piątek, 11 listopada 2016

Rozdział 21

Wielkimi krokami zbliżała się przerwa świąteczna i wszyscy uczniowie z podekscytowaniem szykowali się na wyjazd do domu, no może prawie wszyscy. Z zbliżających się ferii nie cieszył  się Draco Malfoy. Arystokratę mdliło na samą myśl  o powrocie do domu nie miał najmniejszej ochoty spotkać się z rodzicami i udawać idealnej rodzinki, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Te cztery miesiące wakacji po bitwie o Hogwart były dla niego katorgą. Kiedy tylko widział ojca  musiał się powstrzymywać, żeby go nie uderzyć. Zaczął go szczerze nienawidzić, bo dotarło do niego ile krzywdy mu wyrządził wmawiając mu, że kiedy Czarny Pan powróci na ich rodzinę spłynie wielka chwała i że będą rządzić wszystkimi, a świat będzie wolny od szlam i mugoli. Tak bardzo skrzywdził  całą ich rodzinę dołączając do śmierciożerców, tak bardzo krzywdził Dracona za każdym razem, kiedy prychał z pogardą nad jego osiągnięciami, kiedy ani razu go nie pochwalił, a on tak tego potrzebował, aprobaty od ojca, który niegdyś był jego autorytetem. Chłopak jechał do domu tylko ze względu na swoją matkę, to ona zawsze o niego dbała, martwiła się  i dawała mu ciepło jakiego potrzebował, to ona sklejała całą rodzinę, i teraz również starała się jakoś poskładać ich stosunki, których tak naprawdę nie dało się poskładać. Ślizgon bardzo kochał swoją matkę i gdyby nie ona jego noga więcej nie postałaby w domu.
Blondyn siedział właśnie na pufie w swoim dormitorium a na nim okrakiem siedziała Granger, która właśnie wplatała  palce w jego blond włosy i patrzyła z troską w jego niebieskie oczy.
- Może nie będzie tak źle, spróbuj porozmawiać z ojcem. - powiedziała  Hermiona z zatroskaną miną
- Kotek czy ty myślisz, że to takie łatwe?
- Po prostu daj mu szansę.
- Czy ty znasz mojego ojca?!
- Draco ja wiem, nie będzie łatwo, ale powiedz mu co czujesz, jak czułeś się wtedy, jeśli nie chcesz zrobić tego dla siebie zrób to dla swojej mamy.
Arystokrata westchnął, złapał Hermionę w tali i przyciągnął do siebie maksymalnie blisko.
- Musisz zawsze mieć rację? - powiedział i musnął jej usta.
- Muszę.- odpowiedziała przekornie i pocałowała go
- Umm księżniczko, uwielbiam jak nie możesz się ode mnie oderwać. - powiedział ze śmiechem ślizgon
Hermiona szturchnęła go łokciem w bok.
- No co?
- Oj zamknij się i mnie pocałuj. - powiedziała gryfonka i zrobiła niewinną minę.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - powiedział ślizgon i z zadowoleniem wpił swoje wargi w jej, całując ją namiętnie i wodząc dłońmi od jej szyi aż po koniec pleców.
Kiedy się od siebie oderwali Hermiona wtuliła głowę w jego szyję, zamknęła oczy i rozkoszowała się chwilą. Odkąd zaczęli się spotykać muszą się ukrywać i spędzają razem czas w ich prywatnych dormitoriach i od czasu  do czasu w pustych salach lekcyjnych. Kiedy siedzieli w wielkiej sali i jedli posiłki każdy przy swoim stole, wymieniali ukradkowe, znaczące spojrzenia. Było im ciężko, ale kiedy w końcu się zobaczyli spędzali ze sobą przyjemne chwile.
- A ty księżniczko co robisz w święta.
- Jadę do domu. Wiesz pod koniec wakacji odnalazłam rodziców i przywróciłam im pamięć, nie mieliśmy więc dla siebie dużo czasu, dlatego bardzo się cieszę, że ich zobaczę. Wigilię spędzamy u nas, przyjeżdża do nas siostra mamy, a pierwszego dnia świąt idę na obiad do Weasley'ów, kocham ich całym sercem, są dla mnie jak rodzina.
- A Ron ? - zapytał z nutą złości w głosie
 - Co Ron? - zapytała zdezorientowana gryfonka
- No wiesz, byliście razem.
- Ja nie wierzę, ty jesteś zazdrosny. - zaśmiała się
- Ja, absolutnie, no może troszkę.
Hermiona uśmiechnęła się szeroko i walnęła go poduszką w ramię.
- Ej ej ej chcesz wojny?- powiedział zaczepnie
- No dawaj. - odpowiedziała butnie i znów uderzyła go poduszką, tym razem w głowę.
- Osz ty.- powiedział i zerwał się na równe nogi, widząc to Hermiona uciekła szybko do łazienki, Draco natychmiast ją dogonił, złapał w pasie  przerzucił przez ramię i wyszedł z powrotem do pokoju rzucając ją na łóżko, następnie zaczął ją łaskotać.
Hermiona pękała ze śmiechu i nie mogła złapać oddechu.
- Już... dobra...dobra... wygrałeś.... błagam.....przestań.
Draco przystał na jej prośbę, pocałował ją w czoło i położył się koło niej.
- Uwielbiam cię wiesz.- powiedziała Hermiona patrząc mu czule w oczy.
- Ja ciebie też.- powiedział i pogładził ją po policzku.

*******

Kilka dni później Hermiona siedziała przy stole wspólnym Gryffindoru na kolacji Bożonarodzeniowej.  Następnego dnia rano  wszyscy wyjeżdżali do domu na Święta. Nie mogła uwierzyć, że to już ostatni raz siedzi w wielkiej sali, z przyjaciółmi podczas wspaniałej kolacji świątecznej. Zawsze kiedy myślała o nieuniknionym końcu nauki w Hogwarcie oczy jej się szkliły i z trudem powstrzymywała łzy, tak było i tym razem. Gryfonka  siedziała z wzrokiem wbitym w talerz i dłubała łyżeczką w świątecznym puddingu. Harry, który właśnie wszedł do wielkiej sali od razu zauważył, że z jego przyjaciółką jest coś nie tak, on i Hermiona mieli niespotykanie silną więź, rozumieli się bez słów, byli niemal jak bliźnięta, dlatego też wybraniec od razu podszedł do Miony, usiadł obok niej i objął mocno.
- Hej Miona, nie smuć się są święta.
- O cześć Harry, nie nie jestem smutna coś ty.- powiedziała, otarła delikatnie kącik oka i przybrała sztuczny uśmiech.
- Nie ściemniaj mi tu, kto jak to, ale ja znam cię bardzo dobrze. Czemu płaczesz, jeśli nadal  przez tego kretyna Overa to przysięgam Miona, że pójdę do niego i potraktuję go Sectumsemprą.

Hermiona wzdrygnęła się na dźwięk nazwiska swojego byłego chłopaka.
- Nie, nie to nie przez niego, już się pozbierałam, spokojnie Harry, po prostu nie mogę znieść myśli, że to nasz ostatni rok w Hogwarcie. - powiedziała i znów się zachmurzyła.
-  Mi też jest z tym ciężko, ale coś się kończy, a coś się zaczyna, nie bój się gęby mojej i Rona będziesz miała dosyć, bo nie zależnie od tego czy jesteśmy w Hogwarcie  czy nie, zawsze będziemy przyjaciółmi, nie ma odwrotu, jesteś na nas skazana. - powiedział Harry i wyszczerzył zęby w szczerym uśmiechu
Hermiona od razu parsknęła śmiechem i szturchnęła Harrego w bok.
- No cóż jakoś będę musiała to przeżyć. - powiedziała, uśmiechnęła się i przytuliła swojego przyjaciela.
Miała ogromne szczęście, ze siedem lat temu zaprzyjaźniła się z Harrym i Ronem, kochała ich jak braci, zawsze byli, są i będą dla niej najważniejsi na świecie.
Chwilę później dołączył do nich Ron.
- Hej, hej co to za przytulanki, bo poczuję się zazdrosny. - zażartował Ron
- Chodź tu wariacie. - powiedziała i objęła jedną ręką Rona a drugą Harrego.
- Nawet nie wiecie jak się cieszę, że was mam chłopaki. - powiedziała po czym poczochrała ich i zabrała się za jedzenie kolacji.


******

Po skończonej kolacji wszyscy udali się do swoich pokojów wspólnych aby spędzić ze sobą czas i wymienić się prezentami. Hermiona szła korytarzem kiedy nagle ktoś złapał ją za rękę i wciągnął do pustej klasy. Serce waliło jej z szybkością odrzutowca i już miała zacząć krzyczeć, kiedy oprawca odwrócił ją w swoją stronę.
- Na brodę Merlina Draco czy cię  pogięło, prawie dostałam zawału.
- Przepraszam, ale musiałem cię zobaczyć. - powiedział i pocałował delikatnie jej wargi.
Kiedy się od siebie oderwali Draco odparł:
- Mam dla ciebie niespodziankę.
- Jaką?
- Musisz gdzieś ze mną pójść.
- Zgoda, prowadź. 
- Ale, kiedy ci powiem będziesz musiała zamknąć oczy.
 Hermiona przyjrzała mu się uważnie i odpowiedziała.
- Niech ci będzie.

Chwilę później znaleźli się przed wejściem do pokoju życzeń. Hermiona miała oczy zasłonięte opaską, tak by nie wiedziała gdzie idą. Kiedy weszli do środka Draco zamknął na chwilę oczy i wyobraził sobie to czego by chciał, w tej samej chwili pokój życzeń zamienił się w przepiękną salę balową z choinką  i stojącym na środku stołem nakrytym dla dwóch osób. 
- Możesz odsłonić oczy.- powiedział Draco
Gryfonka ściągnęła opaskę, zobaczyła całą scenerię i rzuciła się Draconowi na szyję.
- Jest cudownie.- powiedziała i pocałowała go w policzek
- Cieszę się, że ci się podoba, tak więc Madame zapraszam Panią do stołu. - powiedział i podał jej ramię.
- Ależ z wielką chęcią proszę pana.- powiedziała i chwyciła jego ramię.
Draco odsunął przed nią krzesło a kiedy na nim usiadła, podsunął je do stołu i sam zajął swoje miejsce.
Nalał sobie i jej kieliszek czerwonego wina 
- Wesołych świąt, księżniczko.
- Wesołych świąt. - powiedziała i upiła łyk 
Siedzieli tak  i rozmawiali ze sobą o wszystkim i o niczym dobrą godzinę, kiedy Draco zapytał?:
- Hermiona ufasz mi ?
Jeszcze kilka miesięcy temu Hermiona bez wahania odkrzyknęłaby, że nie, ale teraz było zupełnie inaczej.
- No pewnie.
- Posłuchaj- powiedział i złapał jej dłonie.
- Nie masz pojęcia jak wiele dla mnie znaczysz, zmieniłaś mnie na lepsze, jesteś najlepszym co mi się w życiu przydarzyło...
- Kocham cię Hermiona.
Hermiona spojrzała na niego z oczami pełnymi łez, rzuciła mu się na szyję i pocałowała go mocno z pasją i miłością.
Oderwała się od niego po czym chwyciła jego twarz w dłonie i obcałowywała każdy  jej centymetr. Łzy spływały po jej policzkach, mocząc jego koszulę.
- Ja ciebie też Draco, nawet nie wiesz jak się cieszę, że jesteś tu ze mną.- mówiła przez łzy.
- Mam coś dla ciebie.
- Ale Draco, to co mi właśnie powiedziałeś jest najlepszym prezentem, nie musiałeś... - powiedziała zmieszana Gryfonka
- Owszem musiałem. - powiedział i wyjął z kieszeni marynarki granatowe pudełeczko.
- Zamknij oczy.- poprosił, po czym podszedł do niej i zapiął jej na szyi złoty łańcuszek z puzzlem.
 - Już, możesz otworzyć
Gryfonka otworzyła oczy i spojrzała w dół na swój dekolt, gdzie spoczywał teraz naszyjnik.
- Draco jest śliczny, dziękuję ci bardzo, ale ja nie mogę tego przyjąć, to jest stanowczo za drogi prezent. - powiedziała i sięgnęła dłonią do zapięcia naszyjnika, jednak go nie odnalazła.
- Draco zdejmij mi go proszę.
- Nie mogę. - odparł ślizgon
- Dlaczego?
- Bo on jest magiczny. zdjąć możesz go ty sama, tylko wtedy jeśli przestaniesz mi ufać. Tak długo jak między nami jest ta magia, tak długo nie będziesz mogła go zdjąć, no chyba, że przestaniesz mi ufać.
Dziewczyna spojrzała na niego z ciepłem w oczach, nie mogła uwierzyć, że z wroga zrobił się dla niej kimś bez kogo nie potrafi funkcjonować, w kogoś kogo kocha.
- Ma kształt puzzla bo, symbolizuje to, że jesteś moim ostatnim elementem układanki, jesteś częścią mnie, bez której nie mogę być sobą, bez której nie mogę żyć, tylko z tobą tworzę całość.
Hermiona znów uwiesiła się mu na szyi i delikatnie pocałowała jego usta.
- Dziękuję, dziękuję za to, że jesteś.
- Jestem i nigdzie się nie wybieram.- powiedział i schował jej kosmyk włosów za ucho.
- Ja też cos dla ciebie mam, nie jest to na pewno nic tak wspaniałego jak ten naszyjnik...
- Księżniczko cokolwiek by to nie było jest od ciebie więc i tak wygrywa z czymkolwiek innym.
Hermiona wyciągnęła z torebki zapakowany prezent i podała go Draconowi, ślizgon zdjął z niego ozdobny papier i ujrzał szklaną kulę śnieżną, w której stała figurka przedstawiająca jego i Hermionę całujących się na tle Hogwartu, za chwilę figurka zniknęła a na jej miejsce pojawił się napis:
,,Chodź znamy się już tak długo, dopiero teraz wiem jak zmieniłeś moje życie, nagle wywróciłeś je do góry nogami, kiedy powiedziałeś, że ci na mnie zależy, z wroga stałeś się miłością.''
po chwili napis zniknął i pojawił się kolejny
 ,,Na zawsze twoja Granger''
- I to ma być niby gorsze niż mój prezent, mój nie dorasta twojemu do pięt.
Hermiona zaśmiała się i wtuliła twarz w jego klatkę. Nagle jednak Malfoy podał jej dłoń i zapytał :
- Zatańczysz
- Z przyjemnością.
Podeszli na środek sali i kiedy przytulili się do siebie w sali rozbrzmiała muzyka.
Tańczyli przytulenie do siebie, aż w końcu zrobiło się późno.
- Muszę już lecieć, zaczną się o mnie martwić.
- Okay, to do zobaczenia księżniczko. - powiedział i pocałował ją na pożegnanie.
******

10 minut później Hermiona była już w pokoju wspólnym Gryfonów, gdzie impreza świąteczna trwała jeszcze w najlepsze, gdy tylko weszła do środka podbiegli do niej jej przyjaciele.
- Gdzieś ty była martwiliśmy się.
- Musiałam coś załatwić, przepraszam już jestem i mam dla was prezenty.- powiedziała i wręczyła przyjaciołom upominki.
Kiedy wszyscy wymienili się prezentami, usiedli na kanapie przy kominku i popijając piwo kremowe rozmawiali o nadchodzących świętach.
-Nie mogę się doczekać, żeby spędzić święta z rodzicami, tak bardzo za nimi tęskniłam. - powiedziała Hermiona
- Te święta będą zdecydowanie najspokojniejsze w naszej karierze. - powiedział Ron
- Nareszcie, żadnych śmierciożerców, zmartwień, ani Voldemorta.- odpowiedział Harry
- Nuda - zaśmiała się Ginny a cała reszta jej zawtórowała
Hermiona czuła się największą szczęściarą na świecie, była wdzięczna Bogu, za to, że na swojej drodze spotkała tak cudownych ludzi, bez których jej życie nie byłoby takie samo.



















































































































































































sobota, 8 października 2016

Rozdział 20

Draco obudził się około 6 rano w poniedziałek, przetarł dłońmi twarz, przeciągnął się i rozejrzał wokół. Ściągnął brwi i zmarszczył czoło, kiedy zobaczył, że nigdzie nie ma Granger ani jej rzeczy. Natychmiast wstał na równe nogi i założył na siebie leżące na fotelu bokserki. Podszedł do drzwi łazienki i zapukał, nie usłyszał odpowiedzi więc wszedł do środka, tam też nie było Gryfonki. Chłopak poczuł jak jego tętno przyspiesza, oddech staje się szybszy a jego głowa pulsuje.
- Nie, Nie, NIE! - wykrzyczał ślizgon
- To nie mógł być sen, to nie był żaden pieprzony sen.- wycedził przez zęby i udał się  z powrotem  do sypialni. Usiadł na łóżku i zatopił twarz w dłoniach wzdychając ciężko. Był wściekły i rozczarowany, --Skoro to był sen, to co ja wczoraj robiłem, czy ja się z nią pogodziłem, to nie mógł być sen.
Po chwili Ślizgon ujrzał leżącą na podłodze kartkę, podniósł ją i zaczął czytać na głos.

- Malfoy, przepraszam, że wyszłam tak wcześnie i bez słowa, ale spałeś tak spokojnie, że nie miałam serca cię budzić. Jak tylko wstałam, ubrałam się i wyszłam, sądzę, że to najrozsądniejsze wyjście. Jeśli ktoś zobaczyłby, że wychodzę rano z twojego dormitorium zaczęłyby się niepotrzebne plotki. Wyszłam  na tyle wcześnie, że nikt mnie nie widział.
                                                                                                                                                                       Granger  

Ślizgon uśmiechnął się pod nosem i odetchnął, bał się, że wczorajsza noc była zbyt piękna, żeby mogła być prawdziwa. Na szczęście to wszystko okazało się być prawdą, blondyn poczuł olbrzymią ulgę, z drugiej jednak strony miał ochotę udusić Granger za to, że tak go wystraszyła.
- Boże, dziewczyno co ty ze mną robisz.- powiedział patrząc w sufit i uśmiechając się pod nosem.
Piętnaście minut później wyszedł z pod prysznica, ubrał się w swoje szaty i wyszedł  w kierunku wielkiej sali na śniadanie. Zajął swoje  stałe miejsce przy stole Ślizgonów, tuż obok Blaise'a i nałożył sobie na talerz porcję naleśników patrzył na siedzącą naprzeciwko, przy stole Gryfonów, Hermionę. Kiedy dziewczyna podniosła wzrok znad talerza, ich spojrzenia się skrzyżowały. Brunetka uśmiechnęła się pod nosem i założyła kosmyk włosów za ucho, arystokrata znaczącą poruszył brwiami, na co dziewczyna wciąż z uśmiechem na twarzy wywróciła oczami i wróciła do jedzenia śniadania. Chłopak nie mógł oderwać od niej wzroku, była taka piękna, uśmiech uwydatniał jej urodę, nie mógł się doczekać, żeby znów poczuć smak jej ust. Z zamyślań wyrwał go głos kumpla
- Ej smoku, smoku DRACO!
- Co? - otrząsnął się blondyn
- Stary spójrz na swoje naleśniki.
Arystokrata spojrzał na swój talerz i zobaczył istne pobojowisko, z talerza kapał syrop klonowy, który  cały czas lał na swoje śniadanie, gdy zorientował się co robi natychmiast odstawił dzbanek z syropem na stół.
- Cholera- powiedział bo słodki sos zaczął kapać mu na spodnie.
Widzący to Blaise pękał ze śmiechu.
- Co ci tak wesoło, weź lepiej pomóż mi to sprzątnąć.- powiedział z wyrzutem Malfoy
- Sorry sam nabałaganiłeś to sam sprzątaj.- powiedział Blaise, wycierając oczy z łez śmiechu.
Blond arystokrata wyciągnął różdżkę i kilkoma zaklęciami wyczyścił, stół i swoje spodnie. Po czym wziął nową porcję naleśników tym razem, już bez syropu.
- Stary coś ty dzisiaj w takim dobrym humorze? Cały czas się uśmiechasz, ostatnio tak pogodnego widziałem cię z dziesięć lat temu.- powiedział ze śmiechem przyjaciel arystokraty
- Wiesz Blaise po raz pierwszy od bardzo dawna, wszystko jest tak jak być powinno.
- Czyżbyś miał na myśli pewną Gryfonkę.- zniżył głos do szeptu brunet i mrugnął do swojego przyjaciela
- Co yyy nie, czy nie można od tak mieć dobrego humoru?
- Dobra dobra, nie chcesz to nie mów, ale mnie oczu nie zamydlisz smoku. Poza tym widziałem jak na nią patrzysz, tak się na nią gapiłeś, że zatopiłeś syropem klonowym cały stół i spodnie.
- Jezu Blaise, czy musisz być taki upierdliwy?
- Do usług.- powiedział brunet i wyszczerzył w uśmiechu swoje równe, białe zęby.

********

Hermiona szła właśnie na zaklęcia kiedy zza rogu złapały ją w tali i przyciągnęły do siebie męskie dłonie.
- Boże Malfoy, nie strasz mnie tak bo dostanę zawału. - powiedziała Hermiona trzymając się za serce
- To zemsta księżniczko.- powiedział z szelmowskim uśmieszkiem
- Tak, a to niby za co?
- Za to, że wyszłaś dzisiaj ode mnie tak szybko, przestraszyłem się, że to wszystko to był tylko sen.
- A skąd wiesz, że to nadal nie jest sen.- powiedziała przekornie Gryfonka
- Mogę się zaraz przekonać.
- Tak a ja... - nie zdążyła skończyć bo chłopak złączył ich wargi w namiętnym pocałunku.
Kiedy oderwali się od siebie Ślizgon spojrzał jej w oczy i powiedział:
- Chyba jeszcze nie jestem pewny, czy nie śpię. - powiedział ze swoim firmowym uśmieszkiem i znów ją pocałował.
Hermiona po chwili jednak odepchnęła go lekko od siebie  i wyrwała się z jego objęcia. Draco zrobił zdziwioną minę.
- Ktoś nas może zobaczyć.- powiedziała Hermiona uśmiechając się do niego ciepło
- Okay, kumam.- powiedział z lekką irytacją śligon
- Musimy, o tym wszystkim spokojnie porozmawiać.- odparła Gryfonka
- Jak chcesz.- odpowiedział bez wyrazu
Kiedy zabrzmiał dzwonek chłopak szybko, musnął Hermionę w policzek i zniknął za rogiem.
- Wariat.- powiedział pod nosem Hermiona, uśmiechnęła się szeroko po czym ruszyła w stronę klasy.

*******
Ostatnią lekcją Hermiony były eliksiry wraz z Ślizgonami. Szła więc z Ginny w stronę lochów.
- Czy mi się wydaję, czy masz dzisiaj bardzo dobry humor.- odparła Ginny
- Ja, no może.- powiedziała Hermiona a z jej twarzy nie schodził uśmiech.
- Czy to Gavin, sprawił, że tak się uśmiechasz? - zapytała ruda
Hermiona na wspomnienie o Gavinie zbladła, a po jej dobrym nastroju nie było już ani śladu.
- Coś się stało Herm, powiedziałam coś nie tak?
- Nie, nie Ginny, wiesz co przyjdź do mnie dzisiaj po lekcjach mam ci dużo do opowiedzenia.
- Okay. - odparła zaniepokojona Weasley'ówna
Dziewczyny weszły do klasy i zajęły swoje miejsca, po chwili do środka weszła także ich nauczycielka i reszta uczniów w tym Draco Malfoy, który jak gdyby nigdy nic usiadł i zajął miejsce obok niej
- Co ty tutaj robisz?
- Uczę się.
- Ale przecież przepisałeś się do innej grupy.
- Ale teraz wróciłem, oj przestań, wiem, że się cieszysz.
- Jesteś nienormalny.- powiedziała Hermiona i pokręciła głową
- Moi drodzy dzisiaj zajmiemy się ważeniem eliksiru usypiającego, otwórzcie proszę podręczniki na stronie trzydziestej.
Całą lekcję Hermiona i Draco pracowali skupieni, nie odzywając się do siebie, jednak ta cisza nie była niezręczna, lecz uspokajająca, potrzebna, każde z nich co chwila zerkało na drugie a Draco co jakiś czas niby przez przypadek łapał Hermionę za dłoń.
Po 45 minutach lekcji ich eliksir był gotowy, zanieśli go nauczycielce, a ta przyznała im po 10 punktów. Oboje dumni ze swojej pracy uśmiechali się do siebie tajemniczo. Gdy zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec lekcji Ginny i Hermiona udały się do jej dormitorium.
- No mów co cię gryzie.- powiedziała Ginny i usadowiła się wygodnie na fotelu
- No więc tak, nie jestem już z Gavinem. - wyrzuciła z siebie
- Żartujesz?! - zapytała z niedowierzaniem Ginny
- Nie, mówię serio.
- Ale jak, kiedy, dlaczego?
W piątek wieczorem wyszliśmy razem na kolację, tak jak zawsze, zaczęło się bardzo fajnie, zabrał mnie do takiej drogiej restauracji, gdzie prawdę powiedziawszy czułam się strasznie nieswojo, było strasznie sztywno, to nie mój klimat, ale nie mówiłam nic bo musiał wydać na to fortunę. Zamówiliśmy, zjedliśmy, potańczyliśmy i później zabrał mnie do swojego mieszkania, które dostał w spadku po ciotce, było bardzo przyjemnie, do czasu kiedy Gavin ostro nie przegiął. Wiesz on strasznie chciał iść ze mną do łóżka, a ja powiedziałam mu, że to jeszcze nie ten moment, że po prostu tego nie czuję. On się wściekł, zaczął wrzeszczeć, pokłóciliśmy się i on... nazwał mnie szlamą, nie wytrzymałam, uderzyłam go w twarz i wyszłam, ale on zaczął mnie gonić, złapał, i trzymał mnie bardzo mocno, ja strasznie się go wtedy bałam, w jego oczach było coś czego wcześniej nie widziałam, w oczach miał jakby demona, na szczęście zdołałam rzucić na niego zaklęcie, uciec i teleportować się do szkoły. - Hermiona opowiadała, jej ręce się trzęsły, głos drżał, a po policzku spłynęła jedna łza.
Ginny natychmiast podniosła się z fotela, podbiegła do przyjaciółki i przytuliła ją mocno.
- Boże Hermiona, czemu nic nie powiedziałaś wcześniej, nie martw się wszystko będzie dobrze, a tak po prawdzie to nigdy nie lubiłam Gavina, zawsze wydawał mi się jakiś podejrzany, ale tolerowałam go ze względu na ciebie.
- Dzięki Gin, nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię mam.
- Ja też Miona, bardzo. - powiedziała i posłała jej ciepły uśmiech
- Ale to nie wszystko, okazało się, że mnie zdradzał, to wiedziałam już wcześniej, ale nie chciałam w to uwierzyć, Malfoy go przyłapał i przyszedł mi to powiedzieć a ja na niego nawrzeszczałam, odesłałam z kwitkiem, nie uwierzyłam.
- Co za świnia! W sensie Gavin nie Malfoy.- zaśmiała się Ginny, a Hermiona do niej dołączyła.
- Zawsze potrafisz mnie pocieszyć Gin.
- Od tego są przyjaciółki, ale Miona powiedz mi, dlaczego byłaś dzisiaj taka wesoła?
- Ja yyy Ginny nie potrafię ci na razie tego wytłumaczyć, obiecuję, że niedługo ci wszystko wyjaśnię, ale proszę, jeszcze nie teraz.
Rudowłosa spojrzała na nią z troską i odpowiedziała:
- Jasne, opowiesz mi kiedy będziesz gotowa ja nie naciskam.
- Dzięki.
Rozmawiały tak jeszcze dobrą godzinę, kiedy w okno Hermiony zapukała brązowa sówka, z przyczepionym do nóżki listem.
- Ciekawe, od kogo może być. - powiedziała Hermiona i wpuściła do środka zwierzę, które posłusznie dało list i odleciało.
Gryfonka rozwinęła rulonik i przeczytała:
Księżniczko, mieliśmy porozmawiać, przyjdź do mojego dormitorium za 10 minut.
                                                                                                        Malfoy
Brunetka zgniotła list i wrzuciła do kieszeni.
- Kto to? - zapytała ruda
- Nie, nikt, nikt, wiesz co Ginny muszę coś załatwić, nie pogniewasz się, jeśli wyjdę.
- Nie, no coś ty, też już muszę się zmywać, mam dużo pracy domowej do zrobienia.

Chwilę później Hermiona weszła do środka dormitorium Malfoy'a
- Hej, pisałeś więc jestem.
- Chciałaś porozmawiać, a ja chciałem cię zobaczyć.- powiedział po czym podszedł do dziewczyny, objął ją w tali i pocałował  zachłannie.
- Draco, poczekaj- oderwała się od niego i spojrzała mu w oczy
Zdziwiony chłopak, patrzył na nią z powagą.
- Muszę cię o coś zapytać,
- Słucham.
- Czy ty, czy my, czy to wszystko jest na poważnie? - zapytała niepewnie
Ślizgon westchnął, złapał ją za dłoń, którą przyłożył do swojej klatki piersiowej.
- Czujesz?
- Co?- zapytała zdezorientowana
- Jak bije moje serce.
- Czuję.
- No więc posłuchaj, od dłuższego czasu ono bije wyłącznie dla ciebie, potrzebuję cię, pragnę cię i Na SALAZARA, dziewczyno, najbardziej na świecie chcę żebyś przy mnie była, w każdej godzinie, minucie, sekundzie mojego życia. Kiedy cię przy mnie nie ma totalnie wariuję, myślę tylko o tym kiedy znowu cię usłyszę, zobaczę te iskierki w twoich oczach, kiedy się ze mną kłócisz, uwierz mi za długo na to czekałem, żeby nie traktować tego serio.
Hermiona patrzyła na niego z otwartymi ustami, a jej oczy zaszkliły się od łez, to co powiedział, było tym co zawsze chciała usłyszeć. Natychmiast rzuciła się mu na szyję i pocałowała mocno.
- Nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy to co właśnie mi powiedziałeś.
Blondyn uśmiechnął się i potarł kciukiem jej policzek.
- Czyli, jesteśmy teraz no wiesz parą?- zapytała niepewnie
- Parą, no coś ty to tylko seks bez zobowiązań.- powiedział i wybuchnął śmiechem
- Jesteś nienormalny.- powiedziała Hermiona i walnęła go poduszką
- Głupie pytanie to i głupia odpowiedź Granger.
Nagle blondyn uklęknął przed nią i zapytał:
- Granger, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją dziewczyną? - powiedział i puścił do niej oczko.
- Wariat z ciebie wiesz?- powiedziała, pokręciła głową i schyliła się, żeby go pocałować.
- Ale takiego mnie lubisz.- powiedział i przyciągnął ją do siebie w skutek czego leżeli oboje na podłodze.
Przez następne pół godziny leżeli na miękkim dywanie trzymając się za ręce i patrząc sobie w oczy.
- Draco, ale wiesz, że my nie będziemy mogli się razem pokazywać.- powiedziała Hermiona i przygryzła wargę.
Twarz Dracona stężała, chłopak zacisnął szczękę i zamknął oczy.
- No przecież wiesz jakby to wyglądało, przecież ja dwa dni temu zerwałam z chłopakiem, i zamiast się tym dołować, ja już obściskuję się z tobą.
- Żałujesz, że z nim nie jesteś? - zapytał ze złością Draco
- Nie, no coś ty to zwykła świnia i nie ma powodu, żeby po wieprzu płakać jak po facecie, ale mimo to czuję się źle, z tym że to co się między nami wydarzyło stało się zbyt szybko, nie zrozum mnie źle niczego nie żałuję, wręcz przeciwnie, ale ludzie by nas zlinczowali.
Chłopak nie odpowiadał próbował tłumić w sobie złość, przygryzał wewnętrzną część policzka i na zmianę zaciskał i puszczał pięść.
- Poza tym, ty wiesz co by o nas mówili, przecież zawsze się nienawidziliśmy a teraz nagle co ?
- Ale Hermiona do cholery, tak właśnie jest, nienawidziliśmy się, ale wszystko się zmieniło, ja się zmieniłem, my się zmieniliśmy. - wykrzyczał śłizgon po czym wstał i podszedł do barku alby nalać sobie ognistej.
- Co ty robisz? - zapytała Hermiona
- Piję, nie widać?
- Alkohol nie jest rozwiązaniem problemu.
- Jakim rozwiązaniem Granger, przecież ty już wszystko sama ustaliłaś. - wycedził wściekły arystokrata
Dziewczyna stała i patrzyła jak chłopak jednym haustem wypija całą szklankę trunku, odwraca się do niej tyłem i spogląda za okno na zachodzące słońce.
Hermiona podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Draco, tak będzie lepiej przynajmniej na razie.
- Dla kogo będzie lepiej Granger?
- Dla nas.
- Nie Hermiona, tak będzie lepiej tylko dla ciebie, boisz się o swoją reputację, o to co ludzie powiedzą.
O patrzcie wybawczyni świata czarodziei i śmierciożerca.
- Dobrze wiesz, że nie o to chodzi.- wykrzyczała brunetka
- Jak ty to sobie w ogóle wyobrażasz, co ?
- Na razie będziemy się spotykać, u mnie albo u ciebie, albo będziemy wychodzili poza Hogwart, Draco zrozum przynajmniej na razie, dopóki nie minie okres zainteresowania zerwaniem moim i Gavina, a później stopniowo zaczniemy się razem częściej widywać, wiesz, tak żeby nie wywołać większego zamieszania. Nie będzie łatwo, ale damy radę, obiecuję, że kiedy będziemy sam na sam wszystko ci wynagrodzę.- powiedziała i lekko się uśmiechnęła.
Blondyn zamknął oczy i westchnął ciężko.
- Tylko przez jakiś czas, rozumiesz, ani minuty dłużej niż będzie to potrzebne, a i robię to tylko dla ciebie, gdyby nie ty nie bawił bym się znowu w tę całą szopkę.
- Znowu? - zapytała zaskoczona Hermiona
- Nie ważne, przejęzyczyłem się. A teraz chodź tu i podziękuj mi ładnie, że ze względu na ciebie pakuję się w to całe bagno. - powiedział, przyciągnął ją do siebie, podniósł, posadził na parapecie.
- Dziękuję.- powiedziała Hermiona i pocałowała go mocno.
- Co ja z tobą mam dziewczyno. - powiedział, pokręcił głową
- Ale taką mnie lubisz.- powiedziała, zaśmiała się a chłopak pocałował ją w czoło.

























sobota, 17 września 2016

Rozdział 19

Kiedy Hermiona się obudziła była godzina 7 rano, chwilę zajęło jej to aby przypomnieć sobie co wczoraj się stało. Po chwili, wszystkie wspomnienia minionej nocy uderzyły ją ze zdwojoną siłą. Nie chciała już jednak płakać, miała wrażenie, że wylała wszystkie łzy jakie miały być wylane, teraz była wściekła i zrozpaczona. Nie mogła uwierzyć, że Gavin tak ją potraktował, czuła się jak ostatnia idiotka.
- Malfoy mnie przed nim ostrzegał, a ja głupia nie słuchałam, Boże gdzie ja miałam oczy. No właśnie Malfoy gdzie on jest, przecież był tu wczoraj...spał ze mną. - powiedziała cicho Gryfonka i złapała poduszkę, na której wcześniej leżał. Bez zastanowienia objęła puszysty przedmiot i poczuła jak przepełnia ją zapach jego perfum, to dawało jej spokój. Kiedy pomyślała o tym, że wczoraj był tak blisko niej, dodawał jej otuchy i uspokoił, nie mogła uwierzyć, że to ten sam Malfoy, który jeszcze tak niedawno wyzywał ją od szlam, że to ten Malfoy, który miał zabić Dumbledora, ten który był śmierciożercą. Teraz z dnia na dzień coraz bardziej ją zaskakiwał, poznawała go od strony, o której istnieniu nie miała pojęcia, chociaż zawsze gdzieś tam wierzyła, że to co Draco Malfoy pokazuje na co dzień jest tylko maską, że w głębi duszy był  po prostu skrzywdzony, skrzywdzony przez ojca, który od dziecka wpajał mu swoje przekonania. Hermiona zaczęła zastanawiać się nad tym co wczoraj powiedział jej blondyn.
-Powiedział, że mu na mnie zależy, ale dlaczego, jak to możliwe, że tak nagle, tak szybko można zmienić do kogoś stosunek, przecież on mnie nienawidził, a teraz ratuje mi życie, mówi że mu na mnie zależy, pociesza mnie, przybiega w środku nocy, żeby sprawdzi czy nic mi nie jest,  nie rozumiem, o co do cholery w tym wszystkim chodzi!
Hermiona była osobą o ponadprzeciętnej inteligencji i to że coś jest dla niej niezrozumiałe uważała za porażkę, dlatego też teraz przepełniały ją smutek, złość, żal i poczucie, że jest za głupia by to wszystko poukładać w jedną całość. To wszystko stanowiło mieszankę wybuchową, Gryfonka była więc jak tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć.
Po chwili dziewczyna przytłoczona tym wszystkim rzuciła poduszką, którą wciąż trzymała w ręce, w stojącą na biurku lampkę, co poskutkowało tym, że z łoskotem spadła z biurka i roztrzaskała się w drobny mak, w tym samym momencie Hermiona usłyszała za plecami czyjś głos i momentalnie się odwróciła.
-Hej hej tygrysico spokojnie, co uczyniła ci ta biedna lampa?
- Na Merlina Malfoy ostrzegam cię, że jeśli jeszcze raz wejdziesz tak znienacka to skończysz tak jak ta lampa.
Malfoy zacmokał i odparł:
- Księżniczko nie tak ostro, a tak w ogóle to wczoraj nie przeszkadzało ci to, że wpadłem bez zapowiedzi.
- Słuchaj jeśli przyszedłeś tu tylko po to żeby się ze mną drażnić to daruj sobie, nie mam nastroju na głupie sprzeczki jasne?- powiedziała ze złością w głosie Gryfonka.
- Dobra już dobra, przyszedłem, żeby zapytać cię jak się czujesz ?
- Jak widzisz czuję się zajebiście, wszystko jest cudownie mój chłopak okazał się pieprzonym dupkiem, chciał mnie wykorzystać, szarpał się ze mną, najprawdopodobniej mnie zdradzał, musiałam uciekać z rozpiętą sukienką przez pół zakichanego, zaśnieżonego miasta, istna sielanka. - syknęła z sarkazmem brunetka.
- A teraz czekam no dalej śmiało powiedz to. -  krzyknęła w stronę ślizgona
Draco wybałuszył oczy i niepewnie zapytał
- Ale co?
- A nie mówiłem, ostrzegałeś mnie przed tym dupkiem a ja cię nie słuchałam, byłam ślepa, no dalej powiedz to. - powiedziała i z rezygnacją usiadła na łóżko.
Ślizgon wywrócił oczami, usiadł obok niej, złapał ją za podbródek, spojrzał jej w oczy i powiedział.
- A nie mówiłem.
Hermiona zrobiła dziwną minę po czym pokiwała głową a Draco się zaśmiał, nie był to szyderczy śmiech, był to szczery śmiech osoby, którą coś rozbawiło. Dziewczyna nigdy nie słyszała, żeby ślizgon śmiał się w ten sposób, był to bardzo miły dźwięk.
- Z czego się śmiejesz? - zapytała udając oburzoną
- W sumie to nie wiem, mam po prostu dobry nastrój. - odparł ślizgon
Hermiona uśmiechnęła się po czym pisnęła z przerażenia i zakryła dłońmi usta i nos.
- Co się stało? - zapytał z przerażeniem ślizgon i odwrócił się, żeby zobaczyć czy nikt za nim nie stoi.
- Boże Malfoy, ty krwawisz co ci się stało? - zapytała z przejęciem
 Draco dotknął dłonią tyłu swojej głowy i syknął z bólu. Przypomniał sobie, że Over rzucił w niego lampą, spojrzał na rękę, którą przed chwilą dotykał głowy.
- Cholerny sukinsyn. - powiedział pod nosem arystokrata
- Co, kto ci to zrobił. - zapytała z troską, po czym pociągnęła go za rękę w stronę łazienki i kazała usiąść na stołku a sama wyciągnęła z szafki nad zlewem małą apteczkę.
- Kto ci to zrobił Malfoy, pytam się jeszcze raz.- powiedziała Hermiona, przemywając mu ranę chłodną wodą.
- Czy to ważne? - powiedział przez zaciśnięte zęby, żeby nie syczeć z bólu.
- Tak, dla mnie jest to ważne. Chyba nie... - zawahała się po czym nie pewnie dokończyła.
chyba nie robiłeś nic związanego z... z sam wiesz czym.
- Z czym Granger ? - zapytał poirytowany ślizgon
- No wiesz, nic... co miałoby związek z twoją przeszłością.- powiedziała niepewnie.
Blondyn westchnął, spojrzał na Granger po czym złapał ją za rękę i przyciągnął blisko siebie.
- Posłuchaj Granger, to - pokazał na wyblakły znak na swoim przedramieniu, a Hermiona jęknęła cicho, wiedziała, że Malfoy ma mroczny znak, jednak nigdy go nie widziała
- To już przeszłość, po tym wszystkim została mi tylko ta brzydka ,,blizna'' myślisz, że byłbym taki głupi i mógł wrócić to tego wszystkiego, że teraz kiedy nareszcie jestem wolny, sam założyłbym sobie z powrotem te kajdanki, siedziałem po uszy w tym bagnie, przez mojego ojczulka, którego całe życie miałem za autorytet, a w rzeczywistości był zwykłą kanalią i tchórzem, cały czas wpajał mi te swoje durne manie na temat czystości krwi, ciągle opowiadał o tym, jacy jesteśmy wyjątkowi i wspaniali, lepsi od innych, wiesz kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą, wierzyłem w każde jego słowo, za wszelką cenę chciałem być taki jak on... i taki właśnie byłem, zimny, cyniczny, pieprzony czarny charakter - powiedział i zaśmiał się smutno na początku byłem zafascynowany Voldemortem, chciałem, żeby mnie wziął w swoje szeregi, bo myślałem, że będę wtedy, wszechmocny, że wszyscy będą się mnie bać, że będę rządził światem, jaki ja byłem głupi i naiwny, na szczęście dla mnie ktoś w samą porę otworzył mi oczy.
Hermiona poczuła gulę w gardle, wiedziała, że jeśli coś powie natychmiast się rozpłacze, więc spojrzała na niego tak, że swoim spojrzeniem przekazała mu wszystko co chciała  powiedzieć. Ślizgon uśmiechnął się gorzko i ścisnął mocno jej dłoń. Ona otarła łzę, która spłynęła jej po policzku, uśmiechnęła się do niego i wróciła do przemywania jego rany. Gazikiem nasączonym eliksirem odkażającym lekko dotykała miejsce rozcięcia skóry, przy tej czynności mogła do woli dotykać jego miękkich włosów.
- No dobra to teraz czy możesz mi powiedzieć kto ci to zrobił ?
- Ale ty jesteś uparta dziewczyno. Nic takiego mi nie jest, ktoś inny wygląda teraz gorzej niż ja.- powiedział a na jego twarzy pojawił się triumfalny uśmieszek, jednak po chwili żałował tego co powiedział.
- Biłeś się z kimś, na rozum ci padło, wiesz że ministerstwo uwolniło cię od zarzutów o śmierciożerstwo, bo ostatecznie nie pomogłeś Voldemortowi, ale jesteś na cenzurowanym, jeśli ktoś na ciebie doniesie, możesz pójść siedzieć do AZKABANU! - wykrzyczała zła Hermiona
- Księżniczko, nie martw się doskonale wiem co robię, nikt na mnie nie doniesie, poza tym, ten ktoś zdecydowanie na to zasłużył.
Hermiona zamyśliła się, po chwili jednak powiedziała :
- O Boże, ty pobiłeś Gavina!
Ślizgon nic nie odpowiedział, zamiast tego wpatrywał się w odbicie Gryfonki w lustrze. Dziewczyna wywróciła oczami, nie chciała w to wnikać, wróciła więc do opatrywania głowy Dracona.
Kiedy skończyła powiedziała:
- No, już skończyłam.
- Dzięki- odparł ślizgon i udał się w kierunku wyjścia.
Brązowooka wybiegła za nim i powiedziała: -
- Malfoy poczekaj.
Arystokrata zatrzymał się i odwrócił w stronę Hermiony, ta zaś podeszła do niego i powiedziała:
- Dziękuję
- Za co ?
- Za to, że wczoraj tu przyszedłeś, że dzisiaj tu przyszedłeś.
- Drobiazg księżniczko- powiedział i puścił do niej oczko
- I jeszcze jedno. Pamiętasz jak wtedy, kiedy ja poszłam na randkę z Gavinem, powiedziałeś, że ci na mnie zależy?
- No pamiętam.
- Ja powiedziałam wtedy, że ci nie ufam,że za bardzo mnie skrzywdziłeś... ale udowodniłeś mi już kilka razy, że mogę ci zaufać, ja wcale nie powiedziałam wtedy, że.... mi na tobie nie zależy... ja chcę dać ci szansę.- powiedziała i przełknęła ślinę, a arystokracie zaświeciły się oczy. Podbiegł do Granger objął ją, podniósł do góry i obrócił się z nią w rękach.
- Boże Granger, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.
- Dobrze już dobrze, ale pamiętaj jesteś na cenzurowanym, nie możesz stracić mojego zaufania, musisz mnie poznać, wszystko po kolei. Masz jedną jedyną szansę, nie zmarnuj jej.
- Granger jesteś niesamowita. - powiedział i musnął jej policzek.
- Wiem - powiedziała i zaśmiała się.
- Granger, więc skoro oficjalnie nie jesteśmy wrogami, to może uczcimy to dzisiaj na imprezie u puchonów?
Hermiona spojrzała na niego a po chwili namysłu uśmiechnęła się i odparła:
- Jasne czemu nie.
- To do zobaczenia Granger- powiedział, po czym puścił do niej oczko i wyszedł z dormitorium.
Kiedy zamknęły się za nim drzwi Hermiona uśmiechnęła się i przygryzła wargę.

********

O godzinie 20  otworzyła drzwi  za, którymi  stał opierając się o futrynę Draco. Wyglądał bardzo dobrze, miał na sobie czarną koszulę i siwe jeansy, jego włosy były zmierzwione, a w powietrzu unosił się magnetyzujący zapach jego perfum. Nie mogła wyjść z podziwu, że w cokolwiek nie ubrał by się arystokrata i tak wyglądał dobrze, a nawet lepiej niż ktokolwiek inny kto stroiłby się godzinami i włożył najlepsze, markowe ciuchy. Mogła się założyć, że nawet jeśli przyszedł by w dresie wyglądałby w nim doskonale. Zaś Hermiona miała na sobie białą bawełnianą bluzeczkę z głębokim dekoltem, granatowe ogrodniczki, z jednym ramiączkiem spuszczonym w dół i białe trampki za kostkę,  całość zwieńczała fioletowa szminka. Chodź elementy jej ubioru nie były wyszukane, razem tworzyły niesamowitą całość, takiego kunsztownego doboru ubrań nauczyła ją Ginny, która w dziedzinie mody nie miała sobie równych. Wygląd Gryfonki zrobił niesamowite wrażenie na Malfoy'u, który gdy tylko ją zobaczył, otworzył szeroko oczy i zaniemówił.
- Cześć. - powiedziała brunetka i uśmiechnęła się ciepło.
- Cześć. - odpowiedział Malfoy, kiedy już się otrząsnął.
- To co idziemy? - zapytała Gryfonka
- Tak, jasne- odpowiedział Malfoy
Po chwili znajdowali się już w pokoju wspólnym puchonów, gdzie z głośników grała głośna muzyka, a na parkiecie pełno było uczniów z różnych domów bawiących się w najlepsze.
- To co morze się czegoś napijesz? - przekrzykiwał muzykę  Malfoy, tak aby Hermiona mogła go usłyszeć
- Chętnie.- odpowiedziała Granger
Malfoy, odwrócił się i poszedł w stronę baru, po chwili był już z powrotem przy brunetce i podał jej kieliszek z czerwonym półsłodkim winem.
- Skąd wiedziałeś, że na to właśnie mam ochotę?- zapytała zaskoczona Hermiona
- Intuicja.- odpowiedział jej z szelmowskim uśmiechem
- Twoje zdrowie- powiedział i podniósł kieliszek z ognistą whisky
- Twoje zdrowie- powiedziała Hermiona i upiła łyk wina.
Oboje udali się na kanapę, usiedli na niej i zaczęli rozmawiać.
- No więc opowiedz mi coś o sobie, jaki jest prawdziwy Draco Malfoy, co lubi robić co go bawi, co go denerwuje. - powiedziała Hermiona
Draco zastanowił się chwilę po czym odpowiedział:
- No więc uwielbiam grać w quidditch'a, co mnie bawi, hmm może cię to zdziwi, ale mugolskie komedie.
- Naprawdę?- zapytała i zaśmiała się Hermiona
- Serio, zawsze oglądałem je po kryjomu i sam przed sobą nie przyznawałem się, że je lubię. - zaśmiał się arystokrata.
- Co mnie denerwuje, wszelkie porażki.
- Ciekawe. - odparła brunetka
- A ty księżniczko?
- Kocham tańczyć, uwielbiam kiedy krew pulsuje w żyłach w takt muzyki.
- Tak, to pokaż co potrafisz. - podpuszczał ją Malfoy, doskonale wiedział jak tańczy, nie raz ani nie dwa obserwował ją podczas tańca, był to widok niesamowity, od którego trudno było oderwać wzrok, bardzo chciał to znów zobaczyć.
- Tak pogrywasz, okey, nie ma sprawy.- powiedziała, wypiła resztę wina z kieliszka i pewnym krokiem ruszyła na parkiet. Draco uśmiechnął się pod nosem, znowu postawił na swoim.
 Kiedy brunetka była na parkiecie dała ponieść się muzyce, kiedy ta dziewczyna zaczynała tańczyć zmieniała się w zupełnie inną osobę, stawała się dzika, zmysłowa i nieposkromiona, spojrzenie każdego faceta było skierowane na nią, normalnie byłaby tym speszona, ale kiedy Hermiona Granger, słyszy muzykę, wczuwa się w rytm, jej puls przyspiesza, czuje jak w żyłach pulsuje jej krew, wtedy nie liczy się nic, prócz dobrej zabawy, dodatkowo odwagi dodawał jej kieliszek wina, który wypiła.
Jej biodra kołysały się w rytm muzyki schodziła tanecznym krokiem w dół i wstawała powoli pokazując swoje kształty. Wodziła rękami od bioder do głowy i z powrotem. Po chwili poczuła jak w tali obejmują ją silne ramiona, od razu wiedziała do kogo należą, ich właściciel roztaczał wokół siebie aurę swoich perfum, które tak mieszały jej w głowie. Ślizgon stał za jej plecami i cały czas ją obejmował, jego twarz znajdowała się przy jej włosach. Dziewczyna ruszała barkami, i ocierając się o ciało ślizgona zeszła w dół i w ten sam sposób wróciła w górę. Kiedy znajdowała się przy jego ustach, szepnął jej na ucho.
- Boże dziewczyno, błagam nie rób tego.
- Dlaczego? - zapytała Hermiona tańcząc przy nim w miejscu
- Bo puszczą mi wszelkie hamulce.- powiedział ciężko ślizgon
Gryfonka odwróciła się do niego, przysunęła twarz na milimetry od jego twarzy i zmysłowym głosem powiedziała:
- To niech puszczają.- powiedziała, przeciągnęła językiem po swojej górnej wardze i idąc tyłem kierowała się na sam środek parkietu, pokazując palcem blondynowi, aby do niej podszedł.
Ten wypuścił głośno powietrze i zbliżył się do dziewczyny, kiedy już to zrobił dziewczyna znów wodziła swoim ciałem po jego ciele, tak, że przechodziły go dreszcze. Nagle jednak arystokrata złapał ją za dłoń obrócił wokół jej osi i przyciągnął tak blisko siebie, że ich oddechy się mieszały. Zdążył szepnąć jej tylko na ucho:
- Sama tego chciałaś Granger.
Po czym złączył swojej wargi z jej wargami, i oboje bez opamiętania, nie zwracając uwagi na tłum ludzi wokół nich, całowali się, zachłannie i namiętnie, każe z nich walczyło o dominację.
Po chwili dziewczyna podskoczyła i oplotła go nogami w pasie, a on nie przestając jej całować udał się do najbliższej ściany, aby móc oprzeć o nią dziewczynę i mieć większą swobodę ruchu. Stali w zaciemnionym miejscu, tak że nikt ich nie widział byli w pewnym sensie sami, oni i ich zmysły, które szalały. Draco zaczął ustami zjeżdżać w stronę jej szyi i oddawać na każdym jej centymetrze pocałunki, Hermiona zamknęła oczy i oddawała się rozkoszy, jej dłonie wplecione były w jego miękkie włosy.
- Chodźmy stąd.- powiedziała Gryfonka, łapiąc oddech między kolejnym pocałunkami
- Ale gdzie? zapytał Ślizgon
- Gdziekolwiek, nie ważne, byle sami.
Chłopak, chwycił ją za dłoń i pociągnął w stronę wyjścia, kiedy wyszli na zimny korytarz rozejrzeli się czy nikogo nie ma w pobliżu i ruszyli przed siebie. W pewnym momencie Hermiona jednak przystanęła.
- Co jest? - zapytał Malfoy
- Co my wyprawiamy Draco?
- Nic takiego, dobrze się bawimy- odpowiedział z szelmowskim uśmiechem
- Ja wiem, ale ja wczoraj rozstałam się z chłopakiem a teraz ja się tu z tobą?
- Księżniczko nie miej żadnych skrupułów, ten facet zdradzał cię na prawo i lewo, kiedy dzisiaj rano przyszedłem skopać mu ryj, zabawiał się z jakąś dziunią. Pozbyłaś się szmaty, więc nie płacz jak za facetem. Ja jestem, tu z tobą i pragnę cię jak cholera błagam, cię nie wycofuj się, nie teraz cały czas robimy jeden krok do przodu i dziesięć kroków wstecz.
Hermiona spojrzała na niego i przygryzła wargę, prawda była taka, że wcale nie było jej przykro z powodu skończonego związku z Gavinem, było jej przykro dlatego, że mu zaufała, a on ją oszukiwał, dlatego, że nazwał ją szlamą. Cały czas będąc z Overem porównywała go do Malfoy'a jego pocałunki, jego perfumy, jego dotyk. Prawda była taka, że  pragnęła Dracona Malfoy'a tak samo jak on jej. Tak więc podeszła do niego, zarzuciła mu ręce na szyję i wpiła się w jego wargi, po raz pierwszy w życiu zrobiła, coś na co miała ochotę, nie zważając na konsekwencje i czuła się z tym fantastycznie.

*******

Weszli do jego dormitorium nie przerywając pocałunków. Chłopak wziął ją na ręce i położył na miękkim białym dywanie a sam położył łokcie po obu stronach jej głowy i oparł na nich cały ciężar swojego ciała. W pokoju było ciemno, padał na nich tylko blask księżyca. Przez chwilę nie robili nic, poza patrzeniem sobie w oczy, ciszę przerwała Hermiona, cichym śmiechem.
- Z czego się śmiejesz?- zapytał Draco
- Bo jeszcze kilka miesięcy temu, jeśli bylibyśmy w takiej pozycji, to pewnie dlatego, że bym cię dusiła. - powiedziała i zaczęła się śmiać, a ślizgon razem z nią
- Ale wszystko się zmieniło, ty się zmieniłeś. - powiedziała i pocałowała go delikatnie.
- Tak a na lepsze czy na gorsze?- podpuszczał ją Ślizgon
- Zdecydowanie na lepsze.- zaśmiała się Gryfonka i puściła do niego oczko. Chłopak położył się na podłodze obok niej i znów zaczął całować jej  szyję.
- Niech to trwa wieczność.- wymruczała Gryfonka, a chłopak jak na zawołanie, zaczął całować ją jeszcze bardziej intensywnie, zaczął ustami schodzić coraz niżej, do obojczyka, następnie zsunął rękaw jej koszulki tak aby odsłoniła jej ramię, które też zaczął całować, od ramienia szedł w linii prostej do drugiego. Chwilę później dziewczyna, przewróciła chłopaka na plecy i usiadła na nim okrakiem, teraz ona przejęła inicjatywę, a chłopak z zaciekawieniem i z niecierpliwością czekał na rozwój zdarzeń.
Hermiona zaczęła guzik po guziku rozpinać jego koszulę, muskając przy tym swoimi smukłymi palcami jego klatkę piersiową, obserwowała jak  przy każdym jej dotyku jego mięśnie się napinają. Draco nie mógł wytrzymać, więc podniósł się razem z Granger i przycisnął ją do ściany całując namiętnie, po chwili dziewczyna, nie odrywając się od cudownego zajęcia, ściągnęła jego koszulę, chłopak nie był jej dłużny, zrzucił ramiączko jej ogrodniczek i ściągnął jej bluzkę, odsłaniając jej piersi przykryte, koronkowym białym stanikiem, blondyn spojrzał na nie i przełknął ślinę. Hermiona była właśnie w trakcie rozpinania paska od jego spodni, kiedy zauważyła, że chłopak przestał ją całować, szturchnęła go nosem w policzek, dając o sobie znać, blondyn, natychmiast wrócił do swoich poprzednich czynności. Kiedy oboje byli już tylko i wyłącznie w bieliźnie, Draco chwycił Hermionę, położył ją na łóżku po czym zaczął przenosić swoje pocałunki w coraz bardziej śmielsze części ciała dziewczyny. W pewnym momencie Hermiona złapała jego dłonie, i położyła je na zapięciu swojego stanika. Chłopak spojrzał jej w oczy i zapytał:
- Jesteś tego pewna.
- Tak- odpowiedziała z uśmiechem.
Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać, jednym płynnym ruchem, rozpiął zapięcie jej biustonosza. Chwilę później widzieli się już w całej okazałości, każdy fragment ich ciała był gładzony i pieszczony przez drugą osobę. Stali się jednością, byli tak blisko siebie jak tylko się dało, właśnie spełniali swoje najśmielsze fantazje do, których nigdy nie chcieli się przyznać, ich ciała były dopasowane do siebie w każdym calu idealnie się dopełniali, tak jakby byli dwoma elementami puzzli, jakby byli stworzeni tylko i wyłącznie dla siebie, idealnie kompatybilni, w każdym geście, ruchu, oddawali się rozkoszy poznawania siebie nawzajem. Tej nocy długo nie zasnęli, cieszyli się sobą tak długo jak tylko mogli, chwytali każdy gest i widok łapczywie, bojąc się, że coś tak magicznego może się już więcej nie wydarzyć.
*****

Draco i Hermiona patrzyli sobie w oczy, ich ręce były splecione, leżeli przykryci cienkim kocem. 
- Boże co myśmy zrobili.- zaśmiała się Hermiona
- Nic czego inni by nie robili.- odpowiedział Draco i musnął delikatnie jej usta
- Wiesz, może to nie dobrze, ale nie czuję się jakbym zrobiła coś złego.
- Ej księżniczko, bo nic złego nie zrobiłaś, poszłaś za głosem serca, zrobiłaś coś na co miałaś ochotę, to nie jest grzech. 
- Wiesz, że jesteś niesamowita.- powiedział z szelmowskim uśmiechem 
- Pewnie mówiłeś to każdej lasce, która znalazła się z tobą w takiej sytuacji. No dajesz ile ich było słucham?.- zapytała brunetka
- Wcale nie było ich tak dużo.
- Akurat, widziałam jak podczas imprez robiłeś co chwila kursy sypialnia parkiet parkiet sypialnia,  wszystkie dziewczyny lgnęły do ciebie jak ćmy do ognia. - zaśmiała się Hermiona
- No dobra trochę ich było ale zasadniczo wyglądało to tak, że rano grzecznie mówiłem im, że mają spadać,potem obiecywałem, że się odezwę i raczej tego nie robiłem, no chyba, że akurat nie miałem ochoty podrywać.
- Jesteś okropny wiesz.
- Wiem.- odpowiedział poważnie
- Ale to wszystko, dlatego, że cały ten czas czekałem na ciebie.
Hermiona parsknęła śmiechem
- No co nie wierzysz mi? - zapytał udając urażonego
- Ani trochę. - powiedział i pocałowała go
- Może cię to zaskoczy ale lecę na ciebie od czterech lat.
- Słucham?!
- Tak, ale przez większość czasu nie przyjmowałem tego do wiadomości, wypierałem to, ale z dnia na dzień z tygodnia na tydzień, z roku na rok zazdrościłem Potterowi kolejnej rzeczy, tego że tak często przebywał tak blisko ciebie. To wszystko zaczęło się wtedy, kiedy złamałaś mi nos, szczerze to mi to zaimponowało, i od tamtej pory zacząłem w tobie dostrzegać wiele różnych rzeczy, ale moje ówczesne poglądy kazały mi się trzymać z daleka od ciebie, i skoro nie mogłem być dla ciebie tym kim chciałem być, to o wiele prościej było mi być dla ciebie wciąż chamem i prostakiem w pewnym sensie mściłem się na tobie, za to że mnie nie zauważasz, za to, że niczego się nie domyślasz. Jednak ktoś mi coś wytłumaczył i wiele zrozumiałem, zmieniłem się, nie wiem czy zauważyłaś, ale przestałem ci dokuczać, niestety po dość krótkim czasie, sam na własne, życzenie się skrzywdziłem. Zmieniłem się, ale jeszcze gdzieś tam wciąż wierzyłem, w to co było mi wpajane od małego, tak więc wstąpiłem do grona śmierciożerców i tym sposobem doszczętnie spieprzyłem sobie życie. Niesamowicie cierpiałem, więc znów wróciłem do swojej nędznej, zimnej skorupy. Dopiero w czasie wojny zrozumiałem w co się wpakowałem, i jakie to będzie miało konsekwencję, przejrzałem na oczy. Szkoda, że tak późno zorientowałem się w jakie bagno się wpakowałem, moje życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, gdybym myślał i podejmował inne decyzje.
Kiedy skończył spojrzał na Hermionę, jej oczy były napuchnięte, po jej policzkach ciekły łzy jak grochy, łkała cicho.
-Ej księżniczko, no coś ty nie płacz.- powiedział i złapał ją za podbródek
- To wszystko to przeszłość, dałaś mi szansę i tym razem jej nie spieprzę, obiecuję.- powiedział, otarł kciukiem łzy z jej policzków i pocałował w czoło.
Hermiona uśmiechnęła się do niego ciepło, położyła głowę na jego klatce i palcem zaczęła rysować na niej różne wzorki.
- Wiesz Draco,  nie wiem dlaczego, ale kiedy jestem z tobą czuję, że wszystko jest tak jak powinno być.
Draco zaczął głaskać ją po głowie, czuł bijące od niej ciepło, jej smukłe palce kreśliły wzorki na jego klacie.
- Ja też. - powiedział, uśmiechnął się i zamknął oczy.
Po chwili zasnął z uśmiechem na twarzy, miał przy sobie wszystko, co było mu potrzebne.
















 

































czwartek, 18 sierpnia 2016

Rozdział 18

Obrazy migały mu z prędkością światła, obraz, przebłysk i następny. Później ciemność... stał sam pośrodku ciemności, rozglądał się w poszukiwaniu ratunku, ale go nie znalazł, nie wiedział co ma robić, gdzie iść, nagle usłyszał jej głos, szeptała.
- Draco
Znowu zaczął się rozglądać, tym razem nie był sam, ona stała obok, czuł się już spokojny, wszystkie problemy zniknęły. Popatrzyła na niego swoimi brązowymi oczami,odwróciła głowę i wyciągnęła do niego dłoń, kiedy podszedł bliżej, ona zniknęła, a on znowu nie wiedział co ma robić. Nagle błysk światła i zmiana scenerii. Tym razem on nie jest bohaterem wydarzeń stoi z boku i może jedynie się przyglądać, widzi ją, stoi na tarasie i podziwia widok, chłopak próbuje do niej podejść,ale uderza w szklaną barierę, ona go nie widzi, ani nie słyszy, jest już tak blisko niej  a jednak znowu jest sam, może tylko stać i patrzeć jak bardzo jest piękna. Nagle podchodzi do niej inny facet, obejmuje ją, zaczyna całować, Draco chce uciec, nie może, musi stać w miejscu i na to patrzeć, czuje jak po jego policzku spływa łza, próbuje krzyczeć, ale z jego ust nie wydobywa się żaden dźwięk, po chwili tamten facet bierze ją na ręce, kładzie ją na kanapie, całują się, on odpina jej sukienkę, Draco z każdym jego gestem rozpada się, czuje jak traci grunt pod nogami, patrzy na swoje dłonie, ale ich tam nie ma,  powoli zaczyna znikać, nie obchodzi go to, ból spowodowany tym co widzi jest silniejszy, to on zajmuje jego uwagę. Nagle dziewczyna odrywa się od bruneta, zaczynają się kłócić w pewnym momencie chłopak słyszy swoje imię, skupia się na rozmowie, nagle z ust bruneta padają słowa, które Draco w swoim życiu wypowiedział zbyt dużo razy, słyszy Szlama, dziewczyna uderza brązowookiego i wybiega z mieszkania, Draco chce uderzyć tego drugiego, ale znów szyba, jest wściekły. Znowu widzi dziewczynę, która zbiega po schodach tak szybko jak potrafi, jednak za rękę chwyta ją jej chłopak, trzyma ją mocno, ciągnie w swoją stronę, ona krzyczy, Draco szarpie się, krzyczy, wyje z bólu, chce ją ochronić, ale nie może, jednak dziewczyna wyciąga różdżkę, natychmiast powala napastnika, ucieka. Draco widzi jak brunetka brnie przez zaspy, a po jej policzkach ciekną łzy, nagle dziewczyna znika, teleportuje się, on przeniósł się za nią, teraz Draco jest w Hogwarcie, rozgląda się, nigdzie nie widzi dziewczyny, zamyka oczy, otwiera je i znajduje się przy niej, siedzi na podłodze i zanosi się o płaczu, Draco znowu podejmuje próbę i podchodzi do dziewczyny, tajemnicza bariera zniknęła, chłopak widzi, że jego dłonie znów są widoczne, wyciąga, więc jedną w kierunku brunetki, chce dotknąć jej włosów, jednak jego ręka przechodzi przez nie jak powietrze. Blondyn czuje jak od środka pali go ból, zdołał tylko powiedzieć:
- Hermiona...
*****

Draco obudził się zlany potem, rozejrzał się dookoła i z ulgą stwierdził, że jest w swoim dormitorium, potrwało chwilę za nim zdążył wszystko sobie przyswoić i zrozumieć swój sen.
- To nie był sen... to była wizja. - arystokrata szepnął do siebie, po czym wstał i przez łazienkę udał się prosto do pokoju Granger.
- Nie ważne, czy ją obudzę, nie ważne, że będzie chciała mnie zabić, muszę sprawdzić czy ten sen to prawda, muszę sprawdzić czy nic jej nie jest. - pomyślał
 Kiedy znalazł się tuż przy drzwiach bez zastanowienia wszedł do środka. Drzwi nie otworzyły się do końca więc chłopak wcisnął się przez szparę i zobaczył śpiącą na podłodze zapłakaną Granger. Miała rozpiętą sukienkę, potargane włosy i spuchnięte od płaczu oczy.
- A więc to prawda... zabije tego gnoja, gorzko pożałuję, że się urodził.- powiedział cicho przez zaciśnięte zęby Malfoy, po czym chwycił dziewczynę w ramiona i położył na łóżku. Pogłaskał ją po włosach i uśmiechnął się. Cieszył się, że mógł ją dotknąć, że mógł poczuć jej zapach, że nie stoi mu na drodze, żadna bariera.
Blondyn usiadł na podłodze przy łóżku gryfonki, złapał ja za rękę po czym ją pocałował.
- Nie bój się księżniczko, nikt już więcej cię nie skrzywdzi, już ja o to zadbam.
Nagle Hermiona obudziła się, a Draco zamarł, bał się jej reakcji. Kiedy dziewczyna go ujrzała, próbowała sobie przypomnieć co się stało, i skąd u niej w pokoju wziął się Malfoy. Po chwili wszystko w nią uderzyło i znów się rozpłakała.
- Hej, Granger nie płacz, uspokój się.- powiedział i nieśmiało się do niej przysiadł.
- Co ty tutaj w ogóle robisz co? - wykrzyczała przez łzy
- Miałem przeczucie, że coś z tobą nie tak i przyszedłem to sprawdzić.
Gryfonka nie miała siły być na niego zła, była zmęczona i słaba, chciała tylko, żeby znów przyszedł sen, który ją ukoi.
- Miałeś racje.- wyszeptała po chwili ciszy
- Z czym?- zapytał zdezorientowany ślizgon
- Z Gavinem, z tym, że chciał mnie tylko wykorzystać, a ja głupia myślałam, że on mnie kocha.- powiedziała przez ściśnięte gardło, po czym znowu wybuchnęła płaczem.
- On...- zaczęła mówić, ale ślizgon jej przerwał.
- Nie musisz mówić, ja wszystko wiem.
- Ty wiesz, ale skąd, a zresztą nie ważne, nic mnie to nie obchodzi, idź już stąd i zostaw mnie samą.
- Nie.- powiedział po czym przysunął się do niej
- Za dużo razy już odchodziłem, tym razem zostanę! Czy ci się to podoba czy nie, nie zostawię cię samej w takim stanie, a wiesz dlaczego, bo do cholery, zależy mi na tobie i mówię to już setny raz więc zrozum to!
 Dziewczyna spojrzała na niego, przygryzła wargę i rzuciła mu się na szyję.
Zdezorientowany ślizgon objął ją jedną ręką w tali, a drugą gładził po włosach.
- Będzie dobrze, nikt cię już nie skrzywdzi, obiecuję.
Hermiona wtuliła twarz w jego szyję, kiedy poczuła jego zapach uspokoiła się, jego ramiona dawały jej schronienie, chciała trwać w tym uścisku najdłużej jak się tylko da. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że kiedy siedzi tutaj z Malfoy'em wszystko jest na swoim miejscu, że wszystko jest tak jak powinno, to wszystko wydawało jej się dziwnie znajome, zignorowała to jednak,
postanowiła wyrzucić z głowy wszystkie zbędne myśli, i odpocząć.
Ślizgon po raz pierwszy od dawna poczuł tak wielki spokój. Trzymał Granger w swoich ramionach, czuł jak z każdą minutą jej oddech spowalnia, a jej serce wraca do normalnego rytmu. Trzymał ją jak największy skarb i nie zamierzał jej już wypuścić. Kiedy wreszcie zasnęła, położył ją wygodnie na łóżku, przykrył kocem i pocałował delikatnie jej wargi. Wstał i chciał iść do wyjścia, kiedy jej dłoń go złapała  a on znowu zamarł, zabiłaby go, gdyby zorientowała się, że ją pocałował. Na szczęście dla niego była zbyt zaspana, żeby się zorientować, zamiast tego wyszeptała:
- Zostań proszę.
Ślizgon uśmiechnął się lekko zszokowany, usiadł na podłodze, złapał jej dłoń i gładził powoli kciukiem.
Na twarzy gryfonki pojawił się uśmiech, czuła się przy nim bezpiecznie, wiedziała już, że może mu ufać, w końcu uratował ją dwa razy i był tutaj, teraz przy niej, a tego właśnie potrzebowała.
- Połóż się obok mnie.- powiedziała cicho
- Na pewno tego chcesz ? - zapytał z niedowierzaniem ślizgon.
- Tak.- odpowiedziała brunetka
Blondyn posłusznie więc zajął miejsce obok niej i objął ją ramieniem. Nie mógł uwierzyć w to co się właśnie działo był tak blisko niej, tęsknił za ciepłem, które od niej biło. Uśmiechnął się jeszcze raz i przyciągnął ją bliżej siebie, dziewczyna nie protestowała, wtuliła głowę w klatkę ślizgona i wsłuchując się w bicie jego serca zasnęła.
Arystokrata tej nocy nie zasnął jeszcze przez długi czas, zamiast tego wpatrywał się w śpiącą przy nim Granger, kiedy spała była taka krucha i bezbronna niczym małe dziecko, Draco nie mógł się na nią napatrzeć, łapał wzrokiem każdą sekundę spędzoną z nią, wiedział, że coś tak pięknego nie może trwać długo. Spojrzał na nią ostatni raz, pogładził po policzku po czym wstał i wyszedł z jej dormitorium.

*******
Szedł szybkim tempem w stronę pokoju wspólnego ślizgonów, chciał znaleźć Gavina. Spokój, który towarzyszył mu jeszcze kilka chwil temu zniknął, w jego miejsce wkradła się wściekłość, żądza zemsty i niekontrolowana agresja. Był już na chłodnym korytarzu prowadzącym do lochów i z każdym krokiem czuł jak krew w jego żyłach pulsuje, jak adrenalina skacze, w jego oczach panowała burza, zmącone przez sztorm morze w które uderzały pioruny. Kiedy znalazł się przy wejściu do pokoju wspólnego, podał hasło i wszedł do środka, była godzina 5 rano w niedzielę, więc wszyscy spali. Draco poszedł prosto do dormitorium Overa, kiedy stał już pod drzwiami spojrzał na nie przez chwilę, po czym pociągnął za klamkę i wszedł do środka, tak jak się domyślał Over bynajmniej nie spał,
Malfoy zastał go w jednoznacznej sytuacji z pewną krukonką. Dziewczyna, przerażona i zawstydzona tym, że ktoś ich przyłapał, oderwała się od śllizgona i krzyknęła. Gavin natomiast zrobił wielkie oczy i wrzasnął.
- Co ty tu kurwa robisz Malfoy?!
- Pani już dziękujemy. - powiedział opanowanym tonem blondyn do czarnowłosej dziewczyny, ta jednak zrobiła dziwną minę i złapała Gavina za rękę.
- Nie słyszałaś wypad z baru!- tym razem Malfoy krzyknął
Wystraszona krukonka zakryła się kocem, zebrała z podłogi swoje ubrania i wybiegła z dormitorium, w tym czasie Gavin zdążył machnięciem różdżki włożyć na siebie ubranie, kiedy tylko drzwi się zatrzasnęły, Draco rzucił się na bruneta i przez chwilę się szarpali.
- I co Malfoy, myślisz że co wskórasz tym, że się ze mną poszarpiesz, że Granger będzie cie chciała, śmierciożercę?- powiedział ślizgon uderzając w czuły  punkt blondyna, jakim była Hermiona i jego przeszłość. Arystokrata złapał bruneta za koszulę i rzucił  nim o ścianę, ten zachwiał się i upadł na ziemię.
- Pytasz się co ja wskóram, zabije cię i będę miał z tego ogromną satysfakcję.- powiedział Draco patrząc na Gavina
Ten jednak nie dał za wygraną, kiedy Draco na chwilę się odwrócił, chłopak chwycił lampkę i z całej siły cisnął nią w głowę ślizgona.
 Draco dostał dosyć mocno, więc zrobiło mu się słabo, adrenalina jednak robiła swoje i nie przeszkadzało mu to, dlatego już po chwili powalił Overa na ziemię, okładał go pięściami i mówił przez zaciśnięte zęby.
- Ty...(cios) popieprzony...(cios) gnoju... jak... śmiałeś... dotknąć... Granger... jak... śmiałeś... podnieść... na nią... rękę
Draco był wściekły, jak jeszcze nigdy dotąd, w jego głowie była tylko jedna myśl, -zabić tego sukinsyna. Twarz Gavina była cała posiniaczona i ociekała krwią. Nagle Draco usłyszał czyjeś kroki, więc oderwał się od ślizgona i przez chwilę stał w bezruchu, uspokoił się gdy, kroki zdawały się iść dalej, aż w końcu ucichły. Arystokrata spojrzał z pogardą na leżącego na podłodze chłopaka i syknął.
- Jesteś nic nie wartą szmatą, i masz szczęście, że ktoś szedł, bo już by cię tutaj nie było. Spróbuj tylko zbliżyć się do Granger, a następnym razem nie będę taki oszczędny jak teraz i nie próbuj nic kombinować, jeśli ktoś dowie się o tym co się tutaj stało, to doniesienie na mnie będzie ostatnią rzeczą jaką zrobisz w swoim nędznym życiu. Zniszczę cię rozumiesz.
  Draco odwrócił się na pięcie, pociągnął za klamkę i jak gdyby nigdy nic wyszedł na korytarz poprawiając sobie kołnierz koszuli.
- Jeszcze się okaże kto kogo zniszczy Malfoy.- powiedział i splunął krwią na podłogę.






piątek, 5 sierpnia 2016

Rozdział 17

Tydzień po ostatnich zdarzeniach Hermiona i Gavin wybrali się na randkę. Dziewczyna schodziła po schodach, do Gavina, który stał już jak zwykle przed głównym wejściem.
Kiedy Hermiona podeszła do ślizgona ten złapał ja za rękę, obrócił dwa razy wokół jej osi i powiedział:
- Rozchmurz się ślicznotko, zobacz jaka piękna noc. - mówiąc to wskazał na okno teatralnym gestem.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i zapytała :
- To dokąd idziemy?
- To niespodzianka, zamknij oczy i daj mi rękę to się teleportujemy.
Hermiona posłusznie zamknęła oczy i podała ślizgonowi dłoń. Po chwili byli już u celu podróży stali przed  białym marmurowym budynkiem z wielką ilością okien, z których biło złote światło. Znajdowali się w jednej z najlepszych czarodziejskich restauracji w Londynie ,, Light moon''
- Wow- powiedziała zaskoczona Hermiona
- Chodź, wejdźmy do środka, tam jest dopiero nieźle.
Kiedy byli już wewnątrz restauracji podeszli do kierownika sali.
- Dobry wieczór, czy mają państwo rezerwację?
- Tak, na nazwisko Over.
- Oczywiście, stolik numer dwa, zapraszam za mną. - powiedział i zaprowadził ich do stołu przy oknie.
Gavin odsunął krzesło dla Hermiony, a kiedy usiadła sam zajął  miejsce naprzeciwko niej.
- I jak ci się tu podoba.
- Jest... - brązowooka przebiegła wzrokiem po pomieszczeniu, było pełne przepychu, zrobione prawie w stu procentach  z marmuru złota i diamentów. Nie był to klimat Hermiony, czuła się tam zupełnie nie na miejscu. O wiele lepiej czułaby się na pikniku pod gwiazdami lub w tej kawiarence na ulicy pokątnej, ale jako, że Gavin musiał na tę randkę wydać fortunę, uśmiechnęła się i  odpowiedziała tylko:
- Jest urokliwie.
- Wiedziałem, że ci się spodoba.
- Byłeś już tu kiedyś?
- No może raz czy dwa, ale to nie ważne pogadajmy o tym co tam u ciebie.- powiedział ślizgon
Hermiona zmarszczyła brwi i po chwili odpowiedziała:
- Co u mnie, nic ciekawego.
Poza tym, że nie do końca ci ufam, poza tym, że pobiłeś się z Malfoyem, który jak zwykle namieszał mi w głowie, który obściskuje się z jakimiś kretynkami. Poza tym zupełnie nic.
Odrzuciła jednak myśli o Malfoy'u i skupiła się na Gavinie
- Opowiedz mi  o sobie jeszcze  proszę, uwielbiam gdy coś opowiadasz.- powiedziała z ciepłem w głosie
- No więc jestem czystej krwi czarodziejem, pochodzę ze Stanów, ale moi rodzice przeprowadzili się tutaj kiedy miałem dwa lata dlatego chodzę do Hogwartu. Co tam jeszcze... moja babcia od strony mamy jest Hiszpanką, także płynie we mnie latynoska krew.- powiedział i zaśmiał się
- Naprawdę, zawsze chciałam zobaczyć Hiszpanię uwielbiam ten kraj dużo o nim czytałam.
- Może kiedyś cię tam zabiorę.
- Byłoby cudownie.- Hermiona rozpromieniła się... -Umiesz mówić po Hiszpańsku?- zapytała
- Na pewno nie biegle, ale co nieco potrafię.
- Powiedz coś po Hiszpańsku proszę.
- Me estoy muriendo por besarte. - powiedział i uśmiechnął się szelmowsko.
- Ten język jest tak cudowny, założę się, że gdybyś chciał powiedzieć mam zamiar cię zabić to i tak brzmiałoby to cudownie.
Chłopak zaśmiał się po czym złapał dłoń Hermiony, która leżała na stole i powoli gładził ją kciukiem.
Brunetka uśmiechnęła się i spojrzała chłopakowi w oczy, były brązowe nie zmieniały tonu swojego koloru, zależnie od emocji tak jak oczy Malfoy'a. Znów odtrąciła myśli o blondynie i wróciła do tematu Hiszpańskich korzeni Gavina.
- Co znaczyło to co przed chwilą powiedziałeś? - zapytała z ciekawością Hermiona
Ślizgon uśmiechnął się, przysunął się do brunetki i wyszeptał jej do ucha.
- To znaczy bardzo chcę cię pocałować. - odpowiedział po czym przysunął się jeszcze bliżej dziewczyny tak, że ich usta dzieliły zaledwie milimetry. Hermiona czuła jego perfumy, były ładne, ale nie działały na nią jakoś specjalnie, perfumy Dracona sprawiały, że w pierwszym momencie kręciło jej się w głowie, a później zupełnie traciła zmysły, te reakcje nie były jednak tylko sprawką perfum, to bliskość ślizgona mieszała jej w głowie, jego oddech na jej szyi, kiedy mówił jej coś na ucho...
-Hermiona uspokój się - skarciła się w myślach Gryfonka
Wróciła myślami do Gavina i zdała sobie sprawę, że chłopak zamierza ją pocałować, nie opierała się, odwzajemniła pocałunek.
 Kiedy przyszedł do nich kelner, aby spisać zamówienie, dziewczyna zamówiła tylko sałatkę, jedzenie było tu tak drogie, że Hermionie zrobiło się głupio, nie chciała aby Gavin płacił za wszystko.
Po zjedzonej kolacji brunet złapał gryfonkę za dłoń i udał się z nią na parkiet. Przytulił ją i kołysali się wolno w rytm muzyki. Po chwili chłopak szepnął jej na ucho.
- Mam jeszcze jedną niespodziankę.
- Naprawdę, a jaką? - zapytała uwodzicielskim tonem Hermiona
- Jeśli ci powiem to nie będzie niespodzianka. Daj mi rękę.
Dziewczyna znowu podała mu dłoń i już po chwili stali przed ładną kamienicą.
- Gdzie jesteśmy?-  zapytała
- Zaraz zobaczysz. - odpowiedział tajemniczo ślizgon i wpisał kod wejścia.
Drzwi się otworzyły, a oni weszli do środka. Wspięli po krętych marmurowych schodach na dwunaste piętro i stanęli przy drzwiach z numerem 119. Ślizgon znów wpisał kod, po czym popchnął drzwi, a ich oczom ukazało się piękne przestronne mieszkanie.
Dziewczyna oglądała wnętrze z szeroko otwartymi oczami, było tam ślicznie. Uwagę gryfonki przykuło wyjście na taras.
- Mogę? - zapytała brązowooka
- Jasne - krzyknął Gavin, który szukał akurat czegoś w kuchni
Dziewczyna szarpnęła za klamkę i wyszła na przestronny taras, doszła do barierki i zaparło jej dech w piersiach. Jak na dłoni miała przed sobą cały Londyn. Światła latarni i neony dawały wszystkiemu jeszcze większy urok. Nie mogła napatrzeć się na ten cudny widok. W tym samym momencie podszedł do niej Gavin i przytulił ją od tyłu.
- Podoba ci się co? - szepnął jej do ucha
- Jest cudownie.- odpowiedziała, nie spuszczając wzroku z krajobrazu
- Cieszę się, że ci się podoba.- powiedział i podał jej kieliszek wina
Dziewczyna wzięła łyk  napoju a Gavin w tym czasie zaczął całować jej szyję. Hermiona zamknęła oczy i dała się ponieść emocjom. Odwróciła się do bruneta i pocałowała go namiętnie, on nie był jej dłużny, wziął ją na ręce i nie przestając jej całować wszedł z nią do środka mieszkania delikatnie kładąc ją na kanapie. Brunet znów ustami zszedł do szyi dziewczyny i prawą ręką zaczął rozpinać jej sukienkę, rozpiął zamek i zaczął wodzić swoją dłonią po jej plecach  stopniowo schodząc coraz niżej. Chwilę później chwycił za krawędź jej sukienki i chciał pociągnąć ją w górę, kiedy Hermiona przygryzła wargę i oderwała się od niego, zanim zdjął z niej sukienkę.
Chłopak spojrzał na nią zdziwiony.

- Gavin, nie zrozum mnie źle, ale ja nie chcę... nie teraz.- odpowiedziała na jego pytający wzrok
- Nie dlatego, że nie jesteś gotowa, czy dlatego, że nie chcesz tego robić akurat ze mną?- wysyczał ślizgon
- Co ci przyszło do głowy, uważam po prostu, że to nie jest jeszcze dobry moment.
- Akurat.
- O co ci chodzi Gavin? Przecież wiesz, że cię uwielbiam ale..- powiedziała i pogładziła dłonią jego policzek, nie mogła jednak dokończyć zdania bo  on  odsunął się od niej jak poparzony i powiedział z kpiną w głosie.
- Ale nie tak bardzo jak Malfoya co?
- Słucham? - powiedziała zdenerwowana dziewczyna
- Mówię, że nie możesz sobie wybić go z głowy, nieźle ci w niej namieszał, z nim to poszłaś do łóżka co ? - powiedział i prychnął.
- Że co proszę?! Nie wierzę, wszyscy faceci jesteście tacy sami, myślałam, że  ty jesteś inny, szarmancki, kulturalny a tym czasem tobie zależy tylko na jednym, nie mogę uwierzyć Malfoy miał co do ciebie rację.
- Aha, czyli o mnie z nim rozmawiałaś?!
- Nie, nie rozmawiałam z nim, zanim zaczęliśmy się spotykać ostrzegał mnie przed spotykaniem się z tobą... i chyba miał rację
- A myślisz, że jemu to na czym zależy? Na twoim szczęściu?- prychnął
- O czym w ogóle jest ta rozmowa, o nas czy o nim? - wykrzyczała dziewczyna
- Nie wiem, ty mi powiedz.
 Gryfonka zrobiła wielkie oczy, nie miała pojęcia o co mu chodzi.
- Nie poszłaś ze mną do łóżka, tylko dlatego, że to z nim wolisz to zrobić.- wykrzyczał ślizgon
- Ty jesteś nienormalny, nie poszłam z tobą spać dlatego, że uważam, że to nie jest dobry moment już ci to powiedziałam, Malfoy do cholery nie miał z tym nic wspólnego! Czemu nie możesz uszanować mojej decyzji? Musisz być tak zapatrzony w siebie?
- A czy ty musisz być taką szlamowatą cnotką? - powiedział ze złością Gavin
To przelało czarę goryczy,  Hermiona z całej siły uderzyła ślizgona w twarz i poszła w stronę wyjścia, chwyciła swój płaszcz i wyszła na klatkę schodową trzaskając drzwiami. Szła po schodach przeskakując dwa stopnie na raz, czuła jak po jej policzkach spływają łzy. Gryfonka nie zdążyła odejść daleko, bo ślizgon dogonił ją, złapał za rękę i odwrócił w swoją stronę.
- Gdzie idziesz, jeszcze nie skończyliśmy
Hermiona spojrzała na niego z przerażeniem i odpowiedziała
- Zostaw mnie, nie mam ci nic więcej do powiedzenia. To koniec.
- Skończymy kiedy ja tak powiem.
W czarnych oczach ślizgona widać było wściekłość, Hermiona bała się, że może jej coś zrobić, chłopak nadal trzymał ją za rękę a ona bała się ruszyć.
- A teraz pójdziesz ze mną do mieszkania i wszystko sobie wyjaśnimy, ROZUMIESZ. - powiedział przez zaciśnięte zęby i pociągnął ją w swoją stronę.
- PUŚĆ TO BOLI - krzyczała
Ślizgon nie zwracał na nią uwagi był zaślepiony wściekłością. Hermiona nie wiedziała co robić, bała się, postanowiła jednak coś zrobić, lewą ręką wyciągnęła różdżkę, wycelowała nią w ślizgona i krzyknęła
- Ascendio
Chłopak natychmiast puścił Gryfonkę, poleciał w górę, uderzył plecami o ścianę i upadł na posadzkę, Hermiona zaś  zbiegła po schodach w stronę wyjścia tak szybko jak potrafiła, pociągnęła za klamkę i wybiegła na ulicę. Biegła zaśnieżoną drogą przed siebie co chwila oglądając się czy brunet jej nie dogonił. Gdy była, jej zdaniem wystarczająco daleko od Gavina, wzięła głęboki wdech, zamknęła oczy i teleportowała się do Hogwartu. Gdy otworzyła oczy ujrzała, oświetlony tylko dwiema pochodniami, korytarz swojej szkoły, od razu puściła się w stronę schodów, wbiegła po nich na swoje piętro i gdy  była już przy portrecie królowej Maeve szybko podała jej hasło i weszła do swojego dormitorium. Oparła się o drzwi, zamknęła oczy i próbowała uspokoić oddech, po chwili nadal ciężko oddychając osunęła się na podłogę i oparła głowę na drzwiach. Hermiona zanosiła się od płaczu, czuła się oszukana, zbrukana. Podniosła wzrok, który następnie skierowała na swój nadgarstek, był mocno czerwony i bolał ją, potarła go delikatnie dłonią i jęknęła z bólu, ślizgon był naprawdę silny, największy ból sprawił jej jednak, nie mocny uścisk chłopaka, lecz jedno słowo, słowo które słyszała już tyle razy z ust innych ludzi, ale jeszcze nigdy z ust kogoś kto był dla niej ważny. W jej głowie brzmiało cały czas jedno zdanie ,,A czy ty musisz być taką szlamowatą cnotką" Szlama, to słowo było nieodłączną częścią jej życia, nie mogła się go pozbyć, było jej koszmarem, jej kompleksem, zawsze ją prześladowało, było częścią niej, do tej pory ma na ręce ślad, układający się w ten znienawidzony wyraz. Siedziała tak, na podłodze płacząc jeszcze przez  dobrą godzinę, dopóki z pomocą nie przyszło jej jedyne lekarstwo - sen.










































poniedziałek, 4 lipca 2016

Rozdział 16/ Czas wielkich zmian


Od czasu ostatniej rozmowy Hermiony z Malfoyem minęły dwa miesiące. Ślizgon dotrzymał obietnicy, zniknął z jej życia. Nie widziała go ani razu, nie pojawiał się na zajęciach eliksirów, Gryfonka dowiedziała się, że poprosił o przeniesienie do grupy profesora Slughorna, nie widziała go w wielkiej sali podczas śniadania, obiadu ani kolacji, nie korzystał już z łazienki prefektów, po prostu zniknął. Ale czy na pewno? Zniknął z pola jej widzenia, ale nie z jej myśli i snów, które non stop ją nękały, bardzo tęskniła za jego obecnością, za ich ciągłymi sprzeczkami. Stopniowo jednak Draco Malfoy stawał się tylko wspomnieniem. Co do Gavina, to tej nocy, kiedy wszystko się skończyło zabrał ją do teatru, sztuka była dość ckliwa, więc brunetka doskonale mogła ukryć swoje łzy, które tak naprawdę nie miały nic wspólnego ze sztuką. Od tamtej pory Gavin i Hermiona zaczęli się spotykać, Chłopak był dla niej szarmancki, uprzejmy, za każdym razem, gdy się spotykali przynosił kwiaty, słuchali razem muzyki leżąc na dywanie w jej dormitorium, rozmawiali ze sobą cały czas i co tydzień wychodzili gdzieś na miasto. Ślizgon pomógł zapomnieć jej o Draconie.
********
Hermiona siedziała przy stole w wielkiej sali pałaszując  kornwalijski pasztecik, kiedy ktoś zasłonił jej oczy i powiedział:
- Zgadnij kto to.
- Hmm nie wiem, nie wiem może Terrence Higgs. - powiedziała i zaśmiała się
- Czy ty chcesz mnie obrazić kicia?
- Żartowałam to tylko mój upierdliwy chłopak Gavin Over.
- Ejj, nie jestem wcale upierdliwy. - powiedział, pocałował ją w policzek po czym usiadł obok niej przy stole dla Gryfonów i udawał nadąsanego.
- Przecież wiesz, że cię  kocham kotek. - powiedziała Hermiona po czym, jakby na dowód pocałowała swojego chłopaka.
- Ejże nie przy ludziach, tu się je. - powiedział Ron
- Nie słuchajcie go, nadąsany jest bo Trecy Hill dała mu kosza. - powiedziała Ginny
Trecy Hill była to śliczna czarnowłosa krukonka z szóstego roku, która wpadła Ronowi w oko. Hermiona bardzo cieszyła się z tego, że jej przyjaciel nareszcie odpuścił i postanowił znaleźć sobie kogoś nowego.
- Wcale nie dała mi kosza, tylko po prostu jest zajęta i nie ma czasu się ze mną spotkać.- powiedział Ron choć sam  nie wierzył w to co mówił.
- Jasne, jasne.- powiedziała Ginny i puściła oczko do swojej przyjaciółki.
- Jakieś plany na dzisiaj?- zapytał Harry
- Nie- odparła Hermiona
- To może wybierzemy się do Hogsmeade?
- Ja jestem za - powiedział Ron
- Ja też- powiedziała Hermiona,-... a ty Gavin?
- Spoko może być.
- No to ustalone, za godzinę przed głównym wejściem.
Chwilę jeszcze porozmawiali, po czym Gavin nagle spojrzał na zegarek i wstał jak oparzony.
 -Sorry, ale ja muszę lecieć, muszę yyy załatwić coś ważnego.
- Tylko pamiętaj o Hogsmeade- krzyknęła, bo pobiegł już w stronę wyjścia.

********
Godzinę później Harry, Ginny, Hermiona i Ron czekali na  zaśnieżonym dziedzińcu przed głównym wejściem,czekając już piętnaście minut na Gavina
- Gdzie on jest- zachodziła w głowę przemarznięta Hermiona
- Jeśli jeszcze trochę tu postoimy to kompletnie nas zasypie. - powiedział Ron
- Masz rację Ron, chodźmy już do trzech mioteł. Rozgrzejemy się i wypijemy  piwo kremowe, Gavin jak łaskawie przypomni sobie o nas to przyjdzie. - powiedziała Hermiona
Ruszyli więc w stronę Hogsmeade, Harry i Ron szli na przedzie a Hermiona z Ginny lekko z tyłu. Ruda korzystając z tego, że chłopcy ich nie słyszą zaczęła rozmowę.
- Miona nie sądzisz, że to dziwne, że Gavin wybiega nagle z wielkiej sali jak oparzony, tłumaczy się, że ma coś ważnego do zrobienia, a teraz nie przyszedł, chociaż się z nami umówił.
- Ginny, ty wszędzie widzisz spisek.- zaśmiała się Hermiona
- Ja mówię poważnie Hermiona.
- Spokojnie po prostu zapomniał, to się zdarza, albo zasnął, okropny z niego śpioch. - powiedziała i uśmiechnęła się Hermiona
- Tego się właśnie obawiam- powiedziała pod nosem ruda
- Co mówiłaś? - zapytała brunetka
- Nic,nic nieważne. - zbyła przyjaciółkę Ginny, która miała swoją własną teorię, co do powodu, dla którego Gavin się nie pojawił. To, że nie było go z nimi jednak jej nie przeszkadzało, nie przepadała za nim, starała się jednak tego nie okazywać, aby nie robić przyjaciółce przykrości.
- Idę nam coś zamówić, co chcecie? - zapytał Harry
- Piwo kremowe- powiedziała Hermiona
- Ja też.- odparł Ron
- Ja też, ale poproś o odrobinkę czekolady na wierzchu.- powiedziała Ginny
- Ok, czyli trzy razy piwo kremowe, jedno z czekoladą.
- Zgadza się. - odpowiedzieli chórem
- Nie wiem jak wy, ale  ja strasznie boję się owutemów im bliżej, tym bardziej mam wrażenie, że nic nie umiem.- powiedziała brunetka
- Miona nie wygłupiaj się, w ciągu tych ośmiu lat, kiedy się znamy, tyle razy uratowałaś mnie i Haremu tyłek, że  aż trudno zliczyć. Gdyby nie ty i to, że zawsze wiedziałaś wszystko, moglibyśmy zginąć, więc ty musisz obawiać się tych egzaminów najmniej.- powiedział Ron
- Dzięki Ron zawsze umiesz mnie pocieszyć.- powiedziała gryfonka i uśmiechnęła się ciepło do przyjaciela
- Od tego ma się przyjaciół.- odpowiedział Weasley
W tym momencie do ich stolika podszedł Harry z tacą na, której stały cztery piwa kremowe. Chłopak postawił po jednym przed każdym ze swoich przyjaciół oraz jedno, przy swoim miejscu. Kiedy zdjął wszystko z tacy, ta sama odleciała do baru.
- O czym rozmawialiście? - zapytał wybraniec
- O owutemach - odpowiedziała Ginny
- O nie, błagam was nic o tym, im bliżej tym bardziej mam pietra.
- Hermiona przed chwilą mówiła to samo. - powiedział Ron.
Siedzieli tak jeszcze długo rozmawiając o wszystkim i o niczym. Od czasu kiedy skończyła się wojna starali się nadrabiać stracony czas, starali się odzyskać to co najlepsze w byciu młodym, więc jak najwięcej śmiali się, rozmawiali o różnych głupotach, imprezowali, po prostu cieszyli się życiem, życiem w świecie wolnym już od Voldemorta.
 Śmiali się właśnie z żartu, który opowiedział  Ron, kiedy Hermiona spojrzała przez okno.
- Na Merlina zobaczcie jak ciemno, ile my tu już siedzimy.
Wszyscy spojrzeli za okno, a następnie na zegar wiszący nad drzwiami była 19:30.
-Rany siedzimy tu już ponad siedem godzin. - powiedziała Ginny
- Dziwne, że nas stąd nie wyrzucili.- zaśmiał się Harry
- Lepiej już wracajmy, bo chyba nie chcemy zarobić szlabanu.- powiedziała Hermiona
- I kto to mówi, czy to nie ty od dwóch miesięcy wymykasz się po nocy ze swoim chłopakiem na randki. - powiedziała Ginny i szturchnęła łokciem przyjaciółkę
- Hej, jestem prefektem, mi wolno.
- Dobra dobra winny się tłumaczy. - powiedziała Ginny i zaśmiała się
- Jesteś okropna Gin. - powiedziała Hermiona udając nadąsaną.
- Ale i tak mnie kochasz. - odparła ruda
Ubrali kurtki i w atmosferze śmiechu udali się w stronę  zamku. Kiedy znaleźli się na błoniach Hermiona przystanęła na chwilę, spojrzała na zaśnieżone jezioro i powiedziała:
- Wiecie co zostanę tu jeszcze chwilkę, jest takie gwieździste niebo.
- Jesteś pewna, jest zimno, zmarzniesz. - powiedział z troską Harry
- Jestem, posiedzę tylko chwilkę i zaraz wrócę.
- Jak chcesz, to my idziemy, ale masz zaraz wrócić - powiedziała Ginny i pogroziła jej palcem
- Dobrze mamo. - powiedziała Hermiona i zaśmiała się
Kiedy przyjaciele zniknęli z jej pola widzenia poszła w stronę pomostu odgarnęła trochę śniegu i usiadła na nim opierając się o barierkę. Spojrzała na gładką taflę jeziora, w której odbijały się gwiazdy. Uwielbiała patrzeć w gwiazdy, uważała za cudowne to, że chodź pochodzimy z różnych krajów, mówimy różnymi językami to wszyscy patrzymy na jedno to samo niebo, ten sam księżyc i te same gwiazdy. Pamiętała, że kiedy pierwszy raz jechała do Hogwartu, bała się tak długiej rozłąki z rodzicami, wtedy jej tata rozłożył koc w ogrodzie, położył się z nią na nim i pokazał niebo pewne gwiazd. Dziewczyna do dziś pamięta jego słowa.
- Widzisz to gwieździste niebo córeczko.
- Tak, tato.
- Więc jeśli będziesz za nami tęsknić spójrz na nie.
- Ale dlaczego tato?
- Ponieważ, nieważne jak daleko byś była, zawsze będziemy patrzeć na to samo niebo, a wtedy odległość, nie wydaje się już taka straszna, prawda.
- Masz rację tato.- odpowiedziała pocieszona dziewczynka
- A poza tym tam, gdzie nie sięga nasz wzrok są planety, które razem tworzą całość chodź są oddalone od siebie niewyobrażalnie bardzo, dzięki grawitacji zawsze trzymają się razem.
- Tak samo jest z rodziną choćby było się od siebie setki kilometrów, to miłość trzyma nas razem.
- Zgadza się kochanie.
- Kocham cię tato
- Ja ciebie też skarbie
Z zamyślenia wyrwały ją czyjeś głosy.
- Chodźmy do ciebie.- powiedziała dziewczyna
- Hej hej ciszej, chcesz, żeby wszyscy usłyszeli.- odpowiedział jej, znany Hermionie męski głos
- Noo. - powiedziała kompletnie pijana dziewczyna
Hermiona była w szoku głos, który usłyszała całkowicie ją sparaliżował, chciała wstać i wyjść, ale nie mogła.
- Chodźmy do środka, zanim ktoś przyczai, że wyszliśmy.
Chłopak i dziewczyna poszli w stronę zamku. Hermiona wreszcie wstała i zamiast udać się w swoją stronę poszła prosto za tą dwójką, nie potrafiła się opanować mózg mówił, zostaw, daj spokój, a nogi same prowadziły ją w przeciwną stronę. Szła  w bezpiecznej odległości, tak aby parka nie zorientowała się, że za nimi idzie. Stali właśnie pod biblioteką w nieoświetlonym korytarzu.
- Dobra zaprowadzę cię do twojego dormitorium.
- Drrraco, już chcesz się mnie pozbyć, liczyłam na coś więcej.- powiedziała głosem małej dziewczynki, która nie dostała wymarzonej zabawki.
- Tak a na co? - zapytał uwodzicielskim głosem chłopak
- Na to - powiedziała, rzuciła mu się na szyję i zaczęła go całować.
Hermiona stała jak spetryfikowana, nie była w stanie na to patrzeć, ale nie mogła ruszyć się z miejsca.
Po chwili chłopak oderwał się od gryfonki.
- Draco, no coś ty, już koniec, ja się dopiero rozkręcam.- powiedziała po czym zaczęła całować go po szyi i rozpinać guziki jego koszuli.
- Hej, hej mała przestań, nie tutaj.- powiedział ślizgon
- Nie ważne, nikogo tu nie ma, a ja właśnie tego chcę i ty też, po co czekać.- powiedziała napalona dziewczyna nie przestając  go całować.
Hermionie nagle wrócił rozum, a właściwie nie do końca, buzujące w niej emocje przejęły nad nią kontrolę.
Brunetka wyciągnęła różdżkę, machnęła nią w stronę dziewczyny i wyraźnie wypowiedziała zaklęcie.
- Oppugno (czyt. oppunio)
Z jej różdżki wystrzelił złoty błysk, który przemienił się w stado kanarków, które pofrunęły w stronę parki i zaczęły ją atakować po chwili jednak zostawiły Dracona i skupiły uwagę na towarzyszce ślizgona. Dziewczyna zaczęła piszczeć i uciekła w popłochu, blondyn jednak, nie przejął się tym zbytnio i pobiegł w stronę, z której przyfrunęły ptaki.
Gdy Hermiona  wypowiedziała zaklęcie, odwróciła się i pobiegła w tylko sobie znanym kierunku.
Draco szedł za odgłosem kroków  sprawcy całego zajścia, kiedy dotarł jednak do rozwidlenia drogi, nie wiedział gdzie pójść, zamknął więc oczy i usłyszał cichy płacz, udał się w stronę z którego dobiegał. Po chwili w ciemnym korytarzu, na który padała łuna światła księżycowego, ujrzał siedzącą na ławce Granger.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał ślizgon
- Nie twój interes Malfoy.
- Właśnie, że mój, skoro rzucasz mnie na pożarcie kanarkom.
- Idź lepiej sprawdź jak się czuje twoja laska.
- O co ci chodzi Granger co?
- O nic, idź do niej i odpieprz się ode mnie.
Ślizgon westchnął i usiadł na ławce, obok brunetki.
- Granger, naprawdę cię nie rozumiem, masz tego swojego lalusia, chodzicie i migdalicie się do siebie, a kiedy ja jestem z jakąś laską ty się na nią rzucasz. Sama ewidentnie dałaś mi do zrozumienia, żebym się od ciebie odpieprzył i zniknął z twojego życia, obiecałem ci to i tak zrobiłem, od dwóch miesięcy robię wszystko, żebyś mnie nie widziała, wypisałem się z naszej grupy na eliksirach, wiem o której chodzisz na śniadanie obiad i kolację, więc chodzę zawsze o innej porze niż ty, nie korzystam z łazienki prefektów i nie wchodzę ci w drogę, czego ty ode mnie chcesz.- wykrzyczał zdenerwowany ślizgon
- Wcale nie powiedziałam, że masz zniknąć z mojego życia. -wykrzyczała Gryfonka i rozpłakała się,
- A zresztą  nieważne rób co chcesz, nic mnie to nie obchodzi, jesteś kretynem. - powiedziała po czym pobiegła w stronę swojego dormitorium zostawiając ślizgona samego z mętlikiem w głowie.

*******

Draco obudził się w swoim łóżku, obok niego leżała znowu inna dziewczyna spojrzał na nią i wywrócił oczami. Od czasu, kiedy obiecał Granger, że zniknie z jej życia, chcąc podnieść  się po upadku wrócił do starego trybu życia. Imprezy, alkohol do nieprzytomności, codziennie nowa laska. To wszystko jednak, nie sprawiało mu jak kiedyś przyjemności, teraz było jedynie lekarstwem sposobem na zapomnienie, jednak nieskutecznym, bo kiedy budził się co rano i patrzył w drugą stronę za każdym razem liczył, że ujrzy tam Granger, jednak życie witało go ostrym ciosem w twarz i przywracało do rzeczywistości. Obok była zawsze jakaś dziewczyna, były to piękne napalone na niego laski, ale co z tego skoro, żadna z nich nie była tą właściwą, z każdą historia kończyła się po jednej nocy. Kiedy się budziła, rzucał jej ubranie i grzecznie mówił, że musi wyjść, żadna się nie zrażała, wychodziła, licząc na to, że on wkrótce się odezwie, że akurat ona jest dla niego kimś wyjątkowym.
Żadna nie mogła liczyć jednak na nic więcej, niż jedna noc.

*****
Wkurzony Draco wszedł do dormitorium Zabiniego i trzasnął drzwiami.
- Hej tygrysie, opanuj się bo mi drzwi rozpierdzielisz a tak w ogóle to co ty tutaj robisz o tej porze.
- Nalej mi ognistej.- powiedział blondyn
- Oho, widzę grubo się zapowiada- odpowiedział brunet, po czym nalał kumplowi napoju do szklanki i dał mu ją.
- No to teraz opowiadaj, co się stało?
- Granger
- Czy ty nie miałeś jej czasem unikać?
- No właśnie miałem i do tej pory mi to wychodziło.
- Ale...- powiedział diabeł
- Ale przed chwilą kiedy wracałem z imprezy z Nicole a ona zaczęła się do mnie lepić. - mówił blondyn
- No i w czym problem? - zapytał Blaise
- W tym, że nagle zaczęło nas atakować stado kanarków, a później mnie dały spokój i goniły Nicole.- zaśmiał się blondyn
- Co cię tak bawi?
- To, że śmiesznie wyglądała  jak zwiewała.- powiedział Draco ale szybko odgonił od siebie tę myśl
- Dobra ale co ma z tym wszystkim wspólnego Granger.
- Skądś te kanarki musiały się wziąć nie?
- To ona ? - zapytał zdezorientowany Blaise
Malfoy tylko kiwnął głową, po czym wziął łyka whisky i mówił dalej.
- Pobiegłem, żeby sprawdzić kto rzucił zaklęcie, no i trafiłem na Granger, siedziała na ławce i płakała. No i jak zwykle się pożarliśmy ona na mnie nawrzeszczała, żebym poszedł do swojej laski i ...
Po paru minutach Draco skończył swoją opowieść, cytując słowa Granger
Wcale nie powiedziałam, że masz zniknąć z mojego życia, a zresztą  nieważne rób co chcesz, nic mnie to nie obchodzi, jesteś kretynem
- No i co ja mam o tym wszystkim myśleć Blaise? - zapytał zdesperowany arystokrata.
- Stary, powtórz mi jeszcze raz, co ci powiedziała, kiedy odeszła wtedy do Overa.
- No powiedziała ,,Malfoy ja nie potrafię ci zaufać, za bardzo mnie skrzywdziłeś, za dużo razy, nie mogę" i poszła.
- A co konkretnie ty jej powiedziałeś?
- Ja powiedziałem jej ,,Granger powiedz  patrząc mi  w oczy, że nic dla ciebie nie znaczę, dobrze wiem że nie jestem ci obojętny. Powiedz mi, że wolisz dać szansę jemu nie mnie. Jeśli powiesz mi to prosto w oczy, obiecuję, że zniknę z twojego życia.''
Blaise usiadł na łóżku i przez chwilę się nad czymś zastanawiał, po chwili wykrzyczał
- Boże Draco jaki ty jesteś tępy.
- Nie no dzięki stary, grunt to mieć wsparcie u przyjaciół- prychnął młody Malfoy
- Stary nie rozumiesz, dzisiaj powiedziała ci, że jesteś kretynem a wcześniej, że wcale nie powiedziała, że chciała, żebyś zniknął z jej życia.- powiedział zachwycony Blaise
- i... ?- zapytał smok, który nie widział sensu jego wypowiedzi.
- Na Merlina yghh skup się. Tamtego dnia powiedziałeś jej, że jeśli nic dla niej nie znaczysz , to ma ci to powiedzieć prosto w oczy. Ona przecież  nic takiego ci nie powiedziała, ona powiedziała, że nie potrafi ci zaufać i, że bardzo ją skrzywdziłeś. To znaczy, że jej zależało na tym, żebyś coś zrobił, z tym, że nie potrafi ci zaufać, żebyś to naprawił, żebyś walczył o jej zaufanie. Rozumiesz?
Draco przez dziesięć minut gapił się w ścianę, nie mógł uwierzyć, że wszystko to czego chciał było na wyciągnięcie ręki, a on był tak ślepy, że tego nie zauważył.
- Ja pierdole, wszystko zjebałem.- krzyknął ślizgon, kiedy w końcu oprzytomniał
- Smoku uspokój się, wszystko da się jeszcze naprawić.- odpowiedział brunet
- Niby jak, przecież ona ma już faceta Blaise- krzyknął arystokrata i wywrócił krzesło, na którym jeszcze przed chwilą siedział.
- Ale sam dzisiaj widziałeś, że ewidentnie, nie jesteś jej obojętny.
- To co ja mam do cholery robić ?!
- Stary, naprawdę muszę mówić ci co masz robić? Rusz dupę i odkręć to jakoś jesteś do cholery Draco Malfoy.
- Masz rację, idę naprawić to co spieprzyłem. - powiedział ślizgon po czym wstał i wyszedł z dormitorium
Szedł w stronę pokoju Granger, nie wiedział co jej powie, ani co zrobi po prostu wiedział, że musi tam iść. Przechodził właśnie koło wejścia do wieży astronomicznej, spojrzał na nią i poczuł jak ogarnia go obrzydzenie  do siebie samego, nadal nie mógł uwierzyć, że chciał to zrobić. Na dodatek Dumbledore, chciał mu pomóc jakoś się z tego wyplątać a on...
 Poszedł dalej nie chcąc więcej widzieć tego miejsca. Chwilę później usłyszał czyjeś głosy dochodzące z jednej z klas. Podszedł do drzwi i używając zaklęcia podsłuchiwał.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję. - zachichotała dziewczyna
- To co chcesz robić?- zapytał chłopak
- A co proponujesz?
- To
Zapadła cisza między nimi, a Draco przetwarzał skąd zna właściciela męskiego głosu, po chwili zajarzył.
- Ty sukin...
Blondyn wparował do środka, to co ujrzał, było dokładnie tym czego się spodziewał. Na jednej z ławek siedziała jakaś blondynka, którą obmacywał właśnie nie kto inny jak  Gavin Over.
- Co jest do cho...- nie dokończył Gavin, bo zorientował się kto właśnie za nim stoi
- Pani już dziękujemy, możesz wyjść.- powiedział Draco do blondynki
Dziewczyna spojrzała maślanym wzrokiem na Gavina, a ten ruchem głowy wskazał jej wyjście, blondynka westchnęła, wstała z ławki i wyszła z klasy, gdy zniknęła z pola widzenia Draco wziął rozmach i z całej siły uderzył bruneta w twarz, ten zachwiał się i upadł na podłogę.
- Ty pierdolony gnoju. - powiedział Malfoy
- Nie powiesz mi, że jesteś święty Malfoy- odparował mu wciąż siedzący na podłodze Gavin
- Ale ja nie mam dziewczyny.- wycedził przez zęby wściekły blondyn
...i ty już też nie- powiedział z uśmieszkiem na ustach arystokrata i udał się w kierunku wyjścia.
Jednak brunet nie chciał dać za wygraną podbiegł do Malfoya, złapał go za koszulę i uderzył nim o ścianę. Blondynowi zaciemniało przed oczami i osunął się w dół.
- Lepiej, żebyś nic nie mówił Hermionie.
- Bo co?- powiedział butnie Malfoy, który już się podniósł i mierzył teraz wzrokiem swojego kolegę z domu węża.
- Bo ona dowie się trochę o tobie.
- Pff, no rzeczywiście teraz to się przestraszyłem.
- Myślisz, że uwierzy tobie a nie mi, że uwierzy tobie, facetowi, który tyle razy ją skrzywdził, myślisz, że uwierzy ŚMIERCIOŻERCY
Draco nie wytrzymał, pchnął ślizgona na ścianę, a kiedy tamten upadł na podłogę Draco kopnął go w brzuch.
- Dobrze ci radzę zostaw Granger w spokoju. - powiedział Draco po czym otrzepał swoją szatę i wyszedł.
Stał już pod wejściem do dormitorium Granger, próbował użyć Hasła takiego jak poprzednio, kiedy znalazł ją zemdlałą, jednak nie działało, wpadł jednak na pewien pomysł.
- Draco Malfoy to pieprzony kretyn.- powiedział do obrazu.
Zgadł bo portret natychmiast się otworzył odsłaniając drzwi do jej pokoju. Pociągnął za klamkę, jednak drzwi były zamknięte, zaczął więc w nie walić.
- Granger otwórz, wiem, że tam jesteś otwórz
Po chwili drzwi się otworzyły a zza nich wyłoniła się zaspana Granger, kiedy zobaczyła kto ją odwiedził natychmiast otworzyła szerzej oczy i krzyknęła.
- Co ty tutaj robisz ?
- Granger mówiłem ci, że Gavin cię skrzywdzi, właśnie widziałem, jak obściskiwał się z jakąś blondynką.
Hermiona zmarszczyła brwi i powiedziała wściekła.
- Nie wierzę ci.
- Granger, niby dlaczego miałbym cię okłamywać?
- Ja nie.. - nie skończyła zdania bo do jej pokoju wparował zdyszany Gavin. Z jego czoła ciekła krew, ubrania były brudne a włosy potargane.
- Boże Gavin co ci się stało.- szepnęła i podeszła do swojego chłopaka.
- Zapytaj się malfoy'a - powiedział z ironią
Gryfonka spojrzała z wyrzutem na ślizgona
- To prawda?
- Co?
- Że to ty go tak urządziłeś.
- On cię zdradza Granger rozumiesz to, i mogę się założyć, że to co właśnie widziałem to nie był pierwszy raz.
- Hermiona ja nie mam pojęcia o czym on mówi - powiedział Gavin
Dziewczyna westchnęła i powiedziała do Malfoy'a
- Malfoy wyjdź stąd.
- Słucham?- zapytał zszokowany ślizgon
- Nie słyszałeś co powiedziała, spieprzaj.- krzyknął Gavin
- Jeśli tego chcesz, okay ale ja się nie poddam - powiedział ślizgon do Gryfonki
- A ty, lepiej uważaj, chyba nie chcesz, żeby coś ci się stało- powiedział do bruneta i wyszedł z dormitorium.
Kiedy wyszedł, brązowooka wyciągnęła apteczkę i zaczęła przemywać ranę Gavina.
- Gavin, jest coś co chcesz mi powiedzieć? - zapytała
- No chyba mu nie uwierzyłaś w te bzdety. - fuknął ślizgon
- Nie wiem, ja... Dlaczego nie przyszedłeś dzisiaj do Hogsmeade?
- Kochanie, chyba nie sądzisz, że mógłbym cię skrzywdzić.- powiedział i wsunął  kosmyk  jej włosów za ucho
- Po prostu, położyłem się na chwilkę i zasnąłem, wiesz jaki ze mnie śpioch, kiedy wstałem była już 19.
Hermiona spojrzała na niego niepewnie, po czym odpuściła i pocałowała ślizgona.
- Noo i to mi się podoba- powiedział brunet, wziął dziewczynę na kolana i przytulił do siebie.
Kamień spadł mu z serca, upiekło mu się...