niedziela, 25 czerwca 2017

Rozdział 25

Blondynowi zaschło w ustach, czuł jak traci grunt pod nogami i powoli zapada się w przepaść, resztkami sił usiadł na podłodze, aby nie zemdleć.
- Kto by pomyślał, że jesteś taki delikatny.- mruknęła Nicole
Draco nie zareagował, patrzył się tempo w ścianę, jakby liczył, że da mu ona  jakieś rozwiązanie, po chwili jednak potrząsnął głową i chwiejnie wstał.
- Jaką mam niby pewność, że to moje dziecko?- zapytał Ślizgon
- Za kogo ty mnie masz?!- wykrzyczała oburzona Gryfonka
- Sam nie wiem może...
- Nie kończ, radzę ci. Tak się składa, że byłam ci wierna jak pies.
Draco prychnął, jednak puściła to mimo uszu, i kontynuowała.
- Jestem w trzecim miesiącu, a trzy miesiące temu spałam tylko z tobą, tak więc sprawa jest jasna.
- Skąd wiesz, że jesteś w ciąży, byłaś w Św. Mungu?
- Tak, byłam o to USG.- powiedziała po czym wyciągnęła z kieszeni skórzanej kurtki zgiętą na cztery części kartkę i podała ją ślizgonowi.
Chłopak uważnie przyjrzał się wynikom badań, na których dole widniał podpis uzdrowiciela.
- I co teraz mi wierzysz?
Draco wsadził palce we włosy, wbił paznokcie w głowę i krzyknął.
- To co teraz zrobimy?- zapytała ruda
- Nie wiem, przecież jak wszystko się wyda to wyrzucą nas ze szkoły, a już na pewno mnie z funkcji prefekta.
- Chyba mamy teraz większe problemy, niż to czy będziesz prefektem czy nie.
- Będziemy musieli powiedzieć to dyrektorce. - stwierdził ciężko Draco
- Zwariowałeś, sam mówiłeś, że mogą nas wywalić, jakoś to ukryjemy, kilka zaklęć i brzucha nie będzie widać.
- Tak, a co będzie kiedy zaczniesz rodzić, i co po porodzie?
- Uspokój się, przecież to dziewięć miesięcy, do tego czasu skończymy naukę.
- Świetnie, a co potem?- zapytał wściekły Draco
- Potem zamieszkamy razem i jakoś damy radę nie. - powiedziała i przejechała palcem po jego klatce piersiowej.
Blondyn zrobił wielkie oczy i parsknął śmiechem.
- Ty chyba żartujesz, dziewczyno jakie my, jakie mieszkanie razem, co ty pieprzysz?
- A jak wyobrażasz to sobie inaczej?
- Ja mam dziewczynę!
- To ją rzuć, chyba masz już w tym wprawę.- powiedziała z ironią
- Nie zerwę z Hermioną dla twojego widzimisię.
- Dla mojego widzimisię, nie wymyśliłam sobie tej ciąży i też sama w nią nie zaszłam, bądź odpowiedzialny.
- Czego ty ode mnie oczekujesz dziewczyno? - powiedział i wyczerpany osunął się na kanapę.
- Draco dziecko musi mieć ojca, dam ci jeszcze jedną szansę wrócisz do mnie i wszystko będzie jak dawniej, znowu poczujesz jak to jest mieć przy sobie prawdziwą kobietę.- powiedziała, po czym usiadła na nim okrakiem i wpiła się w jego usta.
Draco natychmiast ją odepchnął.
- Co ty do cholery wyprawiasz?!
-Draco tęskniłam za tobą, tak bardzo mnie pociągasz, uwielbiam twoje ciało, to w jaki sposób mnie dotykasz.
- Dziewczyno co ty pieprzysz?- powiedział przerażony Draco.
- Nie powiesz mi, że za mną nie tęskniłeś, że ani razu nie pragnąłeś znów poczuć jak to jest być prawdziwym mężczyzną, spójrzmy prawdzie w oczy Draco, masz wysokie wymagania i tylko ja potrafię im sprostać.- powiedziała po czym jednym ruchem ściągnęła z siebie sukienkę i rzuciła ją w kąt.
Ślizgon nie mogąc tego dłużej wytrzymać zerwał się na równe nogi chwycił jej czerwoną sukienkę z podłogi i wcisnął jej do rąk,
- W tej chwili się ubierz i skończ odwalać cyrki, bo obiecuję, że za chwilę zrobię coś, czego zrobić nie powinienem i wyląduję w azkabanie za morderstwo w afekcie.
Dziewczyna zrobiła wściekłą minę, po czym ubrała się i usiadła na kanapie. Draco natomiast starając się opanować spokojnym krokiem podszedł do niej, złapał ją za ramiona i spokojnie powiedział:
- A teraz mnie posłuchaj, nie jesteśmy i nigdy nie będziemy razem, rozumiesz. Dam ci pieniądze na wszystko co będzie ci potrzebne w trakcie ciąży, a kiedy urodzisz będę regularnie płacił alimenty i odwiedzał dziecko w określone terminy, ale na Litość Boską, nie licz na nic więcej, nie kocham cię i nie będziemy razem.
- Mnie się tak łatwo nie pozbędziesz Draco. - powiedziała po czym wyszła trzaskając drzwiami.


*****
Natychmiast po jej wyjśćiu blondyn rzucił się w kierunku pokoju wspólnego Ślizgonów, aby porozmawiać z Blaisem. Szedł korytarzami Hogwartu a w jego głowie panował mętlik, był śmiertelnie przerażony, nie miał pojęcia co ma dalej robić. Nim się zorientował stał już w dormitorium Blaise'a.
- Co jest stary wyglądasz jak śmierć. - powiedział brunet, gdy tylko jego przyjaciel przekroczył próg pokoju.
- Bo tak się czuję.- powiedział po czym podszedł do barku, odkręcił butelkę ognistej whisky i nie trudząc się szukaniem szklanki, pociągnął solidnego łyka z gwinta.
- Łoo to chyba coś poważnego, skoro lecisz tak na ostro z ognistą.
- Blaise, to jest chyba największa głupota jaką kiedykolwiek zrobiłem.
- O nie, stary znowu coś z Hermioną, nie mów mi, że znowu się pokłóciliście.
- Nie, z nią wszystko w porządku, ale oczywiście, jak zwykle życie musiało kopnąć mnie w dupę.
 - Mów wreszcie co się stało.
- Zostanę ojcem.
- Hahaha, no niezłe Draco to ci się udał żart, a teraz serio co się stało?- śmiał się Blaise
- Ja nie żartuję Blaise.
- Granger jest w ciąży?
- Żeby to była Granger, to nie było by tak źle.
- Jaja sobie robisz stary? To z kim ty masz to dziecko?
- Pamiętasz tę rudą Gryfonkę?
- Ginny Weasley?- zapytał zdziwiony brunet
- Tak, Blaise zgadza się przespałem się z siostrą wieprzleja, zastanów się trochę co wygadujesz, chodzi mi o Nicole ty pacanie.
- Czyś ty zwariował uganiasz się za Hermioną, mówisz jak ci bardzo na niej zależy a zdradzasz ją z jakąś idiotką,
- Blaise ty idioto, czy nie pamiętasz, że byłem z Nicole wtedy, kiedy Granger dała mi kosza, kiedy zaczęła chodzić z Gavinem.
- Czyli, nie zdradziłeś Hermiony.
- No brawo, Sherlocku, należy ci się nagroda nobla, jak na to wpadłeś. - powiedział zirytowany Draco
- Ej smoku, uspokój się, ja ci nic nie zrobiłem.
- Sorry Blaise, jestem wściekły i przerażony, nie wiem co mam robić, jestem bezsilny.
- Powiesz Hermionie?
- Nie wiem Blaise, chyba tak byłoby fair, ale ona wtedy ze mną zerwie, ale jeśli jej nie powiem to prędzej czy później i tak się wyda, a wtedy będzie jeszcze gorzej.
- No to niezłe bagno.
- Wyobraź sobie, że Nicole wpadła na genialny pomysł abyśmy razem zamieszkali, a później rzuciła się na mnie i zaczęła rozbierać.
- Chyba wybiłeś jej to z głowy. -zapytał zaniepokojony Zabini
- To chyba jasne, odesłałem ją z kwitkiem, to znaczy no wiadomo nie jestem aż takim gnojem. Obiecałem, że będę płacił alimenty, ale powiedziałem, że na nic innego nie może liczyć, a ona zaczęła się odgrażać, że tak łatwo się jej nie pozbędę. To totalna głupota nie mógłbym z nią być, nigdy nic do niej nie czułem, zresztą Blaise przecież wiesz, że kocham Granger.
- Wiem stary, dlatego uważam, że powinieneś jej powiedzieć zanim zrobi to ktoś inny.
- Myślisz, że Nicole może to zrobić?
- Myślę, że to tylko kwestia czasu, lepiej żeby dowiedziała się od ciebie, nie wiadomo co Rovena może naopowiadać Hermionie.
- Masz rację Blaise, pójdę do niej od razu, życz mi powodzenia.- powiedział  i poszedł w kierunku sypialni Hermiony.


*******

Blondyn wszedł do Dormitorium Granger pełen obaw z sercem walącym jak młot pneumatyczny.
- Cześć księżniczko, wiem że jest późno ale musiałem cię zobaczyć. - powiedział do siedzącej na łóżku Granger.
Dziewczyna milczała, siedziała patrząc w jeden punkt. Draco usiadł obok niej i objął ją ramieniem, natychmiast spostrzegł jednak, że coś jest nie tak, gdy zobaczył Granger z rozmazanym makijażem, zalaną łzami.
- Kochanie co się stało?- zapytał przerażony
- Ty mi powiedz. - powiedziała przez łzy
Chłopak przerażony rozejrzał się po pokoju i dopiero teraz ujrzał stojącą przy drzwiach Nicole.
- Niespodzianka!!! - wykrzyczała z perfidnym uśmiechem Rovena.
































środa, 14 czerwca 2017

Rozdział 24

Chłopak zmiął gazetę i wrzucił ją do szuflady w komodzie, po czym z politowaniem pokręcił głową.
-A więc tak się chcą bawić no to zobaczysz Malfoy, zemsta będzie słodka.- powiedział i uśmiechnął się złowieszczo.
- Co mówiłeś kotku? - zapytała zaspana blondynka, która  przeciągnęła się  i wtuliła  głowę w bok ślizgona.
- Nic, nic ślicznotko nie zaprzątaj tym sobie, tej swojej ślicznej główki.- powiedział po czym pogładził ją po policzku i wywrócił oczami. Choć dziewczyna była śliczna, była równie głupia i naiwna, zresztą jak każda.

******

W czasach kiedy Hermiona chodziła jeszcze z Gavinem, zmuszając tym samym Dracona do odsunięcia się w cień, ten wrócił do swojego poprzedniego trybu życia sypiając z co chwilę nową dziewczyną. Jednak jedna szczególnie zapadła mu w pamięć, a mianowicie Nicole Rovena, była to rudowłosa siódmoklasistka z domu lwa, o brązowych oczach i ostrym charakterze, z którą Draco spotykał się dosyć długo, ponieważ doskonale zaspokajała jego potrzeby, pociągała go i swoją seksualnością pozwalała mu zapomnieć o Granger. Dziewczyna nie kryła się nigdy z tym czego chciała, była gorąca jak ogień i wielu facetów oddałoby wszytko za jedną spędzoną z nią noc.

Listopad, przeszłość:

Draco siedział w swoim dormitorium popijając ognistą whisky a Nicole zbliżała się do niego wolnym, zmysłowym krokiem.
- Wiesz na co mam ochotę?- zapytała siadając na jego kolanach.
- Chyba się domyślam.- mruknął blondyn i uśmiechnął się Szelmowsko.
Dziewczyna nie mogąc dłużej czekać przysunęła się do ślizgona całując go zachłannie i rozpinając po kolei guziki jego koszuli.
Chłopak zamknął oczy dając ponieść się pożądaniu i zaczął wodzić rękami od jej karku po koniec kręgosłupa, po czym ściągnął jej koszulkę, a ona w zamian całowała jego szyję przygryzając jego skórę. Draco jęknął a gdy otworzył oczy ujrzał siedzącą na jego łóżku Granger, która patrzyła się na niego niewinnym wzorkiem, chłopak przeraził się potrząsnął głową a postać Gryfonki zniknęła. Młody Malfoy starał się wyrzucić ze swojej głowy obraz tak niewinnie wyglądającej Hermiony, pomogła mu w tym Nicole, która spostrzegła, że Draco myślami odpłynął w zupełnie inną stronę.
- Hej,co jest?- zapytała z wyrzutem
- Nie, nic, zamyśliłem się trochę. - powiedział Draco i jeszcze raz spojrzał w miejsce, gdzie przed chwilą widział brązowooką.
- Zamyśliłeś?- zapytała z niedowierzaniem
- Tak, przepraszam, więc na czym to my stanęliśmy? - zapytał po czym porwał ją na ręce i przycisnął do ściany, całując zachłannie, jakby starał się jej wynagrodzić chwilę nieuwagi, i wybić sobie z głowy obraz Granger. Po chwili jednak zaczął się zastanawiać, co może teraz robić najlepsza przyjaciółka Pottera.
- Pewnie pieprzy się teraz z tym gnojem.- pomyślał i coś zakuło go od środka, odrzucił od siebie tę myśl i z powrotem skupił się  na Nicole, która napalona, i rozgrzana do czerwoności, nie czekając na ślizgona sama ściągnęła swoje ubranie. Chłopak przygryzł wargę, a ona stanęła przed nim prezentując swoje atuty w całej okazałości.
- Czy teraz już jesteś na mnie skupiony?- zapytała niczym niewinne dziecko.
- Tak, z pewnością.- powiedział chłopak po czym chwycił ją i położył na łóżku obcałowując jej skórę centymetr po centymetrze, całkowicie zapominając już o widmie Gryfonki.

*****


Tego pamiętnego wieczoru, kiedy Malfoy wracał wraz z Nicole z suto zakrapianej imprezy, grubo po ciszy nocnej kompletnie pijana, dziewczyna kleiła się do Dracona, całując go i nieudolnie próbując rozpiąć guziki jego granatowej koszuli.
-   Hej, hej mała przestań, nie tutaj.- powiedział ślizgon
- Nie ważne, nikogo tu nie ma, a ja właśnie tego chcę i ty też, po co czekać.- powiedziała napalona dziewczyna nie przestając  go całować, kiedy nagle zza rogu usłyszeli czyjś głos, a chwilę później zaczęło ich atakować stado kanarków, szybko jednak zostawiły Dracona i skupiły się na Nicole, która uciekła z krzykiem, co rozbawiło Draco.
Wszyscy doskonale wiedzą co wydarzyło się później, przejdźmy więc do tego co się stało po tym, kiedy wściekły Draco wyszedł z pokoju Hermiony, która nie uwierzyła mu, a Gavinowi, gnojkowi który ją zdradzał.
Tak więc blondyn udał się do swojego dormitorium, chcąc się porządnie upić, jednak na drodze ku temu stanął mu inny sposób na zapomnienie.
Na jego łóżku za założonym rękami siedziała obrażona Nicole.
- Co ty tu robisz? - zapytał wkurzony ślizgon, nie miał teraz głowy do tego by się z nią użerać.
- Jak to co, przyszłam do ciebie kochanie. - powiedziała, po czym ucałowała jego szyję
- Jesteś strasznie spięty.- powiedziała i zabrała się za rozmasowywanie jego karku, jednak blondyn złapał jej dłonie i zrzucił z siebie.
- O co chodzi?- zapytała zdziwiona
- Nie mam nastroju.
- No to ja ci go przywrócę.- powiedziała i zaczęła rozpinać swoją koszulę
- Co ty wyprawiasz?- zapytał zirytowany Draco
- Nie chcesz się ze mną przespać, co się z tobą dzieje Draco? A tak właściwie, to nawet nie obeszło cię to, że zaatakowało mnie stado wróbli.
- Kanarków.- poprawił ją Draco
- A jakie to ma znaczenie, chodzi o to że masz mnie gdzieś.
- Co, nie... - powiedział Draco z nutą sarkazmu, którego ona widocznie nie skumała lub nie chciała skumać, bo już po sekundzie jej złość przerodziła się w pożądanie.
- No to w takim razie, może jednak się skusisz na małe co nieco. - powiedziała po czym chwyciła jego dłoń i położyła ją na swojej piersi przykrytej wyłącznie prześwitującym czarnym biustonoszem.
 Chłopak zamknął oczy pożądanie znów przejęło nad nim kontrolę, dziewczyna była seksowna i napalona, a on potrzebował się odprężyć i zapomnieć o całym stresie a ona potrafiła mu to załatwić. Nie czekając więc długo jednym płynnym ruchem rozpiął jej biustonosz  i rzucił go na ziemię.
- No, grzeczny chłopiec, obiecuję nie będziesz żałował.- powiedziała po czym wskoczyła mu na ręce.

Draco obudził się koło 6 rano, wstał i wyjął z szuflady bokserki po czym założył je na siebie i usiadł na łóżku. Kiedy spojrzał w bok ujrzał śpiącą Nicole i uderzyły go wyrzuty sumienia, nie było mu szkoda rudowłosej, czuł się trochę jakby zdradził Granger, jakby zdradził sam siebie, chociaż było to głupie bo przecież Hermiona nie była jego dziewczyną. Malfoy był wściekły, że znów dał się ponieść, że nie myślał trzeźwo, przecież  chciał walczyć o Granger, a nie mógł tego robić sypiając z inną dziewczyną. Jeśli chciał cokolwiek zdziałać w tym kierunku musiał definitywnie się na tym skupić. Cholernie zależało mu na Granger i nie wiedział czy cokolwiek wskóra, ale wiedział, że musi skończyć z tym trybem życia. Prawdę powiedziawszy i tak od pewnego czasu każdą z dziewczyn porównywał do gryfonki, zastanawiał się jak by to było gdyby to akurat ona dotykała jego dłoni, gdyby to ona całowała go zachłannie, gdyby to obok niej się obudził. Draco przejechał dłońmi po swojej twarzy, wiedział że musi dać Nicole do zrozumienia, żeby więcej go nie odwiedzała, domyślał się, że będzie to trudniejsze niż w przypadku pozostałych dziewczyn, z jakimi przyszło mu obcować. Nicole Rovena dała mu się poznać jako osoba o ostrym temperamencie, dziewczyna zawsze brała co chciała i nie znosiła gdy ktoś mówił jej nie.
Gdy blondyn rozmyślał o tym co go czeka, przykryta jedynie cienkim kocem Nicole przeciągnęła się i ucałowała go na dzień dobry. Chłopak nie oponował, pozwolił jej się pocałować, ponieważ  wiedział, że zrobi to ostatni raz. Po chwili blondyn jednak oderwał się od niej, zacisnął usta, zamknął oczy, przycisnął palcami swoje spojówki, po czym wypuścił powietrze i powiedział.
- Nicole, słuchaj wiesz było nam fajnie ale...
- Ale co?- zapytała dziewczyna przygryzając wargę i przykładając prawą dłoń do jego klatki piersiowej, ale niebieskooki ją strącił.
- Musimy przystopować.
- Przystopować z czym?- zapytała niewinnie po czym na czworaka niczym tygrys polujący na zwierzynę, przysunęła się do niego i złapała zębami jego ucho.
- Możesz mieć mnie całą tu i teraz- wyszeptała i przeciągnęła ustami wzdłuż  jego szyi.
- Przestań. - powiedział cicho Draco czując, że za chwilę się złamie i znów zrobi to, czego później będzie żałował, przeklęty testosteron.
- No chodź. - powiedziała przygryzając wargę.
Draco wziął się w garść i odsunął się od niej o kilka centymetrów.
- Nicole, posłuchaj to koniec.
- Nie żartuj sobie gdzie ci będzie tak dobrze jak u mnie.- powiedziała po czym usiadła na nim okrakiem doprowadzając jego zmysły do szału.
- Przestań, proszę cię.- wyszeptał cicho gdy całkiem naga dziewczyna przycisnęła go do materaca tak aby leżał. Po czym przywarła ustami do jego warg przejmując inicjatywę. Draco jęknął, złapał dziewczynę w pasie i przewrócił ich tak aby to ona była pod nim, złapał jej dłonie i przycisnął je do materaca tak, że jej ręce były po obu stronach jej głowy.
- No i o to chodziło.- powiedziała chciwie łaknąc namiętności, zamknęła oczy i wydęła wargi czekając aż ślizgon ją pocałuje, nic takiego się jednak nie stało chłopak stał już przy szafie i wkładał koszulkę.
- Co ty robisz?
- Ubieram się i tobie radzę zrobić to samo. - powiedział i rzucił jej ubranie
Zszokowana dziewczyna ubrała bieliznę i usiadła na łóżku jak wryta, jeszcze nikt nigdy nie był wstanie jej odmówić, co więcej nienawidziła gdy ktoś mówił jej nie.
- Nicole to nie ma sensu, nie pasujemy do siebie, nie ma tego czegoś.
- Że co?- powiedziała z niedowierzaniem.
-Nicole nie utrudniaj po prostu wyjdź, tak będzie najlepiej.
- Ale myślałam...
- To źle myślałaś.- powiedział zirytowany Draco, który chciał to jak najszybciej skończyć.
- I co sądzisz, że możesz mnie tak bezczelnie zwodzić dwa miesiące, wykorzystywać i od tak kazać mi spierdalać?!- wykrzyczała wściekła
- Wykorzystywać, zwodzić? Co ty pieprzysz dziewczyno prawda jest taka, że sama wpakowałaś mi się do łóżka i sama przychodziłaś tu do mnie po więcej. Ja ci nic nie obiecywałem, czy kiedykolwiek powiedziałem ci, że cię kocham albo, że jesteś moją dziewczyną, czy dałem ci jakiś sygnał? No oświeć mnie, bo nie mam pojęcia.
- Możesz mi chociaż powiedzieć,dlaczego chcesz mnie rzucić? - zapytała zirytowana
- Nie pasujemy do siebie.
Dziewczyna parsknęła śmiechem
- Nie pasujemy do siebie Aha. Jakoś wczoraj, kiedy mnie pieprzyłeś to ci to nie przeszkadzało.
- Słuchaj, tak było fajnie, ale to był tylko seks nic więcej, nic do ciebie nie czuję, jesteś po prostu dobra w łóżku.
- Słucham??? - zapytała wściekła
- Tak, potrzebowałem cię, aby zapomnieć o problemach.
- Ty pieprzony gnoju. - powiedziała i rzuciła w niego stojącym przy łóżku wazonem, chłopak uchylił się a wazon roztrzaskał się o ścianę.
- Pudło. - powiedział blondyn
- Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, mnie się tak po prostu nie rzuca. Pożałujesz tego... - powiedziała z morderczym spojrzeniem i wyszła z dormitorium zostawiając Draco samego z natłokiem myśli.
******



Luty, czas współczesny.

Draco Malfoy koło godziny 23 wychodził z dormitorium Hermiony, myśląc o tym, jak to dobrze, że w końcu w jego życiu zaczęło się układać, wreszcie mógł być szczęśliwy i wydawałoby się, że tak już pozostanie.
Blondyn schodził po schodach prowadzących do pokoju wspólnego ślizgonów, kiedy przed portretem Salazara Slyherina ujrzał znaną mu postać i poczuł, że nie wróży ona nic dobrego.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał szeptem tak aby nie zwabić woźnego Filtcha.
- Musimy porozmawiać.
- Ja nie mam ci nic do powiedzenia Nicole.
- Ale ja mam, to jest naprawdę ważne.
Ślizgon westchnął.
- Dobra mów.
- Możemy pójść do ciebie czy będziemy tu tak szeptać?
Chłopak zastanowił się przez chwilę po czym odparł.
- Dobrze, chodź.
Chwilę później byli już w pokoju Dracona.
Dziewczyna zlustrowała pokój i ujrzała na biurku mrugające uroczo zdjęcie Hermiony
- Więc to to był ten twój problem, od którego cię uwalniałam. - powiedziała i wskazała głową na portret Gryfonki
- Nie twój interes.- warknął
- No chyba jednak trochę mój nie uważasz.
Chłopak zacisnął pięść i wziął głęboki oddech.
- Dobra, mów o co ci chodzi, nie mam czasu.
- Co ty w niej widzisz, jest taka... przeciętna.
- Zamknij się nie warz się mówić nic o Granger
- I w czym ona jest niby lepsza ode mnie, bo chyba nie w sprawach łóżkowych, nasza mała kujonica.- powiedziała przedrzeźniającym tonem.
- Jeszcze jedno słowo i nie ręczę  za siebie.
- Ale ją za chwile też rzucisz, taki już jesteś Draco.
- Słuchaj gówno wiesz jaki jestem, jeżeli przyszłaś tu tylko po to żeby...- nie dokończył, ponieważ przerwała mu swoim śmiechem.
- Ty ją kochasz co? Patrzcie państwo nasz łamacz serc się zakochał i te nagłówki gazet
,,Wybawczyni i śmierciożerca''
Blondyn nie wytrzymał, szarpnął ją i złapał za nadgarstki.
- No dalej Draco uderz ciężarną.
Chłopak puścił ją natychmiast odsunął się o trzy kroki i spojrzał z niedowierzaniem.
- Jesteś w ciąży?
- Tak Draco, to właśnie chciałam ci powiedzieć.
-  A co mnie to obchodzi?
- Nie obchodzi cię to, a powinno.
Malfoy stanął jak wryty, zbladł i miał wrażenie, że zaraz zemdleje.
- O czym ty mówisz?
- Jestem z tobą w ciąży...





















































wtorek, 11 kwietnia 2017

Rozdział 23

Hermiona siedziała w przedziale Ekspresu Hogwart nerwowo bębniąc palcami o szybę. Wiedziała co za chwilę ma nastąpić i była tym przerażona. Mieli jak zwykle dołączyć do niej Harry i Ron tyle, że nieco pozmieniało się w jej życiu, odkąd w proroku codziennym pojawiły się zdjęcia jej i Dracona musiała tłumaczyć się z tego wielu osobom i była tym naprawdę zmęczona i przytłoczona, a minęły dopiero dwa dni. Teraz przyszło jej się zmierzyć z najtrudniejszym a mianowicie z powiedzeniem prawdy Harremu i Ronowi, właściwe prawdę już znali, jednak musiała im to wszystko jakoś wytłumaczyć, strasznie bała się ich reakcji, miała tylko nadzieję, że się od niej nie odwrócą, Gryfonka wiedziała, ze to wszystko to dopiero początek jej kłopotów. Już kiedy weszła do pociągu widziała zdziwione miny innych uczniów oraz ich poszeptywania, co odważniejsi lub mniej taktowniejsi podchodzili do niej i pytali
- Hermiona, Hermiona czytałem proroka czy to prawda?
lub
- Na serio ty i ten ślizgon?
Dostała także wiele zawistnych spojrzeń od dziewczyn, które były po uszy zakochane w Draconie, z którymi jak mniemała kiedyś się umawiał a później po jednej lub góra dwóch nocach rzucał zostawiając je ze złamanym sercem i mętlikiem w głowie. Hermiona współczuła im wiedziała jak ślizgon potrafi namieszać w głowie. Dziewczyna cieszyła się jednak, że arystokrata zmienił się na lepsze i po części pieściło jej ego to, że ten obiekt pożądań prawie całej damskiej części Hogwartu wybrał właśnie ją, dziewczynę, do której  kiedyś z wzajemnością pałał nienawiścią.
Gryfonka nie mogła znaleźć sobie miejsca co chwilę wstawała i siadała zerkając przy tym na zegarek, obawiała się rozmowy z przyjaciółmi, jednak chciała mieć to wszystko już z głowy. Tym razem znów wstała, przeszła dwa kroki w przedziale, po czym poprawiła krzywo stojącą na półce walizkę i znów spojrzała na zegarek. Była 7:55 pociąg miał odjechać za pięć minut. Dziewczyna westchnęła i znów usiadła na swoim miejscu zastanawiając się jak daje sobie radę Draco, kiedy wszystko wyszło na jaw widziała, że z jednej strony był wściekły, a z drugiej jednak mu ulżyło.
                                                     
                                                             **********
 Kiedy razem z Draco zobaczyli artykuł i zdjęcia w proroku codziennym zaczęli zastanawiać się co robić dalej.
- Wiedziałam, że tak będzie.- powiedziała Gryfonka
Draco stał z głową opuszczoną w dół opierając się rękoma o ścianę.
-I co my teraz zrobimy?- zapytała Hermiona
-Nie wiem.- odpowiedział ślizgon
- Cholera jasna wiedziałam, że kogoś wtedy widziałam.
- Kiedy, kogo? - zapytał blondyn
- Wczoraj, pamiętasz przystanęłam na chwilę bo wydawało mi się, że kogoś widziałam ale uznałam, że mi się przywidziało a jednak miałam rację.
-Pieprzeni paparazzi proroka, skąd on się w ogóle tam wziął?
- Nie mam pojęcia, łażą po Londynie szukając sensacji.
- No i ją znaleźli.- burknął Malfoy
- Może napiszę list to redakcji, żeby wstrzymali sprzedaż tego numeru?
- I co myślisz, że to coś pomoże, zrobisz jeszcze większą aferę.
- To w takim razie co mam robić, masz jakiś lepszy pomysł?- zapytała z irytacją krzyżując ręce na piersi.
- Nic Granger, mleko się rozlało, nic na to nie poradzimy.
- Tobie to jest jednak chyba na rękę co ?- zapytała wściekła
- O czym ty chrzanisz Granger?
- Chciałeś, żeby wszystko się wydało, może to ty wynająłeś tego dziennikarza!- wykrzyczała
Draco wytrzeszczył oczy, nie mógł uwierzyć w to co właśnie usłyszał.
- Dziewczyno cz ty siebie słyszysz, myślisz, że zrobiłbym ci coś takiego, poza tym tak nie chciałem się ukrywać, ale nie chciałem, żeby zrobili z nas plotkę roku, i żeby mówił o nas cały Londyn!!! - wykrzyczał wściekły ślizgon, po czym odwrócił się od brunetki, podszedł do okna, oparł się dłońmi o parapet i milczał.
Hermiona zmieszała się i zrobiło jej się głupio, rzeczywiście to była lekka paranoja z jej strony, wiedziała przecież, że Draco nie zrobiłby nic co mogłoby jej zaszkodzić, nie teraz, kiedy wszystko między nimi tak dobrze się układało. Podeszła więc do niego od tyłu, przytuliła, pocałowała w szyję i aksamitnym głosem wyszeptała do ucha:
- Przepraszam cię Draco, to przez nerwy i wiesz to jeszcze te stare nawyki z czasów kiedy za sobą nie przepadaliśmy, lekka paranoja.
Chłopak odwrócił się do niej objął jej twarz w dłonie i westchnął.
- Hermiona błagam cię dałem ci już chyba wystarczająco dużo dowodów na to, że możesz mi ufać. Proszę cię zaufaj mi wreszcie do końca i przestań żyć przeszłością bo jestem już zupełnie innym człowiekiem, zmieniłem się Hermiona, zmieniłem się dzięki tobie, naprawdę męczy mnie już to, że nie chcesz mi zaufać i  być ze mną szczęśliwą - powiedział z rozgoryczeniem
Oczy brunetki napełniły się łzami, nie widziała jeszcze Malfoya tak zawiedzionego, w jego niebieskich oczach widziała smutek i zawód.
- Draco, ja... przepraszam nie chciałam, przecież wiesz, że ci ufam, obiecuję, że od dzisiaj zapominam o przeszłości, liczy się to co tu i teraz, przed nami czysta kartka, zaczynamy od nowa, obiecuję ci, nie chcę cię stracić.- powiedziała i zaczęła obcałowywać jego twarz centymetr po centymetrze, a łzy kapały z jej oczu wprost na szyję ślizgona.
Blondyn spojrzał na nią z miłością w oczach, przyciągnął do siebie, pocałował mocno i przytulił.
- Nie płacz już księżniczko, nie martw się nigdy mnie nie stracisz.- powiedział i i kciukiem wytarł łzę spływającą po jej policzku.
- Kocham cię Draco.- powiedziała brunetka i wtuliła twarz w jego tors.
- Ja ciebie też księżniczko.- powiedział i pocałował jej czoło
Stali tak przytuleni do siebie jeszcze chwilę po czym Hermiona odsunęła się lekko od Draco.
- To co, musimy wszystkim wszystko wyjaśnić co. - odparła cicho
- Chyba tak.
- Powiesz rodzicom?- zapytała nie pewnie
- Nie wiem, będę musiał, kiedy matka przeczyta gazetę to chyba dostanie zawału, będę musiał jej to jakoś wyjaśnić.
- A ojciec?
- Nie będę z nim rozmawiał na ten ani żaden inny temat.
Hermiona spojrzała na Draco i przygryzła wargę, wiedziała jaki stosunek miał do niej Malfoy senior i wiedziała, że będzie wściekły, o to że jego jedyny syn chodzi z szlamą.
- A twoi rodzice, przecież oni chyba nie czytają proroka.
- Ale ja czytam, mam prenumeratę, odbiorą gazetę i będą już wszystko wiedzieć, a najgorsze jest to, że ich okłamałam przecież miałam wyjść na imprezę a potem nocować u przyjaciółki, będą na mnie wściekli nie tyle  za związek z tobą co za to, że ich wczoraj okłamałam.
- Nie martw się na pewno, nie będzie tak źle.
- Oby, muszę jak najszybciej wrócić do domu może jeszcze nie widzieli gazety, a wtedy o wszystkim powiem im sama.
- Dobrze, ja też pojadę od razu do domu, życz mi powodzenia. - powiedział  i pocałował ją na pożegnanie.
- A ty mi.- odpowiedziała i wyszła z mieszkania.
                                     
                                                              *********
Gryfonka układała sobie w głowie to co zamierzała powiedzieć swoim przyjaciołom, przychodziło jej to jednak z ogromnym trudem, tak samo było w przypadku, kiedy całą prawdę musiała wyznać rodzicom.
                                             

                                                                  *******                                                                   
Hermiona przekroczyła próg swojego rodzinnego domu a serce podchodziło jej do gardła. Krew w jej żyłach buzowała, w głowie słyszała szum i miała wrażenie, że za chwilę zemdleje. Całą drogę układała sobie w myślach co powie rodzicom, jednak, nic jej nie wychodziło. Zdania nie miały sensu, liczyła na to, że rodzice nie widzieli gazety i że jej kłamstwo nie wyjdzie na jaw.
- Cześć wam, już jestem.- powiedziała Hermiona starając się udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
- Cześć kochanie, jak tam się wczoraj bawiłaś?- zapytała mama Gryfonki
- Dobrze.- powiedziała bez emocji, bojąc się że się zdradzi.
- Mamuś powiedz mi, czy przyszła dzisiaj do  mnie jakaś poczta?
-Nie, skarbie nie było listonosza.
- Ale, czy nie było żadnej sowy?
- Ahh sowy.... nie nie było.
Hermiona odetchnęła z ulgą, kamień spadł jej z serca.
- A coś się stało, czekasz na jakiś ważny list?
- Nie, nie myślałam, że może przyjdzie jakaś kartka od Rona albo Harrego.- skłamała Hermiona, w rzeczywistości już dawno dostała od chłopaków i Ginny kartkę ze świątecznymi życzeniami.
- Masz ochotę na coś do jedzenia, właśnie wstawiłam pieczeń do piekarnika, powinna być dobra za jakąś godzinę, ale do tego czasu mogę zrobić ci jakąś kanapkę.
- Nie dziękuję mamo, przed chwilą jadłam, poczekam na pieczeń. - powiedziała i pocałowała mamę w policzek
- Cześć skarbie.- powiedział Pan Granger, który właśnie wszedł do kuchni.
- Cześć tato.- powiedziała uśmiechając się ciepło.
- Jak się wczoraj bawiłaś?- zapytał mężczyzna po czym usiadł przy stole i wziął łyk herbaty.
- Dobrze... Mamo, Tato chciałbym z wami o czymś porozmawiać.- powiedziała szybko Hermiona
- W takim razie mów słoneczko.- powiedziała Pani Granger, która oderwała się właśnie od kuchni.
- No więc... mam chłopaka.
- To cudownie córciu.- powiedziała rozradowana Pani Granger
- Kiedy przedstawisz nam swojego kawalera? - zapytał Pan Granger
- Niedługo, w najbliższy wolny weekend, obiecuję.
- To świetnie, a możemy wiedzieć kto to jest, znamy go,czy to jakiś kolega ze szkoły?
- Tak, tak znamy się ze szkoły.- odparła niechętnie Gryfonka
- A jak ma na imię?- zapytała mama Gryfonki
Hermiona westchnęła i odpowiedziała
- Draco, Draco Malfoy.
- Państwo Granger spojrzeli na siebie nie pewnie po czym Pan Granger odparł:
- Przegrałaś Jean, wisisz mi 50 dolarów.
Hermiona wytrzeszczyła oczy, patrzyła jak jej mama wyjmuję z portfele banknot i wręcz go jej ojcu.
- Ccco się dzieje?- zapytała Hermiona ze zdziwieniem w oczach.
- Wygrałem zakład.- odparł uradowany Paul
- Ale jaki zakład?- Hermiona nie miała pojęcia co się właśnie stało.
- Założyłem się z twoją matką, o to, że w ciągu tygodnia nam o tym powiesz.
- Ja mówiłam że za miesiąc.
- Ale, skąd, jak, kiedy ? - mówiła zdezorientowana Gryfonka
- Całe święta chodziłaś rozanielona, nagle dostałaś taki śliczny wisiorek a pewności dodała nam jego wizyta u ciebie.
- Zaraz, skąd wiecie, że tu był?
- Krzyknęłaś i powiedziałaś, że to dlatego, że zobaczyłaś pająka, przecież ty się nie boisz pająków, od dziecka to ty w domu zabijałaś wszystkie pająki kapciem.- Zaśmiała się Jean Granger
- A później widziałam jak kręcił się pod domem, kiedy wychodziłaś na imprezę.
- Poznałaś go?- zapytała wciąż zszokowana Hermiona
- No pewnie nie zapomina się wrogów swojego dziecka, zresztą jego blond włosy są dość charakterystyczne. - uśmiechnęła się mama Gryfonki
- Jak mniemam już raczej ci nie dokucza.- zaśmiał się Pan Granger
- Nie.- zaśmiała się Gryfonka
- Muszę wam jeszcze o czymś powiedzieć, no my staraliśmy się ukryć, że ze sobą jesteśmy, ale wczoraj ktoś zrobił nam zdjęcie i wszystko się wydało, teraz jesteśmy na pierwszej stronie proroka codziennego.
- Ależ co w tym niesłychanego, że z kimś się spotykasz? - zapytał mężczyzna
- To, że ja pomogłam uratować świat czarodziei a on... Draco był śmierciożercą.
rodzice Hermiony zachmurzyli się nieco.
- Skoro z nim jesteś to chyba się zmieni nie zrobił nikomu nic złego prawda? - zapytała zaniepokojona kobieta.
- Tak mamo, naprawdę się zmienił, on wcale nie chciał być śmierciożercą, to wszystko przez jego ojca, zresztą to długa Historia.- odparła Hermiona
- W takim razie wszystko się ułoży zobaczysz. - powiedział ojciec
- Kocham was.- powiedziała brunetka i przytuliła się do swoich rodziców.
Była wielką szczęściarą, że ich miała.

                                                          *********
Do przedziału Hermiony właśnie weszli Harry i Ron.
- Hej Miona.- powiedział Harry i przytulił Gryfonkę
- Cześć.- powiedział naburmuszony Ron po czym usiadł na swoim miejscu i wyglądał przez okno.
- Chcę z wami porozmawiać.- odparła ciężko
- Mów śmiało.- powiedział Harry
- Czytaliście proroka?
- Tak.- odpowiedział bez wyrazu Harry
- A więc wiecie, że ja i Dra... ja i Malfoy jesteśmy razem.- wyrzuciła z siebie z szybkością torpedy.
Ron wydał z siebie dźwięk jakby się dławił, jednak nie odezwał się ani słowem i wciąż patrzył przez okno.
- Ale jak to się stało Herm, przecież ty go nienawidzisz a raczej nienawidziłaś.- powiedział Harry
- No  więc wszystko zaczęło się od.....
Hermiona opowiedziała przyjaciołom całą burzliwą Historię jaka przydarzyła się jej i Malfoy'owi
- Wow, nieźle.- powiedział Harry
- Czyli co, mogę liczyć na waszą pomoc, błagam nie odwracajcie się ode mnie, jesteście dla mnie jak bracia, nie przeżyłabym gdybym miała was stracić.
- No coś ty, Miona nie stracisz nas przecież my ciebie też kochamy i nie odwrócimy się od ciebie tylko dlatego, że nie lubimy Malfoy'a, zresztą ja właściwie nic już do niego nie mam, odkupił swoje winy.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę.
- Ron a ty?- zapytała z nadzieją w głosie.
Ron odwrócił się w końcu od okno i odpowiedział z niezadowoloną miną.
- Nie myśl sobie, że go polubię, oboje postradaliście rozum, to jest przecież Malfoy do cholery, ale niech ci będzie  masz moje błogosławieństwo, tylko ostrzegam cię Malfoy  równa się kłopoty.
Hermiona wywróciła oczami, po czym podeszła do Rona i pocałowała go w policzek.
- Dziękuję, nie masz pojęcia jakie to dla mnie ważne, cieszę się, że was mam chłopaki.- powiedziała po czym objęła ich mocno.
Reszta podróży minęła im spokojnie, rozmawiali o tym co robili w święta i o zbliżających się Owutemach.
                                                         *********
Draco Malfoy wysiadł właśnie z pociągu z walizką w ręku, towarzyszył mu jego najlepszy przyjaciel Blaise Zabini.
- No stary jestem w szoku.
- Powtarzasz się Blaise.- powiedział znudzony arystokrata
- Jestem z ciebie dumny smoku wreszcie zrobiłeś coś co chciałeś zrobić.
- Ja też się cieszę.
- No to opowiadaj jak tam ci się żyje z Granger. - powiedział brunet i wymownie poruszył brwiami.
- Mówię ci Blaise, kiedy tylko się przymnie pojawi, muszę się powstrzymywać, żeby się na nią nie rzucić, to co ona zemną robi przechodzi ludzkie pojęcie, potrafię myśleć tylko o niej, wystarczy tylko, że spojrzy na mnie tymi swoimi dużymi, brązowymi oczami a ja wymiękam.
- No to wpadłeś po uszy stary.- powiedział Blaise i wyszczerzył rząd białych, równych zębów.
- I powiem ci, że wcale mi to nie przeszkadza, Granger to dziewczyna idealna, seksowna, mądra, zadziorna, uwielbiam się z nią sprzeczać, ma wtedy taki błysk w oku, cholernie mnie podnieca.
- No fakt urody to jej nie brakuje, powiem ci, że gdybym nie był twoim kumplem to bym do niej uderzał.
- Ej ej ej stary grabisz sobie.- powiedział i uderzył przyjaciela w ramie.
Przekroczyli właśnie próg Hogwartu mijając grupę rozmawiających ze sobą dziewczyn z 5 roku, które na nich widok ucichły. Draco zmierzwił włosy i puścił im oczko, a wszystkie zachichotały równo i odeszły każda w swoją stronę.
-Nie możesz się powstrzymać co? - zapytała przyjaciela Blaise
- O co ci chodzi?
- Masz teraz dziewczynę.
- A ty od kiedy, żeś się taki święty zrobił?
- Po prostu nie chcę, żebyś wszystko spieprzył przez swoją głupotę.
- Przestań, przecież ja tylko przechodziłem i poprawiłem włosy.- powiedział i zrobił niewinną minę.
Blaise spojrzał na niego karcąco.
- Oj no spokojnie, nie zamierzam nikogo podrywać, po prostu lubię czasami upewnić się, że jestem nieziemsko przystojny.
- Narcyz.- powiedział i pokręcił głową brunet.
- Zazdrosny jesteś?
- Ja? Proszę cię to ja jestem przystojniejszy w tym duecie.- parsknął Blaise
- Śnisz diabełku.
- Poderwę każdą dziewczynę, chcesz się założyć?
- A o co się zakładamy? - zapytał Draco z przebiegłym uśmieszkiem
- Przegrany robi rundkę po błoniach w samych gaciach.- powiedział  Blaise
- Widzę, że jesteś pewny siebie, niech ci będzie, ale to ja wybiorę ci tę dziewczynę.- powiedział przekornie blondyn.
- No to dawaj.
Draco rozejrzał się po korytarzu i wśród setek dziewczyn po nim krążących wybrał średniego wzrostu brunetkę z Ravenclaw siedzącą na parapecie.
- Ona.- powiedział i wskazał ręką na dziewczynę, którą wybrał.
Brunet spojrzał w kierunku dziewczyny, poprawił włosy i ruszył w jej stronę.
- Patrz i ucz się.- rzucił na odchodne.
                               

                                                          *********
Blaise pewnym krokiem zmierzał w stronę ślicznej młodej brunetki, która siedząc na parapecie czytała książkę, chłopak spojrzał na jej okładkę i śmiało zaczął rozmowę.
-Romeo i Julia, ktoś tu jest romantyczny.- powiedział i uśmiechnął się szelmowsko
Dziewczyna podniosła wzrok znad lektury i zlustrowała chłopaka od góry do dołu.
- A ktoś jest wścibski.- powiedziała i wróciła do czytania książki.
- Może, troszeczkę, ale to nie grzech. Mam na imię Blaise.- powiedział po czym pocałował jej dłoń.
- Wiem kim jesteś.- burknęła
- W takim razie, jak ty masz na imię?
- Carmen Quartz.
- Miło cię poznać.- powiedział i posłał jej swój firmowy uśmieszek.
- Nie mogę powiedzieć, że ze wzajemnością.
- Słucham?- zapytał zdezorientowany Blaise
- Słyszałam o tobie co nieco i nie sądzę, żebym miała ochotę z tobą rozmawiać.
- No coś ty, co takiego słyszałaś? To na pewno plotki.
- Tak, a więc nie jesteś kumplem Draco Malfoy'a, który tak samo jak swój przyjaciel, wykorzystuje dziewczyny, zmieniając je jak rękawiczki.
 - Ja, nigdy w życiu! Przyjaźnie się z Draco to fakt, ale ja nie wykorzystuje dziewczyn. Ja po prostu nie mogę znaleźć tej właściwej i ciągle jej szukam, może mi w tym pomożesz? - powiedział i poprawił włosy
Dziewczyna wywróciła oczami.
- Słuchaj daj mi spokój co nie mam czasu na pogaduszki z płytkim ślizgonem.
- Hej, nie bądź nie miła, chciałem po prostu podejść, pogadać o literaturze.
Dziewczyna prychnęła śmiechem.
- Co cie tak bawi? - zapytał urażony
- Bo nie wyglądasz na takiego co lubi rozmawiać o literaturze.- mówiła dławiąc się śmiechem
- A na kogo w takim razie ci wyglądam?
- Na chłopaka, który zakłada się z kumplem o to, że poderwie przypadkową laskę, myślisz, że jestem głucha albo głupia. -powiedziała i korzystając z tego, że obok przechodziła jakaś drugoklasistka z shake'm czekoladowym w ręku, wyrwała jej go i wylała ślizgonowi na włosy.
Ludzie zebrani na korytarzu bili brawo a ślizgoni śmiali się w najlepsze ze swojego kolegi.
- To tak, żeby ostudzić twój zapał.- powiedziała, odwróciła się na pięcie i odeszła w stronę dziewczyny, której zabrała napój, żeby ją przeprosić.
Do ociekającego czekoladą Blaise'a podszedł Draco, który pokładał się ze śmiechu.
- No, no Blaise, rzeczywiście żadna ci się nie oprze.
- Zamknij się.- powiedział wściekły diabeł.
- Oj nie dąsaj się tak, znaj moją dobroć odpuszczę ci te biegi w samych majtkach i tak zrobiłeś już z siebie debila.
Blaise burknął pod nosem coś odnośnie dobroci swojego przyjaciela i zachowaniu dziewczyny i odszedł w kierunku lochów.

                                                   ***********
Późnym wieczorem do dormitorium Hermiony wszedł Draco.
- Hej księżniczko.- powiedział i pocałował ją w szyję.
- Hej.- szepnęła cicho.
- Jak minął ci pierwszy dzień?- zapytał blondyn, po czym rozsiadł się na kanapie obok niej.
- W miarę dobrze, oprócz setki komentarzy i zawistnych wspomnień twojego fanklubu.
- Mojego fanklubu?- zapytał roześmiany Draco
-Tak, już nie udawaj świętego, przecież wiem, że zanim byliśmy razem, korzystałeś ze swojego uroku osobistego. - powiedziała kąśliwie.
- Nie było tego wcale tak dużo tylko jakieś 5-10.
- 5-10?- zapytała
- No dobra może 200, ale to nie ma znaczenia, teraz liczysz się tylko ty.- powiedział i pocałował ją zachłannie.
- Ej Romeo ty mi tu oczu nie mydl pocałunkami, lepiej powiedz jak ci poszła rozmowa z rodzicami.
- Wiedziałem, że o to zapytasz.
- Nie marudź, opowiadaj.
                                                     ************


Draco znowu przekroczył próg swego domu, zapalając wcześniej papierosa, nikomu się by do tego nie przyznał ale był cholernie przerażony.
- Dzień dobry Paniczu Draco.- przywitała go ich służąca
- Dzień dobry Sally, czy rodzice są w domu?
- Tak paniczu, Pańska matka czyta w ogrodzie, a Pan Malfoy jej towarzyszy.
Świetnie.- pomyślał Draco, na pewno oboje właśnie przeglądają proroka.
- Dziękuję Sally.
Blondyn szybkim krokiem udał się na taras, gdzie zastał swoich rodziców, nie mylił się oboje czytali proroka codziennego.
-Dzień dobry.- powiedział chłodno.
- Dzień dobry? Tylko tyle masz nam do powiedzenia? - zapytał z kpiną Malfoy senior.
- Mówiłem akurat do matki.- powiedział kąśliwie.
- Draco!- upomniała go Narcyza.
Chłopak przygryzł wewnętrzną stronę policzka i zacisnął pięść.
- Co to ma znaczyć?  - zapytał Lucjusz tonem pełnym obrzydzenia i rzucił gazetę na stół.
- To co widzisz.
- Chcesz mi powiedzieć, że chodzisz z tą SZLAMĄ?- powiedział pełen pogardy i obrzydzenia
- Lucjusz!- tym razem upomniała męża
- Nie nazywaj jej tak!- warknął młody Malfoy
- Może mi powiesz, że ty nazywałeś ją inaczej. Mało razy mówiłeś ta szlama Granger, powinni ją zamknąć a najlepiej zabić.
Draco zamknął oczy i wziął głęboki oddech. Rzeczywiście nie mógł zaprzeczyć, wiele razy mówił tak o gryfonce.
-Tak, masz rację, ale tylko i wyłącznie dlatego, że o niespodzianka ty mnie tego nauczyłeś. - syknął Draco
- Bo taka jest prawda, ta dziewczyna jest brudna, niegodna bycia czarownicą.
- Jeszcze raz tak o niej powiesz to...
-  To co mi zrobisz, uderzysz mnie, swojego ojca?- zakpił Lucjusz
- Już dawno nie jesteś moim ojcem.- syknął chłopak
Obserwująca to wszystko Narcyza zalała się łzami.
- Zabraniam ci spotykania się z nią.- wrzasnął
Draco prychnął.
- Myślisz, że cię posłucham.
- Będziesz musiał.
- Bo co?
- Bo inaczej twoja noga nigdy już nie postanie w tym domu.
- Nie ma sprawy, o niczym innym nie marzyłem.- wrzasnął Draco
- A więc nie zmienisz zdania ?
- Nie.
- A więc, wyjdź stąd i nie wracaj, nie próbuj się z nami kontaktować, wydziedziczam cię.- wrzasnął wściekły.
- Ależ Lucjuszu.-  powiedziała Narcyza szlochając.
- Tak postanowiłem Narcyzo.
Draco uśmiechnął się gorzko i spojrzał na matkę.
- Nie wiem jak możesz kochać tego człowieka mamo, żegnaj. - powiedział i teleportował się z cichym pyknięciem zostawiając w tyle wściekłego ojca i zapłakaną matkę.

                                                           *************

Hermiona siedziała na kolanach Draco i wplątywała palce w jego włosy.
- Naprawdę to zrobił ? - zapytała Hermiona z poczuciem winy.
- Tak, wydziedziczył mnie.
- Ale co ty teraz zrobisz, przecież za chwilę kończysz szkołę?
- Mieszkanie już mam, no i co, znajdę sobie jakąś robotę. Ojciec mógł mnie wydziedziczyć, ale wiem, że dziadkowie od strony ojca przepisali cały majątek na mnie i według ich woli mam go otrzymać po skończeniu szkoły, więc ojciec nie ma nic do gadania.- wzruszył ramionami blondyn.
- To wszystko wyszło okropnie, czuję się winna.
- Ej, księżniczko gdyby mój ojczulek był normalny nie byłoby tego całego cyrku, to nie twoja wina, powiedziałbym, że to nawet twoja zasługa, nie będę musiał się z nim użerać. - powiedział i ucałował ją delikatnie.
- A tobie jak poszła rozmowa z rodzicami?- zapytał blondyn zmieniając temat.
- W zasadzie zabawnie.- zaśmiała się Hermiona.
- Zabawnie?- zapytał zdziwiony ślizgon
- Tak, okazało się, że wszystkiego się domyślali i nie mają nic przeciwko. I to wszystko przez te twoje niezapowiedziane odwiedziny a nie mówiłam. - powiedziała i walnęła go poduszką w ramię.
- Nie zaczynaj wojny Granger. - powiedział z udawanym gniewem
- Bo co mi zrobisz Malfoy? - zapytała butnie po czym wstała z kanapy, stanęła na przeciwko niego i ponownie walnęła go poduszką.
- Osz ty, dobra znaj moją dobroć masz jeszcze jedną szansę,jeszcze raz a zobaczysz.
Hermiona bez chwili namysłu uderzyła go tym razem w głowę.
- Sama tego chciałaś. - powiedział ślizgon po czym wstał, przerzucił przez gryfonkę przez ramię i wybiegł w kierunku wyjścia z jej pokoju do pokoju wspólnego Gryffindoru.
- Co ty robisz? - zapytała przerażona
- Mówiłem nie zaczynaj wojny.- powiedział i uśmiechnął się Szelmowsko.
Chłopak wbiegł do pokoju wspólnego Gryffindoru z brunetką przewieszoną przez ramię jak worek ziemniaków i wśród dziesiątek Gryfonów zaczął krzyczeć.
-Hermiona Granger to moja dziewczyna, jeśli ktoś się do niej zbliży zabiję!!! - krzyknął radośnie i wybiegł w stronę wyjścia.
- Boże Draco co ty robisz, puść mnie.- błagała Hermiona
- O nie nie nie, nie teraz nie odpuszczę.- powiedział po czym wybiegł z dormitorium.
Ślizgon biegał jak szalony po budynkach Hogwartu z Hermioną na rękach, krzycząc, że jest jego dziewczyną. Brunetka śmiała się z całej sytuacji, wiedziała, że wszystko jest już jasne, że nie muszą się kryć, było jej z tym dobrze.
Blondyn zatrzymał się dopiero gdy zrobili koło i z powrotem wbiegli do dormitorium Hermiony, wtedy chłopak rzucił ją na łóżko i przykucnął nad nią opierając dłonie po obu stronach jej głowy.
- Wariat.- powiedziała Hermiona
- Ale takiego mnie kochasz. - powiedział Blondyn i pocałował brązowooką namiętnie.















niedziela, 19 lutego 2017

Rozdział 22

Hermiona siedziała na swoim łóżku i bawiła się złotym łańcuszkiem, który dostała od Draco. Była ogromną szczęściarą znów miała przy sobie swoich ukochanych rodziców. Miała również cudownych przyjaciół i chłopaka, o którym nigdy by nie pomyślała, że może żywić do niego jakiekolwiek inne uczucie niż nienawiść, a jednak w tak krótkim czasie wszystko obróciło się o 180 stopni. Bolało ją tylko to, że muszą się ukrywać, przynajmniej na razie, wiedziała że gdyby ich związek wyszedł na jaw wywołaliby wielką burzę, przede wszystkim bała się reakcji swoich przyjaciół Harry, Ron i Draco delikatnie mówiąc nie przepadali za sobą i wiadomość, że ich przyjaciółka chodzi z ich wrogiem z całą pewnością by ich nie ucieszyła. Dziewczyna westchnęła wstała i udała się do łazienki aby wziąć prysznic. Zdjęła ubranie, weszła do kabiny, odkręciła wodę i poczuła jak tysiące ciepłych kropelek wody otula jej skórę. Po 15 minutach wyszła z pod prysznica, jeden ręcznik owinęła wokół ciała, z drugiego zrobiła na głowie turban i wyszła z łazienki do pokoju. Weszła do swojej sypialni i skierowała się w stronę szafy aby wziąć z niej ubrania. Sięgała właśnie po jeansy, kiedy nagle ktoś złapał ją w talii, krzyknęła a mężczyzna zakrył jej usta dłonią, odwrócił w swoją stronę i przyłożył palec do ust na znak, że powinna być cicho.
~Hermiona skarbie coś się stało? - z dołu było słychać zaniepokojony głos mamy gryfonki
Mężczyzna zabrał dłoń z twarzy Hermiony a ona odpowiedziała swojej rodzicielce:
- Nie wszystko w porządku, po prostu zobaczyłam pająka.
 - Nie wiedziałem, że potrafisz kłamać.- odparł chłopak
- Na miłość Boską Draco czy cię pogięło, naprawdę chcesz, żebym dostała zawału???
- No coś ty, nie powiesz mi, że się na mnie złościsz.
- A właśnie, że tak, myślisz sobie, że możesz się pojawiać tak ni stąd ni zowąd kiedy ci się żywnie podoba? - powiedziała przekornie gryfonka i odsunęła się od Malfoy'a
- Księżniczko wiesz, że jak się złościsz to wyglądasz jeszcze bardziej seksownie niż zwykle.- powiedział i mrugnął do niej znacząco.
Hermiona z trudem powstrzymała się od śmiechu, zamiast tego wywróciła oczami i założyła ręce udając nadąsaną.
- Przepraszam, no może powinienem był cię uprzedzić, ale lubię robić niespodzianki.- powiedział i przysunął się bliżej niej, na co ona odsunęła się dalej.
Byli parą i zakopali topór wojenny ale nadal uwielbiała się z nim przekomarzać, tak samo jak on z nią, a więc im bliżej niej ślizgon się przysuwał tym dalej ona się odsuwała, w końcu natrafiła plecami na ścianę, a Draco oparł dłonie nad jej głową opierając się o ścianę. Chłopak dotknął czołem jej czoła i powiedział:
- Mam cię.- po czym pocałował ją namiętnie.
Gdy oderwali od siebie swoje usta, śłizgon odsunął się o pół kroku i zmierzył Hermionę wzrokiem.
- Co się tak gapisz? - zaśmiała się Hermiona
- Bo do twarzy ci w tym ręczniku.- powiedział i uśmiechnął się szelmowsko
Hermiona natychmiast spojrzała na siebie i przypomniała sobie, że nie zdążyła się ubrać, stała więc przed Malfoyem okryta wyłącznie ręcznikiem.
- To wszystko przez ciebie. - powiedziała z wyrzutem i podbiegła do szafy po ubranie.
- Jak chcesz to ja też mogę się rozebrać, żeby było ci raźniej.- powiedział i wyszczerzył przed nią równy rząd śnieżnobiałych zębów.
- Ej ej nie rozpędzaj się tak.
- Nic nie poradzę, że mnie pociągasz.- powiedział i rozsiadł się na jej łóżku.
Hermiona wywróciła tylko oczami i odparła:
- Siedź tu i bądź cicho, bo jak moi rodzice cię zobaczą to się zdziwią, ja idę się ubrać, zaraz wracam.- powiedziała i zniknęła za drzwiami łazienki.
- Ale wiesz, że nie musisz wychodzić do łazienki, możesz ubrać się tutaj, albo najlepiej w ogóle się nie ubierać. -  powiedział z uśmiechem na ustach arystokrata
- Bardzo śmieszne. - odpowiedziała mu z łazienki.
Kiedy się ubierała on spacerował po jej pokoju i właśnie chwycił stojące na jej biurku zdjęcie przedstawiające ją i resztę złotego trio podczas 3 roku nauki w Hogwarcie, stali w śniegu śmiejąc się z czegoś.
- Na co tak patrzysz? - zapytała Hermiona wchodząc do pomieszczenia.
- Nie, na nic.- odpowiedział i odstawił ramkę na miejsce.
- To teraz mi powiedz co cię  do mnie sprowadza?
- Jak to co, chciałem się z tobą zobaczyć księżniczko.
- Kochany jesteś, ale wolałabym, żebyś mnie wcześniej uprzedzał, mogłabym się uszykować.- powiedziała i spojrzała na niego wymownie.
- Oj nie złość się przecież widziałem cię już mniej ubraną.- powiedział i mrugnął do niej.
- Dobrze, ale wiesz są moi rodzice, następnym razem proszę cię zadzwoń albo wyślij sowę. - powiedziała i usiadła mu na kolanach.
- Niech ci będzie. - powiedział i włożył jej kosmyk włosów za ucho.
- Mam nadzieję, że nic nie robisz dziś wieczorem.- powiedział
- Czemu?
- Bo mam zamiar cię porwać. - powiedział i poruszył brwiami.
- Dokąd?
- Na imprezę znam tutaj niezły klub.
- Przecież wiesz, że nie mogą nas razem zobaczyć, wszyscy czarodzieje nas doskonale znają więc ten klub na pokątnej odpada.
- A kto mówi o klubie dla czarodziei?
- Od kiedy ty chodzisz do mugolskich klubów? - zapytała z niedowierzaniem Hermiona
- Od zeszłego lata, ta ich muzyka jest całkiem spoko. - odparł Malfoy i wzruszył ramionami
- No no no Panie Malfoy nie poznaje Pana.- uśmiechnęła się, złapała w dłonie jego twarz i pocałowała mocno.
- To bądź gotowa o 21 wpadnę po ciebie.
- Tylko nie wchodź do domu.
- Dlaczego?
- Moi rodzice raczej znają cię od tej nieciekawej strony.
Draco zmarkotniał
- Szkoda...
- Ale wiesz może z czasem wszystko się ułoży,  muszę wyrobić grunt porozmawiać z rodzicami, chłopakami i jakoś im delikatnie sugerować, że się zmieniłeś, że zrozumiałeś, przeprosiłeś, że zakopaliśmy topór wojenny, dopiero później powiemy im całą prawdę, potrzeba czasu.
- Przecież wiem, dobra nie ważne będę czekał za twoim ogrodzeniem.- odpowiedział wyraźnie zdenerwowany
Hermiona nie chciała doprowadzić do kłótni więc przytaknęła i zmieniła temat.
- Jak minęły ci święta?
- A jak myślisz?
- Aż tak źle?
- Tak jak zawsze, nie mogłem patrzeć na ojca. - odpowiedział krótko
- I tyle, nic więcej się nie wydarzyło?
- Boże Hermiona nie będę o tym rozmawiał. - krzyknął blondyn i podniósł się z łóżka
- Uspokój się bo moi rodzice zaraz tu przyjdą.
- Przepraszam- burknął
- Co mi po twoich przeprosinach Draco, chciałam po prostu, żebyś to z siebie wyrzucił naucz się wreszcie, że nie można tłamsić emocji.
- Chłopak wywrócił oczami i usiał z powrotem obok Granger
- Dobra już dobra, powiem ci.

**********

Draco Malfoy stał właśnie przed ogrodzeniem swojego domu, nie miał najmniejszej ochoty na spędzanie rodzinnych świąt, jego rodzina od dawna nie była już rodziną, szczerze nienawidził ojca i miał zamiar go uniknąć aby nie wszcząć kłótni przy matce, która bardzo to przeżywała.
Młody Malfoy wyciągnął z kieszeni płaszcza, jednego papierosa, włożył go do ust, zapalił, zaciągnął się i powoli wypuścił ustami dym. Nie palił często w zasadzie tylko wtedy gdy potrzebował się odstresować a właśnie teraz był zestresowany. Stał tak jeszcze 5 minut po czym rzucił papierosa na ziemię, przycisnął go butem i ruszył w stronę drzwi.
Kiedy tylko przekroczył próg swojego domu przywitała go jego matka.
- Cześć synku.- powiedziała z iskierkami w oczach i przytuliła swojego syna
- Cześć mamo- powiedział i uścisnął mocno rodzicielkę, kochał ją bardzo i to ona była zawsze dla niego wsparciem
- Wyglądasz jakoś mizernie, dobrze się czujesz?
- Tak mamo, wszystko gra.
W tej chwili do holu wszedł Lucjusz Malfoy.
- Witaj Draco. - powiedział głosem bez wyrazu
- Witaj Ojcze. - powiedział chłodno Malfoy junior, ale kiedy ojciec wyciągnął do niego rękę, chłopak udał że tego nie widzi, wziął  torbę i ruszył do swojego pokoju.
- Jestem zmęczony podróżą pójdę się zdrzemnąć.- powiedział
- Nie zjesz z nami kolacji?- zapytała zasmucona Narcyza
- Dziękuję mamo ale nie jestem głodny, obiecuję, że później coś zjem.
Do końca dnia nie wyszedł już ze swojej sypialni, dzień później była wigilia, więc Draco chcąc nie chcąc musiał wyjść z pokoju. Zszedł po schodach do kuchni nalał sobie do miski mleka, dosypał miodowych płatków, po czym usiadł przy stole i zaczął jeść.
- Dzień dobry kochanie. - powiedziała z ciepłem Narcyza i pocałowała w czoło swojego syna
- Cześć mamo.
-Jak ci się spało?- zapytała
- Dobrze, dziękuję.- odpowiedział Draco uśmiechając się szczerze do rodzicielki bo wiedział, że sprawi jej tym przyjemność.
Rozmawiali jeszcze chwilę po czym Draco wstał i wyszedł znów do swojego pokoju, wyszedł z niego koło godziny 19 ubrany w czarną koszulę i  bordową marynarkę zszedł na dół i udał się w stronę jadalni, gdzie mieli wspólnie zjeść kolacje.
Zajął miejsce przy stole, gdzie siedzieli już jego rodzice. Gdy ich syn się zjawił Narcyza wstała i powiedziała;
-Cieszę się, że możemy siedzieć tu wszyscy przy stole, zjeść razem kolację wigilijną i po prostu być rodziną, wesołych świąt moi kochani.
- Wesołych świąt.- odpowiedzieli jej niezbyt entuzjastycznie Lucjusz i Draco
 Wszyscy jedli w ciszy kolację odzywała się tylko Narcyza, która próbowała zainicjować jakąś miłą rozmowę.
- Jak w szkole synku?
- Dobrze mamo, jak zawsze.
- Znalazłeś sobie wreszcie jakąś dziewczynę?
- Nie.- skłamał Draco
- Powinieneś sobie wreszcie jakąś znaleźć, żeby później jakoś się ustatkować.- powiedział Lucjusz
- Nie sądzę, żebyś był odpowiednią osobą do dawania mi rad. -syknął ślizgon
- Trochę nas mało w tym roku.- powiedziała Cyzia chcąc zmienić temat
- Taaak jaka szkoda, że nie ma z nami voldemorta i jego przydupasów, twoich kolegów tatusiu, kurczę tak mi brakuje tych jęków mordu przy kolacji. - powiedział Draco patrząc na ojca z nożami w oczach
- Ja miałam na myśli Bellę.- powiedziała Narcyza tłumiąc łzy.
- Oj tak biedna ciocia Bella, jej będzie mi brakowało najbardziej i tych jej psychopatycznych zwyczajów.- warknął Draco
Po policzku Narcyzy spłynęła łza, jej siostra była jaka była, ale kochała ją.
- Może trochę szacunku, zobacz przez ciebie matka płaczę.- powiedział z wyższością Lucjusz
- A myślisz, że przez ciebie to nie płakała, kiedy dołączyłeś do śmierciożerców. kiedy przez ciebie JA MUSIAŁEM do nich dołączyć, kiedy po jej domu przechadzał się voldemort co chwila kogoś zabijając?
- Radzę ci żebyś się uspokoił.- powiedział Lucjusz
- Jesteś akurat ostatnią osobą, która powinna mi coś radzić.- wycedził  przez zęby Draco
- Uspokójcie się proszę.- powiedziała Narcyza szlochając
- Nie mamo, mam już tego dosyć, nie będę udawał, że nic się nie stało bo się stało, prawda jest taka, że nigdy nie byłeś dla mnie ojcem, od dziecka wpajałeś mi te swoje durne poglądy o czystości krwi, pieprzyłeś bzdety o tym jacy to będziemy sławni i ważni kiedy voldemort przejmie władzę, mówiłeś, że przyjaźń i miłość to strata czasu, powtarzałeś mi, że mam zawsze być najlepszy. Czy do cholery chodź raz mnie pochwaliłeś, byłem w ciebie wpatrzony jak w obrazek i jedyne czego oczekiwałem to odrobina uznania, poczucia, że jesteś ze mnie dumny, SPIEPRZYŁEŚ mi życie, mi i mamie więc teraz nawet nie próbuj mi doradzać.- wykrzyczał Draco po czym wstał od stołu i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.

********

- I tak po prostu wyszedłeś, podczas wigilii? - zapytała zmartwiona Hermiona
- Granger gdybym wtedy nie wyszedł, to nie wiem czy bym się opanował i nie strzelił mu w twarz.
- Ale co było dalej, wróciłeś później do domu?
- Tak, po rzeczy. Przeprosiłem matkę i powiedziałem, że będzie lepiej jeśli wyjadę.
- I co ona na to?
- Zaczęła płakać, prosiła mnie, żebym jeszcze spróbował pogodzić się z ojcem, ale ja wiem, że nie jestem w stanie mu wybaczyć, przynajmniej na razie, obiecałem jej, że będę pisał i, że wpadnę w trakcie ferii, kiedy ociec będzie w pracy.
-Tak właściwie to gdzie twój ojciec teraz pracuje?
- Zatrudnili go w ministerstwie do papierkowej roboty.
- Czekaj, czekaj to gdzie ty spędziłeś resztę świąt?
- U Blaise'a.
- Draco musisz za jakiś czas spróbować się z nim pogodzić, wyrzuciłeś w końcu co czujesz i to jest najważniejsze, może ojciec coś zrozumie.
- Może. - powiedział bez wyrazu Draco
~ Hermiona kochanie, chodź na obiad. - zawołał z dołu ojciec Gryfonki
- Już idę tato, chwilka. - odkrzyknęła
- Draco musisz już lecieć, wołają mnie.
- Dobra już spadam, ale pamiętaj widzimy się o 21 tak?
- Tak, tak spadaj już bo cię zobaczą. - powiedziała i pocałowała go na pożegnanie, po czym on teleportował się z cichym pyknięciem.


*********

Dochodziła godzina 21 więc Hermiona właśnie zakładała płaszcz i wychodziła z domu.
- Uważaj na siebie kochanie.- powiedzieli jej rodzice
- Dobrze będę uważać. - powiedziała po czym pocałowała oboje w policzek i wyszła.
Na zewnątrz czekał już na nią Malfoy.
- Pięknie wyglądasz.- szepnął jej na ucho 
Hermiona uśmiechnęła się ciepło i pocałowała ślizgona w policzek.
- To co idziemy?
- Jasne.- odpowiedział chłopak po czym złapał Hermionę za rękę i teleportowali się pod znany klub w centrum Londynu.
Weszli do środka a ich uszy uderzyła fala głośnej muzyki.
Draco złapał Hermionę za rękę i zaprowadził ją na środek parkietu gdzie tańczyli razem w rytm muzyki sączącej się z głośników.
Hermiona miała na sobie sięgającą kolan w połowie koronkową białą sukienkę z rękawami 3/4. a Draco biały t-shirt i jeansową kurtkę, oboje zachwycali swoim wyglądem i zwracali uwagę  płci przeciwnej.
- Przyniosę nam coś do picia.- powiedział przekrzykując muzykę
Hermiona mu przytaknęła i tańczyła dalej sama. Swobodnie poruszała się w rytm muzyki wodząc dłońmi po swoim ciele. Kiedy tańczyła nie miała żadnych ograniczeń, znikały wszelkie bariery, istniała tylko ona, muzyka i parkiet, poruszała się swobodnie, energetycznie, była pełna magnetyzmu. Nic dziwnego, że natychmiast wokół niej pojawiło się stado facetów, którzy pragnęli bliżej się zapoznać z seksowną dziewczyną. Właśnie podszedł do niej wysoki brunet, złapał ją za rękę i obrócił wokół jej własnej osi.
- Hej piękna, jesteś tutaj pierwszy raz?
- Uhm- odpowiedziała krótko brązowooka
- Mówił ci już ktoś, że wyglądasz mega seksownie.- powiedział i przyciągnął ją do siebie tak, że dzieliły ich milimetry, chłopak przysunął swoje wargi do jej chcąc je połączyć, ale Hermiona odepchnęła go delikatnie.
- Sorki, ale nie jestem tu sama.
-No coś ty nie widzę przy tobie innego faceta, gdybym to ja nim był nie odstępowałbym cię na krok.- powiedział i znowu przyciągnął ja do siebie.
Hermiona za wszelką cenę starała się go delikatnie odsunąć, jednak wszelkie jej starania przynosiły odwrotny efekt.
Chłopak był coraz bardziej natarczywy i coraz bardziej nachalnie próbował ją uwieść.
- No coś ty nie musisz się mnie bać, nie musisz ściemniać, że przyszłaś z chłopakiem.
- Ona nic nie ściemnia, więc lepiej odpieprz się od mojej dziewczyny, bo cię rodzona matka nie pozna.- powiedział wściekły Draco
Hermiona skorzystała z momentu nieuwagi chłopaka, wyrwała się z jego objęć  i stanęła za plecami blondyna.
Brunet zmierzył wzrokiem Dracona i chyba stwierdził, że nie warto z nim zadzierać, poszedł więc w stronę baru po drodze mrugnął do Hermiony i powiedział.
-Jak wam nie wyjdzie to zadzwoń- powiedział i wsunął jej do torebki kartkę ze swoim numerem telefonu.
- Nawet na chwilę nie można cię spuścić z oka.- powiedział, pokręcił głową, przyciągnął ją do siebie i pocałował namiętnie dając wszystkim do zrozumienia, że nie należy się do niej zbliżać.
Przez resztę imprezy ślizgon nie odstępował jej na krok, Stali na środku parkietu całując się namiętnie i zachłannie, istnieli tylko oni,w pewnym momencie Draco oderwał od siebie Hermione, złapał ją za rękę i wyprowadził z klubu.
- Dokąd idziemy? - zapytała roześmiana Hermiona
- Zobaczysz.- odpowiedział Draco, po czym pocałował ją w czoło.
Hermiona nagle odwróciła głowę w stronę ciemnej uliczki.
- Co się stało?- zapytał
-Nic, zdawało mi się, że kogoś widziałam, nie ważne chyba mi się tylko zdawało.
- Ok, no to idziemy.
Szli pięć minut kiedy nagle złapał ich deszcz,
Oboje zaczęli biec śmiejąc się przy tym jak małe dzieci.
- Daleko jeszcze?- zapytała Hermiona, która nie mogła złapać oddechu.
- Wskocz mi na plecy.
- Nie poradzisz mnie. - powiedziała
- A założymy się? - powiedział ślizgon, po czym podniósł ją i zaczął biec dalej
- Wariat- krzyknęła i zaśmiała się.
Doszli do małego domku przypominającego mini kamienicę, był z ślicznej czerwonej cegły i miał mały zadbany ogródek z dużymi tujami.
Draco otworzył furtkę, a następnie drzwi i weszli do środka. Oczom Hermiony okazał się przestronny dom w iście śłizgońskim stylu, było tu dużo zieleni i srebra, jednak w gruncie rzeczy wydawał się przytulny.
-Zrobię ci Herbatę, cała przemokłaś - powiedział blondyn
- Dziękuję.- powiedziała, uśmiechnęła się i usiadła na pikowanej zielonej kanapie naprzeciwko kominka.
Chłopak wstawił wodę w czajniku i wyszedł z kuchni, po chwili pojawił się z powrotem ze swoją dużą białą koszulą.
- Masz ubierz to, będzie ci cieplej. - powiedział i podał jej ubranie
- Tu na korytarzu zaraz po lewej jest łazienka, możesz się przebrać.
- Dziękuję- powiedziała i pocałowała go delikatnie, po czym zniknęła za korytarzem.
Arystokrata zrobił dwie Herbaty, postawił je na ławie i rozsiadł się na kanapie, w tym momencie do pokoju weszła Hermiona, która właśnie robiła sobie koka.
- No, no kochanie, chyba częściej musisz moknąć, bo obłędnie jest ci w tej mojej koszuli.- powiedział, podniósł się i jedną ręką łapiąc dziewczynę w talii przysunął ją do siebie.
-To co będziemy robić? - zapytał i poruszył znacząco brwiami
- Tak szczerze to miałabym ochotę po prostu poleżeć na kanapie przy kominku i po ogrzewać się w jego blasku.
- A gdzie ja jestem w tej wizji? - zapytał Draco udając nadąsanego
-Tuż obok mnie.- powiedziała i pocałowała go mocno
Chłopak wziął więc ją na ręce, posadził na kanapie, jednym ruchem różdżki zapalił kominek i usiadł obok brunetki obejmując ją ramieniem. Hermiona wzięła kubek z Herbatą upiła łyk i wtuliła się w klatkę piersiową blondyna, rozkoszując się słodkim zapachem jego perfum.
- Tak właściwie to gdzie my jesteśmy? - zapytała
- W moim domu.
- Przecież mieszkasz z rodzicami.
- Kiedy wyszedłem w wigilię z domu, na czas świąt zatrzymałem się u Blaise'a, ale nie długo kończymy szkołę, a ja nie zamierzam wracać do domu, tak więc udało mi się znaleźć i kupić ten dom.
- No dobrze, ale skąd miałeś pieniądze?
- Póki co rodzice mnie nie wydziedziczyli, więc mam sporo oszczędności w Gringocie.- odparł ślizgon
- Jest tu, całkiem przytulnie, jak na ślizgona.
- Ej a co to miało znaczyć, tak się składa, że mam świetne wyczucie stylu. - powiedział urażony, a Hermiona zaśmiała się.
- Ale wiesz brakuje tu trochej kobiecej ręki.- powiedział i spojrzał jej w oczy
- Co chcesz przez to powiedzieć? - zapytała Hermiona z błyszczącymi oczami
- Wiesz, jeśli chcesz, to kiedy skończymy szkołę mogłabyś się do mnie wprowadzić.
Hermionie oczy rozbłysnęły jak stado świetlików, rzuciła się chłopakowi na szyję i pocałowała namiętnie.
- No pewnie, że chcę.
- Wyobrażasz to sobie, codziennie przy mnie, codziennie będziemy wygrzewać się przy kominku a później..
- A później co? - zapytała kusząco Hermiona
- A później, czeka na nas sypialnia z olbrzymim łóżkiem.- szepnął jej na ucho,
- Brzmi kusząco. - powiedziała brązowooka i ucałowała go namiętnie.
- Ale po co czekać do końca roku szkolnego, słyszę, że łóżko nas woła z sypialni.- powiedział podniósł ją przez ramię i udał się w kierunku sypialni.
- Aaaa- krzyknęła dziewczyna i zaczęła się śmiać
Weszli  do sypialni, gdzie Draco zasłonił okna, tej nocy byli tylko oni, w ich przyszłym domu testujący ich przyszłe wspólne życie.

*********

Rano Hermionę obudził delikatny pocałunek Malfoy'a.
- Dzień dobry księżniczko
- Umm, która godzina? - zapytała i przeciągnęła się leniwie.
- 11- odpowiedział ślizgon
- O mój boże przecież ja nie powiedziałam rodzicom, że nie wrócę na noc, oni dostaną zawału.- powiedziała i zerwała się z łóżka aby pozbierać z podłogi swoje ubrania.
- Spokojnie wczoraj wieczorem przewidziałem co nie co i wysłałem im z twojego telefonu SMS, że zostaniesz u przyjaciółki na noc, wrócisz dzisiaj wieczorem.
Hermiona właśnie zapinała spodnie, kiedy Draco podszedł do niej od tyłu i ucałował w szyję.
- Tak więc mamy dla siebie jeszcze cały dzień.
- Zaplanowałeś to wariacie. - powiedziała i uderzyła go w ramię
- Ała, co za cios.- powiedział sarkastycznie i udawał, że masuję mięsień.
- Mówił ci już ktoś, że jesteś przebiegłym śłizgonem?
- A tobie, że jesteś przemądrzałą gryfonką. - powiedział i wpił się w jej wargi.
- Masz ochotę na naleśniki?- zapytał gdy już się od niej oderwali
- Bardzo chętnie.
Udali się razem do kuchni gdzie Malfoy zaczął przyrządzać śniadanie, a Hermiona chwyciła przyniesiony przez sowę najnowszy numer proroka codziennego.
- O cholera!- zaklęła
- Co się stało?- zapytała blondyn
- My się staliśmy.- odpowiedziała przerażona Gryfonka
- Co?- zapytał śłizgon i podszedł do niej, żeby zobaczyć gazetę.
Jego oczom ukazała się olbrzymia okładka z ich zdjęciem, kiedy całują się przed wejściem do klubu i olbrzymi tytuł ,, Wybawczyni świata czarodziejskiego i śmierciożerca?! ''
- Cholera zaklął Malfoy i walnął pięścią w stół.