego słowa.
- Widzisz to gwieździste niebo córeczko.
- Tak, tato.
- Więc jeśli będziesz za nami tęsknić spójrz na nie.
- Ale dlaczego tato?
- Ponieważ, nieważne jak daleko byś była, zawsze będziemy patrzeć na to samo niebo, a wtedy odległość, nie wydaje się już taka straszna, prawda.
- Masz rację tato.- odpowiedziała pocieszona dziewczynka
- A poza tym tam, gdzie nie sięga nasz wzrok są planety, które razem tworzą całość chodź są oddalone od siebie niewyobrażalnie bardzo, dzięki grawitacji zawsze trzymają się razem.
- Tak samo jest z rodziną choćby było się od siebie setki kilometrów, to miłość trzyma nas razem.
- Zgadza się kochanie.
- Kocham cię tato
- Ja ciebie też skarbie
Z zamyślenia wyrwały ją czyjeś głosy.
- Chodźmy do ciebie.- powiedziała dziewczyna
- Hej hej ciszej, chcesz, żeby wszyscy usłyszeli.- odpowiedział jej, znany Hermionie męski głos
- Noo. - powiedziała kompletnie pijana dziewczyna
Hermiona była w szoku głos, który usłyszała całkowicie ją sparaliżował, chciała wstać i wyjść, ale nie mogła.
- Chodźmy do środka, zanim ktoś przyczai, że wyszliśmy.
Chłopak i dziewczyna poszli w stronę zamku. Hermiona wreszcie wstała i zamiast udać się w swoją stronę poszła prosto za tą dwójką, nie potrafiła się opanować mózg mówił, zostaw, daj spokój, a nogi same prowadziły ją w przeciwną stronę. Szła  w bezpiecznej odległości, tak aby parka nie zorientowała się, że za nimi idzie. Stali właśnie pod biblioteką w nieoświetlonym korytarzu.
- Dobra zaprowadzę cię do twojego dormitorium.
- Drrraco, już chcesz się mnie pozbyć, liczyłam na coś więcej.- powiedziała głosem małej dziewczynki, która nie dostała wymarzonej zabawki.
- Tak a na co? - zapytał uwodzicielskim głosem chłopak
- Na to - powiedziała, rzuciła mu się na szyję i zaczęła go całować.
Hermiona stała jak spetryfikowana, nie była w stanie na to patrzeć, ale nie mogła ruszyć się z miejsca.
Po chwili chłopak oderwał się od gryfonki.
- Draco, no coś ty, już koniec, ja się dopiero rozkręcam.- powiedziała po czym zaczęła całować go po szyi i rozpinać guziki jego koszuli.
- Hej, hej mała przestań, nie tutaj.- powiedział ślizgon
- Nie ważne, nikogo tu nie ma, a ja właśnie tego chcę i ty też, po co czekać.- powiedziała napalona dziewczyna nie przestając  go całować.
Hermionie nagle wrócił rozum, a właściwie nie do końca, buzujące w niej emocje przejęły nad nią kontrolę.
Brunetka wyciągnęła różdżkę, machnęła nią w stronę dziewczyny i wyraźnie wypowiedziała zaklęcie.
- Oppugno (czyt. oppunio)
Z jej różdżki wystrzelił złoty błysk, który przemienił się w stado kanarków, które pofrunęły w stronę parki i zaczęły ją atakować po chwili jednak zostawiły Dracona i skupiły uwagę na towarzyszce ślizgona. Dziewczyna zaczęła piszczeć i uciekła w popłochu, blondyn jednak, nie przejął się tym zbytnio i pobiegł w stronę, z której przyfrunęły ptaki.
Gdy Hermiona  wypowiedziała zaklęcie, odwróciła się i pobiegła w tylko sobie znanym kierunku.
Draco szedł za odgłosem kroków  sprawcy całego zajścia, kiedy dotarł jednak do rozwidlenia drogi, nie wiedział gdzie pójść, zamknął więc oczy i usłyszał cichy płacz, udał się w stronę z którego dobiegał. Po chwili w ciemnym korytarzu, na który padała łuna światła księżycowego, ujrzał siedzącą na ławce Granger.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał ślizgon
- Nie twój interes Malfoy.
- Właśnie, że mój, skoro rzucasz mnie na pożarcie kanarkom.
- Idź lepiej sprawdź jak się czuje twoja laska.
- O co ci chodzi Granger co?
- O nic, idź do niej i odpieprz się ode mnie.
Ślizgon westchnął i usiadł na ławce, obok brunetki.
- Granger, naprawdę cię nie rozumiem, masz tego swojego lalusia, chodzicie i migdalicie się do siebie, a kiedy ja jestem z jakąś laską ty się na nią rzucasz. Sama ewidentnie dałaś mi do zrozumienia, żebym się od ciebie odpieprzył i zniknął z twojego życia, obiecałem ci to i tak zrobiłem, od dwóch miesięcy robię wszystko, żebyś mnie nie widziała, wypisałem się z naszej grupy na eliksirach, wiem o której chodzisz na śniadanie obiad i kolację, więc chodzę zawsze o innej porze niż ty, nie korzystam z łazienki prefektów i nie wchodzę ci w drogę, czego ty ode mnie chcesz.- wykrzyczał zdenerwowany ślizgon
- Wcale nie powiedziałam, że masz zniknąć z mojego życia. -wykrzyczała Gryfonka i rozpłakała się,
- A zresztą  nieważne rób co chcesz, nic mnie to nie obchodzi, jesteś kretynem. - powiedziała po czym pobiegła w stronę swojego dormitorium zostawiając ślizgona samego z mętlikiem w głowie.

*******

Draco obudził się w swoim łóżku, obok niego leżała znowu inna dziewczyna spojrzał na nią i wywrócił oczami. Od czasu, kiedy obiecał Granger, że zniknie z jej życia, chcąc podnieść  się po upadku wrócił do starego trybu życia. Imprezy, alkohol do nieprzytomności, codziennie nowa laska. To wszystko jednak, nie sprawiało mu jak kiedyś przyjemności, teraz było jedynie lekarstwem sposobem na zapomnienie, jednak nieskutecznym, bo kiedy budził się co rano i patrzył w drugą stronę za każdym razem liczył, że ujrzy tam Granger, jednak życie witało go ostrym ciosem w twarz i przywracało do rzeczywistości. Obok była zawsze jakaś dziewczyna, były to piękne napalone na niego laski, ale co z tego skoro, żadna z nich nie była tą właściwą, z każdą historia kończyła się po jednej nocy. Kiedy się budziła, rzucał jej ubranie i grzecznie mówił, że musi wyjść, żadna się nie zrażała, wychodziła, licząc na to, że on wkrótce się odezwie, że akurat ona jest dla niego kimś wyjątkowym.
Żadna nie mogła liczyć jednak na nic więcej, niż jedna noc.

*****
Wkurzony Draco wszedł do dormitorium Zabiniego i trzasnął drzwiami.
- Hej tygrysie, opanuj się bo mi drzwi rozpierdzielisz a tak w ogóle to co ty tutaj robisz o tej porze.
- Nalej mi ognistej.- powiedział blondyn
- Oho, widzę grubo się zapowiada- odpowiedział brunet, po czym nalał kumplowi napoju do szklanki i dał mu ją.
- No to teraz opowiadaj, co się stało?
- Granger
- Czy ty nie miałeś jej czasem unikać?
- No właśnie miałem i do tej pory mi to wychodziło.
- Ale...- powiedział diabeł
- Ale przed chwilą kiedy wracałem z imprezy z Nicole a ona zaczęła się do mnie lepić. - mówił blondyn
- No i w czym problem? - zapytał Blaise
- W tym, że nagle zaczęło nas atakować stado kanarków, a później mnie dały spokój i goniły Nicole.- zaśmiał się blondyn
- Co cię tak bawi?
- To, że śmiesznie wyglądała  jak zwiewała.- powiedział Draco ale szybko odgonił od siebie tę myśl
- Dobra ale co ma z tym wszystkim wspólnego Granger.
- Skądś te kanarki musiały się wziąć nie?
- To ona ? - zapytał zdezorientowany Blaise
Malfoy tylko kiwnął głową, po czym wziął łyka whisky i mówił dalej.
- Pobiegłem, żeby sprawdzić kto rzucił zaklęcie, no i trafiłem na Granger, siedziała na ławce i płakała. No i jak zwykle się pożarliśmy ona na mnie nawrzeszczała, żebym poszedł do swojej laski i ...
Po paru minutach Draco skończył swoją opowieść, cytując słowa Granger
Wcale nie powiedziałam, że masz zniknąć z mojego życia, a zresztą  nieważne rób co chcesz, nic mnie to nie obchodzi, jesteś kretynem
- No i co ja mam o tym wszystkim myśleć Blaise? - zapytał zdesperowany arystokrata.
- Stary, powtórz mi jeszcze raz, co ci powiedziała, kiedy odeszła wtedy do Overa.
- No powiedziała ,,Malfoy ja nie potrafię ci zaufać, za bardzo mnie skrzywdziłeś, za dużo razy, nie mogę" i poszła.
- A co konkretnie ty jej powiedziałeś?
- Ja powiedziałem jej ,,Granger powiedz  patrząc mi  w oczy, że nic dla ciebie nie znaczę, dobrze wiem że nie jestem ci obojętny. Powiedz mi, że wolisz dać szansę jemu nie mnie. Jeśli powiesz mi to prosto w oczy, obiecuję, że zniknę z twojego życia.''
Blaise usiadł na łóżku i przez chwilę się nad czymś zastanawiał, po chwili wykrzyczał
- Boże Draco jaki ty jesteś tępy.
- Nie no dzięki stary, grunt to mieć wsparcie u przyjaciół- prychnął młody Malfoy
- Stary nie rozumiesz, dzisiaj powiedziała ci, że jesteś kretynem a wcześniej, że wcale nie powiedziała, że chciała, żebyś zniknął z jej życia.- powiedział zachwycony Blaise
- i... ?- zapytał smok, który nie widział sensu jego wypowiedzi.
- Na Merlina yghh skup się. Tamtego dnia powiedziałeś jej, że jeśli nic dla niej nie znaczysz , to ma ci to powiedzieć prosto w oczy. Ona przecież  nic takiego ci nie powiedziała, ona powiedziała, że nie potrafi ci zaufać i, że bardzo ją skrzywdziłeś. To znaczy, że jej zależało na tym, żebyś coś zrobił, z tym, że nie potrafi ci zaufać, żebyś to naprawił, żebyś walczył o jej zaufanie. Rozumiesz?
Draco przez dziesięć minut gapił się w ścianę, nie mógł uwierzyć, że wszystko to czego chciał było na wyciągnięcie ręki, a on był tak ślepy, że tego nie zauważył.
- Ja pierdole, wszystko zjebałem.- krzyknął ślizgon, kiedy w końcu oprzytomniał
- Smoku uspokój się, wszystko da się jeszcze naprawić.- odpowiedział brunet
- Niby jak, przecież ona ma już faceta Blaise- krzyknął arystokrata i wywrócił krzesło, na którym jeszcze przed chwilą siedział.
- Ale sam dzisiaj widziałeś, że ewidentnie, nie jesteś jej obojętny.
- To co ja mam do cholery robić ?!
- Stary, naprawdę muszę mówić ci co masz robić? Rusz dupę i odkręć to jakoś jesteś do cholery Draco Malfoy.
- Masz rację, idę naprawić to co spieprzyłem. - powiedział ślizgon po czym wstał i wyszedł z dormitorium
Szedł w stronę pokoju Granger, nie wiedział co jej powie, ani co zrobi po prostu wiedział, że musi tam iść. Przechodził właśnie koło wejścia do wieży astronomicznej, spojrzał na nią i poczuł jak ogarnia go obrzydzenie  do siebie samego, nadal nie mógł uwierzyć, że chciał to zrobić. Na dodatek Dumbledore, chciał mu pomóc jakoś się z tego wyplątać a on...
 Poszedł dalej nie chcąc więcej widzieć tego miejsca. Chwilę później usłyszał czyjeś głosy dochodzące z jednej z klas. Podszedł do drzwi i używając zaklęcia podsłuchiwał.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję. - zachichotała dziewczyna
- To co chcesz robić?- zapytał chłopak
- A co proponujesz?
- To
Zapadła cisza między nimi, a Draco przetwarzał skąd zna właściciela męskiego głosu, po chwili zajarzył.
- Ty sukin...
Blondyn wparował do środka, to co ujrzał, było dokładnie tym czego się spodziewał. Na jednej z ławek siedziała jakaś blondynka, którą obmacywał właśnie nie kto inny jak  Gavin Over.
- Co jest do cho...- nie dokończył Gavin, bo zorientował się kto właśnie za nim stoi
- Pani już dziękujemy, możesz wyjść.- powiedział Draco do blondynki
Dziewczyna spojrzała maślanym wzrokiem na Gavina, a ten ruchem głowy wskazał jej wyjście, blondynka westchnęła, wstała z ławki i wyszła z klasy, gdy zniknęła z pola widzenia Draco wziął rozmach i z całej siły uderzył bruneta w twarz, ten zachwiał się i upadł na podłogę.
- Ty pierdolony gnoju. - powiedział Malfoy
- Nie powiesz mi, że jesteś święty Malfoy- odparował mu wciąż siedzący na podłodze Gavin
- Ale ja nie mam dziewczyny.- wycedził przez zęby wściekły blondyn
...i ty już też nie- powiedział z uśmieszkiem na ustach arystokrata i udał się w kierunku wyjścia.
Jednak brunet nie chciał dać za wygraną podbiegł do Malfoya, złapał go za koszulę i uderzył nim o ścianę. Blondynowi zaciemniało przed oczami i osunął się w dół.
- Lepiej, żebyś nic nie mówił Hermionie.
- Bo co?- powiedział butnie Malfoy, który już się podniósł i mierzył teraz wzrokiem swojego kolegę z domu węża.
- Bo ona dowie się trochę o tobie.
- Pff, no rzeczywiście teraz to się przestraszyłem.
- Myślisz, że uwierzy tobie a nie mi, że uwierzy tobie, facetowi, który tyle razy ją skrzywdził, myślisz, że uwierzy ŚMIERCIOŻERCY
Draco nie wytrzymał, pchnął ślizgona na ścianę, a kiedy tamten upadł na podłogę Draco kopnął go w brzuch.
- Dobrze ci radzę zostaw Granger w spokoju. - powiedział Draco po czym otrzepał swoją szatę i wyszedł.
Stał już pod wejściem do dormitorium Granger, próbował użyć Hasła takiego jak poprzednio, kiedy znalazł ją zemdlałą, jednak nie działało, wpadł jednak na pewien pomysł.
- Draco Malfoy to pieprzony kretyn.- powiedział do obrazu.
Zgadł bo portret natychmiast się otworzył odsłaniając drzwi do jej pokoju. Pociągnął za klamkę, jednak drzwi były zamknięte, zaczął więc w nie walić.
- Granger otwórz, wiem, że tam jesteś otwórz
Po chwili drzwi się otworzyły a zza nich wyłoniła się zaspana Granger, kiedy zobaczyła kto ją odwiedził natychmiast otworzyła szerzej oczy i krzyknęła.
- Co ty tutaj robisz ?
- Granger mówiłem ci, że Gavin cię skrzywdzi, właśnie widziałem, jak obściskiwał się z jakąś blondynką.
Hermiona zmarszczyła brwi i powiedziała wściekła.
- Nie wierzę ci.
- Granger, niby dlaczego miałbym cię okłamywać?
- Ja nie.. - nie skończyła zdania bo do jej pokoju wparował zdyszany Gavin. Z jego czoła ciekła krew, ubrania były brudne a włosy potargane.
- Boże Gavin co ci się stało.- szepnęła i podeszła do swojego chłopaka.
- Zapytaj się malfoy'a - powiedział z ironią
Gryfonka spojrzała z wyrzutem na ślizgona
- To prawda?
- Co?
- Że to ty go tak urządziłeś.
- On cię zdradza Granger rozumiesz to, i mogę się założyć, że to co właśnie widziałem to nie był pierwszy raz.
- Hermiona ja nie mam pojęcia o czym on mówi - powiedział Gavin
Dziewczyna westchnęła i powiedziała do Malfoy'a
- Malfoy wyjdź stąd.
- Słucham?- zapytał zszokowany ślizgon
- Nie słyszałeś co powiedziała, spieprzaj.- krzyknął Gavin
- Jeśli tego chcesz, okay ale ja się nie poddam - powiedział ślizgon do Gryfonki
- A ty, lepiej uważaj, chyba nie chcesz, żeby coś ci się stało- powiedział do bruneta i wyszedł z dormitorium.
Kiedy wyszedł, brązowooka wyciągnęła apteczkę i zaczęła przemywać ranę Gavina.
- Gavin, jest coś co chcesz mi powiedzieć? - zapytała
- No chyba mu nie uwierzyłaś w te bzdety. - fuknął ślizgon
- Nie wiem, ja... Dlaczego nie przyszedłeś dzisiaj do Hogsmeade?
- Kochanie, chyba nie sądzisz, że mógłbym cię skrzywdzić.- powiedział i wsunął  kosmyk  jej włosów za ucho
- Po prostu, położyłem się na chwilkę i zasnąłem, wiesz jaki ze mnie śpioch, kiedy wstałem była już 19.
Hermiona spojrzała na niego niepewnie, po czym odpuściła i pocałowała ślizgona.
- Noo i to mi się podoba- powiedział brunet, wziął dziewczynę na kolana i przytulił do siebie.
Kamień spadł mu z serca, upiekło mu się...












































1 komentarz: